Tym razem Azja w innym świetle: Wietnam w podczerwieni. Gdy pakowałem na naszą drugą fotowyprawę do Wietnamu aparat fotograficzny przerobiony do fotografii podczerwonej, nie byłem pewien, czy będzie on w ogóle użyteczny. Świat w podczerwieni bardzo efektownie wygląda na środkowoeuropejskich szerokościach geograficznych, ale już Europa południowa, choć wiecznie zielona, nie zapewnia takiej intensywności zdjęć IR. Roślinność Wietnamu w podczerwieni okazała się całkiem efektowna.
Większość zdjęć tutaj przedstawia pałac cesarski w Hue, który zwiedzaliśmy w słoneczny dzień. To właśnie dobra pora na IR, ale też powód, aby po tę technikę sięgać. Wszystkie fotografie tutaj powstały z pojedynczych plików – żadnego bracketingu, HDR-a, nawet wyciągać z cieni nie trzeba było. I to wszystko z aparatu o matrycy nieprzesadnie wydajnej. Po prostu – w podczerwieni kontrast jest mniejszy, łatwiej uniknąć wypaleń i smolistych cieni.
Jednocześnie jednak kontrast jest duży, bo tworzą go jasne liście i ciemne gałęzie, cegła, niebo. Kontrast inaczej się rozkłada niż przy zdjęciach w świetle widzialnym, więc tam, gdzie normalnie kontrastu jest mało – w podczerwieni może być go sporo. Pozwala to różnicować rozkład jasności w scenach, które naturalnie mają dość wyrównaną jasność, np. ciemne, bo wykonane z cegły budowle w dżungli, jak te hinduistyczne świątynie My Son.
Wietnam w podczerwieni – warto!
Co ciekawe, gdy mieliśmy sesję w My Son, było nie tylko pochmurnie, ale nawet trochę padało. Nawet w takich warunkach, pozbawionych bezpośredniego światła słonecznego, fotografie wykonane z użyciem aparatu podczerwonego wyszły całkiem intensywne. Co jeszcze ciekawsze, te zdjęcia były zrobione na początku października, czyli wczesną jesienią. Tymczasem za czas optymalny do fotografii podczerwonej uchodzi wiosna i wczesne lato. Jak widać Wietnam w podczerwieni można fotografować nawet znacznie później.
Odpowiedź na pytanie, czy na wyprawę do Azji warto zabrać aparat do fotografii podczerwonej, jest jednoznaczna – zdecydowanie warto. Będzie on użyteczny nawet w okresach poza sezonem wiosenno-letnim.
Aparat do fotografii w podczerwieni
Używałem aparatu trwale przerobionego do fotografii IR, z zamontowanym filtrem 720 nm. Dzięki temu fotografować mogłem z ręki – czasy naświetlania zdjęć infrared bywały krótsze niż normalnym aparatem w świetle widzialnym. Dla ujęć w bezpośrednim słońcu było to: przysłona f/8, czas naświetlania 1/125 przy czułości ISO 200. W pochmurny, deszczowy dzień wystarczyło podnieść ISO do 400, bez zmiany pozostałych parametrów (ekspozycja nadal 1/125 sekundy przy f/8). Normalny aparat przy sesji w zachmurzonym My Son wymagał wyższej czułości ISO, a niezależnie od tego miał znacznie większe problemy z nadmiernym kontrastem między ciemną cegłą a bladym niebem. Pozwoliło to nie tylko nie kłopotać się używaniem statywu i długich czasów naświetlania, ale też fotografować ludzi – np. dwie dziewczyny w ao-dai wśród ruin świątyń My Son, na zdjęciu wyżej. Wietnam w podczerwieni jest po prostu łatwiejszy technicznie niż w świetle widzialnym.
Więcej o sprzęcie i technice fotografowania w podczerwieni w poradniku Fotezji. Warto też zerknąć na sugestie dotyczące kwestii kompozycyjnych przy fotografii podczerwonej.
Więcej zdjęć IR, nie tylko z Wietnamu, w naszej podczerwonej galerii.