Wenecja długa ekspozycja, gondole

Wenecja: długa ekspozycja

Jesteśmy już w najczęściej odwiedzanym mieście Europy, przez którego uliczki i kanały przewija się co roku kilkanaście milionów turystów. Choć wysoki sezon już minął, to nadal panuje tu spory ruch, tak pieszych po uliczkach i nabrzeżach, jak i motorówek, promów i statków wycieczkowych po Canale Grande. Nie da się ukryć, że ten zgiełk utrudnia komponowanie eleganckich, ascetycznych kompozycji. Mój sposób, aby fotograficznie poradzić sobie z tak popularnym miejscem jak Wenecja – długa ekspozycja.

Wenecja długa ekspozycja, gondole

Podstawowe narzędzia: statyw i filtr szary

To oczywiste – aby wydłużyć naświetlanie do poziomu, gdy przechodnie zaczynają znikać ze zdjęć, niezbędne jest zamocowanie aparatu na statywie oraz odpowiednio gęsty filtr szary. Pierwszy warunek jest bezdyskusyjny – długie naświetlanie wymaga, aby aparat był nieruchomy, a najłatwiej to osiągnąć, montując go na trójnogu. Niezbędność drugiego elementu, czyli filtra szarego, nie jest jednak taka pewna, a niekiedy może on wręcz… przeszkadzać.

Gondola pod mostem, Wenecja długa ekspozycja

Zbyt długa ekspozycja

Nawet bardzo długie naświetlanie, liczone wręcz w minutach, nie sprawi, że zniknie tłum przechodniów – jeśli ów tłum jest gęsty. Owszem, zamiast wyraźnych postaci dostaniemy szarą, amorficzną masę, ale o pustym Placu Świętego Marka wieczorową porą nadal nie ma mowy. Czasem zresztą ta masa nie jest taka szara, gdy przechodnie są ubrani w krzykliwe kolory. Niekiedy też owa masa jest wielonoga, choć owe odnóża są tylko półprzejrzyste – szczególnie gdy tłem dla nich jest jasno oświetlony bruk.

Co gorsza, w niektórych przypadkach zbyt długa ekspozycja po prostu psuje kadr, bo „znika” to, co powinno być widoczne. Płynące gondole bardzo fajnie się naświetla przy czasach 1-2 sekundy, ale już 5-6 powoduje, że z łodzi robi się tylko abstrakcyjna smuga, a dłuższe naświetlanie prawie całkiem je usuwa.

Uliczki Wenecji

Walka o pięknie skomponowane plamy

Wobec tych wszystkich trudności, najlepsze, co można zrobić, to… polubić je, zamiast z nimi walczyć. Nie wszystko na zdjęciu musi być ostre, nie wszystko musi być wyraźne, a obiekty niewyraźne i nieostre mogą być piękne – i istotne dla kompozycji. Pod warunkiem, że nie rozpłyną się zupełnie. Rytm kroków (półprzezroczystych) na tle oświetlonych witryn dodaje zdjęciu życia, jednocześnie nie włączając w nie konkretnego, rozpoznawalnego człowieka (naświetlanie: 3 sekundy). Barwna plama gondoli ożywia kanał nie tylko kolorystycznie (również 3s), a kołyszące się przy nabrzeżu rzędy gondoli (4s) sprawiają, że konkretne kształty wyspy San Giorgio Maggiore zyskują delikatność sennej mgiełki.  Gdy tematem jest Wenecja, długa ekspozycja jest dobra – byle nie była zbyt długa.

  1. Jakoś nie mogę się przekonać do tych mazów, są tak silne, że mam wrażenie, że to o nich są te zdjęcia.
    Może to, że Wenecja jest pełna ludzi, to jej cecha i należy potraktować turystów jako składowe obrazu tego miasta?

    1. mam wrażenie, że to o nich są te zdjęcia.

      Bardzo słusznie! Bo to zdjęcie o płynącej gondoli. Kontrast jest potężnym narzędziem kierowania uwagi widza – także kontrast między ostrym i nieruchomym a poruszającym się i rozmazanym.

  2. „Szara amorficzna masa” – to prawie jak cytat z „Obcego” czy innego horroru 🙂

    Bawiłem się w te wakacje w „wymazywanie ludzików” przy pomocy ND1000. Cóż – pierwsze koty za płoty i tak se to wyszło. Stabilizacja, stabilizacja i jeszcze raz stabilizacja. Mocno wiało i mimo, że aparacik mam malutki to mimo wszystko na dużym wietrze mikrodrgania były największą zmorą do opanowania. Wszystkie pokrętła dokręcone na maxa i jeszcze plecak podwieszony pod statywem. Przy prawie minutowych kadrach i turystach w miarę ruchliwych – jest szansa na ich pozbycie się prawie do zera. Małe „duszki” zawsze zostaną – czyli amorficzna masa 😉
    Druga sprawa kolory. Są trochę „wyprane”. Gdzieś, kiedyś Piotrze pisałeś, że Hoya Pro nie gubi kolorów – wydaje mi się, że jednak trochę gubi. Bardzo fajnie wychodzą czarno-białe „rozmazańce”.

    1. Gdzieś, kiedyś Piotrze pisałeś, że Hoya Pro nie gubi kolorów – wydaje mi się, że jednak trochę gubi.

      Nie wierz mi, tylko sprawdź. Dwa zdjęcia w tym samym świetle: z filtrem i bez filtra. To z filtrem powinno być o ok. 400 kelwinów cieplejsze. Przy czym kluczowej jest „w tym samym świetle” – jeśli masz słabe światło i to jeszcze pochodzące od sztucznych i kiepskich źródeł światła, to kolory będą nędzne, niezależnie od jasności zdjęcia.

  3. Pytałem o to już kiedyś i nigdy nie wiem – przy takich długich czasach (zresztą przy krótkich chyba też jak aparat na statywie) – stabilizację w aparacie wyłączamy? Tak?

    1. W lustrzankach Canona i Nikona – wyłączamy (choć najnowsze obiektywy mają już stabilizację, która nie wariuje na statywie), w pozostałych aparatach to bez znaczenia, bo nie ma problemu z samowzbudzaniem stabilizacji.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *