Matryca Canona na sezon 2012/2013

I wszystko już wiadomo. No, może nie wszystko, ale przynajmniej – jakie lustrzanki przygotuje Canon w tym sezonie. Canon jako producent aparatów jest dość przewidywalny i konsekwentny – nie zmienia strategii co kwartał, nie ogłasza radykalnej rewolucji co pół roku i jest racjonalny w kwestiach produkcji. Jeśli w modelu 650D mamy nową, 18-megapikselową matrycę z wbudowanymi czujnikami dla pomiaru ostrości metodą detekcji fazy, to można przyjmować zakłady, że tę matrycę zobaczymy też w następnych lustrzankach APS-C (może w 70D, może w 7D Mark II?). Za stosowaniem tej samej matrycy w jak największej liczbie modeli przemawia ekonomia – masowa produkcja jest tańsza niż krótkie serie, a Canon jest ekonomicznie bardzo racjonalny. Z tego samego też względu (wykorzystanie efektu skali w produkcji) następne aparaty mogą także otrzymać dotykowy ekran. Użyteczność dotykowego ekranu w fotografowaniu to ląd do odkrycia, ale obie te nowinki to oferta dla filmujących.

Dla fotografujących w nowym 650D znalazł się po raz pierwszy w trzycyfrowych Canonach porządny autofokus – ten sam, który był w 40D, 50D i 60D – wszystkie czujniki krzyżowe, użyteczna dobiegaczka, a do tego tryb seryjny przyspieszony do 5 klatek na sekundę. To już nie jest specyfikacja lustrzanki dla początkujących, a parametry jak dla aparatu do amatorskiego reportażu sportowego.

Skoro w najniższym modelu mamy już półprofesjonalne czujniki AF, to czego możemy oczekiwać w wyższych modelach? No to wróżymy z fusów: hipotetyczny 70D i 7D Mark II dostaną ten sam układ AF, który jest w 5D Mark III, czyli profesjonalny system z topowego 1D X. Brzmi za dobrze? Niekoniecznie. Po pierwsze, układ autofokusa to jedna sprawa (i nie taka droga, gdy nagle przy produkcji zaczyna działać efekt skali), a zupełnie inna sprawa – szybkostrzelność. Można ją ograniczyć do, powiedzmy, 7 kl/s w 70D i 9 kl/s w 7D Mark II. Czy takie posunięcie nie spowoduje „kanibalizacji” sprzedaży 1D X? Tutaj nadal mocnym punktem będzie pełnoklatkowa matryca o rozdzielczości… również 18 megapikseli. Jednak ta sama rozdzielczość na matrycy o dwa razy większej powierzchni już powinna dawać różnicę, która będzie istotna dla tych, do których kierowany jest 1D X. Oni także docenią pancerność budowy, bardziej rozbudowane sterowanie i dodatkowe funkcje. Amatorzy, którzy tego wszystkiego nie potrzebują i nawet nie wiedzą, do czego te wszystkie dodatki służą, i tak nie są klientami na 1D X.

Nie spodziewam się po Canonie żadnej rewolucji w tym roku, natomiast liczę na solidną ewolucję lustrzanek w kierunku usprawnionego filmowania oraz ulepszenia pomiaru ostrości.

Zdjęcie powyżej wykonane z szybkostrzelnością 0,5 kl/s w trakcie pleneru Towarzystwa Fotograficznego im. Edmunda Osterloffa w Radomsku, na który razem z Ewą byliśmy zaproszeni.

  1. Bardzo mnie ucieszyło pojawienie się canona 650D. Jestem posiadaczem kilkuletniej lustrzanki canona (450D). Czekałem cierpliwie na następcę z lepszym i szybszym AF oraz wyższym i lepszym ISO, i wygląda na to, że wreszcie się doczekam, bo i owszem mógłbym kupić 60D lub 7D (awans murowany) ale… jak dla mnie te korpusy są za duże i za ciężkie, a bezlusterkowce … miałem parę w ręce i są dla mnie jakieś takie …dziwaczne.

  2. Przesiadłem się na 60D półtora roku temu, właśnie z 450D… i miałem jak najbardziej zamiar sprzedać, tym bardziej że nie jest mocno zużyty a pieniążki się przydadzą…. no właśnie na obiektyw albo coś. Ale do dzisiaj 450tka leży w szafie, raz na dwa miesiące jest odkurzana i używana przy okazji jakiś imprez lub nie wiem czego… no właśnie wtedy kiedy 60tka jest za ciężka, żal mi jej brać itp itd. No i się ciągle nie mogę z nią rozstać. A w sumie zrobiła się bardzo przydatna gdy poproszono mnie o sfotografowanie ślubu… jako aparat… niezapasowy tylko dodatkowy, np z 50mm F1.8 do trzaskania dzieciom zdjęć lub fotografowania szczegółów jako tła do fotoksiążki. No i wszyscy po tym zadowoleni. Aaaa… i jeszcze jedno… 60tka rzeczywiście jest ciężka i duża w porównaniu np do 450tki, ale… później nadgarstki się wyrabiają i efekt jest odwrotny, to 450tka jest za lekka

  3. W aparatach z linii amatorskiej, gdzie zawsze brakuje człowiekowi przycisków na korpusie i kółek ekran dotykowy – dobrze rozwiązany – to dobry sposób na szybki dostęp do kluczowych funkcji. Wystarczyłoby odpowiednio dopasować to, co w Canonie nazywane jest chyba widokiem Soot. func. Widziałem to już implementowane w wersji dotykowej w kilku aparatach, ale zawsze coś tam nie działało tak jak trzeba. A szkoda.

    Co do układu AF w modelach z serii xxD, to można się też chyba spodziewać przeniesienia rozwiązań z 7D (afaik nie jest to ten sam, który zastosowano w 5D mk III – jeżeli się mylę, to niech mnie ktoś poprawi). Zwróć też uwagę Piotrze, że póki co Canon EOS-1D X to jeszcze pieśń przyszłości i pobożne życzenie fotografów, bo ten model jakoś uparcie nie może trafić do sprzedaży.

      1. Przy filmowaniu z działającym AF (jak w tym 650D) wskazanie palcem punktu ostrzenia może być praktyczne. Jestem w stanie wymyślić jeszcze kilka zastosowań dla ekranu dotykowego, w tym rozszerzające różne nieoficjalne funkcje z Magic Lantern. Zobaczymy, jakie zastosowania dla dotykowego ekranu wymyśli Canon 🙂

    1. W aparatach z linii amatorskiej, gdzie zawsze brakuje człowiekowi przycisków na korpusie i kółek ekran dotykowy – dobrze rozwiązany – to dobry sposób na szybki dostęp do kluczowych funkcji.

      Nie jestem do końca przekonany. Przyciski i pokrętła są po to, żeby nie patrzeć na LCD i nie grzebać po menu. Wiem, że mam perspektywę osoby, która na tyle często korzysta z aparatu, że pamięta gdzie który przycisk leży i do czego służy. Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że grupa fotoamatorów, która wie, co chce ustawić, ale nie pamięta, jak się do tego dobrać z poziomu przycisków, nie jest taka znowu duża. A z kolei dla tych, którzy nie tylko nie wiedzą, gdzie mają jaką funkcję na obudowie czy w menu, ale także – co ustawić i po co, to dotykowy LCD niewiele przyspieszy i ułatwi.

      7D ma inny układ AF niż 5D III. Możliwe, że w 70D wpakują układ AF z obecnego 7D, ale w takim razie jaki AF będzie w 7D II? Ja stawiam na minimalizację kosztów – jeden system AF dla 70D, 7D II, 5D III i 1D X (który w końcu jednak trafi do sprzedaży, może nawet szybciej niż 70D :))

  4. Skoro w najniższym modelu mamy już półprofesjonalne czujniki AF

    Widzę, że Canona 1100D pominąłeś milczeniem. I słusznie.

    1. Trochę pominąłem, a trochę pomija Canon, który tę linię utrzymuje chyba po to, żeby linia xxxD była już bardziej zaawansowana i nie taka całkiem amatorska. Gdzieś też widziałem dane, że 1100D (podobnie jak wcześniej 1000D) sprzedają się tak sobie – zaskakująco słabo jak na najtańsze lustrzanki. Co mnie trochę dziwi, bo skoro część osób wybiera aparaty według rozmiaru (tym razem – im mniejszy, tym lepszy), więc tutaj 1100D byłby funkcjonalnie bardzo konkurencyjny względem bezlusterkowców. Cenowo też 🙂

      1. Prawda. Taki Nikon D40 mimo że plasticzany i tak mały, że nie dawał się nawet wygodnie trzymać (mimo że Nikon!) sprzedawał się w swoim czasie jak świeże bułeczki.

  5. Piotrze, wskazanie punktu ostrzenia to już firma ŚP.Jobsa wymyśliła w … telefonie 😉
    A ja nadal z uporem maniaka będę powtarzał,że czym więcej gadżetów, tym łatwiej o awarię. Zwłaszcza, że teraz zazwyczaj naprawy są „modułowe”, spali się żarówka, a manual producenta dla serwisu każe wymienić lampę ;P

    1. Piotrze, wskazanie punktu ostrzenia to już firma ŚP.Jobsa wymyśliła w … telefonie

      Ja nie twierdzę, że to jakaś nowość, tylko że użyteczna funkcja przy filmowaniu. I nieco różni się od tego, co jest w telefonach Jobsa, bo nie chodzi o wskazanie punktu do jednorazowego pomiaru ostrości, tylko o przeostrzanie w trakcie filmowania – czyli coś, co trudno jest ustawić przed rozpoczęciem rejestracji za pomocą metod „fotograficznych”.

      A ja nadal z uporem maniaka będę powtarzał,że czym więcej gadżetów, tym łatwiej o awarię.

      Oczywiście, masz rację, ale to taki ogólny trynd. Najbardziej niezawodne były w pełni manualne aparaty z ręcznym przesuwem filmu, bo tam co najwyżej migawka mogła się zepsuć lub rozregulować i nie trzymać czasów (no i z samym mechanizmem przesuwu filmu różnie było). Teraz rośnie stopień skomplikowania sprzętu, to i ryzyko wystąpienia różnych errorów jest większe. Cena większych możliwości. Zawsze można wrócić do mechanicznych analogów, koreksu i powiększalnika – tutaj masz prawie pewność, że błędy będą po stronie operatora 🙂

    2. AFAIR to ta funkcja po raz pierwszy tak naprawdę pojawiła się w okolicach 2005-06 roku w kamerach Sony. Zyskała sobie tam zresztą spore grono wielbicieli

  6. AF z czujnikami detekcji fazy. To mi wygląda na patent nikona z V1/J1 czy może canon sam wymyślił coś podobnego nie naruszając żadnego patentu? Nikon sprzedał patent canonowi? Jeśli tak to ciekawe co canon w zamian sprzedał nikonowi….

    1. Ano, podobieństwo rozwiązań jest ciekawe. Może być zresztą i tak, że nie była to jednorazowa sprzedaż, tylko umowa o wymianie patentów. Interesujące, że Nikon tę technologię użył w bezlusterkowcu, a Canon wpakował do lustrzanki. Czy Nikon nie może użyć tego w lustrzankach, dopóki sam nie zacznie robić matryc do lustrzanek lub przynajmniej zlecać produkcję ich według własnych projektów, zamiast kupować od Sony to, co akurat Sony naprodukowało?

      1. AFAIR znowu pierwsze w tym zakresie było Sony. Pierwsze newsy na temat takiej matrycy widziałem jakoś 2-3 lata temu i miała to zrobić właśnie Sony.

        1. Tym ciekawsze, że taką matrycę najpierw wprowadził Nikon (i to nie korzystając z fabryk Sony), teraz Canon, a Sony nie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *