Zielone wzgórza Toskanii, Toskania, fotowyprawa, maj, krajobraz z cyprysami

Toskania: pejzaże i większe wyzwania

Nasza fotowyprawa do Toskanii upływała w stałym rytmie plenerów porannych, plenerów wieczornych i czegoś pośrodku. Pośrodku mieściło się oczywiście śniadanie i pyszne toskańskie obiadokolacje, przygotowywane w willi Bonello, gdzie mieszkaliśmy przez tydzień.

Zachód słońca w Toskanii, Toskania, kolorowe niebo, warsztaty fotograficzne

 

Nawet jak ktoś nie wstał na wschód słońca, to zaraz po obudzeniu widział przez okno falujące wzgórza, cyprysy i odległe wille. W drodze na śniadanie – wzgórza i cyprysy. Toskania non stop!

Schodzimy do studni

Studnia świętego Patryka, Orvieto, Toskania, HDR, warsztaty fotograficzne

Między poranny a wieczorny plener trafiały największe wyzwania – a to ciemna piwnica z beczkami wina, a to kontrastowe światło w wąskich uliczkach Chiusdino czy Pienzy. Najtrudniejsza okazała się słynna studnia świętego Patryka w Orvieto – nie tylko pod względem fotograficznym. Studnia jest spora – prawie 60 metrów głębokości. Schodzi się na dół po blisko 250 stopniach (i później drugie tyle należy pokonać, aby się wydostać). Schody umieszczone są w czymś w rodzaju tunelu, ślimakiem otaczającym studnię. Zejście jest szerokie, od samej studni oddzielone ścianą z okienkami. Jest bezpiecznie i jasno, ale i tak dla części naszej grupy zejście na dół okazało się wyzwaniem. A zejść warto, bo z samego dołu można spojrzeć do góry i poczuć się, jakby za chwilę miał się odbyć start do innej galaktyki.

Fotograficznie też nie było łatwo. Przy podniesieniu obiektywu do góry kontrast był olbrzymi – bracketing 5 klatek co 2 EV to minimum, które pozwalało zarejestrować zarówno jasny szczyt, jak i kolorowy, choć mroczny dół studni świętego Patryka. A później wystarczy te zdjęcia poskładać w HDR. W przypadku, gdy nie ma w kadrze szczytu studni, jak powyżej, jest łatwiej – wystarczył bracketing 3 zdjęć.

Maj w Toskanii

Zielone wzgórza Toskanii, Toskania, fotowyprawa, maj, krajobraz z cyprysami

Do tej pory nasze wiosenne fotowyprawy do Toskanii odbywały się kwietniu, tym razem po raz pierwszy prowadziliśmy warsztaty fotograficzne w maju. Jaka jest różnica? Wschody słońca są wcześniej, a zachody później. Z jednej strony – mniej czasu na spanie, ale z drugiej – więcej czasu na fotografowanie.

Maki i zachód nad Pienzą, Toskania, zachód słońca, wiosna, fotowyprawa

Następna różnica – w maju Toskania kwitnie i bywa czerwona od maków. Nie zawsze są to maki – na czerwono kwitnie też koniczyna, ale z dystansu takie zielono-czerwone pola wyglądają całkiem ciekawie, niezależnie co tam naprawdę kwitnie. Maków zresztą było sporo. Rosły zarówno pojedynczo, jak i całymi grupami. Niedaleko kapliczki Vitaleta było ich całe pole – wyglądało całkiem fajnie, zwłaszcza że czasem z tych maków wystawała głowa lub obiektyw. 🙂

Oczko wodne wśród pól, Toskania, z drona, DJI Mini, z góry, warsztaty fotograficzne

Maków podobno w tym roku było wyjątkowo dużo. Wyjątkowo było też sucho – słynne toskańskie błoto, które potrafi zwiększyć rozmiar buta dwukrotnie, tym razem nie stanowiło problemu.

Wszystko lata!

Zielone pola Val d'Orcia, Toskania, z drona, DJI Mini, fotowyprawa

Wygląda na to, że ruch turystyczny wraca do normy z czasów przedpandemicznych. W środku dnia na uliczkach Pienzy było dość tłoczno. Sporo osób można było spotkać nawet na porannych plenerach – a wschód słońca był przed 6 rano! Przy znanym plenerze opodal willi Belvedere oprócz naszej grupy było jeszcze około 20 innych fotografów. Co ciekawe, mniej więcej połowa z nich oprócz aparatów i statywów miała drony. Momentami w powietrzu było kilka Mavików jednocześnie. Signum temporis.

