Sporo jest szumu wokół aparatów fotograficznych z systemem operacyjnym Android. Ma to być podobno wielka rewolucja, ważna tendencja i otwarcie oceanu nowych możliwości. Ma być… i może będzie. A może nie.

Etiopia, Góry Semien

Android to nie jest rozwiązanie żadnego problemu z aparatami, bo problemem aparatów (i fotografów) nie jest system operacyjny. Robiąc zdjęcia w ogóle nie myślę, jaki system operacyjny jest w aparacie – istotne są funkcje sprzętu, jego interfejs (czyli dostęp do tych funkcji) i ich ograniczenia. Co mogę zrobić szybko, co muszę robić naokoło, a czego nie da się zrobić wcale. Jakie tutaj znaczenie ma sam system operacyjny?

W podtekście zachwytów nad Androidem w cyfrakach jest przekonanie, że zaistnienie „robota” spowoduje, że nagle pojawią się funkcje, których wszystkim brakowało, a także takie, których nawet nie potrafiliśmy sobie wyobrazić, ale będą tak wspaniałe, że ach! Prawdy jest w tym tyle, co w przekonaniu, że jak się kupi Nikona D4, to się zostanie McNallym, a z Canonem 5D III – Laforetem.

Android w cyfrówce wcale nie oznacza nowych funkcji. Co najwyżej będziesz mógł sobie posłuchać MP3 albo pograć w Pac-Mana. Żeby były nowe funkcje, ktoś musi siąść i je napisać. Może ten „ktoś” siądzie i napisze, a może uzna, że pisanie Pac-Mana jest fajniejsze lub bardziej dochodowe niż męczenie się nad skryptem, który wykona panoramę w HDR, z automatycznym dostosowaniem ilości ujęć składowych do jasności najjaśniejszych i najciemniejszych obszarów kadru. Zresztą… do tego nie trzeba Androida.

Otwarty, dobrze udokumentowany system operacyjny nie jest wcale potrzebny do tego, aby tworzyć dodatki rozszerzające funkcjonalność aparatu. Dla kompaktów Canona jest CHDK, dla lustrzanek – Magic Lantern. Oba dodają do aparatów takie cuda, że większość fotomatorów nawet nie wie, że coś takiego jest możliwe i może być użyteczne. Tymczasem aparaty Canona nie mają otwartego systemu operacyjnego, a Canon (oficjalnie) nie wspiera i nie zachęca twórców CHDK i „Magicznej Latarni” (choć też w żaden sposób im nie przeszkadza). Jak się chce, to można takie rzeczy robić bez Androida.

Czy z Androidem to będzie łatwiejsze? Zapewne. Czy bardziej zachęci to programistów do uszczęśliwiania fotografów? Wątpię. CHDK i „Magiczna Latarnia” są dostępne od lat, pisałem o nich tutaj i w DFV, inni też pisali. A mimo to nigdy nie spotkałem się z opinią, że ktoś wybrał lub używa Canona, bo tutaj ma te nakładki, które mu pozwalają robić rzeczy, w innych aparatach niedostępne. Ilu fotografów naprawdę więc potrzebuje nowych funkcji? Czy będzie ich tylu, żeby komuś się chciało pisać dodatki do Androida sterującego aparatami fotograficznymi? Może ktoś będzie pisał aplikacje, dzięki którym zrobimy lepsze zdjęcia niż dzisiaj, przy mniejszym nakładzie pracy. Ale bardziej wierzę, że raczej pogramy sobie w Pac-Mana.

 

  1. No i odezwał się we mnie informatyk 🙂 Androidowi stanowczo nie! Głównie ze względu na politykę google, mam to cudo już w telefonie, a mam być do tego jeszcze powiązany z aparatem?! Są pewne plusy o których szanowny Piotr tutaj nie napisał… ale niestety przewaga jest poważnie na nie. A niech będzie też o tych plusach… jeden i jedyny podstawowy plus… aplikacja do robienia zdjęć… może być wybrana przez użytkownika, niezależnie czy jest to canon, nikon, czy elwro junior 🙂 I jeśli jest dobra, to pozostaje tylko wyścig zbrojeń sprzętowych, a nie oprogramowania. Ale automatycznie pojawiają się tutaj minusy, które zresztą zaczną później napędzać rynek… android zwalnia wraz z ilością zainstalowanego oprogramowania, trzeba będzie kupić nowszy, szybszy aparat z wielordzeniowym procesorem itp itd.
    Odpowiedź dla ka_tuli – tak da rady napisać wirusa dla Twojego aparatu… ale się ich nie pisze, bo nawet największym szaleńcom nie jest to do niczego potrzebne… no chyba żeby… ale o tym może innym razem 🙂
    A co chdk i magic latern… ML używam na 60D od pierwszej wersji którą udało mi się ściągnąć… zdaje się że nawet od sztupy’ego i oprogramowanie fajne i super… ale w wielu przypadkach może być przeszkadzające, dlatego często wyłączam, albo do poważniejszych rzeczu używam karty bez ML. A minusy to:
    – spowalnia aparat… szczególnie start i przejście z trybu uśpienia
    – ma tak mnóstwo, tak fajnych rzeczy… że ostatnio w studiu robiłem co drugie zdjęcie… bo pierwsze wykonywał bez lamp, a dopiero przy drugim można było włączyć pomiar oświetlenia
    – zbyt zajmuje wodotryskami, przesłaniając całą magię zdjęć 🙂
    Dlatego ML przeważnie wyłączam… chociaż znalazłem zastosowania w których bez niej by się nie obyło:
    – bardzo, bardzo długie czasy naświetlania, bez wężyka 🙂 – morze nocą itp itd 🙂
    – wyzwalanie przy ruchu obiektów – fotografia sikorek na moim balkonie, i nawet jednego dzięcioła 🙂
    i coś jeszcze… ale ogólnie ML włączam tylko gdy jest mi niezbędnie potrzebne.
    A teraz idę myśleć jak i po co napisać wirusa na aparat ka_tuli 😉

      1. Same wirusy na androida nie wlezą. Musi być jeszcze jakaś komunikacja, w miarę możliwości dwukierunkowa.
        Poza tym teraz się nie pisze wirusów bezinteresownie – z tego musi być jakaś kasa, czy z wyciągania danych, w tym numerów kart kredytowych itp., czy z tworzenia botnetów. Dopóki nie będzie w tym kasy, nie będzie zagrożenia.

    1. No właśnie Android to szansa na to, aby funkcje z ML były wygodne, stabilne i z interfejsem nie przypominającym czasów DOS-a łupanego.

  2. Mnie android raczej do zakupu aparatu nie przekonuje 🙂 Sądzę, że jedynie by mnie odstraszał. Jak nie ma androida to i nikt mi wirusa na androida w aparacie fotograficznym nie napisze prawda?

  3. Android, nie android – dobrze, jeśli system jest otwarty lub rozpracowany. Zaleta Androida jest tylko (i aż) taka, że jest wielu programistów, którzy potrafią coś napisać. To przekłada się na potencjalnie większą liczbę ciekawych rozszerzeń. Pytanie tylko, jak wielu potrzebujemy. Ale może ktoś wymyśli coś ciekawego. Mi od dawna chodzi po głowie parę usprawnień do mojego Nikona. I co? I nic. Nikona nie rozpracowali 🙁

  4. Zacznijmy od tego, że Android nie jest po to, żeby użytkownikom było lepiej. Android jest po to, żeby firma Google zebrała jeszcze więcej informacji i zarobiła jeszcze więcej pieniędzy. A firma ta jest na tyle bogata, że zrobi wszystko, żeby Android pojawił się nie tylko w aparatach, ale i w lodówkach, telewizorach i samochodach. Informacje o tym, co ludzie jedzą, oglądają, dokąd jeżdżą, ile i gdzie tankują są bardzo dużo warte. Dlatego Google będzie płacić producentom, aby Android pojawił się w ich produktach, a programistom za pisanie ciekawych aplikacji. Wszystko żeby coraz więcej ludzi oddało za darmo cenne dane o nich samych.

    1. Zacznijmy od tego, że żaden produkt nie jest produkowany, żeby klientowi było lepiej, tylko żeby firma na tym zarobiła. A firma ma większe szanse zarobić, jak klientowi ten produkt się do czegoś przyda. Sorry za truizmy, ale sam się prosiłeś demaskując kapitalistyczną naturę Google’a.

  5. Mam androidowego smarta, ale w przypadku aparatów zdecydowanie bardziej przemawia do mnie pomysł Sony w nowych nexach, czyli dedykowane aplikacje na dedykowanej platformie. Inaczej będzie burdel i cała masa coraz gorzej spisujących się aparatów.

    1. Ale to pod warunkiem, że producent aparatu wie, co należałoby do aparatu dodać. Co w przypadku producentów aparatów, Sony nie wyłączając, wydaje mi się założeniem wysoce optymistycznym. Bo 70 różnych filtrów i efektów a la instagram to nie jest to, o czym marzy fotograf.

  6. Wiem, że to OT, ale fajnie się tu teraz zagląda, myślę o tych czerwonych pieczątkach na warsztatach po lewej „Brak miejsc”. Wszystko podbite, tylko biedna Gruzja została …

      1. U mnie oczywiście też po prawej, ale gdy pisałem, byłem tyłem do ekranu, więc miałem po lewej, sorry za zamieszanie …

  7. Z Gruzją jest tak jak z najładniejszą dziewczyną we wsi. Niby taka ładna, a wszyscy absztyfikanci sądzą, że „ta to już ma kogoś”, nawet nie próbują podrywać i nieboga ciągle sama 😉

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *