Zdarza się, że ładne, kolorowe zdjęcia po wrzuceniu do Sieci blakną, tracąc nasycenie i kontrast. A przecież wiszenie w Internecie to nie to samo co wiszenie na nasłonecznionej ścianie, prawda? Co więc się z tymi kolorami dzieje? Wpadają w pułapkę, a gdy się z niej wydostają, to są strasznie pokiereszowane. Pułapka nazywa się Adobe RGB, a zastawiają ją czasem producenci aparatów, czasem autorzy poradników, czasem programy graficzne, a wszyscy oni robią to nieświadomie, w przekonaniu, że wykazują się życzliwością i proklienckim podejściem. A dlaczego to pułapka?
Świadomy użytkownik (znaczy się: świadomy istnienia pułapek związanych z przestrzeniami barwnymi) się w nią nie złapie, nie ma strachu. Ustawi sobie Adobe RGB albo sRGB w zależności od potrzeb, a jak będzie trzeba, to sobie zdjęcie przekonwertuje. Gorzej, jeśli użytkownik wie (bo przeczytał w poradniku albo gdzieś usłyszał) tylko tyle, że Adobe RGB jest lepsze, bo mieści więcej kolorów, więc należy je stosować. Albo nie wie nawet tego i z rozpędu używa tej przestrzeni, która w jego aparacie/programie jest domyślna, i akurat jest to Adobe RGB, bo tak.
Pułapka polega na tym, że po umieszczeniu na stronie internetowej zdjęcia o profilu innym niż sRGB nigdy nie wiemy, jakie kolory zobaczy ktoś, kto na innej nitce globalnej sieci (a mówiąc mniej poetycko: przy innym komputerze) takie zdjęcie ogląda. Ba, nawet na jednym i tym samym komputerze zdarzają się niespodzianki. Przeglądarki internetowe, a nawet mechanizmy służące do wyświetlania zdjęć na stronach, mają różne podejście do profili barwnych. Mechanizmy flashowe na przykład domyślnie zupełnie je ignorują, podobnie jak, nie szukając daleko, mechanizm służący do prezentacji zmniejszonych obrazków w galeriach DFV.pl. Dopiero przy wyświetlaniu pełnoekranowym zamieszczone tam zdjęcia mają oznaczenie profilu, jeśli oczywiście autor je w pliku zamieścił. Przeglądarki internetowe mogą, w zależności od ustawień, albo brać pod uwagę profile barwne, albo ignorować je całkowicie, albo traktować wszystkie obrazki bez oznaczenia przestrzeni jako sRGB. O ile można czasem zdecydować, z jakiego mechanizmu się skorzysta samemu, umieszczając zdjęcia na stronie, o tyle nijak nie da się przewidzieć, jakie ustawienia przeglądarki mają osoby, które będą te zdjęcia oglądać. Dlatego obrazki umieszczane w internecie powinny być utrzymane w przestrzeni sRGB, z zachowaną informacją o profilu – bo wtedy ich wygląd jest najbardziej przewidywalny.
Dla ilustracji tym razem, zupełnie wyjątkowo, cztery takie same zdjęcia: u góry sRGB, a poniżej kolejno: faktyczne sRGB bez oznaczenia przestrzeni, Adobe RGB z oznaczeniem przestrzeni oraz Adobe RGB bez oznaczenia przestrzeni. Jeśli ustawienia przeglądarki są optymalne, trzy pierwsze zdjęcia powinny wyglądać identycznie, a czwarte jest przykładem, co się dzieje, gdy zdjęcie w przestrzeni Adobe RGB jest wyświetlane z użyciem mechanizmu lub programu, który tej przestrzeni nie rozumie.
Podzielcie się proszę wrażeniami na temat kolorów w ankietce:
A gdybyście chcieli obejrzeć więcej kolorowych obrazków, to mamy nowy dział: Projekty fotograficzne. Na razie są trzy, z czego dwa islandzkie: 36 widoków góry Kirkjufell oraz Islandia jednego człowieka. Zapraszamy!