Most na Nidzie, Świętokrzyskie, jak legalnie latać dronem

DJI Mavic Mini – jak legalnie latać dronem

Mały może więcej

Ostatnia aktualizacja:

Od początku tego roku w Polsce (i w całej UE) obowiązują nowe przepisy, regulujące jak legalnie latać dronem. No i okazało się, że małym dronem można więcej, za to mniej trzeba walczyć z papierologią. No to w dużym skrócie – jak sobie polatać bez ryzykowania mandatu.

Meandry Nidy, Świętokrzyskie, przepisy dotyczące dronów

Trzy kategorie i cztery klasy

Nowe przepisy dzielą drony na kilka klas, z których amatorów dotyczą C0 (waga drona do 250 gramów, czyli DJI Mavic Mini i DJI Mini 2), C1 (waga od 250 do 900 gramów – seria DJI Mavic Air oraz Mavic 3) oraz C2 (od 900 gramów do 4 kg – DJI Phantom). Co ciekawe, Mavic 2 Pro to kategoria C1, a nie C2 – wprawdzie z osłoną gimbala waży 905 gramów, ale po zdjęciu osłony – czyli gotowy do lotu – tylko 898 gramów, czyli tuż poniżej górnego limitu klasy C1.

Jako amatorzy latamy w kategorii otwartej, w ramach której są trzy podkategorie: A1 (loty nad ludźmi), A2 (loty blisko ludzi – nie bliżej niż 50 metrów w poziomie) i A3 (loty z dala od ludzi – co najmniej w odległości 150 metrów).

W zależności od klasy drona i uzyskanych uprawnień można wykonywać loty w podkategorii A1, A2 oraz A3. Ogólna zasada: im cięższy dron tym więcej uprawnień potrzeba, żeby latać blisko ludzi.

Rejestracja operatora i oznaczenie drona

Niezależnie od wielkości drona musimy się zarejestrować jako operator w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Zakładamy konto podając adres email i numer telefonu, przychodzi mail z linkiem rejestracyjnym, a na telefon dostajemy SMS-a z kodem potwierdzenia. Klikamy, potwierdzamy, wypełniamy trochę danych osobowych i już jesteśmy oficjalnie właścicielami drona. Rejestrujemy siebie jako operatora (czyli właściciela drona), a nie sam dron. Jak mamy dwa czy trzy różne drony, to rejestrujemy się raz, ale na każdym dronie powinniśmy umieścić numer operatora (zaczyna się od POL… a później jest unikatowy ciąg cyfr i liter). Oznaczenie można nanieść nawet flamastrem, polskie przepisy nie wymagają, żeby na dronie były jakiekolwiek inne informacje. Jednak wiele krajów wymaga, aby na dronie oprócz numeru operatora było także jego nazwisko i telefon kontaktowy. Jeśli więc bierzemy od uwagę wyjazdy zagraniczne i chcemy legalnie latać dronem we Włoszech czy Grecji, można na Allegro zamówić naklejki na drona z takimi danymi.

Dla dronów klasy C0 (czyli m.in. DJI Mavic Mini i DJI Mini 2) nasze obowiązki kończą się na rejestracji w ULC oraz naniesieniu numeru operatora na drona. Nie trzeba zdawać żadnych egzaminów (wymagane jest tylko przeczytanie instrukcji drona), można latać. Choć to jednak nie jest obowiązkowe, to podstawowy egzamin (na kategorię A1/A3) warto jednak zdać.

Most na Nidzie, Świętokrzyskie, jak legalnie latać dronem

Egzaminy pilota

Jeśli mamy drona klasy C1 (DJI Mavic Air i podobne), to wystarczy, że zdamy egzamin online. Zdaje się go tam, gdzie zarejestrowaliśmy jako operator – na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Tam oprócz profilu operatora mamy też profil pilota, gdzie można przejść szkolenie A1/A3 i na końcu zdać egzamin. Całość – szkolenie i egzamin – zajmuje jakieś pół godziny i jest bezpłatne. Po jego zaliczeniu otrzymujemy plik PDF z dumnym napisem „Potwierdzenie zaliczenia szkolenia i zdania egzaminu online” oraz wskazaną podkategorią uprawnień (A1/A3). Co istotne, napisy są po polsku i po angielsku, więc dokument przyda się też za granicą.

Potwierdzenie zaliczenia egzaminu A1-A3, jak legalnie latać dronem

Jeśli mamy drona o wadze powyżej 900 gramów (tutaj łapią się wszystkie wersje DJI Phantom), to musimy wykonać następny krok – zdać egzamin na kategorię A2, który jest płatny (ok. 150-200 zł) i nadzorowany przez egzaminatora. Dopiero wówczas możemy legalnie latać dronem – ale też nie wszędzie.

Dla latania w kategorii otwartej w Polsce nie jest wymagane posiadanie ubezpieczenia OC na drona, ale i tak warto takie mieć – nie jest drogie, a będzie mniej stresu.

Jak daleko, jak wysoko

Maksymalna wysokość lotu w kategorii otwartej to 120 metrów, liczone od gruntu pod dronem (a nie od pozycji stojącego np. w dołku pilota). Jeśli trzeba przelecieć nad przeszkodą terenową, można podnieść drona powyżej 120 metrów o maksymalnie 15 metrów.

Polskie przepisy mówią, że w ramach kategorii otwartej można latać tylko w zasięgu wzroku (VLOS – Visual Line of Sight). Latanie poza zasięgiem wzroku (BVLOS) wymaga zdania dodatkowych egzaminów i uzyskania uprawnień w kategoriach szczególnej i certyfikowanej. W Polsce nie ma podanego maksymalnego zasięgu w metrach, natomiast wiele krajów ustala ten zasięg na 500 metrów, uznając że to jest praktyczna granica zasięgu wzroku. Powiedziałbym, że trzeba mieć naprawdę dobry wzrok, żeby z 500 metrów zobaczyć drona…

Oczywiście trzeba przestrzegać stref zakazu lotów – będzie nas o tym informować aplikacja DJI, ale też należy przed startem „zameldować się” na stronie https://dronemap.pansa.pl/ (następca aplikacji Drone Radar).

Świętokrzyskie pola z drona, DJI Mini - przepisy w Polsce

Latanie nad ludźmi

Na uprawnieniach z kategorii otwartej (niezależnie czy to darmowy egzamin online na A1/A3, czy nadzorowany na A2) nad ludźmi można latać tylko dronem z kategorii C0 – czyli lżejszym niż 250 gramów. Większe drony muszą zachować dystans co najmniej 50 metrów (na uprawnieniach A2) lub 150 metrów (A1/A3). Nad zgromadzeniami (czyli ludźmi, którzy się nie mogą swobodnie przemieszczać, np. podczas koncertu, manifestacji, kibicowania w tłumie) latać w ogóle nie wolno – przynajmniej nie na uprawieniach kategorii otwartej.

Jak widać mały dron, o wadze poniżej 250 gramów, może więcej – na przykład latać nad ludźmi. Uprawnienia są łatwiejsze do uzyskania (wystarczy rejestracja jako operator), choć nadal uważam, że warto zrobić uprawnienia A1/A3. Najmniej istotne, że można wówczas latać w strefie od 1 do 6 km od lotniska do wysokości 30 metrów, bez konieczności uzyskiwania specjalnych zezwoleń (inne drony nie dają takiej możliwości). Ważniejsze jednak, że ma się dokument z uprawnieniami. Nie jestem przekonany, że wszyscy policjanci, strażnicy miejscy czy leśnicy wiedzą, że do latania Mavikiem Mini wystarczy rejestracja operatora. Z pewnością oficjalnie wyglądający dokument z kodem QR ułatwi odpowiadanie na pytanie, czy mamy uprawnienia do latania. No i nie bez znaczenia jest też fakt, że certyfikat zawiera opis także w języku angielskim

Jak legalnie latać dronem za granicą?

Islandia z drona - Eystrahorn, jak latać dronem na Islandii

Latanie za granicą to temat rzeka – tzn. długi, mętny, a czasem pełen wirów, zwłaszcza poza Europą. Generalnie jednak w całej Europie obowiązują podobne przepisy, choć wiele krajów wprowadziło dodatkowe obostrzenia. Jeśli jednak legalnie latamy w Polsce, to we Włoszech czy Niemczech będziemy także legalni. Poza Europą bywa trudniej, a czasem w ogóle nie wolno korzystać z dronów. Więcej na ten temat w poradniku na Fotezji – stale aktualizowanym i rozszerzanym o kolejne kraje.

Jeśli ktoś woli język urzędowy, to najważniejsze aktualne dokumenty regulujące jak legalnie latać dronem na terenie Polski  można znaleźć na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

PS. Wszystkie zdjęcia (oprócz ostatniego) z naszych warsztatów świętokrzyskich. Na tej edycji warsztatów latały trzy drony, niektóre nawet legalnie. 😉 A ostatnie zdjęcie z Islandii, gdzie też się da latać legalnie.

 

  1. Dzięki Piotrze za mobilizację do rejestracji (po przeczytaniu powyższego), od dziś, no może od jutra latam legalnie po zdanym egzaminie. Wiem, że rozbiłeś mini, co go zastąpiło? Gdzieś widziałem na Waszym zdjęciu mavica pro? Czy tak?
    Jakoś nie mogę rozbić swojego, a bardzo mi się podoba trójka. 🙁

    1. Witaj Maćku w gronie legalnych lataczy! Nie, żeby to dużo zmieniało, ale zawsze daje spokój ducha… 🙂 Dla spokoju ducha polecam też OC na drona z Finansowej Chaty (oby się nigdy nie przydało).
      Tak, rozbiłem Mini w Hiszpanii – zwłoki odesłałem do DJI (już bez Care Refresh, bo… wygasł 2 tygodnie przed wypadkiem). DJI zaoferowało naprawę za bardzo rozsądną cenę (ok. 120 euro). Nie bardzo wyobrażałem sobie tę naprawę, bo z drona została połowa i to ta tylna – bez gimbala, kamery i jednego ramienia. Niemniej – przysłali „naprawiony” – jak dla mnie wygląda on całkiem jak nowy, numer seryjny też jest nowy. A ponieważ numer seryjny był nowy, więc mogłem wykupić znowu Care Refresh, co też zrobiłem. (Care Refresh można wykupić maksymalnie przez dwa lata). No i teraz latam dalej Mini pierwszej generacji z aktywnym ubezpieczeniem.

      Ten Mavic Pro na Fotezji przy artykule o przepisach za granicą to nie nasz – jednego uczestnika niegdysiejszej fotowyprawy do Toskanii.

      A Mavica 2 Pro mam przed sobą na biurku, jutro go odsyłam do Francji. Znalazłem go w Namibii, pod dość mało popularną, acz bardzo ładną wydmą (w parku narodowym Namib-Naukluft – gdzie jest absolutny zakaz dronowania). Z pomocą DJI udało się ustalić właściciela (tylko po numerze seryjnym, bo dron był nieoznaczony i niepodpisany). W ramach ciekawostki – właściciel nie bardzo kojarzył jaki to dron, bo, jak stwierdził, jego dziewczyna jest maniaczką filmowania i rozbija drony masowo. Więc jeśli masz problem z rozbiciem swojego Mini, to mogę Cię skontaktować z dziewczyną tego Francuza, pewnie chętnie pomoże… 🙂

  2. Dzięki wielkie za obszerną wypowiedź. Care Refresh miałem wykupiony, ale jego czas minął. Jestem przesadnie ostrożny i może dlatego nie mogę o nic zaczepić i efektownie zwalić się na ziemię. Nawet śmigła mam te pierwsze. Nie odkształcają się po dodaniu dystansowych poduszek w oryginalnym etui do drona. Latam nisko i powoli, jak prosiła mamusia swojego syna, pilota myśliwców.
    Wysokości M.

    1. Oj, wygląda na to, że pilnie potrzebujesz pomocy tej Francuzki. Spytam, może znajdzie dla Twojego drona chwilę…
      A z latania nisko i powoli są fajne zdjęcia, a filmy jeszcze lepsze!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *