Jak już zapewne wszystkim wiadomo, Photoshop i Lightroom są na abonament. Nie wszyscy wiedzą, że od czasu do czasu trafiają się promocje: a to jakiś czarny piątek z obniżką, a to przy zakupie kalibratora czy jakiegoś innego sprzętu można dostać darmowy rok korzystania z „planu fotograficznego” Adobe – a jak można skorzystać, to czemu nie skorzystać?
Tylko że to nie do końca jest takie proste. To znaczy, owszem: zakup kalibratora czy czego tam nie jest skomplikowany, trzeba tylko uważać żeby wziąć na pewno taki z oferty promocyjnej. Potem dostaje się kod, a ten kod można wymienić w Adobe na darmowy rok korzystania z planu fotograficznego. Jak dotąd fajnie. Problem zaczyna się, gdy chcemy kod zrealizować, a już byliśmy wcześniej klientem Adobe i mamy abonament. Właśnie mnie to spotkało, a było tak interesujące, że nie powstrzymam się przed podzieleniem się tym pouczającym doświadczeniem.
Kodem nie zapłacisz
Logicznie wydawałoby się, że należałoby następny roczny okres opłacić rzeczonym kodem zamiast kartą płatniczą. Ale logika nie wszędzie jest taka sama, więc nie da się tego zrobić. Nawet jeśli samo Adobe udziela czasowej zniżki z jakiejś okazji, to nie można po prostu płynnie przedłużyć starego abonamentu, płacąc tym razem mniej. No nie i już. 12,29 euro i umarł w butach. Ale jeszcze zabawniej jest, jeśli w międzyczasie straciła ważność karta, którą płaciło się poprzednio…
I właśnie te dwie rzeczy mi się zdarzyły jednocześnie: kod do wykorzystania i nieaktualna karta, wciąż widniejąca w systemie Adobe. Teoretycznie nie powinno być żadnego problemu: przecież i tak nie płacę kartą, tylko kodem od X-Rite. Ale, jak wspomniałam, tak się nie da.
Co się nie da zrobić
Nie będę Was trzymać w niepewności: to, co naprawdę trzeba zrobić, to anulować poprzedni abonament i „wykupić” nowy, korzystając z kodu zamiast z karty. Tylko trzeba to zrobić zanim abonament się skończy. Bo potem…
Potem to już właściwie nic się nie da zrobić. Ważność abonamentu kończy się dzisiaj, anulować go już nie można (odpowiedni przycisk zniknął ze strony), system Adobe podjął próbę pobrania opłaty z karty, karta nie zadziałała (no bo jest nieaktualna, karty mają datę ważności). W tym momencie system się zacina. Po zalogowaniu wzywa do uaktualnienia danych do płatności, ale wpisane dane nowej karty nie mogą być załadowane z powodu błędu. „Przepraszamy, wystąpił błąd po naszej stronie. Jeśli błąd się powtórzy, proszę się skontaktować z konsultantem”. Miło chociaż, że się przyznają do błędu… Tylko że ja o tym błędzie ładowania danych nowej karty wiem od dwóch lat, czyli od czasu, gdy poprzednia karta straciła ważność. Mogliby go już naprawić. No chyba że to taka tradycja.
Ciężki żywot konsultanta
OK, kontaktuję się z konsultantem. Ja jak to ja, robię to koło północy. O tej porze dostępny jest tylko czat po angielsku. Myślę sobie: nie ma problemu, z hotelami na całym świecie się dogaduję, z konsultantem z Adobe też dam rady. Ha! Różnica jest taka, że hotele chcą się dogadać…
Najpierw zgłasza się wirtualny asystent, czyli interaktywna pomoc softwarowa. Wiem, co trzeba zrobić: anulować abonament, który mi się właśnie odnowił i zamówić nowy „plan”, taki sam jak poprzedni. Ale automat tego nie rozumie. Każe mi klikać przyciski, które znikły ze strony i uaktualnić dane, których się uaktualnić nie da z powodu błędu (tego dwuletniego). Czy to było pomocne? Klikam NIE. „Proszę poczekać aż zgłosi się ludzki konsultant”.
Czekam. W międzyczasie napisałam sobie na brudno sporą epistołę wyjaśniającą dokładnie sytuację, żeby temu ludzkiemu konsultantowi ją wkleić w okienko i już nie przedłużać. W końcu jest: odzywa się ktoś o bardzo egzotycznym imieniu (no tak, jest północ, dzień to mają gdzieś po drugiej stronie globu). Wklejam epistołę, czekam aż przeczyta.
– Jak rozumiem, potrzebuje Pani pomocy przy zamówieniu planu?
No nie, chyba jednak nie zrozumiał. Zamówić to ja sobie potrafię, tylko zrezygnować z tego poprzedniego nie potrafię, bo mi przycisk wcięło. Wyjaśniam jeszcze raz sytuację, innymi słowami: że mam kod zniżkowy, chcę anulować stary plan żeby zamówić nowy z tym kodem, ale nie mogę bo on się już odnowił, tylko że nie pobrał opłaty, bo karta jest nieaktualna. Proszę anulować mój plan, a ja sobie zamówię nowy.
– Proszę poczekać, sprawdzę.
OK, czekam: 5, 10 minut. Po kwadransie mój egzotyczny asystent odzywa się z radosną wieścią: Pani już ma plan fotograficzny! Wystarczy go tylko opłacić.
No co też on nie powie… W tym momencie przypomina mi się historia o Kalim, który był donkey i dumny z tego. Podejrzewając, że na Pacyfiku nie znają polskiej literatury, nie dzielę się tym skojarzeniem. Zamiast tego jeszcze raz tłumaczę, że mój wspaniały plan fotograficzny jest w stanie zawieszenia: ani nie mogę go opłacić, bo błąd, ani anulować, bo nie mam takiego przycisku. I żeby go usunął z systemu, a dalej to już sobie poradzę.
– Acha, więc chce Pani zmienić plan? A na jaki?
No na fotograficzny, czyli taki sam, tylko w miarę możliwości działający…
– Chwileczkę, sprawdzę jaką cenę mogę zaoferować.
Zniknął sprawdzając cenę, którą każdy klient Adobowego Planu Fotograficznego zna na pamięć. Już po 10 minutach poinformował mnie triumfalnie, że może mi zaoferować plan roczny po 12,29 euro na miesiąc. Wspaniale, ale ja już taki plan mam, tylko nie mam jak go opłacić, bo wciąż jest ten sam błąd…
Zaczynam wątpić, czy mój ludzki konsultant naprawdę jest ludzki, bo test Turinga oblałby już z pół godziny temu. Ale jeśli nie on, to kto mi anuluje tę zawieszoną transakcję? Więc cierpliwie dyskutuję dalej, i już po godzinie udaje mi się osiągnąć cel: anulowanie wszelkich nieopłaconych planów, szczęśliwie wraz z danymi nieaktualnej karty.
I co dalej?
A dalej poszło już prawie jak z płatka: złożyłam zamówienie na plan fotograficzny korzystając z linka przysłanego przez X-Rite i ich kodu. Wprawdzie musiałam zaktualizować desktopowy programik zarządzający Creative Cloud, bo stara wersja nie załapała że jest nowy abonament, ale to już poszło szybko. Przyszedł mail z Adobe, potwierdzający abonament opłacony kodem, ważny do grudnia 2020. Photoshop działa, mam roczny abonament w cenie kalibratora. Ale to nie koniec opowieści…
Epilog
Następnego dnia przyszedł nowy mail od Adobe. Jest w nim podziękowanie za opłacenie abonamentu na następny rok i faktura na roczną sumę tegoż abonamentu, z adnotacją, że została opłacona. Nie mam pojęcia czym miałaby być opłacona, bo chyba nie nieaktualną kartą, powiązaną z zamkniętym kontem. Cytując nieśmiertelną „Seksmisję”, to niezły burdel mają w tym A…. Archeo, oczywiście.
Na razie nie odważyłam się podać w Adobe danych nowej karty. Może zrobię to w listopadzie przyszłego roku…
Morał
Krótko i węzłowato: jeśli masz abonament na Photoshopa, a skończy Ci się ważność karty płatniczej, podaj dane nowej karty ZANIM abonament się automatycznie odnowi. A jeśli masz jakiś kod zniżkowy i chcesz go użyć, poczekaj aż abonament będzie się już prawie kończył, zrezygnuj z niego, i dopiero wtedy kupuj nowy ze zniżką. No chyba, że masz ochotę poświęcić godzinkę czy dwie na trenowanie sztucznej inteligencji.
A zdjęcia w tym wpisie, jak łatwo poznać, są z Namibii 🙂