Wśród różnych definicji profesjonalnego fotografa warto odnotować i tę, która obowiązuje przy wejściu do cysterny w El Jadidzie. W tym nadatlantyckim mieście, a konkretnie u pani dowodzącej sprzedażą biletów do cysterny profesjonalistą jest ten, który ma statyw. I nieważne, jaki to statyw – jest statyw, jest profesjonalista. A profesjonalista nie może wejść do cysterny bez specjalnego zezwolenia odniewiadomokogo.
Chociaż dobrą stroną tej definicji była jej przedmiotowość: jest statyw, jest profi, a jak nie ma statywu, to znika profi. Ze statywami więc wejść nie mogliśmy, ale jak je odłożyliśmy, to mogliśmy całą grupą wejść i dowolnie wielkimi, bo zupełnie nieprofesjonalnymi aparatami fotografować z ręki.
Z ręki, a także z podparcia o kolumnę, o kolano, o cokolwiek. Pani cerber zainicjowała ćwiczenia z fotografowania w trudnych warunkach, na wysokim ISO, z zastosowaniem bracketingu, bo nie dość, że było ciemno, to jeszcze wysokokontrastowo.
Efekt fotografowania powyżej, a ponadto także spotkania znacznie sympatyczniejsze, których jest tu sporo, podczas gdy pani cerber była jak dotąd tylko jedna.