Porzucona lalka, przedszkole w Prypeci, Czarnobyl

Czarnobyl: wszystkie wymiary dramatu

Katastrofa z 1986 roku miała różne wymiary. Skażenie radioaktywne zagrażające połowie Europy z jednej strony, a tysiące indywidualnych, często drobnych dramatów mieszkańców Strefy z drugiej. Wszyscy wiemy o tym pierwszym; żeby zobaczyć to drugie, trzeba poczytać lub po prostu tu przyjechać.

Porzucona lalka, przedszkole w Prypeci, Czarnobyl

Gigantomania i dramaty

Byliśmy dzisiaj przy słynnym Sarkofagu, kryjącym resztki rozwalonego IV reaktora. Byliśmy pod imponującymi rozmiarem chłodniami kominowymi, które służyły do regulacji temperatury w reaktorach. Kilka godzin spędziliśmy przy gigantycznym radarze pozahoryzontalnym Duga, szczególnie eksplorując jego podziemne przejścia, sterownie, serwerownie i komory techniczne. Największe wrażenie jednak robiło przedszkole „Kiwaczek”, gdzie wśród wybitych szyb, rozwalonych szafek, rozpadających się łóżeczek, gruzu i pyłu leżały porzucone zabawki, pozostawione buciki czy puste butelki po mleku w kuchni.

U góry zdjęcie z przedszkola, poniżej chłodnia kominowa nieukończonego V bloku reaktora. Na samym dole mural ze słynnym zdjęciem chirurga, który próbował ratować życie strażaka z drużyny gaszącej reaktor.

Chłodnia kominowa, reaktor jądrowy Czarnobyl

Zła pogoda to dobra pogoda

Pogoda sprzyja fotografowaniu, choć nie wszyscy uczestnicy fotowyprawy są z tego zadowoleni. Niebo jest cały czas szare i zachmurzone, co redukuje kontrasty, ułatwia robienie zdjęć we wnętrzach i pozwala uzyskać mroczny nastrój zdjęć. Sporo też dzisiaj padało, co znacznie utrudniło fotografowanie zewnętrznej konstrukcji „Oka Moskwy” (acz co najmniej jeden z uczestników dał radę zrobić świetną fotografię kierując obiektyw do góry), za to skłaniało do dłuższych sesji we wnętrzach. Często zła pogoda to dobra pogoda dla fotografii. Choć niekoniecznie dla fotografa.

Mural w Strefie Wykluczenia, Czarnobyl

Czterech odważnych

Dzień zakończyliśmy intensywną, acz krótką dyskusją o zdjęciach wykonanych przez uczestników fotowyprawy. Tylko czterech uczestników odważyło się publicznie pokazać swoje prace i narazić się na krytykę. Wszyscy przeżyli, więc może następnym razem będzie więcej odważnych?