Pogrzało, popadało, znowu pogrzało i świat robi się coraz bardziej zielony. Skoro mamy tej wiosny takie piękne lato, to można to uznać za okazję, żeby pofotografować te wszystkie wspaniałe zieloności, które się za oknami pojawiły.

Zieleńszy odcień zieleni

Warto się też nad nimi zastanowić, bo zieleń zieleni nierówna. Dan Margulis opisywał kiedyś, jak to nabrał się na śródziemnomorską „zieleń” na fotografii hotelu w Grecji: gdy skorygował zdjęcie tak, by drzewa były zielone, zieloności nabrały też cienie pod białym murem. Wtedy się dowiedział, że nad Morzem Śródziemnym w sezonie wakacyjnym drzewa są nie do końca zielone…

wiosna w Toskanii

Nawet bez uwzględnienia takich nietypowych gatunków i miejsc, zieleń może być bardzo różna. Na przykład młode liście wierzby mają zupełnie inny kolor niż trawa, nawet młoda (widzę je przez okno, to wiem). Proste zdjęcie parku czy lasu może zawierać kilka zdecydowanie różnych barw, choć wszystkie one będą zielone. Nie należy się starać doprowadzać ich na zdjęciach do jednej, wzorcowej zieleni, a nawet dobrze jest podkreślać te różnice. Świat roślinny jest bogaty w odcienie!

Nadmiar kapusty w fotografii

Jest jednak jedna odmiana zielonego, której warto unikać: jest to tak zwana kapuściana zieleń. Dla niewtajemniczonych – chodzi o zielony zaniebieszczony. Oczywiście, jeśli na zdjęciu będzie pole kapusty, to wszystko w porządku z tym odcieniem. Obawiam się jednak, że kapuściana zieleń występuje na zdjęciach bez porównania częściej niż kapusta. Przyczyną tego stanu rzeczy jest… automatyczny balans bieli, a czasem po prostu nieprawidłowy balans bieli.

Skąd się bierze kapuściana zieleń

Automatyczny balans bieli dopasowuje się do panującego oświetlenia tak, żeby kolory na zdjęciach były neutralne. Przynajmniej w teorii tak jest, bo w praktyce bywa z tym różnie. W mieszanym oświetleniu radzi sobie przeważnie nieźle, ale w normalny, słoneczny dzień zwykle wychodzi mu trochę zbyt niebiesko. Im bardziej oświetlenie odbiega od przeciętnego, tym większego błędu możemy się spodziewać – a co za tym idzie, łąki i lasy będą bardziej niebieskie. Pech, że światło naturalne najbardziej „odbiega od przeciętnego” wtedy, gdy jest najpiękniejsze: o świcie i po zmierzchu. Tuż przed wschodem słońca temperatura światła wynosi ponad 10 tys. kelwinów; dla porównania, w południe to około 5 tys kelwinów. Im więcej kelwinów, tym światło bardziej niebieskie. Aparaty jakoś nie mogą w to uwierzyć i zostawione same sobie, robią sinoniebieskie zdjęcia, marnując wysiłek fotografa, który wstał o nieludzkiej porze i dowlókł się na plener przed śniadaniem.

Jak sobie radzić z problemem kapuścianej zieleni

Najprościej jest wcisnąć odpowiedni guziczek i ustawić ręcznie balans bieli odpowiedni do warunków. Przed świtem będzie to ustawienie „maksimum kelwinów, tyle na ile tylko aparat pozwala”, a w dzień osoby lubiące ciepłe odcienie na zdjęciach ustawiają „chmurkę”. Jeśli aparat nie ma możliwości wyboru kelwinów, tylko presety, to na świt najlepszy będzie „cień”, choć idealny to on i tak nie będzie. No i pamiętajmy, że istnieje jeszcze możliwość poprawy balansu bieli w obróbce. Jeśli mamy RAW-y, to można go wręcz poprawić jednym suwaczkiem – i to jest jeden z powodów, dla których warto je robić. Zieleń nie musi być kapuściana, nawet jeśli aparat jest innego zdania.

Zdjęcia z wiosennej Toskanii, gdzie zieleń nabiera zupełnie niewiarygodnej intensywności, oraz z letniej Islandii, gdzie nabiera przeróżnych odcieni.

kapuściana zieleń