Północna Hiszpania ma nie tylko spektakularne krajobrazy, ale też nieziemską architekturę. Oczywiście nie każdy budynek tutaj to dzieło sztuki, ale to podobnie jak z krajobrazami – trzeba wiedzieć, gdzie warto rozstawić statyw. Znaleźć ciekawą architekturę jest łatwiej, aczkolwiek też trzeba za nią nieco pojeździć, bo od Kraju Basków aż po Asturię.
Najbardziej znany budynek w Bilbao, gdzie rozpoczęliśmy i zakończyliśmy fotowyprawę, to Muzeum Guggenheima. Fantastyczna konstrukcja z blachy tytanowej i szkła jest kopalnią motywów dla miłośników fotografowania architektury. Stoi nad rzeką i flankowane jest przez dwa mosty, można go więc fotografować zarówno przez wodę, jak i z góry z obu boków. Zresztą jeden z tych mostów – Puente de la Salve – też jest wart sięgnięcia po aparat.
Muzeum Guggeheima fotografowaliśmy na początku fotowyprawy i na sam jej koniec, ostatniego wieczora. Właśnie na koniec dostaliśmy jako tło bardzo efektowny zachód słońca.
Mniej popularna, ale nie mniej odlotowa jest willa El Capricho, zaprojektowana przez Antonio Gaudiego. Nie jest to rozmach Sagrada Familia, ale konstrukcja jest nie mniej zaskakująca i kontrowersyjna. Nie są prawdziwe pogłoski, jakoby Gaudi wynalazł grę Minecraft. 😉
Ostatni z naszych plenerów architektonicznych podczas tej edycji fotowyprawy do Hiszpanii odbył się przy Centrum Oskara Niemeyera w Aviles. Tym razem przenosimy się w scenografię filmów science fiction z lat 60. – sterylna elegancja, mnóstwo przestrzeni, wieża i kopuły, które zainspirowały… cukierników (Cúpulas de Avimeyer i Niemeyitas to nazwy ciastek).
Wprawdzie tylko jedna z tych architektonicznych perełek to dzieło Hiszpana (oczywiście willa El Capricho), ale wyraźnie północna Hiszpania ma klimat, który sprzyja śmiałym, niekonwencjonalnym projektom. Frank Gehry, twórca Muzeum Guggeheima, był zresztą zachęcany, aby stworzył coś wyzywającego. Oskara Niemeyera, człowieka, który wymyślił Brasilię, zachęcać nie było trzeba. Most Puente de la Salve to z kolei projekt francuskiego artysty konceptualnego Daniela Burena.
A najbardziej klasyczną i konwencjonalną architekturę mieliśmy na ostatnim plenerze nadmorskim. Te przypory są dziełem natury, choć uformowane są z głazów sprawiających wrażenie gigantycznych cegieł. Przy rekonesansie mieliśmy w tym miejscu bardzo bliskie spotkanie z oceanem. Tym razem obyło się bez niechcianych niespodzianek, odpływ był taki, jaki powinien, więc dojść do tych skalnych łuków dało się prawie suchą stopą.