Petra z jaskini, Jordania, widok z jaskini

Jordania: Petra w dzień i w nocy

Ostatnie dwa dni spędziliśmy eksplorując Petrę i był to czas tak intensywny, że nie było kiedy zdjęć przejrzeć, nie mówiąc o wybraniu kilku i napisaniu kilku zdań relacji. Nadrabiamy więc, zwłaszcza że jutro jedziemy na pustynię Wadi Rum, gdzie są piękne widoki, ale raczej nie ma widoków na internet.

Łososiowe skały, Petra, Jordania

Siq – pułapka na drodze do Skarbca

Petra kojarzy się ze Skarbcem, czyli ładnie zdobioną bramą w skale, z której wyjechał Indiana Jones po zdobyciu eliksiru nieśmiertelności, aby popędzić przez wąwóz Siq. Wprawdzie Skarbiec nie jest żadną bramą, nigdy nie był Skarbcem i nie da się z niego wyjechać na koniu (nie mówiąc już o zmieszczeniu w środku labiryntu pułapek i watahy nazistów), ale większość turystów postępuje wzorem filmowego archeologa – pędzi przez Siq, robi kilka selfie pod Skarbcem i gna z powrotem. Dla nas taki widok jest równie niewiarygodny co przygody poszukiwacza zaginionej Arki. Po prostu przez wąwóz Siq nie da się pędzić, a gdy już się dotrze do skarbca, żadna siła nie skłoni do zawrócenia w takim momencie.

Niebo nad wąwozem Siq, Petra, Jordania

Ile czasu potrzeba, aby przejść lekko pochyły teren o długości 1200 metrów? Jeśli tym terenem jest wąwóz Siq, to fotografowi zabierze to co najmniej 2-3 godziny (a znamy przypadki, gdy wejście o wschodzie słońca pozwalało osiągnąć koniec wąwozu, czyli Skarbiec, dopiero w południe). Co tak długo? Gdyby nie świadomość dalszych atrakcji, na fotografowanie tego skalnego kanionu można by poświęcić cały dzień, a i to najchętniej niejeden.

Pierwsze wrażenie podczas spaceru przez Siq – to kalejdoskop kolorowych i pozakręcanych płaszczyzn skalnych, gdzie każdy krok pokazuje nowe skręty i sploty barw i półcieni. Drugie przejście – każdy krok ujawnia też odmienne mozaiki kolorowych wzorów i faktur skalnych. Jeśli jeszcze zaczniemy rozglądać się nie tylko do przodu i do tyłu, ale także do góry, zobaczymy postrzępione i rozwidlone krawędzie skał, ale także wcześniej niedostrzeżone łuki skalne, oczka i rytmy poprzeplatanych kamiennych pasm. Jeśli to za mało, można jeszcze wpaść tam w porze widowiska „Petra by night”, gdy wzdłuż całego kanionu ustawione są lampiony, a górną część skalnych ścian oświetla światło Księżyca.

Petra nocą, Jordania, lampiony, wąwóz Siq, gwiazdy

A to tylko pierwsze 1200 metrów prowadzących do Petry.

Kolorowy cud świata

Dalej jest oczywiście Skarbiec, ale to nie koniec Petry, tylko jej początek. Trzy tysiące metrów głównego szlaku, a każdy metr wart jest osobnego pleneru. Co innego widzi się patrząc w przód, w tył, do góry, o poranku, przed zmierzchem. Są też boczne ścieżki, którymi po kilku krokach dojdziemy do łososiowych jaskiń, mniej popularnych nabatejskich grobowców, niebanalnych widoków na miasto sprzed ponad dwóch tysięcy lat. Cud świata? Bez wątpienia.

Petra z jaskini, Jordania, widok z jaskini

 

No i są gospodarze Petry – Beduini. Sprzedają pamiątki na straganach, prowadzą bary i restaurację, zapraszają na przejażdżkę wielbłądem czy podwózkę osiołkiem do Klasztoru. A w wolnych chwilach pędzą piaszczystymi ścieżkami, a każdy z nich wygląda jak Jack Sparrow.

Wyścigi na osiołkach, Petra, Jordania, Beduini

Na tej fotowyprawie spędziliśmy w Petrze całe dwa dni i pół jednej nocy. Długo? Z pewnością za krótko, bo nadal pozostało tam mnóstwo fotogenicznych zakamarków, nieodkrytych motywów i cudownych zestawień barw i form. Trzeba jednak zrobić sobie przerwę od tych motywów, więc jutro rano jeszcze tylko praktycznie nieznana Mała Petra, a później ruszamy na pustynię Wadi Rum.