Latarnia Men Ruz, Bretania, długa ekspozycja, brakujące funkcje aparatu fotograficznego

Trzy brakujące funkcje aparatów cyfrowych

Trudno się oprzeć wrażeniu, że producenci aparatów fotograficznych gonią w piętkę i zajmują się przekładaniem przycisków z lewej strony na prawą i odwrotnie. Naprawdę użytecznych innowacji od dawna nie widać, już nie mówiąc o funkcjach, które rozwiązywałyby rzeczywiste problemy fotografów. Brak pomysłów? To proszę bardzo, podrzucam trzy brakujące funkcje aparatów cyfrowych. Co więcej – do ich realizacji nie trzeba wcale żadnych rewolucyjnych technologii.

Prawdziwy histogram

Wierzycie w histogram, wyświetlany na tylnym ekranie po zrobieniu zdjęcia? Że w histogramy nie trzeba wierzyć, bo one istnieją niezależnie od wiary? Owszem, istnieją i nawet są użytecznym narzędziem przy ocenie poprawności ekspozycji, ale mają swoje ograniczenia. Najważniejsze z nich to fakt, że histogram w aparatach wyświetla wartości dla JPEG-a. Robicie zdjęcia tylko w formacie RAW? Nie szkodzi, histogram nadal jest na bazie informacji z JPEG-a – tego zaszytego w RAW-ie. Co gorsza, na kształt histogramu wpływają ustawienia kontrastu i nasycenia pliku JPEG (które fotografujący w RAW-ach ignorują). Można tutaj trochę powalczyć, odpowiednio skonfigurować aparat, aby histogram był jak najbliższy tego, co uzyska się z RAW-a, ale nadal to tylko pewne przybliżenia. A histogramu dla RAW-a nie ma dotąd w żadnym aparacie.

Koszt opracowania technologii potrzebnej do realizacji brakującej funkcji histogramu z RAW-a – zero. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki inżyniera od oprogramowania pokładowego aparatu. Nawet jeśli koszt opracowania odpowiedniej biblioteki wymagałby pewnej pracy i czasu, to później implementacja tego do każdej następnej generacji i wersji aparatu byłaby automatyczna. A my zyskalibyśmy prawdziwy histogram – precyzyjne narzędzie do oceny poprawności ekspozycji.

Wśród ludu Damara, Namibia, w wiosce Damara, portret, mężczyzna

Powiększenie w punkcie ostrzenia

Co należy zrobić po wciśnięciu spustu migawki? Zerknąć na histogram, oceniając poprawność ekspozycji, a także sprawdzić ostrość. Przy kadrach krajobrazowych czy architektonicznych sprawdza się głównie pod kątem braku poruszenia. Przy zdjęciach portretowych z płytką głębią ostrości, a także przy zdjęciach akcji (ptaki w locie, zwierzęta na safari, sport) warto także sprawdzić czy ostre jest to, co miało być ostre. Trzeba w tym celu powiększyć sobie maksymalnie krytyczny fragment obrazu, przy okazji przesuwając sobie ów fragment na środek wyświetlacza. Jest z tym trochę klikania. A przecież dałoby się prościej – jeden z przycisków przy podglądzie zdjęcia powiększałby do 100% fragment pod aktywnym punktem AF. Podglądamy wykonane zdjęcie, wciskamy np. przycisk podglądu głębi ostrości (który w trybie przeglądania zdjęć nie robi nic) i mamy maksymalne powiększenie fragmentu zdjęcia, który powinien być ostry. Warto zaznaczyć, że nie powinno to być powiększenie środka zdjęcia – bo przecież korzysta się z różnych czujników AF, a nie tylko ze środkowego. A w sytuacjach dynamicznych, gdy korzystamy z tzw. grupy pól AF, to często nie wiadomo, który czujnik „złapał” ostrość. Wie to natomiast aparat i np. w Canonach można sobie włączyć wyświetlenie na podglądzie zdjęcia kwadracika oznaczającego miejsce aktywnego punktu AF.

Koszt opracowania potrzebnej technologii – zero. Temu samemu inżynierowi oprogramowania pokładowego przygotowanie tej brakującej funkcji zabrałoby jeszcze mniej czasu niż histogram RAW-a.

AKTUALIZACJA. Przynajmniej w niektórych aparatach ta funkcja została zrealizowana. Czekamy na resztę. 🙂

Latarnia Men Ruz, Bretania, długa ekspozycja, brakujące funkcje aparatu fotograficznego

Naprawdę długie ekspozycje

Większość aparatów jest ograniczona do 30 sekund ekspozycji – czy to w trybie priorytetu przysłony, priorytetu czasu czy trybie manualnym. Wyjątkiem są aparaty Olympusa z limitem 60 sekund, co tylko odsuwa problem z uzyskaniem naprawdę długich ekspozycji. Oczywiście, jest tryb bulb i wówczas można naświetlać przez godzinę czy dwie – do wyczerpania baterii. Trzeba jednak sobie policzyć samemu, ile taka ekspozycja ma trwać. Można sobie policzyć metodą, którą podałem w ebooku „Jak fotografować z długim czasem”, można się wspomagać różnymi kalkulatorami i tabelami, ale… właściwie po co, skoro aparat mógłby to policzyć sam. A nawet niektóre już liczą, np. Hasselblad X1D nie tylko w trybie manualnym, ale nawet w priorytecie przysłony potrafi ustawić ekspozycję trwającą godzinę. Zresztą w głębokich czasach analogowych potrafił to też prawie całkiem manualny Nikon FM3A…

Kosmiczna technologia niezbędna do realizacji tej brakującej funkcji – brak. Wystarczy tylko zdjąć sztuczne (tak, sztuczne!) ograniczenie ze światłomierza wbudowanego w aparat.

Trzy przydatne funkcje do wzięcia

Proszę bardzo Canon, Nikon i Sony – oto 3 przydatne, a brakujące funkcje aparatów fotograficznych, których realizacja będzie kosztowała grosze. Nie wymagają wielkich nakładów na badania, a właściwie to nie wymagają żadnych nakładów. Nie trzeba kupować patentów, nawet nie trzeba przestawiać choćby jednego guzika i jednej śrubki na produkowanych aparatach. Dodanie tych trzech funkcji rozwiąże rzeczywiste, praktyczne problemy, z którymi fotografowie mierzą się codziennie. Może trudno będzie te funkcje zgrabnie zareklamować na bilboardach wraz z nowym modelem aparatu, ale fotografowie docenią starania, aby faktycznie ułatwić robienie zdjęć.

  1. To ja tylko zaznaczę, że funkcję powiększania przy ostrzeniu ma Fuji – wystarczy przycisnąć jeden przycisk (powiedzmy, że przycisk, bo chodzi o pokrętło tak naprawdę) i możemy przełączyć się na widok powiększony. Kolejny klik – podgląd normalny. I już 🙂

    Ale z histogramem to prawda, przydałby się, a dzisiejsze aparaty mają procesory, które bez problemu powinny zanalizować dane z RAWa.

    Długie czasy – w sumie też fajna sprawa, ale opór producentów wynika chyba z niszowości zastosowania. Ilu (procentowo) fotografów robi zdjęcia z naprawdę długimi czasami? Są oni zwykle też na tyle ogarnięci, że potrafią znaleźć przepis na policzenie czasów, są też świadomi istnienia akcesoriów (wężyki, piloty) – a może to też element strategii marketingowej? Sposób na wyciągnięcie dodatkowych pieniędzy? Chcecie nietypowych zdjęć, więc płaćcie za akcesoria! 😉

    1. Tylko czy powiększa środek kadru czy faktyczny punkt ustawienia ostrości? Także – gdy mamy aktywną grupę lub strefę i nie da się przewidzieć który konkretny punkt AF został użyty do złapania ostrości?

      Z akcesoriami do długich czasów nie jest źle, ostatnio aparaty w menu mają programatory bulba. Czyli można sobie ustawić 3 minuty 20 sekund naświetlania albo 17 minut. Tylko najpierw trzeba to sobie policzyć, bo podpowiedzi światłomierza kończą się na 30 sekundach. Jasne, można sobie policzyć. Tylko po co utrudniać, zmuszając do żmudnej i mało kreatywnej roboty, zamiast zrzucić to na automatykę?

      Komu długie czasy ekspozycji się przydają? Każdemu, kto korzysta z filtrów szarych. Oczywiście naświetlanie w okolicy godziny to ekstrema, ale powyżej 30 sekund bardzo łatwo wyjść. No i jest po co – przy zdjęciach morza jest wyraźna różnica między 30 sekundami a 3 minutami.

      1. W Fuji powiększa obszar z rzeczywistego punktu ustawienia ostrości. Jest to funkcja, którą można sobie zdefiniować pod jeden z przycisków lub rzeczone kółko.

  2. „A histogramu dla RAW-a nie ma dotąd w żadnym aparacie.”
    Istnieją co najmniej dwa aparaty z tą funkcją:
    1) Leica M Monochrom,
    2) Phase One XF IQ4.

    „jeden z przycisków przy podglądzie zdjęcia powiększałby do 100% fragment pod aktywnym punktem AF.”
    Tak jest właśnie w wielu wyższych modelach Nikona, gdzie służy do tego (przy odpowiednim ustawieniu w menu) środkowy przycisk wybieraka wielofunkcyjnego.
    A w Samsungu NX500 można użyć w tym celu dotykowego ekranu, tzn. pykasz dwa razy palcem na wykonane zdjęcie w miejscu, któremu chcesz się przyjrzeć, i od razu masz podgląd 100%. Zgaduję, że podobnie jest w wielu innych aparatach z dotykowymi wyświetlaczami.

    1. Z Leiką to było łatwo, bo obraz monochromatyczny, ale faktem jest, że jeśli dało radę zrobić to z matrycą o tak wysokiej rozdzielczości jak w tym Phase One, to tym bardziej powinno to być zrobione w popularniejszych aparatach.

      No tak, w niektórych aparatach da się nawet zaprogramować, żeby od razu zamiast podglądu pełnego zdjęcia było pokazywane powiększenie, tylko – na ile widziałem – jest to podgląd środka. Tymczasem istotne, żeby zobaczyć jak wygląda to, na co aparat ostrzył (albo przynajmniej wydaje mu się, ze ostrzył).

  3. Piotrze, proponuję sprawdzić Sony A7 III i będzie tam dokładnie to, czego brakuje Tobie w C/N, czyli powiększanie fragmentu kadru, na który AF ustawiał ostrość pod jednym przyciskiem funkcyjnym  

      1. Bardzo możliwe. 🙂 Choć diabeł, jak zwykle, w szczegółach. Bo Canon niby też coś takiego ma, ale… nie do końca. W trybie wyboru jednego punktu AF powiększenie zawsze startuje ze środka (5D IV). Co ciekawe, włączenie funkcji korekcji aberracji obiektywu powoduje, że powiększenie zawsze startuje ze środka, niezależnie od wybranego trybu AF.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *