Skąd przychodzą pomysły

U mnie wyłażą ze zlewozmywaka. Ale po kolei, to nie thriller, nie zaczynajmy od trzęsienia ziemi ani zlewozmywaków.

Źródłem pomysłów może być książka, film, zdjęcie, spotkanie, widok, który ujrzymy za zakrętem drogi. To są inspiracje. Ale to nie stąd się biorą pomysły. Czasem inspiracja działa z opóźnieniem, czasem coś zrobi duże wrażenie, ale to nie owocuje od razu myślą, aby zrobić coś nowego, własnego. Niekiedy duże wrażenie pozostaje wrażeniem i nie owocuje niczym twórczym. Nie zamienia się w pomysł.

Takie „gotowe instrukcje”, tylko je wziąć i zrobić, biorą się z wewnątrz. To, co zobaczymy i usłyszymy może być katalizatorem, ale pomysł to iskierka, która powstaje po przetworzeniu zewnętrznych bodźców przez umysł. Niestety, nie ma tak fajnie, że każde silne wrażenie od razu budzi kreatywność. Owszem, często budzi chęć, aby być kreatywnym, ale to nie to samo…

Z moich stuletnich życiowych doświadczeń wynika, że ta iskierka najłatwiej przeskakuje między neuronami wówczas, gdy mózg jest wypoczęty i się nudzi. A jak się nudzi, to zaczyna sam się zabawiać, tworząc ni z tego, ni z owego nowe połączenia synaptyczne. Sposób na nowe pomysły? Robić coś monotonnego, ale niezbyt męczącego. Nie za długo, żeby nie stało się to irytujące. Na tyle długo, żeby nudzący się umysł odpłynął i zaczął się bawić synapsami.

U mnie nieźle działa zmywanie naczyń. Sprawdza się też bieg po znanej, niezbyt urozmaiconej trasie, ale tylko pod warunkiem niezłego rozbiegania, a nie walki o każdy atom tlenu. Niezbyt za to pomysłogenny jest spacer w nieznanej okolicy i w ogóle nowe miejsca.

A Was kiedy zaskakują nowe pomysły?

PS. Zdjęcie powyżej jest jak najbardziej na temat.

  1. Ad PS. Ja nadal nie wiem, gdzie można ujrzeć te pancerze płytowe 🙂

    Mnie pomysły zaskakują z przypadku. Nigdy wtedy, gdy chcę coś sfotografować i szukam ciekawego przedmiotu/elementu itd. NA SIŁĘ. Wystarczy, że się przypadkowo na coś spojrzę i zapali się żaróweczka nad moją głową „oo, spróbujemy to fajnie pokazać” i przechodzę do rzeczy. Oczywiście mało kiedy udaje się coś wykombinować na tyle dobrze, bym był zadowolony, ale czasem jestem. Np. konkursowe „Cztery” powstało, gdy przed snem wyszedłem sobie zapalić na balkon i moją uwagę przykuła klamerka, która trzymała ręcznik, a spojrzałem się na nią tak po prostu, bo stała na drodze mojego spojrzenia 🙂

    1. Ale skąd pomysł, że to pancerz? 🙂
      Tak, wiem, tak napisałem. To będzie straszne, ale przyznam: kłamałem.
      Ten pancerz to coś, co każdy ma w domu. W kuchni 🙂

      1. W kuchni powiadasz… Może pod kafelkami coś takiego się znajduje 😛 bo inaczej nie kojarzę… Specjalnie nawet się przeszedłem, zajrzałem pod zlewozmywak, ale i tam nie dojrzałem.
        Jak napisałeś na forum, że to „pancerz płytowy”, to nawet Google mi nie wyjaśnił co to i jak wygląda, a w grafikach same zbroje wyskakują 😉

        1. Po konsultacji z Ewą – na 15-calowym ekranie to jest jednak trochę więcej niż 1:1, może nawet pod 2:1.
          Jfuks, jestem gotów się założyć, że nie tylko masz to w domu ,ale w ostatnim tygodniu miałeś w ręce 🙂

      2. Toście ułatwili sprawę 😉 zaangażowana rodzina też niczego nie wymyśliła 🙁 (nie zdradzajcie jeszcze, może sąsiadów złapię).

        1. Dobra, nic nie zdradzamy, chyba że ktoś zgadnie. Jak nikt nie zgadnie, Ewa uchyli rąbka 🙂 przy następnym wpisie.

          1. Zrobiłem to samo w szerokim ujęciu, zgodnie z zasadą, że 1 zdjęcie = 1000 słów. Wypatrujcie na dole najbliższego wpisu Ewy 🙂

      3. KONIECZNIE chcę wiedzieć, czyj to pomysł te łyżki? Kto zrobił pstryk i obróbkę zupełnie mnie nie interesuje!

        1. Mój, podobnie jak pstryk. Obróbka jak zwykle Ewy, choć akurat tu nie było jej specjalnie dużo. W spisku brały udział jeszcze aparat, obiektyw makro (przy pierwszym zdjęciu, przy wyjaśniającym już standardowy zoom) i jedna chińska lampa z softboksem.

  2. u mnie jest trochę inaczej 🙂 bo focę żeby się odstresować 🙂 Wsiadam na rower i jadę gdzieś … i focę (a potem słyszę za mała głębia ostrości!).
    Chyba że to umówiona sesja to zupełnie inna sprawa to jest pomysł i się go realizuje. Kiedy pomysł przychodzi? Gdy daję sobie wycisk na rowerze 🙂
    A z drugiej strony jechałam na umówiona sesję do starego kościółka (robiłam foty dla gminy) i po drodze zobaczyłam przepiękne „halo” więc dzwonię do kościelnego, że trochę się spóźnię … bo nie mogłam przecież odpuścić na dodatek miałam całkiem przyzwoity pierwszy plan – nic to że wylądowałam w śniegu po uda :-)) Także szczęście i przypadek u mnie też dużo robią.

    1. „Kiedy pomysł przychodzi? Gdy daję sobie wycisk na rowerze”
      Ano, zmęczenie fizyczne zmniejsza kontrolę intelektualną, co daje szanse przebić się intuicji 🙂 Oczywiście bez przesady z jednym i drugim, bo później ta głębia jest za płytka… 😉

  3. U mnie mycie naczyń i ręczne pranie też tak działa. Zaczynam zupełnie bezmyślnie, bo trzeba zrobić a przerywam w trakcie i lecę do męża chwalić się co wymyśliłam. To samo przychodzi, a najciekawsze, że często np. są to sprawy, o których ja zapomniałam, mózg nie :).

  4. „połączenia między synapsam”

    To chyba synapsy są połaczeniami między neuronami…to raczej miałeś na myśli 😉

  5. Kurcze, ja nie widzę tego na zdjęciu co widzi Ewa,a wiem co widzi 🙂 nie zmienia to faktu, że niezle widzi.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *