Przedostatni weekend sierpnia upłynął nam pod znakiem fotografowania łąk kwitnących wrzosów, polowania na drapieżne rosiczki i dyskusji o zdjęciach. Jednym słowem – kolejna edycja warsztatów fotograficznych Wrzosowa Kraina za nami. Jak było? Poczytajcie!
Gdzie jest Gitzo?
Tradycyjnie warsztaty zaczęliśmy w piątkowe popołudnie od przygotowania uczestników na czekające ich wyzwania. No wiecie: co robić, gdy fotografowanie wrzosów wciągnie albo gdy rosiczka złapie… 😉 Już pierwszy plener wśród rozległych wrzosowisk byłego poligonu przyniósł ciekawe wyzwania. Otóż jednej z uczestniczek zaginął statyw. Położył się na chwilę we wrzosach i nie dawał znaku życia. A nie było to wcale maleństwo, tylko duży Gitzo Mountaineer – wrzosy w tym roku solidnie wyrosły. Spontaniczna akcja poszukiwawcza (czytaj: bieganie po polu i rozglądanie się) nie przyniosła efektów. Na szczęście w grupie mieliśmy fachowca od działań specjalnych: ustawił uczestników w tyralierę i po chwili statyw został odnaleziony. Nie obeszło się podczas tej edycji warsztatów bez strat sprzętowych, ale Gitzo wrócił do domu razem z właścicielką.
Wśród wydm i widłaków
Na wieczornej sesji zmieniliśmy nieco tematykę. Zaczęliśmy do przyrodniczej rzadkości – leśnej sesji z widłakami, by na koniec dnia przenieść się na wysoką wydmę śródlądową, porośniętą pojedynczymi krzaczkami wrzosów. Fioletowe kwiatki na tle piasku tworzą piękne zestawienia barwne, zwłaszcza w promieniach zachodzącego słońca. Sama końcówka sesji nie była tak spektakularna, jak wszyscy oczekiwali – zupełny brak chmur sprawił, że kolorowego zachodu tym razem nie było.
Po zachodzie słońca wróciliśmy na solidną obiadokolację, a po niej my (Ewa i Piotr) opowiadaliśmy o fotografowaniu we Wrzosowej Krainie, ze szczególnym uwzględnieniem technicznych wyzwań, jakie niesie prawdziwa makrofotografia (prawdziwa – czyli z odwzorowaniem 1:1 lub większym). Było więc o najskuteczniejszych metodach ustawiania ostrości w makro, kontroli głębi ostrości, akcesoriach pozwalających uzyskać duże powiększenie, a także estetycznych możliwościach, jakie oferuje Wrzosowa Kraina. Udało nam się skończyć spotkanie nieco przed północą, dzięki czemu na sen było aż pięć godzin. 🙂
Mgły we fiolecie
Sobotni poranek to na warsztatach fotograficznych we Wrzosowej Krainie tradycyjnie wschód słońca wśród łagodnych wzgórz gęsto porośniętych wrzosem. Mieliśmy tym razem szczęście trafić nie tylko na szczyt kwitnienia wrzosów, ale także na delikatne mgiełki w trakcie sobotniego wschodu słońca. Uczestnicy, którzy w komplecie stawili się na pierwszy tego dnia plener, fotografowali także rosnące na obrzeżach wrzosowiska brzozy oraz poustawiane wśród nich ule. Po porannej sesji wróciliśmy na zasłużone śniadanie.
Oko w oko z drapieżną rosiczką
Po wzmocnieniu się ruszyliśmy na jeden z najbardziej oczekiwanych punktów programu warsztatów – łowy na rosiczki. Ze względu na bardzo suche lato, tradycyjne miejsce spotkań z drapieżnymi roślinami tym razem było puste. Nasz przewodnik jednak wytropił rosiczki na torfowisku. Pojechaliśmy więc na torfowisko, gdzie wszyscy zalegli, starając się zaizolować za pomocą cerat niemowlęcych, wojskowych karimat i reklamówek. Rosiczek starczyło dla wszystkich, a wiele z nich miało bardzo pożądane i efektowne kropelki cieczy na końcach włosków porastających liście.
Kolorowy zachód i długie o fotografii rozmowy
Po sesji z drapieżnikami wróciliśmy na obiad, a następnie znowu ruszyliśmy w głąb przemkowskich borów. Wieczorna sesja przeznaczona była na fotografowanie na dużej wydmie – rozmiarami zbliżonej do Pustyni Błędowskiej, ale z roku na rok zmniejszającej się, za sprawą rozrastającej się od brzegów roślinności. Tym razem chmurki dopisały i niebo po zachodzie słońca okazało się całkiem interesujące.
Po kolacji kontynuowaliśmy wieczorne spotkanie dyskusyjne, tym razem jednak to uczestnicy prezentowali zdjęcia wykonane podczas tej edycji wrzosowych warsztatów. Tym razem spotkanie trwało do pierwszej w nocy, ale spania było więcej, bo niedzielę zaczynaliśmy dopiero śniadaniem.
Pożegnanie z Wrzosową Krainą
Ostatnia, przedpołudniowa sesja fotograficzna we Wrzosowej Krainie to ostatnie zdjęcia pięknie kwitnących wrzosów oraz wyszukiwanie najładniejszych oflankowanych brzozami alejek wśród wrzosów. Wpadliśmy też na zakupy po miejscowy miód, wróciliśmy na obiad, po którym nastąpiło pożegnanie i zakończenie warsztatów. Ciąg dalszy z pewnością nastąpi. 🙂