Opactwo San Galgano, Toskania, ruiny, kościół bez dachu, fotowyprawa

Katastrof lotniczych nie było, ale spotkany przy kępie cyprysów polski fotograf ślubny opowiadał, że nad opactwem San Galgano prawie zderzył swojego drona z maszyną jakiegoś chuligana, który przyleciał zza sąsiedniego wzgórza. Spory ruch jak na obszar nad zabytkiem, wokół którego widnieją tabliczki z przekreślonym dronem… Powyżej fotografia opactwa San Galgano ze zdecydowanie przyziemnej perspektywy.

Techniki specjalne

Katedra w Orvieto w obiektywie Lensbaby, Toskania, warsztaty fotograficzne

Podstawowe wyposażenie na sesje plenerowe wśród krajobrazów Toskanii to statyw i aparat z teleobiektywem. Do miasteczek warto zabrać krótsze, a nawet bardzo krótkie ogniskowe i przeważnie można obyć się bez statywu. My tym razem zabraliśmy też trochę nietypowego sprzętu. Oprócz aparatu przerobionego do rejestracji zdjęć podczerwonych korzystaliśmy z dość dziwacznego obiektywu Lensbaby. Z pewnością nie jest to sprzęt pierwszego wyboru, ale przy siedemnastej wizycie w Toskanii można sobie pozwolić na nieco ryzyka. W tym przypadku ryzyko sprowadza się do tego, że z takiego fotografowania nic ciekawego nie wyjdzie, zwłaszcza że ustawienie ostrości obiektywem Lensbaby jest dość karkołomne. Jeśli jednak się uda trafić w to, co chcieliśmy, a rozmyć resztę, to można zaakcentować rozetę na katedrze z Orvieto tak jak widać wyżej.

Uczestnicy fotowyprawy do Toskanii 2022
Uczestnicy fotowyprawy do Toskanii 2022

Uczestnicy z dużym zainteresowaniem chłonęli informacje o różnych technikach fotograficznych. Wygładzające cerę właściwości fotografowania w podczerwieni sprawiły, że vox populi zażądał, aby tradycyjne zdjęcie grupowe zostało zrobione właśnie w technice IR.

Wiosenne wzgórza, Toskania, fotowyprawa, krajobraz z willą i drzewem

Zaangażowanie uczestników fotowyprawy było tak duże, że relację z tych warsztatów fotograficznych kończymy już po powrocie z Toskanii. Wieczorne spotkania warsztatowe miały pełną frekwencję, a dyskusje o zdjęciach trwały do późna nawet w ostatni wieczór przed wyjazdem. To był bardzo intensywny fotograficznie tydzień, a Toskania w maju jest tak piękna, że następnym razem także wybierzemy się w porze, gdy można mieć nadzieję na kwitnące maki.

 

  1. a ilu fotografów pstrykało komórkami? Bodajże prezes Sony stwierdził ostatnio, że za chwilę to tylko komórki, a aparaty do lamusa 🙂

    1. a ilu fotografów pstrykało komórkami?

      No jak zwykle 🙂 – najpierw zrobili zdjęcia dużymi aparatami i dronami, później wyciągnęli komórki. Co przypomina o problemie istniejącym od lat, a który producenci komórek słabo zauważają – o wygodnej metodzie przesłania zdjęcia z lustrzanki/bezlusterkowca do serwisów społecznościowych. Są apki, którymi można podejrzeć i pobrać zdjęcia z aparatu, ale liczba kroków do wysłania zdjęcia na fejsa czy insta oraz liczba rzeczy, które mogą pójść nie tak, jest spora. No i niektórzy w tej desperacji fotografują tylne wyświetlacze aparatów, bo komórka komórką, ale kadr ze 150-600 wygląda trochę inaczej. 🙂

      Bodajże prezes Sony stwierdził ostatnio, że za chwilę to tylko komórki, a aparaty do lamusa

      Jeśli miał na myśli sprzedaż, to pomijając pewną hiperbolę – może mieć rację. Aparaty to promil sprzedaży smartfonów. I to u nas też trochę widać – ludzie jeżdżą z naprawdę starymi aparatami. Co nie przeszkadza im robić tymi starociami świetnych zdjęć. 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *