Najfajniejszych ruin po imperium rzymskim należy szukać nie we Włoszech, tylko w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Najfajniejszych i najbardziej przyjaznych fotografowi. Nie dość, że w Maroku i Jordanii są bardzo dobrze zachowane, to jeszcze nikt ich nie ogradza, nie wytycza jedynie słusznych ścieżek ani nie pilnuje, żeby turyści nie deptali po kamieniach. W Volubilis zakazane jest tylko deptanie mozaik, poza tym można łazić po wiekowych kolumnach, jeśli tylko ktoś czuje taką potrzebę. Porozstawiane statywy nie są problemem dla ochroniarzy, którzy zachęcają, żeby poczekać do zachodu słońca. Nie trzeba nas było do tego przekonywać…
Zanim jednak trafiliśmy do Volubilis, wpadliśmy na chwilę do Moulay Idris – kolejnego po Szafszawan miasta niegdyś uznanego za święte, a więc i niedostępnego dla białych. Z dostępnością jest już zdecydowanie lepiej, choć niekiedy trafiają się zatory w wąskich uliczkach – na przykład gdy banda fotografów urządzi spontaniczną sesję portretową…