Most i kij, Portugalia

Wykorzystać potencjał miejsca

Dobra miejscówka to skarb pejzażysty. A jaka jest dobra? Wcale nie taka, z której widać ładny widok. Miejsce, z którego widać ładny widok to punkt widokowy, a punkty widokowe dla fotografa są umiarkowanie atrakcyjne. Dlaczego? Bo nie dają możliwości wykazania się pomysłowością, nie pozwalają na swobodę wyboru pierwszego planu, kontroli perspektywy. Przeważnie też ograniczają co do charakteru oświetlenia – punkty widokowe zazwyczaj dobrze wyglądają tylko o jednej porze dnia, a o innych po prostu prezentują się źle i nie ma nawet co próbować. A przede wszystkim problemem punktów widokowych jest to, że skazują na powielanie kadrów już dawno wykonanych.

Most i kij, Portugalia

To jakie miejsce jest skarbem pejzażysty? Takie, wokół którego można chodzić dookoła, a przynajmniej mieć swobodę poruszania się, pozwalającą fotografować z różnych stron i pod różnym kątem. To pozwala wykorzystać zarówno wschód słońca, jak i zachód, ale także np. o poranku kadrować ze słońcem, pod słońce i jeszcze w oświetleniu bocznym. Świetnie, jeśli można zarówno podejść blisko głównej atrakcji, jak i się oddalić – to daje szansę na wyszukanie swojego własnego pierwszego planu, ale także umożliwia twórcze wykorzystanie perspektywy.

A jak już jesteśmy w ciekawym miejscu, dającym dużą swobodę manewru, to koniecznie tę swobodę trzeba wykorzystać, za pomocą nóg wyszukując swoje własne spojrzenie na to, co może jest znane, ale z pewnością da się pokazać w nowy sposób.

Pod Mostem Vasco da Gama, Portugalia

Na zdjęciach most Vasco da Gamy, który można fotografować z obu stron i spod spodu, a o poranku zarówno pod słońce, jak i ze słońcem z boku. Więcej zdjęć mostu w naszej portugalskiej galerii. Pod most wrócimy za dwa lata, bo w przyszłym roku iberyjskie klimaty ponownie w Andaluzji.

  1. »Miejscówka« – kolejne okropne słowo ze środowiskowego żargonu fotoamatorów. Ale nie znajduję innego 😉
    Tym niemniej trochę poszperałem w sieci. Oto wynik:
    miejscówka — Miejsce, w którym poza widokiem policji, kamer i przechodniów można się kulturalnie napić piwka i nie płacić za wstęp. Może to być brama lub podwórko kamienicy, ławka w parku, plener nad rzeką, generalnie ciche, intymne ustronie służące wspomnianej konsumpcji, choć nie tylko

    1. Też nie jestem zachwycony „miejscówką”, ale również nie bardzo znajduję inne. „Plener” jest zbyt szeroki, zresztą „miejscówka” może być pod dachem i wówczas w ogóle nie będzie plenerowa. „Miejsce” jest zbyt mało znaczące. Jakieś propozycje?
      A znaleziona przez Ciebie definicja to też subkulturowy żargon, ale inne subkultury. 🙂

        1. Nieźle, z tym zastrzeżeniem, że plan (filmowy, zdjęciowy) jest często specjalnie zbudowany albo zagospodarowany na potrzeby ekipy filmującej/fotografującej, a po zdjęciach się go rozbiera. Miejscówka istnieje niezależnie od tego, co się w niej aktualnie robi albo nie robi. „Lokacja” też mi się podoba, mam nadzieję że zapożyczanie z czeskiego nie jest faux pas. Ups, to też zapożyczenie 😉

  2. Oj chyba ponownie rusze na fotografowanie „mojego” mostu Öresundsbron”, bo mam tam pare fajnych miejscowek jeszcze nie zaliczonych.

  3. W Czechach używa się terminu zapożyczonego od filmowców „lokace”, czyli po polsku lokacja. Fajna lokacja to fajne miejsce do zrobienia jeszcze fajniejszego zdjęcia. Ale nie bardzo rozumiem definicję „miejsce, w którym poza widokiem policji, kamer i przechodniów można się kulturalnie napić piwka i nie płacić za wstęp”. Jeśli mam ochotę na piwo, to idę na piwo do najbliższej piwiarni, w lecie miewają ogródki, z których pijąc piwo (zawsze kulturalnie 🙂 oglądam przechodniów, a oni mnie – co ma tym wspólnego policja?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *