Słowo o kabelku

Jest prosta metoda oceny, czy dane urządzenie jest dobrze przemyślane i zaprojektowane. Nie trzeba nawet wczytywać się w specyfikacje techniczne, zgłębiać testów, szukać opinii. Wystarczy rzut okiem. Rzut okiem można wykonać na zdjęcie produktu, nawet oficjalne z pakietu prasowego.

Na co zwracać uwagę? Na kabelki. Jeśli widać kabelki, to jest źle. Im bardziej widać kabelki, tym gorzej. Długie kabelki są gorsze od krótkich. Kabelki plączące się przy sprzęcie fotograficznym to proszenie się o kłopoty – zaczepienie o coś, zaplątanie. A później wystarczy szarpnąć i albo kabelek wyrywa się z gniazda. Albo kabelek się trzyma, a aparat leci na ziemię. Do tego jakieś kabelki plączące się wokół aparatu po prostu wygodne nie są.

No dobra, czasem nie da się inaczej. Gniazda do podłączenia zewnętrznego sprzętu są tam, gdzie są, a zewnętrzny producent może się tylko dopasować do tego, co wymyślił twórca aparatu. Ale jeśli kable nam funduje producent aparatu? O czym to świadczy?

Zobaczmy na mikrofon Nikona, który ma być używany z aparatami Nikona. Montuje się go w sankach lampy, ale podłącza dłuuugim kablem z boku aparatu. Po co? Gdyby ten mikrofon wyprodukowała renomowana mandżurska firma Xinchaxun, to można by pokiwać głową: „inaczej nie mogli”. Ale producent aparatu?

Prosta kwestia – skoro Nikon uznał, że sanki lampy to dobre miejsce do montażu dodatkowych akcesoriów, to dlaczego nie przystosował stopki do komunikacji z tymi akcesoriami? Dlaczego w stopce nie umieścił nowego styku, który nie komunikowałby się z lampą, ale właśnie z dodatkami – mikrofonem, GPS-em czy cokolwiek tam będzie w przyszłości montowane. Tymczasem mamy kable. Mamy je od dawna, bo takim samym kablem straszy wprowadzony trzy lata temu nikonowski moduł do geotagowania GP-1. Ktoś pomyślał, ale pomyślał za mało. Zasłużył na nagrodę supełka z pętelką – z kabelka od mikrofonu.

 

  1. Oczywiście się zgadzam. Takie połączenia kabelkowe kojarzą mi się z garażową samoróbką. Wtopa na całego niestety 🙁

  2. Myślę, że w komentarzu pominięty został aspekt estetyczny całego rozwiązania. Popatrzcie proszę, jak się ten kabelek pięknie wije i oplata, łącząc optycznie i sygnałowo piękny mikrofon z jeszcze piękniejszym aparatem. Szczególnie podziwiam tę małą pętelkę na lewo od mikrofonu i śmiało zarysowaną linię pętli po stronie prawej. Obiektyw i mikrofon spoglądają do przodu a kabelek od tyłu mówi: jestem, łączę i czuwam. Piękna sprawa. A nowy styk w stopce? Nawet nikt go nie zauważy. Myślę, że twórca tego rozwiązania ma ogród i lubi w nim przebywać.

  3. No tak, na zdjęciu prasowym aparat powinna trzymać szczupła kobieca dłoń z kabelkiem fantazyjnie oplątanym wokół nadgarstka.

  4. Trochę racja, trochę marudzenie. 😉 Przy kolejnym razie może da się zmodyfikować stopkę, ale teraz trzeba sobie jakoś radzić. Z drugiej strony wystarczyło dać kabelek sprężynkę (jak do słuchawki telefonu) i jest lepiej – sam się skróci, trudniej zahaczyć i sam się rozciągnie, jeśli już to zrobimy.

  5. Nie wiem z czym Piotr ma problem; Inni też.
    Yehood jast bardzo blisko – przecież ten korpus nie ma paska (chociaż ma chyba coś małego do jego zaczepienia), no to dali dłuższy kapelek i zestaw w wolnej chwili wisi na szyi fotografa (potrzebny tylko odwinięty grubszy kołnierz).
    Mi ten patent się podoba, zwłaszcza dlatego, że nie używam paska i nie wieszam aparatu na szyi, nie używam mikrofonu, ani też innego zewnętrznego osprzętu z kabelkiem. Ta długość kabelka naprawdę mi nie przeszkadza, a całość wygląda fotogenicznie – tego zestawowi nie odmówicie. I o to chodzi, przecież to jest blog o fotografowaniu.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *