Przez dekady, jeszcze w głębokich czasach analogowych, Canon z Nikonem byli tak w siebie zapatrzeni, że świata poza sobą nie widzieli, a już z pewnością nie dostrzegali innych firm. Nawet jak się zabrali za robienie bezlusterkowców, to zgodnie starali się tak to zrobić, żeby nic z tego nie wyszło (choć trzeba przyznać, że fachowcy Canona i Nikona znaleźli odmienne receptury na skopanie sprawy). Premiery bliźniaczych aparatów Canona i Nikona miały miejsce niekiedy w odstępie godzin. Bez problemu można było wskazać, który model Nikona jest odpowiednikiem dowolnego Canona i vice versa, nawet jeśli różniły się akcenty. Wygląda, jakby lustrzane odbicie Canona i Nikona pękło.

Orvieto, katedra Toskania

Niedawna premiera Nikona D750 to czwarty pełnoklatkowy Nikon w aktualnej ofercie (obok D610, Df i D810, nie licząc profesjonalnego D4s). U Canona mamy w tym samym czasie tylko dwa pełnoklatkowce (6D i 5D III, znowu nie licząc profesjonalnego 1D X i filmowego 1D C). Co ciekawe, Nikon ma teraz w ofercie aż pięć modeli pełnoklatkowych i tylko trzy APS-C (nie licząc lustrzanek poprzedniej, przedpoprzedniej i przedprzedpoprzedniej generacji, nadal dostępnych w sklepach). Mnie to wygląda na niedwuznaczną sugestię: „Zapomnijcie o APS-C, teraz obowiązuje pełna klatka”.

Canon dla odmiany wydaje się wierzyć w potencjał rynku lustrzanek APS-C, nie tylko mając tutaj pięć linii (aktualnie: 1200D, 100D, 700D, 70D i 7D II, sabotażu w postaci EOS-a M nie liczę), ale właśnie właśnie odświeżył sportowo-reporterską lustrzankę niepełnoklatkową – ruch, na który Nikon jakoś od lat nie może się zdobyć.

Toskania, fotowyprawa

Kto ma rację? Dowiemy się o tym za rok czy dwa, gdy obie firmy podadzą swoje wyniki finansowe. Jeśli jednak w najbliższych miesiącach nie doczekamy się hipotetycznego Nikona D9300, czyli następcy D300s, to będzie to stanowiło potwierdzenie, że drogi Canona i Nikona się rozeszły i te koncerny przestały nawzajem się naśladować. Do tej pory czy się wybrało Canona, czy Nikona, nie miało tak naprawdę większego znaczenia, bo oferta obu firm była komplementarna. Teraz wybór systemu będzie miał konsekwencje. U Nikona: „Zaawansowane funkcje tylko na pełnej klatce”, natomiast u Canona: „Poziom zaawansowania i rozmiar matrycy możesz wybrać niezależnie”. Nie ukrywam, że jako użytkownikowi strategia Canona bardziej mi się podoba, ale nie wykluczam, że finansowo to Nikon może mieć rację.

Zdjęcia powyżej z tegorocznej jesiennej Toskanii. Zapisy na przyszłoroczne Toskanie za chwilę będą dostępne na Horyzonty.pl.

  1. Również nie rozumiem polityki Nikona. Kiedy cztery lata temu kupowałem pierwszą w życiu lustrzankę cyfrową, do głowy mi nie przyszło, że to najlepszy DX Nikona forever. Byłem pewien, że za rok-dwa ukaże się jego następca. Ale jak na razie najtańszym następcą D300s jest D810 za 13 tysięcy. Trochę zonk!

    1. No właśnie do tej pory nie bardzo – Canon i Nikon nawet olewali te same segmenty rynku, np. optykę pod APS-C. Mieli po jednym ultraszerokim zoomie, kity 18-55, trochę amatorskich tele 50-200 i superzoomy 18-200/300. Nikon jakiś czas temu zrobił 35/1.8 i cisza. Może teraz coś się ruszy, niedawne premiery u Canona 10-18 i 24/2.8 dobrze wróżą. Brak właśnie jasnych stałek poniżej 50 mm – ten 24/2.8 to nie jest coś, co mnie by interesowało, ale jeśli zrobiliby coś w okolicy 10 mm i ze światłem co najmniej f/2…

  2. Hm, już to gdzieś pisałem na forum DFV, ale do niedawna miałem wrażenie, że Canon i Nikon wymieniły się zarządami (czyt. strategią). Nikon innowacyjny (pierwszy stabilizowany zoom 16-35/4 z 2010 – !-roku), Canon wsteczny i elitarny (kolejne wersje „II” starych szkieł dwa razy droższe i wycofywanie z rynku starych).Nikon, w poprzednich dekadach wyraźnie się kłaniał profesjonalistom, teraz namnożył amatorskich korpusów APS-C i w rezultacie można już spotkać wielu użytkowników lustrzanek tej firmy, nie będących Rasowymi Nikonowcami 😉

    1. Canon wsteczny i elitarny (kolejne wersje „II” starych szkieł dwa razy droższe i wycofywanie z rynku starych)

      Hm, a zerkałeś ostatnio na ceny nowych obiektywów Nikona? 🙂

      Nikon, w poprzednich dekadach wyraźnie się kłaniał profesjonalistom, teraz namnożył amatorskich korpusów APS-C

      Nie wiem, co rozumiesz przez ostatnio, ale seria D3xxx, D5xxx są na rynku od dość dawna, a D7xxx wygląda na jakąś próbę zastąpienia D300s. Nie widzę, gdzie jest to namnożenie APS-C.
      Natomiast owszem, widzę namnożenie aparatów pełnoklatkowych u Nikona, a ostatnio wpakowanie D750 między D610 a D810 przypomina starą zabawę Sony: „Znajdź trzy różnice między kolejnymi modelami”.

      w rezultacie można już spotkać wielu użytkowników lustrzanek tej firmy, nie będących Rasowymi Nikonowcami

      Nie mylisz Nikona z Leicą? Po firmie, która od zawsze ma ponad 30% rynku aparatów z wymienną optyką raczej trudno oczekiwać czegoś innego niż kierowania oferty do masowego odbiorcy.

      1. Nie zerkam na ceny nowych obiektywów Nikona 🙂
        Natomiast często zerkam na ceny nowych obiektywów Canona.
        Dopiero niedawno coś się ruszyło (szeroki stabilizowany do APS-C za 1100 zł)

        Namnożenie amatorskich korpusów Nikona: mam na myśli to co można obecnie dostać w sklepach. A jest tego trochę.

        „Masowy odbiorca” dziś i „masowy odbiorca” w latach 70-tych czy 80-tych, to nie ten sam masowy odbiorca i nie tak masowy jak obecnie.

        Mówiąc o rasowych nikonowcach mam na myśli grupę fotografujących, którzy twierdzili (część z nich nadal twierdzi), że Nikon jest dla profesjonalistów (np. argument, że F90X nie ma trybów piktogramowych a EOS 5 ma takowe, czyli jest „amatorski”) itd, itp.

        Obecnie dużo ludzi fotografuje czterocyfrowymi Nikonami i nie wydaje z siebie podobnych twierdzeń. W tym sensie Nikon zszedł „do ludu”.

        1. Nie zerkam na ceny nowych obiektywów Nikona 🙂
          Natomiast często zerkam na ceny nowych obiektywów Canona.

          Wszystkie firmy wysoko wyceniają nowości. Do tego ceny poprzednich modeli są obniżane w okolicy premiery następcy.

          Namnożenie amatorskich korpusów Nikona: mam na myśli to co można obecnie dostać w sklepach. A jest tego trochę.

          To jest bug, a nie ficzer. 🙂 Nikon naprodukował tego tyle (i nie dał rady sprzedać), że mu poprzednie generacje zalegają półki sklepowe, utrudniając sprzedaż nowych modeli.

          „Masowy odbiorca” dziś i „masowy odbiorca” w latach 70-tych czy 80-tych, to nie ten sam masowy odbiorca i nie tak masowy jak obecnie.

          Częściowo prawda, bo na Zachodzie nasycenie lustrzankami cyfrowymi jest trochę wyższe niż było nasycenie lustrzankami analogowymi kiedyś, ale nie sądzę, żeby jakościowo była jakaś duża zmiana. To są jednak solidne miliony aparatów sprzedawanych rok w rok od kilkunastu lat, masowy rynek i masowy odbiorca.

          Mówiąc o rasowych nikonowcach mam na myśli grupę fotografujących, którzy twierdzili (część z nich nadal twierdzi), że Nikon jest dla profesjonalistów

          Na szczęście nie mają racji. 🙂 Nikon by umarł dawno temu, gdyby go kupowali tylko profesjonaliści. Rynek profi to wisienka na torcie, ale najeść można się tylko samym, dużym tortem.

  3. Nikon oferuje od dawna dwa ultraszerokokątne zoomy na APS-C (DX): 12-24 i 10-24. Pominąłeś też kilka innych szkieł. Ale masz oczywiście rację, że od kilku lat interesuje ich tylko optyka pełnoklatkowa. Nie rozumiem, czemu konkurencja (Sigma/Tamron/Tokina) nie załatała jeszcze ewidentnych braków w stałkach i jasnych zoomach na APS-C?

    1. @Marcin:

      Miałem na myśli pełnoklatkowy stabilizowany zoom szerokokątny. Nikonowi wpadnięcie na pomysł, że taki obiektyw jest komuś potrzebny zajęło o 4 lata mniej niż Canonowi.

    1. Fakt, zapomniałem o 12-24/4 – on chyba jeszcze z czasów pierwszej lustrzanki cyfrowej Nikona? Pomijam też np. 85 mm makro, bo powyżej 50 mm niewielka jest potrzeba obiektywów niepełnoklatkowych.

      1. A ja jestem bardzo zadowolony z 85-tki makro DX, bo jest mała i lekka.
        Przecież taka 105-tka makro FX to armata!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *