A dlaczego akurat do trzech, zastanawialiście się nad tym kiedyś? Ja się ostatnio zaczęłam zastanawiać, przy okazji rozważań nad HDR-ami. Różne „oczywistości” miewają przyczyny zupełnie nieoczywiste. Na przykład dla wielu osób HDR to jest jedno zdjęcie złożone z trzech. Czy trzeba mieć trzy ekspozycje, żeby zrobić HDR? Nie, nie trzeba. Efekt HDR można dostać nawet z jednego zdjęcia, można też wykorzystać na jednej klatce narzędzia do HDR, żeby poprawić wybiórczo kontrast i jasność. Można z dwóch, czterech, dziewięciu – choć rzadko zdarzają się sytuacje, w których potrzeba aż tyle. Więc dlaczego tyle poradników tej techniki fotograficznej zaczyna się od „Robimy trzy zdjęcia…”, a przykładowe złożenia są prezentowane razem z trzema klatkami składowymi? Czy HDR z trzech jest jakoś lepszy? Bardziej uniwersalny? Niekoniecznie.

Obecni Dum w Pradze

Przyczyna jest prozaiczno-techniczna: przez długie lata wszystkie aparaty miały możliwość ustawienia bracketingu z trzech klatek i tylko z trzech. Przyzwyczailiśmy się do strzelania albo jednego zdjęcia, albo trzech różnie naświetlonych. Nawet jeśli wystarczyłyby dwa, to i tak powstawały trzy. Ostatnio jednak sytuacja się zmienia: od pewnego czasu istnieją aparaty, które pozwalają dowolnie ustawiać liczbę klatek w bracketingu, oczywiście w pewnych granicach. Wystarczy tylko dogrzebać się w instrukcji, jak to się robi, i już można robić z ręki HDR z dwóch albo czterech ujęć. Czy to zmieni sposób myślenia o HDR? Przyszłość pokaże. Na razie u góry zamieściłam klasyczny HDR z trzech ujęć, nieprzypadkowo z Pragi.

  1. widzę tu pewien postęp, kiedyś liczyło się do 6, chyba był nawet o tym wpis 😉
    mnie to zostało do dziś, robiąc HDR ze statywu nadal liczę do 6, zmieniając naświetlenie kolejnych kadrów o 2EV 😉 liczenie do 3 zostawiam aparatowi fotografując z ręki

    1. No bo aparaty są głupsze i nie potrafią liczyć do 6 😉 Tendencja faktycznie się pojawiła, muszę pomyśleć o jakimś wpisie na temat jedynki.

  2. Liczenie trójkami ma długa tradycję:) Np naukowcy sądzą, że ludy żyjące wokół Łyśca liczyły właśnie systemem trójkowym. Znaczy się system łysogórski rozprzestrzenił się na cały świat 😀

  3. „Efekt HDR można dostać nawet z jednego zdjęcia, można też wykorzystać na jednej klatce narzędzia do HDR, żeby poprawić wybiórczo kontrast i jasność.”
    – to ja tak robiłem już w ubiegłym stuleciu. Pod powiększalnikiem naświetlałem nieco dłużej, a tam gdzie były światła to dłonią (narzędziem do HDR) przysłaniałem papier. Tyle, że nie wiedziałem, że to HDR się nazywa 😉

  4. To co piszesz Ewo ma sens, chociaż Nikonowcy pewnie parskną pogardliwie. 😉

    Ale można też trochę pogłówkować i spróbować wymyślić jakieś bardziej fikuśne rozwiązanie. Np. jeżeli przyjąć, że dynamika tonalna cyfrówki to te 13-14 EV (więcej, mniej, zależnie od modelu, czułości ISO itd. – wiem, wiem, ale uprośćmy sobie chwilowo), to w przypadku serii z zdjęć co 2 EV da się w ten sposób ograć 17-18 EV. A to z kolei już niewiele mniej, niż to, na ile szacuje się dynamiczną rozpiętość ludzkiego wzroku (19-20 EV).

    Faktycznie jakoś tak nigdy nie potrzebowałem więcej, niż te -2/+2. A nawet jak robiłem więcej, to przy składaniu okazywało się, że niepotrzebnie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *