fotowyprawa Jordania, dorożka Petra

Czym fotograf powinien myśleć?

Wydaje się oczywiste, że do myślenia służy głowa, ale jest taki trynd wśród producentów elektroniki, że to jednak nie jest dobry pomysł z tą głową. Myślenie męczy, można się spocić i przegrzać, a efekty tego myślenia ponoć i tak są średnie. I co rusz mamy oferty, żeby zamiast myśleć własnym mózgiem, użyć do tego celu mózgu elektronowego, czyli jakiegoś pudełka z procesorem i oprogramowaniem w środku. Jeśli ktoś myśli, że ja znowu o upupiających programach tematycznych, to myśli dobrze, ale nieskutecznie (pewnie dlatego, że nie używa sztucznej inteligencji). W drodze do zwolnienia nas z myślenia poczyniono już znacznie dalsze kroki niż kilkanaście programów tematycznych pod wodzą superprogramu tematycznego, który sam wybierze najlepszy program tematyczny. W przyszłym roku będzie można kupić aparat fotograficzny, który składa się z kilkunastu aparatów fotograficznych.

Wąwóz Siq, Petra, Jordania

L16 firmy Light to coś, co wygląda jak nieco przerośnięty smartfon, którego wnętrze wypełnia 16 modułów składających się z obiektywu i matrycy – czyli 16 aparatów cyfrowych, każdy o rozdzielczości 13 megapikseli. 5 modułów ma obiektywy o pełnoklatkowym odpowiedniku ogniskowej 35 mm, 5 następnych „widzi” jak obiektyw 70 mm, a ostatnie 6 ma pole widzenia jak obiektyw 150 mm. Zdjęcie jest robione jednocześnie przez 10 z tych 16 cyfrówek, a później łączone w plik o rozdzielczości 52 megapiksele. Ale podobno nie megapiksele mają tu być przebojem.

Z tyłu L16 wygląda już całkiem jak smartfon – jest tam duży dotykowy ekran, przycisk zoomowania, a na górze jeszcze włącznik i spust migawki. I to mniej więcej tyle, jeśli chodzi o sterowanie, bo całą resztę decyzji aparat podejmuje za użytkownika albo – i tu jest pewna nowość – pozwala mu podjąć później. Aparat sam sobie wygładza szumy, składa HDR-y, a później można sobie zadecydować, gdzie ma być ostrość i co ma być rozmyte. Ta ostatnia funkcja przypomina inny podobny wynalazek – Lytro. Tam też głównym hitem miałaby być możliwość przesuwania sobie głębi ostrości już po zrobieniu zdjęcia. W L16 matryce są jak ze smartfonów, więc tak naprawdę głębia ostrości zawsze jest ogromna. Płytka głębia ostrości jest robiona przez programowe rozmywanie: co jest bliżej, a co dalej, to aparat ma sobie ustalać dzięki paralaksie swoich 16 obiektywów.

Naprawdę zadziwia mnie, jak wiele sił i środków jest inwestowane w przekonaniu, że fotografowi tak trudno jest wybrać, co ma być ostre na zdjęciu. Niedawno Lytro, teraz Light L16 mają nam pomóc rozwiązać ten straszny dylemat, że w momencie wciskania spustu migawki nie możemy się zdecydować, czy ostrość ma być na modelce, czy na drzewie z tyłu. Serio?

Więcej o L16 można poczytać tutaj i tutaj, a tutaj jest galeria kilku zdjęć (w rozmiarze internetowym, więc trudno cokolwiek z nich wywnioskować). [Aktualizacja: projekt umarł, wszelkie materiały producenta zniknęły.] Aparat ma być dostępny dopiero w drugiej połowie 2016 roku, ale już teraz można go zamówić w promocyjnej cenie 1300 USD, później będzie kosztować 1700 USD. W reklamowym filmie twórcy L16 opowiadają, jak to bardzo chcieli zrobić z tanich podzespołów kompakt mogący jakością zastąpić lustrzankę. O jakości trudno coś wyrokować, ale z tą taniością to im nie bardzo wyszło. Obawiam się, że jeszcze gorzej im wyszło rozumienie potrzeb fotografów. Płacić ponad półtora tysiąca „zielonych”, żeby sobie z opóźnieniem móc zdecydować, na co należało ustawić ostrość?

Fotografia to nauka patrzenia i podejmowania decyzji. Nie potrzebujemy maszyn do podejmowania za nas decyzji. Nie potrzebujemy ich też, żeby decyzje odwlekać. Potrzebujemy narzędzi, które pomogą nam podjęte decyzje zrealizować.

Dorożka w wąwozie Siq, Petra, Jordania

Oba zdjęcia z Petry – jeśli ktoś jeszcze nie zauważył. 🙂