Powakacyjnie: nożyczki!

Na większości nawet zupełnie amatorskich fotek wakacyjnych można znaleźć całkiem ciekawe kadry. Kłopot w tym, że po pierwsze są one często niedostrzegalne dla autorów (niekiedy nawet wskazanie palcem nie pomaga), a po drugie – bywają małe, naprawdę małe, czasem mierzone w pojedynczych pikselach.

Można z tego wyciągnąć różne wnioski. Ten, że amatorzy nie potrzebują obiektywów szerokokątnych, tylko tele, wydaje mi się jednak przesadny. Z pewnością umiejętność dostrzegania ciekawych kompozycji jest powszechnym problemem. Ale to jest problem który był, jest i będzie, a dotyczy wszystkich. Na tym polega nauka fotografii, żeby nauczyć się dostrzegać (lub wymyślać) dobre kompozycje. O trudnościach z redukowaniem i upraszczaniem pisałem już wcześniej. Tym razem chodzi mi o coś innego. O irracjonalne przywiązanie do tego, co wychodzi z aparatu.

Ok, nie dostrzegliśmy od razu optymalnego kadru, zdarza się. Ale powinniśmy go szukać nadal, nawet na już wykonanym zdjęciu. I nie przywiązywać się do kształtu, w jakim producent zrobił matrycę aparatu. Kadrować jak najlepiej i najstaranniej przed wykonaniem zdjęcia, ale też kadrować po jego wykonaniu. A jeśli w wyniku tego kadrowania „po” zostaje nam trochę mało tych pikseli, to powinniśmy jednak zdecydowanie bardziej przyłożyć się do przemyśleń przed wciśnięciem spustu migawki.

  1. Masz racje z tym przywiązaniem do kadru z aparatu. Pewnie wynika to z emocji przy wybieraniu obiektu (to moje, wypatrzone a on mówi ciąć). Z czasem taka amputacja coraz mniej boli i jednocześnie zmusza do tego, by następnego ujęcia nie ruszać a więc przyłożyć się przed usłyszeniem ukochanego dźwięku.

  2. Kiedyś fociłem wszystko, co wydawało mi się godne uwagi i ładne. Dzięki komentarzom na DFV i przeglądaniu galerii, wiem że widzę więcej i staram się baczniej zwracać na wszystko uwagę, ale też nie zawsze wszystko widzę. Nie mam także oporów, by przyciąć już wykonane zdjęcie, obojętnie czy sam coś zauważę czy ktoś mi coś zasugeruje.
    PS. W końcu kolejny wpis. Już myślałem, że daliście sobie spokój na dłuższy czas…

  3. Kadruję też po zrobieniu zdjęcia, ale zależy jakie jest przeznaczenie zdjęcia – preferuję jednak papierowe i sam sobie drukuję, tylko niestety papiery są w formacie 2:3 i na ogół pod to kadruję. Nie spotkałem papierów fotograficznych w kwadracie (ale z drugiej strony nawet nie szukałem)

  4. Wszystko to racja! Ale jak ładnie wyglądają galerie naszych kolegów, którzy stosują konsekwentnie tylko jeden format! Jedna z moich ulubionych to ta, gdzie zdjęcia są wyłącznie kwadratowe. A te różne formaty to bałagan robią jakiś… 😉
    Oczywiście żart! Robiłem dawno zdjęcia Pentaconem Six i mówiło się, że to wyjściowy format do częstego kadrowania, potem na osławionych filmach odwracalnych ORWO – tu nic nie dało się kadrować! Sam już nie wiem jakie przyzwyczajenia podświadomie mi zostały… Ważne żeby kadrować kiedy jest taka potrzeba, a nie kadrować kiedy to jest zbędne… Nigdy odwrotnie! 😉 Acha, i jeszcze trzeba umieć odróżnić jedno od drugiego!

    1. Wszystko to racja! Ale jak ładnie wyglądają galerie naszych kolegów, którzy stosują konsekwentnie tylko jeden format! Jedna z moich ulubionych to ta, gdzie zdjęcia są wyłącznie kwadratowe.
      Bo w ogóle konsekwencja ładnie wygląda i sugeruje zamysł i przemyślenie 🙂 A do tego kwadrat jest dzisiaj mocno egzotyczny, więc sugeruje szczególny zamysł 🙂

  5. Plus wynikający z braku jakiejkolwiek analogowej przeszłości. W ogóle nie interesuje mnie format zdjęcia. Wydruki dowolnego formatu (gównie fotojoker), ramki i antyramki tez bez problemu można sobie dobrac ew. zamówic. Ale nie ukrywam ze czasem podoba mi się konsekwentne trzymanie określonego formatu zwłaszcza gdy tegoż formatu „trzyma się” też kompozycja. Ale to niestety niekoniecznie jest reguła:p

  6. Wszystkie formaty są dobre – i typowe i nietypowe, i kwadrat i panorama. Tylko temat i zamysł fotografa ma znaczenie przy wyborze formatu. Osobiście bardzo lubię kwadrat w dwóch przypadkach: 1) kiedy jest to akurat najlepszy kadr do danego tematu, np. zbliżeń okrągłych kwiatów, 2) kiedy przygotowuję zestaw tematów i kadrów celowanych w kwadrat. Wtedy zasady linii na 1/3 i wynikających z nich mocnych punktów bardzo często biorą w łeb (ale nie zawsze). W kwadracie lubię punkt centralny – jedynie mocny. Niezależnie od formatu staram sie na matrycy kadrować z małym marginesem. Od czasu przejścia na obiektywy stałoogniskowe 45 (x2=90) i 150 (x2=300) mm jest to czasem kłopotliwe, ale i tak wole je od 3x zooma w tych granicach, chociaż daje on większą swobodę podczas kadrowania. Ale takie potrzeby mam przy krótkich ogniskowych, poniżej 50 (x2=100mm). Rozważając kadrowanie dobrze jest mieć zatem w terenie trzy obiektywy, w tym jeden zoom. A zakresy ogniskowych – każdy wybiera do swoich potrzeb.
    Kosmetyczego przycięcia najlepiej jednak dokonywać na monitorze – widzi się dużo wiecej i ma się duuużo więcej czasu. Na marginesie: kadrowanie na 100% przed naciśnieciem spustu migawki odeszło razem z odbitkami stykowymi.

    1. Na marginesie: kadrowanie na 100% przed naciśnieciem spustu migawki odeszło razem z odbitkami stykowymi.
      To prawda, ale też lepiej pilnować, żeby ten „mały margines” nam za bardzo nie urósł… Jestem właśnie po dyskusji z autorem fajnych zdjęć, w efekcie których zmieniliśmy ogniskową z szerokiego kąta na solidne tele. Zmiana odbyła się już na plikach i trochę zaczęło brakować pikseli… 🙂

  7. Ja się przyznam, że z uwagi że zdjęcia pokazuję najczęściej w TV HD i ramce elektronicznej coraz częściej preferuję format 16 x 9. Nawet pod ten format staram się zdjęcia komponować, a wykadrować wolę sam, bo nie chcę żeby mechanicznie zrobiła to ramka czy TV. To o zdjęciach rodzinnych i „użytkowych”. „Artystyczne” oczywiście mają u mnie format dowolny i także je kadruję. Oczywiście, dbając o to by galeria w DFV wyglądała harmonijnie 😉 np. z tego powodu staram się grupować jednakowe formaty trójkami.

  8. No dobra, kadrowanie jest rzeczą ważną już w procesie powstawania zdjęcia, jednak nie należy z tym przesadzać – zwłaszcza przy architekturze, gdy później w domu okazuje się że „brakuje” do wyprostowania.
    Jestem zwolennikiem anarchii formatowej, czyli format do kompozycji, a nie odwrotnie 🙂

    1. „Jestem zwolennikiem anarchii formatowej, czyli format do kompozycji, a nie odwrotnie ”
      – czyli podporządkowujemy proporcje kadru do dobrej kompozycji? No to ok, a gdzie tu anarchia? 🙂

      1. w sensie, że każdy format przyporządkowany do kompozycji, a nie żeby ładnie wyglądało w galerii (wszystkie tego samego formatu) Panie Piotrze 🙂

  9. Wyjątkowo tym razem zgadzam się z dar_wro. Choć kwadrat jest moim ulubionym formatem, nie staram się na siłę szukać kompozycji, które pasowałyby do tego formatu. Konsekwencja i stałość są dobre… w życiu. W fotografii wolę różnorodność. Czasem widzę galerie, gdzie wszystkie zdjęcia są robione „na jedno kopyto”. Bo coś się kiedyś sprawdziło, to może następnym razem i jeszcze następnym, i kolejnym również się sprawdzi. Może i tak, ale taka kadrowa przewidywalność mnie osobiście nudzi i powoduje, że przestaję się takimi galeriami interesować (oglądać, oceniać, komentować). Obserwuję to też u piosenkarzy – jeśli jakaś piosenka stanie się przebojem, to w następnych powtarzana jest linia melodyczna czasem przerobiona nieco, a czasem nawet i nie.

    1. Ale tu wcale sporu nie ma! Darek stwierdził (w tym wypadku szczególnie przepraszam Darka za sformułowanie z PIS-u wzięte) oczywistą oczywistość: format do kompozycji. Napisałem, że ze względu na formę prezentacji 16×9 tak staram się komponować zdjęcia pamiątkowe. Jeśli jakiś motyw w to się nie wpisuje to raczej rezygnuję z prezentacji. Wyraźnie stwierdziłem, że w tzw. „artystycznych” produkcjach format mnie nie ogranicza. Co nie oznacza, że w jednym rządku stoją po trzy podobnego formatu! Ale w praktyce to nie jest konsekwencja za wszelką cenę…

      1. Ja nie twierdzę, że jest jakiś spór. Piotr napisał, że podoba mu się konsekwencja w niektórych galeriach (a przynajmniej ja tak ten jego wpis odebrałam) – że wszystkie zdjęcia są w jednym formacie i w podobnym stylu. Mi się to nie podoba. Dla mnie trąci to rutyną i nudą. To tak, jakby autor czy autorka nauczyli się jednej metody kadrowania/obróbki i do znudzenia ją powtarzali na wszystkich swoich zdjęciach, nie ucząc się i nie szukając niczego nowego. A sam kiedyś pisał w artykule pt. „Zleć sobie projekt”, żeby wyrywać się poza granice bezpieczeństwa, czyli poza wyuczone „na blachę” tematy, style, metody itp. I gdzie tu konsekwencja? ;P

        1. „Piotr napisał, że podoba mu się konsekwencja w niektórych galeriach (a przynajmniej ja tak ten jego wpis odebrałam) – że wszystkie zdjęcia są w jednym formacie i w podobnym stylu.”
          Ja tak napisałem? A wydawało mi się, że piszę tylko (odrobinę ironicznie), że kwadrat sugeruje, że autor się zastanowił trochę bardziej nad kompozycją i wybrał to, co jest nieoczywiste i z pewnością z aparatu nie wyszło (z raczej rzadko spotykanym wyjątkiem Pentacona czy Hassela). A już słowa „wszystkie”, szczególnie w odniesieniu do jakiejś galerii (nie wnikając – internetowej czy odwiedzalnej nogami) tam z pewnością nie było.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *