Zbliża się kolejny koniec świata, tym razem kometa trafi w producentów aparatów. Pisałem już o tym co najmniej dwukrotnie (tutaj i tutaj), wskazując, że po raz pierwszy w historii w zeszłym roku siadła sprzedaż aparatów z wymienną optyką. Od tej pory sytuacja się zmieniła jedynie o tyle, że pojawiły się oficjalne podsumowania zeszłorocznej sprzedaży i producenci stracili możliwość udawania, że wszystko jest ok. Choć niektórzy nadal próbują robić dobrą minę do złej gry.
Jak wygląda walące się niebo? Sprzedaż lustrzanek w zeszłym roku spadła o 6%, a sprzedaż bezlusterkowców – aż o 22% (w efekcie bezlusterkowce to 23% lub 18% sprzedawanych aparatów z wymienną optyką, w zależności od tego, czy liczyć sztuki czy wartość finansową). Niektórzy zastanawiają się, czy to nie wróży końca bezlusterkowcom. Kompakty to już w ogóle jedna zgroza, koszmar i temat zamknięty – zjazd z 79 milionów sprzedanych egzemplarzy w 2012 roku na 44 miliony w 2013 dobrze tłumaczy, dlaczego kolejne firmy wieją z tej części rynku.
Co na to producenci? Dpreview przeprowadziło ostatnio serię wywiadów z bossami producentów aparatów i każdy poczuł się w obowiązku odnieść do kwestii spadającego na głowę nieba.
Mnie najbardziej podobał się wywiad z przedstawicielem Fuji, który prezentował najbardziej trzeźwe stanowisko i (prawie) nie próbował cukrować rzeczywistości (teza, że X-T1 może rywalizować na profesjonalnym rynku fotografii sportowej jest nieco optymistyczna). Najciekawsza była odpowiedź na pytanie o główne wyzwania na przyszłość: najważniejsze jest zwiększanie świadomości i zaufania klientów do bezlusterkowców, a najbardziej temu pomogłoby, gdyby Canon i Nikon na poważnie zaangażowały się w ten segment rynku. Ktoś się jeszcze dziwi, czemu bezlusterkowce Canikona wyglądają, jakby były projektowane wyłącznie 29 lutego?
Wywiad z przedstawicielem Olympusa jest całkiem zabawny, bo tutaj możemy obserwować nie tyle zaklinanie rzeczywistości, co piękną prezentację własnego, alternatywnego matrixa, w którym rynek bezlusterkowców wcale się nie kurczy, tylko rośnie („At the same time though, there is still growth in the mirrorless market”), a w Japonii bezlusterkowce to już 50% sprzedaży (w 2012 faktycznie miały 44% japońskiego rynku, ale w 2013 roku już tylko 38%).
Problemy z liczeniem, a konkretnie z porównywaniem liczb ma też zarząd Nikona, dla którego spadek sprzedaży kompaktów niespecjalnie różni się od spadku sprzedaży aparatów z wymiennymi obiektywami („There have certainly been changes in the market, such as the decline in compacts, and also when you look at the number of units shipped, the same decline has been seen for interchangeable lens cameras as well.”), ale ogólnie to wyłącznie problem tymczasowy, który pewnie sam z siebie zniknie. Dalej jest jeszcze śmieszniej, bo wizję rozwoju Nikon widzi w sprzedaży na rynku chińskim, ale nie tyle w wielkich miastach „nowym Chińczykom”, co mieszkańcom wiosek na prowincji. Serio, serio, to nie ja robię sobie jaja. („When I say ‘potential’, we’re not just talking about the cities, like Shanghai and Beijing, but also the vast population inland.”) Później zaczyna się robić ponuro, gdy na pytanie o strategię na przyszłość możemy przeczytać, że Nikon będzie produkował taniej i obniżał koszty, w tym cenę komponentów. („Developing our products more efficiently and reducing costs, such as the cost of components.”) Naprawdę ludzie popędzą do sklepów, jeśli aparaty staną się bardziej plastikowe i projektowane mniejszym nakładem sił i środków? Dodam jeszcze, że padła też druga wskazówka co do przyszłej strategii: różnicowanie modeli, czego świetnym przykładem ma być Df i AW1. Hm…
Wszyscy wywiadowani zapowiadali bliżej nieokreślone innowacje, a jedyne konkrety padały co do rozwoju funkcji filmowych. Nie odniosłem wrażenia, żeby mieli konkretne pomysły na odwrócenie trendu spadkowego, może za wyjątkiem Fuji, gdzie jednak ten pomysł był mocno życzeniowy („będziemy pracować nad przekonaniem klientów, że bezlusterkowce to poważne aparaty, a najlepiej, jakby nam Canon z Nikonem w tym pomogli”).
Na koniec jeszcze ciekawe zestawienie, pokazujące na ile ważny jest rynek fotograficzny dla każdego z producentów. Canon z fotografii ma 26% przychodów, Nikon – 76,5%, Fujifilm – 3,5%, a Olympus 14,6%. Wynika z tego, że Canon gra o kasę, Nikon o życie, a Fuji gra, bo lubi.
Do aktualnych danych oczywiście aktualne rogalinki.