Tako rzecze autorytet

Wybrane cytaty z wywiadu z uznanym fotografem. Wywiad umiarkowanie długi – na jedną stronę A4. Można zgadywać któż to taki.

Dlaczego fotografia cyfrowa jest popularna, ale kiepska:

„Większość ludzi robi zdjęcia w formacie jpg, który jest formatem makabrycznym. Ma jedynie niewielki procent tego, co matryca jest w stanie zapisać.”

Biedni fotografowie z aparatami wielkoformatowymi, którzy nie mogą po prostu pstrykać dostatecznie dużo, by coś z tego wyszło:

„Fotografia ma wiele wspólnego z rachunkiem prawdopodobieństwa. Im więcej robi się zdjęć, tym większe prawdopodobieństwo, że trafi się to jedno wspaniałe.”

Przepis na ciekawe zdjęcie:

„Namawiałbym, by z wakacji przywieźć 10 zdjęć zupełnie innych, zaskakujących: z nierównym horyzontem, z wieloma planami, z sytuacjami, które nie wydarzają się codziennie. […] Mają złamany horyzont, są nieostre, ruszone, ciemne, jasne, dziwne, inne. Moje.”

Przepis na portret:

„Sugerowałbym, by robiąc zdjęcia ludziom, dobrze o sobie myśleć.”

Kiedy lustrzanki są lepsze od kompaktów:

„Osobom bardziej zaawansowanym, które chcą precyzyjnie i misternie kadrować, sugerowałbym lustrzanki, w których można komuś przyciąć twarz, skontrolować precyzyjnie kadr.”

I dla ułatwienia, by z grona podejrzanych wyłączyć Scotta:

„Warto wziąć kurs fotografii lub kupić sobie książki Scotta Kelby’ego […], który prostym językiem mówi o tym, co należy zrobić, by zdjęcia miały wysoką jakość”.

Któż to, ach któż?

Ilustracją powyżej – moje zdjęcie zarejestrowane w makabrycznym JPEG-u.


  1. Niewiarygodne! Ale zastanawiam się, jaki ma w tym wszystkim udział osoba zapisująca „złote myśli” mistrza. I czy nie obyło się bez autoryzacji. Nie wiem dlaczego, ale jestem przekonany, że o portrecie powiedział „… by robiąc zdjęcia ludziom, dobrze o NICH myśleć”. Ale może się mylę. O tempora, o mores!!!

    1. Obawiam się, że spisywacz tym razem nie narozrabiał. Następne zdanie potwierdza, że chodziło o myślenie o sobie: „Jeśli ktoś się źle czuje, robiąc zdjęcie drugiemu człowiekowi, to znaczy, że coś jest nie w porządku.”
      Jak dla mnie zresztą ta postawa nie jest zaskoczeniem, ale ja mam łatwiej, bo wiem, z kim był wywiad 🙂

  2. A więc może chodzi o pewność siebie, przekonanie, „Yes, I can”. Aby fotograf nie trząsł się jak osika, tylko miał w głowie jakąś prewizualizację i starał się ją przenieść na film lub matrycę. O tej artystycznej pewności siebie był kiedyś „Dyrygent” A. Wajdy.

  3. Albo jest WIELKI albo nadmiernie sili się na oryginalność albo nie myśli tylko mówi. Zwolennik udziwniania za wszelka cenę (również jakości); to od jakiegoś czasu taka paskudna moda w fotografii, malarstwie, prawie wszędzie w naszym życiu – szokować! Ludzie (również jurorzy) to kupią.
    Kompaktów raczej nie miał w ręku i nie wie, jak wiele parametrów można dzisiaj w nich kontrolować. Rzecz przecież nie w kontroli zapisu, ale przede wszystkim w jakości obrazka zarejestrowanego na malutkiej, przeładowanej pikselami matrycy. A do przycięcia twarzy nie potrzeba lustrzanki. Chociaż najbardziej odpowiadałby (tu i nie tylko tu) lustrzanka średniego formatu (gdyby było mnie stać).
    Niewielki procent w JPGu? Lubię procenty w fotografii – tak mniej więcej z dokładnością do 50%. Dla początkującego amatora moim zdaniem JPG jest najlepszy (zależy to jednak również od oprogramowania, jakie do aparatu włożył producent). Żeby zrobić dobre zdjęcie z zapisu w RAWie trzeba mieć już sporo umiejętności; inaczej można dużo popsuć. A wypowiedź przecież była skierowana wyraźnie do fotoamatorów z grupy pstrykających „na pamiątkę”. Wręcz przeciwnie, proponuję tej grupie wyłącznie JPG.
    Propozycja „… żeby dobrze … myśleć …” odpowiada mi akurat w 100%. Ale nie tylko „o sobie”; generalnie – robiąc zdjęcia (ludzi, zwierząt, krajobrazu, przedmiotów martwych) trzeba mieć dobry nastrój, pozytywne nastawienie, przyjazny stosunek do obiektu (wyłamuje się z tego reportaż, np. wojenny).
    Poza tym wyznawca S. Kelby’ego! Widocznie ten autor przemawia do wielkich fotografów. Tylko czy wielcy czytają Kelby’ego? Mnie, amatora bełkot Kelby’ego jednak dziwnie denerwuje.
    Ta różnica poglądów usprawiedliwia mnie, że nie wiem kto powyższe rzecze.
    Ale szturchnięcie było niezłe.

    Rozpisałem się, bo lubię długo (choć rzadko), a opady śniegu sprawiły, że mam czas. Do pracy nie jadę; zajmę się zdjęciami zapisanymi w JPGu aparatem kompaktowym – tyle, że z wymienną optyką (bo wiem, że Piotr takich nie lubi).
    A co tam, jak kontrować to na całego.

    1. może zaś po prostu: facet z domu wychodzi po bułki i masło a tu dopada go dziennikarzyna i bez dzień dobry czy pocałuj mnie .. o focenie pytać poczyna. To zaczął bredzić co mu do głowy na szybko wpadło by nie być chamem a „wywiadowcę” szybko spławić. W końcu A4 to jakieś 5 minut rozmowy..

  4. Nikt nie próbuje zgadywać? To ułatwię, że to polski fotograf.

    Tym bardziej nikt nie będzie zgadywał, bo podanie jakiegoś nazwiska jest równoważne z oskarżeniem o głupotę…

    1. Bingo! 🙂
      Zgadłeś po stylu wypowiedzi czy kupiłeś miesięcznik podróżniczy?
      Ty już kolejną zagadkę rozgryzasz. Coś będę musiał z tym zrobić. Będzie specjalna trudna wersja dla Ciebie.

      1. Się zdziwiłem szczerze mówiąc. ćzytałem wywiady z TT i raczej nie bredził w natchnieniu. Obstaję przy „bułkach”:P

        1. „Bułki” niewykluczone, ale mało prawdopodobne. Mało kto w branży tak dba o wizerunek i promocję jak TT. Trudno mi uwierzyć, żeby puścił coś przypadkowo i nie chciał autoryzacji.

      2. :)) Nie, wywiadu nie czytałem, nie wiem o TT zbyt wiele, ale Ciebie znam trochę i Twoje foto-osobo-idee fixe. Nie bez powodu Dar_wro Monkiem mnie przezywał 😉

  5. Szkoda, że Andrzej odpowiedział, wolałem nie wiedzieć.
    Żaden z wakacyjnych turystów-fotoamatorów, wśród moich znajomych nie ma pojęcia co to jest RAW (prawdopodobnie kilku z nich nie wie, że istnieją inne aparaty niż kompakty…) Robią zdjęcia wg studenckiej zasady ZZZ. Tutaj przekłada się to na pstryknięcie „na zielonym”, prezentację na wyświetlaczu (jak mniej leniwi to monitorze komputera), a jak babcia nalega to, zanim zdjęcia odejdą w archiwalną niepamięć, są niechlujnie wydrukowane na jakiejś niewielkiej kartce. Takie bełkotliwe porady typu „cięcie twarzy” będą dla nich kompletnie niezrozumiałe (mnie ta wypowiedź wprawiła w rozbawienie:-)) Cięta twarz w polskiej kulturze stosunkowo jednoznacznie się kojarzy.
    Na kanwie tego wywiadu naszły mnie dwie refleksje.
    Pierwsza, niezwykle trudno jest się wymądrzać…
    Druga, aktorzy, sportowcy, artyści i inne gwiazdki powinny powstrzymać swoje zapędy oratorskie na tyle, by bez dodatkowych ozdobników, krótko i zwięźle odpowiadać na zadane pytania. Tak byłoby bezpieczniej dla nich i słuchaczy.

    1. Bez przesady, nie słyszałeś o dobrych malarzach-alkoholikach, pisarzach-ćpunach, moralistach, którzy w życiu prywatnym nie stosowali zasad, dzięki którym przeszli do historii? Raczej sława TT będzie opierała się na fotografiach, które poczynił, a nie na tym, że to mądry człowiek był.

      1. Zgadzam się z Andrzejem, że dzieła artysty to jedno, a gadanie – drugie. Prace TT niech się bronią same, to osobny temat. Mnie w tym wszystkim bardziej uderzyło, że z jednej strony TT prowadzi warsztaty, a z drugiej – to, co opowiada, jest jakoś mało zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Jest też mało zgodne z tym, co wiadomo o metodzie pracy TT. I wreszcie – jest mało zgodne samo ze sobą (w tym wywiadzie sąsiaduje narzekanie, że amatorzy niedoświetlają zdjęcia i tracą tym jakość, a jednocześnie jest zalecenie, aby olać kwestie techniczne i robić sobie zdjęcia za ciemne albo za jasne, bo tak). Nie chce się dzielić wiedzą, nie umie, czy też w tym wszystkim jest drugie dno? Był ktoś u niego na warsztatach?

        1. „bo tak” – czyli yehood, wiedziałem, że w tym jest jakieś drugie dno 🙂
          A tak w ogóle, cieszę się że pierwszy raz się ze mną zgodziłeś 😉

  6. Zgadzam się z wami oboma, nie neguję przecież jego dorobku fotograficznego.
    Powiem więcej, jestem pełen podziwu, ale lubię też obcować z ludźmi mądrymi (jeśli przejęliśmy taką terminologię).
    Ponieważ do tej pory byłem przekonany, że to mądry chłop, to stąd też moja refleksja nr 2.

  7. A propos mądrości, dopiero teraz zauważyłem, że mogę „schodkowo” odpowiadać na komentarze :-/

    1. Tylko po siódmym schodku linijki się robią strasznie krótkie i lepiej zacząć schodkować od nowa 🙂

  8. Tak.
    Byłem na warsztatach prowadzonych przez TT.
    Więcej gadaliśmy o zdjęciach, ludziach, podejściu do ludzi niż o sprawach technicznych.
    Mam taką cichą nadzieję, że uda mi się jeszcze raz spotkać TT i porozmawiać bardziej na temat podejścia do tematu jako przedmiotu zdjęcia, a nie sprawy techniki.
    Nie neguję tego, że technika nie jest ważna. Jest. Przecież każdy z nas jakąś technikę ma. Ja mam taką, że robię zdjęcia 🙂

    PS.
    Podoba mi się Szturchaniec Ewy i Piotra. Brawo!

  9. Nie jestem bezkrytycznie zapatrzony w Tomaszewskiego,ale po co łapać go za słowka ? Facet coś jednak znaczy w fotografii i teraz odnajduje się tez jako wykładowca , a stoją za nim powazne firmy nikon,epson…powiedzcie im teraz ze smieszny gośc wystawia na szwank ich pozycje i prestiz. Nie widze w cytatach jakiegoś strasznego babola…a tekst o jpg. to chyba przyjety zbyt dosłownie .

    1. Nie bardzo rozumiem. Zostawmy na razie nazwisko i przyjmijmy, że tekst jest anonimowy, znaleziony gdzieś w Sieci i nie mamy pojęcia, kto go napisał. Czy w ten sposób patrząc te porady są sensowne? „Rób zdjęcia krzywe, niedoświetlone, prześwietlone, ale bądź oryginalny”. „Największym problemem początkujących jest to, że nie robią w RAW-ach”. „Pstrykaj jak najwięcej, to jakieś dobre zdjęcie się w końcu trafi” itp. Zresztą tego „itp.” nie ma znowu tak dużo, bo to raptem na jedną stronę. To jak – sensowne? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Na jednej stronie można początkującym udzielić bardziej konstruktywnych porad.
      To teraz jednak dostawmy to nazwisko autora. Czy od takiego autorytetu możemy oczekiwać więcej, czy też wręcz przeciwnie – przymykać oczy na brak sensu i bzdury, bo to przecież Gwiazda? Przyjmować to na kolanach, bo za autorytetem stoją reklamy Nikona i Epsona?

      1. Każdy rozumie co chce zrozumieć,czy jest coś złego ze TT proponuje amatorowi zeby oprócz sztampowych fot zrobić też coś kreatywnego ? nawet jezeli zdjęcie ma być nieostre,poruszone ? zle ze sugeruje aby robić w rawach ? bo ską wiecie czy nie ma ciągłych zapytań np…a dlaczego u Pana widać tyle detali,przejsc tonalnych ,naturalnych zywych kolorów,a moje takie zółte…a czy poztywne nastawienie do siebie to coś złego ? moze spowodować ze potencjalny model poczuje sie dobrze w naszym towarzystwie a to przełozy sie na lepsze zdjęcia….

  10. Właśnie dlatego ze COŚ znaczy,że jest wykładowcą i chciał nie chciał jest autorytetem musi uważać na to co opowiada. Na nim wzoruje się wielu ludzi. I biorąc jego słowa dosłownie i poważnie strzelają sobie w stopę.

  11. czy jest coś złego ze TT proponuje amatorowi zeby oprócz sztampowych fot zrobić też coś kreatywnego
    Pstrykaczom, którzy chcą przywieźć po prostu fajne i bezpretensjonalne pamiątki z wakacji, a i z tym sobie nie radzą? Owszem, to jest wpuszczanie w maliny. „Panie, nie umiem narysować prostej kreski” – „To zostań pan artystą awangardowym, oni nie rysują prostych kresek”.

    nawet jezeli zdjęcie ma być nieostre,poruszone
    No, pstrykacze akurat takie robią. I zamiast im powiedzieć, jak sobie z tym poradzić, sugerowanie, że w ten sposób robią Sztukę, to jest robienie wody z mózgu.

    zle ze sugeruje aby robić w rawach
    I później Ci wakacyjni pstrykacze będą te RAW-y rzeźbić dniami i nocami, żeby wyciągnąć z nich jakość, której im nie daje JPEG?

    a czy poztywne nastawienie do siebie to coś złego ? moze spowodować ze potencjalny model poczuje sie dobrze w naszym towarzystwie
    Ja bym powiedział raczej, że dobrze się poczuje, jeśli będziemy do niego dobrze nastawieni i o nim dobrze myśleli, a nie o sobie, ale co ja tam wiem…

    1. To bedziemy tak sobie odbijać piłeczke 🙂 Powiedz lepiej ze poprustu z róznych powodów TT nie lubisz i tyle.. i masz do tego prawo.A swoją droga to z rad TT korzystaja juz ukształtowani fotografowie,a nie wakacyjni pstrykacze…A Ewa na swoich warsztatach nawet nie traci czasu na omówienia mozliwosci rawa ,bo po co pózniej mają sie męczyc po nocach…

      1. Nie lubię. Ale nie z różnych powodów, tylko właśnie dlatego – wpuszczanie amatorów w kanał z wysokości gwiazdorskiego autorytetu.

        A swoją droga to z rad TT korzystaja juz ukształtowani fotografowie,a nie wakacyjni pstrykacze…
        To był wywiad dla „Voyage’a” – tam wśród czytelników raczej pstrykacze dominują.

        A Ewa na swoich warsztatach nawet nie traci czasu na omówienia mozliwosci rawa ,bo po co pózniej mają sie męczyc po nocach…
        Poświęca czas na omówienie pracy z RAW-ami – dla grupy osób, które przyjechały po to, żeby nauczyć się o obróbce. Znajomemu na wakacjach, który po prostu pstryka i chce mieć kolorowe obrazki, nie będziemy wciskać RAW-a, krzywych ani metod mieszania warstw. Ale nawet pstrykaczowi wakacyjnemu można w paru słowach powiedzieć coś, co mu się przyda – niezależnie od tego, czy ma aparat z RAW-em i czy ma zamiar w ogóle obrabiać zdjęcia.

  12. Nie znam osobiscie TT i nie wiem czy ma muchy w nosie i czy patrzy na wszystkich z góry,ale tak jak on, jesteś teraz osobą publiczną a nie nikomu nie znanym amatorem ,pracujesz w opiniotwórczym magazynie i nie uwarzam aby TT swoimi słowami zasługiwał na pojechanie po nim w tym blogu.

  13. Też nie znam go osobiście. Nie mam pojęcia co ma w nosie i jak patrzy. Odnoszę się wyłącznie do jego publicznych wypowiedzi. Jestem upoważniony do wyrażenia swojej opinii o takich wypowiedziach TT – tak samo jak każda inna osoba, niezależnie od tego, gdzie pracuje.
    Jestem natomiast zdziwiony Twoją sugestią, że osoby pracujące w tej samej branży nie powinny wypowiadać się krytycznie o swoich kompetencjach. Zdaję sobie sprawę, że wielu branżach obowiązuje grupowa solidarność i zasada, że „kruk krukowi oka nie wykole”, ale to jest patologia. I nikomu nie życzę, żeby trafił na efekty tak pojętej lojalności lekarzy, prokuratorów czy architektów.

    1. aktualny (12/2010) numer miesięcznika Voyage, s. 112. Uprzedzam, że to wydanie jest foliowane, bo w zestawie są okulary 3D.

      1. No dobrze, rozfoliowałem. Faktycznie tekst skierowany do czytelników magazynu… W zasadzie to nie wiem do kogo skierowany. Pan redaktor wywiadujący dzielnie trzymał fason przez pół strony, na więcej nie starczyło mu cierpliwości 🙂

  14. Ano, wywiadujący starał się uzyskać jakieś porady dla czytelników, ale nie dał rady. Zdarza się. Właściwie w takiej sytuacji wywiad powinien iść do piachu. Trudno. Nie zawsze da się zrobić dobry wywiad, nawet rozmawiając z interesującą osobą. Ale rozumiem, że jak już mieli gwiazdę, to puścili na jedną stronę.
    Jak już kupiłeś tego Voyage’a, to obejrzyj jeszcze te zdjęcia trójwymiarowe i podziel się wrażeniami. Tylko uwaga! Te okulary dołączone do pisma są do niczego – niebieska folia ma niewłaściwy kolor. Jak masz jakieś inne okulary czerwono-cyjanowe, to raczej tych innych użyj.

    1. Obejrzałem zdjęcia. Nigdy nie byłem zwolennikiem takiego 3D. Zawsze sprawiało na mnie wrażenie czegoś sztucznego, takie folie nałożone na siebie. Typowy przykład to zdjęcie ze strony 32. Najlepsze są chyba te z Nieborowa, ale one są chyba „normalne” 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *