Wschód nad Gjogv, Wyspy Owcze, jaka chmura dla fotografa

Chmura na fotografie

Chmur coraz mniej, ale to nie jest dobra pogoda

Zdjęcia przechowujemy na dysku komputera, ale od kilku lat dodatkową opcją jest chmura na fotografie. Gdzie jednak takiej chmury szukać i czy to faktycznie wygodna i przystępna metoda archiwizacji zdjęć?

Zasada 3-2-1

Jedyną skuteczną metodą ochrony danych cyfrowych jest ich kopiowanie. Przy kopiowaniu warto utrzymać regularność oraz stosować zrozumiały dla nas i jak najbardziej intuicyjny system. Dobrze jest w jak największym stopniu uwzględnić uniwersalną zasadę archiwizacji 3-2-1. Przypomnę krótko: zasada 3-2-1 mówi, że:

– należy mieć 3 kopie danych;

– na 2 różnych typach nośników;

– 1 kopia w osobnej lokalizacji.

Wprawdzie zasada 3-2-1 nie mówi, że ten ostatni backup to ma być w chmurze, ale generalnie łatwiej jest kliknąć na komputerze wysłanie paczki zdjęć gdzieś na internetowy serwer niż regularnie przenosić fizyczny dysk do rodziny lub znajomych.

Koniec podróży. Islandia, Fiordy Zachodnie, chmura na fotografie, chmura dla fotografa

Po co archiwizacja zdjęć w chmurze?

Dlaczego w ogóle przejmować się tą „jedynką” w regule 3-2-1? Ta sugestia przechowywania jednej kopii danych poza miejscem zamieszkania (albo miejscem pracy) zabezpiecza na wypadek, gdyby coś złego stało się z pomieszczeniami, gdzie trzymamy dane. W przypadku pożaru, powodzi, włamania czy trafienia meteorytem będzie mało istotne, ile kopii wykonaliśmy, jeśli wszystkie one były trzymane w jednym miejscu… Chmura to jeden ze sposobów na zabezpieczenie danych na wypadek, gdyby coś złego stało się nie tyle z dyskiem czy komputerem, ale całym mieszkaniem. Oczywiście liczymy, że nic złego się nie przydarzy, ale… cała filozofia archiwizacji to zabezpieczanie się przed rzeczami niespodziewanymi.

Chmura na fotografie ma ten dodatkowy atut, że uzyskujemy dostęp do swoich zdjęć w dowolnym miejscu świata, jeśli tylko jest tam internet.

Zalety i wady archiwizacji zdjęć w chmurze

Największym atutem korzystania z internetowych chmur do backupu danych jest prostota użycia – siedzimy w domu przed komputerem, wybieramy pliki do archiwizacji, wrzucamy do odpowiedniego katalogu (lub wskazujemy je programowi zarządzającemu naszym kontem w chmurze) i dane sobie wędrują. Możemy się w tym czasie zająć czymś twórczym albo obejrzeć film, zdjęcia będą się przepychały na odległy serwer chmurowy.

Drugą zaletą poza wygodą korzystania jest niski koszt rozpoczęcia tej metody archiwizacji. Na początek chmura na fotografie może być nawet darmowa – bezpłatne będzie kilka lub kilkanaście gigabajtów. Tyle jednak może wystarczyć na „normalne” dane, np. biurowe dokumenty, prywatną korespondencję, książkę adresową itp. Dla miłośnika fotografii kilkanaście GB to dorobek w najlepszym razie 1-2 sezonów.

Obie główne wady stosowania chmury dla archiwizacji zdjęć wynikają z ilości danych, jaki potrzebuje zabezpieczyć nawet fotograf amator. Te wady to po pierwsze cena usług chmurowych, a po drugie – czas potrzebny na przepchnięcie zdjęć z przeciętnej długości wyjazdu fotograficznego czy większej sesji.

Ile trwa przesłanie RAW-ów z fotowyprawy?

„Siedzę” teraz na całkiem dobrej, symetrycznej kablówce z Korbanku – wg. speedtest.pl mogę pobierać z szybkością 90 Mb/s (czyli ok. 11 MB/s), a wysyłać nawet z nieco wyższą. W tym roku, mimo pandemii, udało nam się zrealizować dziesięć fotowypraw, przybyło więc zdjęć. Ile ich przybyło i jak długo trwałoby przepychanie ich na internetowy serwer? Policzmy:

Fotowyprawa Złoto Renu – 30 GB – 45 minut

Fotowyprawa Bretońskie Opowieści – 50 GB – 75 minuty

Fotowyprawa Planeta Islandia – 58 GB – 90 minut

Teoretycznie więc zanim wrócimy ze spaceru, zdjęcia będą już bezpiecznie gdzieś na odległym serwerze. W praktyce z pewnością nie uda się utrzymać tak wysokiej prędkości wysyłania, ale też przede wszystkim serwery nie będą przyjmowały danych z taką szybkością. Niemniej nawet jeśli potrwa to godzinę czy dwie, to nadal są to wartości zachęcające. Praktycznie zaraz po powrocie do domu możemy zrobić archiwizację w chmurze całego fotograficznego dorobku.

Każdy może sobie sprawdzić, czy wydajność internetowego łącza daje szansę na efektywne korzystanie z chmury na fotografie. A jeśli tak, to gdzie takiej szukać?

Znikające chmury to nie jest pogoda

Jeśli chodzi o chmurę dla fotografa, to w ostatnim czasie ciekawych ofert raczej ubywa. Na początku tego roku została zamknięta Irista, wcześniej Flickr skasował nielimitowane miejsce na zdjęcia dla darmowych użytkowników, ostatnio Google zapowiedział, że od połowy 2021 roku użytkownicy będą mieli w Google Photos za darmo tylko 15 GB, a więcej przestrzeni mogą dokupić. Dodajmy, że oferta Google’a już wcześniej była dla fotografów mało atrakcyjna, bo ta nielimitowana przestrzeń wiązała się z rekompresją wrzucanych zdjęć i ich zmniejszeniem do maksymalnie 16 megapikseli.

Tendencja jest jednak wyraźna – bezpłatne serwisy stają się płatne, a płatne coraz bardziej ograniczają wersje darmowe/testowe. Można znaleźć bezpłatne usługi chmurowe o pojemności wystarczającej dla danych biurowych. Jednak pojemności niezbędne, aby usługa nadawała się do zastosowania jako chmura na fotografie, znajdziemy wyłącznie w serwisach płatnych. Z czego więc możemy wybierać?

Zęby Atlantyku, Bretania fotowyprawa. chmura fotograficzna

Adobe Lightroom z dodatkiem

Osoby korzystające z Planu Fotograficznego Adobe mają już dostęp do chmury. Wprawdzie to tylko 20 GB, ale jako dodatek do Photoshopa i Lightrooma jest ok jak za ok. 650 zł rocznie. Jeśli chcemy więcej (a używając nowego Lightrooma – nie wersji Lightroom Classic – to nawet nie tyle chcemy, co potrzebujemy więcej), cenę należy podwoić i można się cieszyć 1 TB na zdjęcia.

Photoshelter, Smugmug, Zenfolio – dużo więcej niż chmura na fotografie

Od lat istnieją specjalizowane serwisy, które oprócz miejsca na zdjęcia oferują też możliwość zrobienia galerii, strony-wizytówki, a także sklepu do sprzedaży zdjęć – zarówno w postaci plików cyfrowych, jak i wydruków. Trzy największe i najbardziej popularne to Photoshelter.com, Smugmug.com (aktualny właściciel Flickra) i Zenfolio.com. Różnią się one nieco ofertą i znacznie bardziej sposobem obsługi, interfejsem i możliwością personalizacji. Najtańsze pakiety to właśnie głównie backup i podstawowa galeria, a droższe warianty pozwalają sprzedawać zdjęcia czy przygotować bardziej spersonalizowaną stronę z galerią. Jeśli jednak patrzeć na nie wyłącznie jako na miejsca do przechowywania zdjęć, to ile trzeba by zapłacić rocznie za takie miejsce do przechowywania zdjęć?

Photoshelter.com – plan Basic daje 4 GB na dane (za 120 USD rocznie), plan Standard – 100 GB za 300 USD rocznie, a plan Pro to nielimitowana przestrzeń za 540 USD rocznie. Ładować można zarówno RAW-y, jak i JPEG-i.

Smugmug.com – najtańszy plan Basic daje nieograniczoną przestrzeń na zdjęcia – za 9 USD miesięcznie czyli 108 USD za rok. Nie ma jednak możliwości ładowania RAW-ów.

Zenfolio.com – nielimitowane ładowanie i pobieranie zdjęć i filmów jest już w najtańszym planie Starter – 60 USD za rok. Jest to jednak cena za JPEG-i (a także GIF-y, TIFF-y, i PNG). Każdy plan powyżej Basic obejmuje bezpłatne 2 GB na RAW-y, za większą ich ilość trzeba dopłacić – ok. 10 USD za 1 GB rocznie. W przypadku planu Basic płacimy dodatkowo już za pierwszego wrzuconego RAW-a.

Flickr.com – po ostatnich zmianach daje nieograniczoną przestrzeń za 66 euro rocznie, ale wyłącznie na pliki JPEG – nie można tam przechowywać RAW-ów.

Dropbox, OneDrive, Google Drive – chmury ogólnego zastosowania

Dysk sieciowy ogólnego zastosowania też może być stosowany jako chmura na fotografie. Warto jednak uwzględnić, że mamy tam bardzo ograniczone możliwości tworzenia galerii, które da się zaprezentować znajomym czy klientom na zdjęcia. Także wyszukiwanie po słowach kluczowych czy danych EXIF jest szczątkowe. Atutem za to jest relatywnie niska cena. Może się zresztą okazać, że… już mamy opłaconą taką usługę.

Microsoft OneDrive – jest częścią pakietu biurowego Microsoft 365, więc możliwe, że już mamy dostęp do tej chmury. Pakiet Personal kosztuje 300 zł rocznie i daje 1 TB na dane w chmurze (a także Worda, Excela, Outlooka, PowerPointa itp.).

Google Drive – pierwsze 15 GB jest darmowe, 100 GB kosztuje 90 zł na rok, 200 GB – 140 zł, a 2 TB – 470 zł rocznie.

Dropbox – wprawdzie za darmo dostaje się tylko 2 GB, ale pewnymi zabiegami można tę bezpłatną przestrzeń rozszerzyć do 17 GB. Za 2 TB miejsca trzeba zapłacić 120 euro rocznie (konto Plus), a jeśli to nie wystarczy, to w ramach konta Professional dostajemy 3 TB za 200 euro rocznie.

Amazon Drive – u nas mało znana usługa amerykańskiego giganta. 1 TB kosztuje 60 USD rocznie – każdy następny terabajt też jest po 60 USD. Najtańszy plan – do 100 GB – nie pozwala na przechowywanie RAW-ów, ale te droższe już dają możliwość przechowywania „cyfrowych negatywów” (choć z ich podglądem bywa różnie). Ponadto usługa Amazon Prime za ok. 120 USD rocznie oferuje oprócz dostępu do filmów, muzyki i ebooków także nielimitowane miejsce na zdjęcia (org. „unlimited photo storage”).

Squarespace – serwis szczyt popularności miał dobrze ponad dekadę temu, ale nadal oferuje w najtańszym pakiecie (132 euro rocznie) nieograniczone miejsce na zdjęcia, aczkolwiek bez możliwości ładowania RAW-ów ani TIFF-ów. Serwis ma rozbudowaną funkcjonalność pozwalającą na sprzedaż swoich dzieł, ale dostępną dopiero w droższych pakietach.

Wschód nad Gjogv, Wyspy Owcze, jaka chmura dla fotografa

Chmura na fotografie musi kosztować

Można jednak wybrać, ile będzie nas kosztować, a także – co dostaniemy dodatkowo. Patrząc wyłącznie na oferowaną pojemność, najbardziej opłacalne są chmury „ogólnego zastosowania”. 1 TB na dane od Adobe kosztuje więcej niż 2 TB od Google’a, Amazona czy Dropboxa – i to patrząc tylko na różnicę między podstawowym Pakietem Fotograficznym a Pakietem Fotograficznym 1 TB. Ten ostatni to chyba tylko pułapka na użytkowników nowego Lightrooma, którzy muszą swoje RAW-y wysłać na serwer Adobe, żeby móc je zacząć wywoływać. Flickr i Zenfolio wygrywają ex aequo stosunkiem ilości miejsca na zdjęcia do ceny – ale tylko jeśli chcemy robić kopie bezpieczeństwa plików JPEG. Photoshelter nie jest najtańszy, ale przechowywanie RAW-ów jest wliczone w cenę, a dodatkowo można łatwo zrobić elegancką galerię i wizytówkę fotograficzną, a gdy zechcemy zostać (pół)profesjonalistą – także sprzedawać zdjęcia.

Co wybieracie? Czy chmura na fotografie to dla Was sensowna opcja archiwizacji?

PS. Powyżej kolekcja chmur z Fiordów Zachodnich na Islandii, Bretanii i Wysp Owczych.

PPS. Po dalszym zgłębianiu tematu czarnym koniem okazał się serwis BackBlaze, oferujący za 60 USD za rok nielimitowane miejsce na pliki. Recenzje ma olśniewające, opinie użytkowników – bardzo mieszane. Z pewnością jest tam kilka myków, które trzeba mieć na uwadze. Przyjrzę się BackBlaze dokładniej, zdam relację, jak będę miał już własne doświadczenia.

PPS. Aktualizacja ze stycznia 2021 – jest zwycięzca! Personal Backup od firmy Backblaze – polecam serdecznie, sam używam! A dlaczego i jak to skonfigurować – tutaj: https://www.fotezja.pl/backblaze-chmura-na-zdjecia/ A przy okazji, przepis na kompletny backup o którym nie trzeba pamiętać, bo sam się robi: https://www.fotezja.pl/zasada-3-2-1-bezpieczna-archiwizacja-zdjec/

 

 

 

 

  1. Dzięki za porównanie planów. Używam chmury od dawna (kiedyś Adobe dawało dodatkowo 100GB przestrzeni) jako backup. Nie widzę jednak większego sensu w backupowaniu w ten sposób plików RAW. Szczególnie w przypadku amatorów. JPGi w największej rozdzielczości wyeksportowane po obróbce w Lg czy Ps są w 99% przypadków wystarczające. A to zmienia drastycznie zapotrzebowanie na powierzchnię chmurową. Gdybym chciał zrobić backup plików RAW to potrzebowałbym prawie 4TB, Wy pewnie o wiele więcej. A to są już konkretne pieniądze, które osobiście wolę wydać na coś innego. Dużym problemem jest też łącze.

    1. Jeśli w grę wchodzi tylko backup JPEG-ów, to najtańszą opcją jest Zenfolio, Flickr jest też blisko. Przy okazji można sobie w obu zrobić ładną galerię – przy czym tę w Zenfolio można podpiąć pod własną domenę, więc z zewnątrz nie widać, że to Zenfolio. 🙂
      Tak, wydajność łączy jest problemem przy archiwizacji RAW-ów – ale bardziej wydajność serwerów, bo z moich doświadczeń wynika, że ja jestem w stanie szybciej pliki wypychać, niż serwery są gotowe przyjmować.
      Ja dotąd korzystałem z Iristy, która funkcjonalnie była dość kulawa, ale że dostałem tam miejsce przy jakichś zakupach sprzętowych… Teraz Iristy nie ma, więc się rozglądam za czymś nowym.

  2. Małe sprostowanie dotyczące Amazona, w każdym razie jego brytyjskiej wersji. W usługę „Prime” wliczone jest Amazon Photos : Unlimited photo storage included with your Prime membership. Działa, łyka RAWy. £75/rok.

    1. A to nie jest tak, że owszem, można wrzucać RAW-y i cokolwiek, ale to cokolwiek (w tym RAW-y) zmniejsza 5-gigabajtowy limit na dowolne treści użytkownika, który przydzielany jest każdemu zarejestrowanemu w Amazonie?

      1. Nie. Zdjęcia nie są nim objęte, załadowałem ok 2TB. W moim przypadku ten limit dotyczy książek kupowanych w polskich księgarniach i wysyłanych na kindla. Amazon w końcu otworzy polską wersję i będzie to ciekawa opcja – szybsze dostawy, trochę filmów, muzyki i chmura za stosunkowo niewielką kwotę. Wadą jest bardzo wolny upload i niewielkie możliwości. Wysłane zdjęcia można jedynie sortować wg daty zrobienia i wysłania.

    1. Vox interneti twierdzi, że Polar Backup to przemalowany Zoolz. Polar Backup siedzi na serwerze Zoolz, oprogramowanie wygląda bliźniaczo z różnicą w logo itp. W 2017 Zoolz zaoferował „lifetime” backup – jednorazowa opłata dawała „dożywotnio” 1TB w chmurze. W 2020 roku Zoolz skasował wszystkie konta „lifetime” – bez zmiany charakteru konta, bez zwrotu pieniędzy. Po prostu – było i nie ma. Polar Backup został założony w 2019 roku i oferuje miejsce w chmurze na backup w modelu płacisz raz, masz dożywotnio…

  3. Ciekawym rozwiazaniem jest Cloud Backup rodzimej nazwy.pl. 1 TB za 60 pln w rocznej promocji.
    Minus – ograniczenie dla jednego komputera/uzytkownika wielkosci chmury do 1TB (:

    1. Cena jest dobra, ograniczenie do 1 komputera jest dość częste przy takich usługach – pewnie zabezpieczenie, żeby nie dzielić konta z bliższymi i dalszymi znajomymi. Pojemność to ocean na dane biurowe, pewnie w miarę ok ja JPEG-i, ale na RAW-y dość cienko. Ktoś to sprawdzał jak to działa: szybkość ładowania, odzyskiwania, podgląd plików w chmurze?

  4. Ciąg dalszy przyglądania się różnym serwisom. I różne historie z cyklu „jak coś wygląda zbyt dobrze, żeby było prawdziwe, to pewnie nie jest tak dobre albo prawdziwe”.
    – Opendrive.com ma w ofercie za 100 USD rocznie konto Personal Unlimited z – jak sama nazwa wskazuje – nielimitowaną przestrzenią na dane. Wszystko super, tylko w warunkach jest napisane: „Mass storage of media libraries and NAS/SAN devices not permitted on this plan.” – czyli dysk ze zdjęciami (co zostanie zapewne uznane za media libraries) kwalifikuje do skasowania usługi.
    – Degoo oferuje „lifetime” przestrzeń 1TB, 3TB lub nawet 10TB za jednorazową opłatę na zawsze. 10TB za jednorazową opłatę 100 USD brzmi bardzo dobrze. I chyba aż za dobrze. Niebezpiecznik zamieścił ich promocję – https://niebezpiecznik.pl/post/10-tb-chmurowego-dysku-placisz-raz-i-masz-do-konca-zycia/ – ciekawe są komentarze pod koniec. Wynika z nich, że po paru miesiącach Degoo znajduje w archiwum użytkownika takiego „wiecznego” konta naruszające prawa autorskie pliki MP3 i w związku z naruszeniem prawa zawiesza konto użytkownika. Co ciekawe, znajduje nielegalne pliki MP3 nawet na kontach, na które użytkownik żadnych plików MP3 nie ładował… Wygląda to na kolejny sprytny pomysł jak ograniczyć „wieczystość” kont do rozsądnych kilku miesięcy.

    1. Przeczytałem komentarze na Niebezpieczniku i co mi się rzuciło w oczy, to fakt że niektórzy traktowali Degoo jako jedyną kopię zapasową i potem płacz, że pliki wcięło wraz ze skasowanym bądź wyczyszczonym kontem. A każda, nawet najlepsza i najdroższa chmura może paść w zasadzie z dnia na dzień. Pamiętam historię serwisu Digital Railroad, o którym pisałeś jeszcze w DFV…

      1. Ano. Na trustpilot.com każdy z dużych serwisów do archiwizacji ma większość opinii negatywnych i znaczna część to ludzie, którzy traktowali to jako jedyną kopię, ale zdarzają się też tacy, co traktowali to jako jedyne miejsce przechowywania plików… Jak się do tego doda niezrozumienie zasad korzystania z serwisów czy działania pewnych mechanizmów, to przepis na katastrofę gotowy.

    2. działa bez zarzutu, wgrywanie idzie szybko (wysyca łącze, więc trzeba sobie wprowadzić limit szybkości przesyłu), to samo z odbieraniem. odzyskałem 1 zdjęcie na razie 🙂

  5. I kolejny sposób, żeby świetna i tania oferta nie była tak kosztowna dla usługodawcy. Nielimitowane konto, ale szybkość transferu jest zmniejszana w miarę wzrostu zajętości konta. W efekcie powyżej pewnej pojemności wysyłanie danych odbywa się tak powoli, że zanim backup się skończy, należałoby już wysyłać nową wersję danych…

    1. Ja wolę te kolorowe aplikacje, bo wolę, żeby mi coś samo pilnowało aktualizacji plików, niż po każdej edycji RAW-a, skasowaniu jakiegoś późno wykrytego nietrafionego fokusa itp. pamiętać, co skąd skasować, a co dokąd skopiować. W obrębie domu (czyli komputer stacjonarny – NAS) załatwiam to żmudnie tworzonymi parami synchronizowanych katalogów w Microsoft SyncToy. Wiem, z pewnością są bardziej wydajne narzędzia. 🙂 Na razie SyncToy jest ok, jedynie o czym trzeba pamiętać, to żeby go czasem uruchomić ręcznie, bo nie ma opcji, żeby odpalić synchronizację katalogów np. raz na tydzień.
      Co do Rsync.net i Hetznera – ceny są ciut wysokie. Ja na razie daję szansę Backblaze, gdzie w tej chwili synchronizują się dwa dyski (systemowy C:, bo nie da się wyłączyć jego synchronizacji w Backblaze i główny dysk ze zdjęciami). Jest tego prawie 4 TB, a to jeszcze nie wszystko. Jeśli mnie Backblaze nie zniechęci powolnym transferem (na razie nie powala szybkością, w ciągu ostatnich 48 godzin przepchnął nieco ponad 30 GB, więc te 4 TB trochę zajmą). W Hetznerze musiałbym więc wziąć pakiet „od 25 euro miesięcznie”, czyli co najmniej 300 euro rocznie. Rsync liczy 2 centy za gigabajt miesięcznie, czyli za 4 TB to byłoby 80 USD miesięcznie – prawie 1000 USD rocznie. To ja wolę dać szansę Backblaze za 60 USD rocznie za nielimitowaną przestrzeń. (Tak naprawdę to lepiej liczyć 72 USD rocznie, ale to dłuższy temat – niemniej nadal Backblaze jest raczej konkurencyjny cenowo 🙂 ).

      1. Aneks do Backblaze. Właśnie doczytałem, że mają od zeszłego roku europejskie centrum danych, ale… domyślnie konto jest zakładane do centrum w USA. I po założeniu konta tego nie da się zmienić – trzeba koniecznie przy zakładaniu konta wybrać centrum. Różnica to 200 KB/s kontra 15 MB/s (u mnie).

      2. Ciekawy wątek o Backblaze: https://news.ycombinator.com/item?id=21193497 . Może nie 100% aktualny, bo zeszłoroczny, ale ludzie z BB się w nim wypowiadają.

        Backblaze lives on the „averages”, and so far the averages for Windows and Macintosh have worked out for us. We don’t have any deep pockets (no VC funding) so we have to stay profitable or die. If you are curious what the distribution of customer sizes is, here is a histogram (you will need to zoom in, then use the scrollbar): https://i.imgur.com/iVEuwUT.jpg

        Backblaze does not allow running the „Personal Backup Client” on Windows „Server” OS flavors to help the averages. Macintosh are really super successful in the laptop category, but very very few people or businesses run them as servers so again, the averages work out for us (so far).

        However, in all of our market research, the Linux users averages would quickly drive us out of business. By definition, Linux is pretty much dedicated to almost exclusively servers, and exclusively dedicated to SUPER technical people who understand exactly how much data they have. We built „Backblaze B2” expressly for these technical customers running Linux. If you know how much data you have, and you have less than average, you will literally save money with Backblaze B2.

        Sprawdź więc profilaktycznie, gdzie jesteś na tym histogramie ze swoimi terabajtami RAWów. Będziesz wiedział z wyprzedzeniem, czy pasujesz do ich modelu biznesowego, bo niebycie linuksowym power userem nie daje takiej gwarancji 🙂

        We have never (yet) ejected anybody or asked them to leave for having too much data. What we do request (politely) is that customers with a large amount of data recommend Backblaze Personal Backup to their friends and family with less data to help bring our averages back down.

        A przy personal backupie trzeba pilnować, żeby się zsyncować chociaż raz na pół roku, bo jeśli nie, to dane idą do kosza, nawet jeśli nadal płacisz – https://help.backblaze.com/hc/en-us/articles/217664898-What-happens-to-my-backups-when-I-m-away-or-on-vacation-

        W ogóle to fotografowie powinni szukać dla siebie ofert i promocji na https://www.reddit.com/r/datahoarder – tam siedzą tacy mistrzowie od rozwalania systemu, jak Ewa 🙂

        1. Backblaze lives on the “averages”

          To raczej typowe, że nielimitowane usługi zakładają, że zdecydowana większość użytkowników korzysta z nich w sposób zdecydowanie limitowany. 🙂 Co innego to taki Zoolz, gdzie dożywotnia usługa dożywa swoich dni w ciągu góra 4 lat od sprzedania…

          Sprawdź więc profilaktycznie, gdzie jesteś na tym histogramie ze swoimi terabajtami RAWów.

          Jak patrzę, że rekordzista załadował im 430 TB i go nie wykopali, to moje 6-7 TB robią się zupełnie lajtowe. 🙂

          Będziesz wiedział z wyprzedzeniem, czy pasujesz do ich modelu biznesowego, bo niebycie linuksowym power userem nie daje takiej gwarancji

          Wyraźnie jesteś bardzo nietypowym linuksowym userem, który nie ma odpalonego serwera albo kilku. 🙂 A serio – to dość racjonalne wyjaśnienie, czemu nie mają kolorowej apki dla Linuxa. I dość istotna wskazówka, żeby nie próbować korzystać z ich usługi na serwerowej wersji Windows, nawet jeśli ma się ją prywatnie w domu.

          A przy personal backupie trzeba pilnować, żeby się zsyncować chociaż raz na pół roku

          Tak, to jest jedno ze źródeł nieporozumień, które generuje im znaczną część negatywnych opinii. Pół roku to w wersji rozszerzonej (znaczy – dopłacanej 2 USD miesięcznie, czyli 72 USD rocznie zamiast 60 USD). W wersji podstawowej (60 USD rocznie) trzymają skasowane pliki przez miesiąc i muszą „zobaczyć” pliki u użytkownika nie rzadziej niż raz na miesiąc – inaczej traktują pliki jako skasowane i też kasują. Więc zdecydowanie lepiej te 12 USD dopłacić, bo jak się trafi dłuższy wyjazd, a po nim awaria komputera (nieszczęścia chodzą parami 😉 ), to łatwo przekroczyć ten miesięczny termin. Tudzież jakieś (odpukać w niemalowane) dłuższe pobyty w szpitalu mogą narobić dodatkowy problemów.

          tam siedzą tacy mistrzowie od rozwalania systemu, jak Ewa

          Przy tych narzędziach do płatności, które ma Adobe, to wyczynem jest raczej tego nie wywalić w kosmos…

    2. Dla mnie to trochę powyżej moich kompetencji, ale na Twoim miejscu popatrzyłbym na Amazon Glacier albo nawet Deep Glacier. Ja wymiękam na etapie czytania cennika – pewnie musiałbym parę dni posiedzieć nad zdobyciem wiedzy jak czytać ten cennik. Podejrzewam, że podpięcie się pod to też nie jest banalne, ale dla Ciebie pewnie będzie rozrywką na weekend. No i sam będziesz mógł sobie kolorową apkę zrobić. 😉

      1. Ten cennik to przegięcie… To już lepiej wygląda Backblaze B2, czyli generyczny cloud storage, a nie usługa stricte backupowa. Integracja nie jest trudna, Amazon ma ogólnie znane S3 API, do którego istnieją gotowe biblioteki i klienty. A Backblaze B2 jest kompatybilne z S3 API. Hm, może trzeba kupić 🙂

        1. Miło, że nie jestem jedynym, który nie rozumie cennika Amazona. 😉 Choć podobno są firmy, które żyją z wyjaśniania innym firmom za co te ostatnie właściwie płacą Amazonowi. 🙂

  6. Krótko: nie. W takiej formie, w jakiej funkcjonują te usługi, chmura nie może być formą backupu. Backup z definicji ma być formą bezpieczeństwa, nie może więc zależeć od kruczków w regulaminach, fochów admina czy plajty jakiejś tam firemki.
    Najwyżej jako szybka kopia, gdy na wyjeździe skończą nam się karty.

    1. chmura nie może być formą backupu

      Jedyną – z pewnością nie. „Two is one, one is none”. Natomiast jako jedna z kilku kopii, przy rozumieniu jak to działa, jak najbardziej.

      Backup z definicji ma być formą bezpieczeństwa, nie może więc zależeć od kruczków w regulaminach, fochów admina czy plajty jakiejś tam firemki.

      A od padu dysku, pożaru, włamania, zalania, wirusa, zaszyfrowania dysku przez wesołych rozbójników spod znaku ransomware może zależeć? Shit happens, na bardzo różne sposoby. Niestety, nie da się mieć wszystkiego pod kontrolą. Jedyne zabezpieczenie to redundancja i systematyczność. Chmura jako jedyna kopia to absurd, ale jako jedna z kilku kopii – chroni przed pewnymi zagrożeniami, przed którymi nie obronią lokalne kopie. A systematyczność (albo lepiej: systemowość) to osobny temat.

      Najwyżej jako szybka kopia, gdy na wyjeździe skończą nam się karty.

      Znaczy – jak skończy się miejsce na kartach, to zgrać z nich do chmury i zapisywać następne zdjęcia? No, to ja bym tak odważny nie był, żeby chmurę traktować jako jedyne miejsce na zdjęcia z aktualnego wyjazdu.

  7. W cenie rocznego abonamentu w chmurze można u kolejnego przyjaciela/kuzyna/kumpla/sąsiada, który ma stałe łącze,
    postawić kolejnego dwu-dyskowego lub więcej dyskowego) NASa (RAID 1 np. 2x4TB)
    po czym cieszyć się
    i dostępem jak w chmurze
    i dodatkową kopią
    i to w innej lokalizacji
    do czasu aż NAS padnie lub przyjaźń wygaśnie 😉

    Dziś bardzo wiele routerów umożliwia tworzenie własnej chmury w kilka kliknięć
    – trzeba tylko pamiętać o mocnych hasłach – nawet z podłączonych do portów USB dysków twardych.
    Można więc darować sobie NAS i tylko podłączyć zewnętrzny dysk do routera – koszt maksymalnie zminimalizowany!

    Tak czy siak – trzeba oczywiście pogrzebać w Sieci i znaleźć instrukcję konfiguracji – warto spróbować (może jakiś znajomy licealista albo inna studentka po wzięciu na ambicję – który młody człowiek nie chce dziś być geekiem – rozkmini temat?)

    Nawet przy covidowym obciążeniu sieci szkieletowych przerwy w dostępie do Interenetu na łączach klientów indywidualnych (domowych) nie są częste więc specjalnych kłopotów z dostępnością nie będzie – zwłaszcza, że to kolejna kopia 🙂

    1. Tak, z pewnością budowa własnej chmury na bazie NAS-a i umieszczenie jej gdzieś u rodziny/znajomego jest długoterminowo tańsze. Raczej jednak nie w perspektywie 2 lat, bo ceny samej obudowy NAS to 500-1200 zł, do tego trzeba doliczyć cenę dysków. I tak – raczej NAS co najmniej z prostym mirrorem, bo opieranie tego na pojedynczym zewnętrznym dysku jest ryzykowne, nawet jeśli to trzecia kopia. Pewnie da się to nawet taniej zrobić robiąc samemu NAS-a ze starego komputera i Linuxa, tylko… no właśnie. Trzeba trochę wiedzy zdobyć. No i warunek, żeby znajomy też miał odpowiednio wydajne łącze, w miarę możliwości symetryczne.

  8. „Ten ostatni to chyba tylko pułapka na użytkowników nowego Lightrooma, którzy muszą swoje RAW-y wysłać na serwer Adobe, żeby móc je zacząć wywoływać.”
    Czy ja dobrze rozumiem, że nie da się lokalnie wywoływać zdjęć w nowym LR?

    1. W Lightroomie Classic, który nadal stanowi część Planu Fotograficznego Adobe – można nadal wszystko mieć lokalnie na komputerze. Natomiast nowy Lightroom (bez dodatku Classic) przy imporcie zdjęć najpierw umieszcza je w chmurze Adobe, a dopiero później pozwala na ich edycję. To takie ułatwienie, że ma się dostęp do swoich zdjęć z obu komputerów, na których można mieć aktywowanego LR, prawda? 😉

    1. Dla fotografa mega.nz jest raczej drogi jak na to, co oferuje. Dla porównania z Backblaze (72 USD w wersji z przechowywaniem danych przez rok nawet gdy komputer nie jest przez ten czas online i nielimitowanym rozmiarem archiwum) to Mega.nz za 100 USD daje raptem 2 TB (plan Pro I). Dla „normalnego” użytkownika komputera 2 TB to dużo, dla fotografa, który robi w RAW-ach – niezbyt dużo. Nasze archiwum na Backblaze to w tej chwili nieco ponad 6 TB – w Mega.nz musielibyśmy kupić plan Pro II (do 8 TB archiwum za 200 USD rocznie) – czyli prawie 3 razy drożej.
      Pomijam tu w ogóle kwestie kontrowersji wokół założyciela Mega, ale niech każdy sobie wybierze, co mu pasuje. Na przykład na bazie recenzji: https://www.cloudwards.net/review/mega/

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *