O pożytkach z nożyczek

Robimy zdjęcia w formacie 2:3, 3:4, 4:5 – zwykle tylko w jednym z nich, dopóki… nie zmienimy rodzaju aparatu. Dlaczego właśnie taki a nie inny format każdy wybiera? Bo takie proporcje ma matryca. Czyli właściwie nie jest to żaden wybór. A skąd takie a nie inne proporcje matrycy? A bo tradycja albo przyzwyczajenie (inżynierów raczej niż fotografów), albo komuś było tak wygodniej – i znowu: inżynierom, niekoniecznie fotografom.

A tymczasem proporcje zdjęcia to jeden z dostępnych fotografom środków wyrazu. Zamiast zawsze dopasowywać zamysł do kształtu kadru, warto czasem wymyślić sobie kadr o całkiem innych proporcjach niż zwykle; zapisać na matrycy za duży kawałek świata, by go później w dowolnym programie dowolnie przyciąć. Zrobić sobie serię zdjęć kwadratowych albo wręcz przeciwnie – mocno wydłużonych. Dla treningu, odświeżenia umysłu, dla nowego spojrzenia.

A jeśli zechcemy takie zdjęcie wydrukować, co z proporcjami papieru? Ano, od tego są nożyczki – te prawdziwe, metalowe. Przecież każdy takie ma.

  1. Świetnie, że to napisałaś. Będę miała co cytować, jak usłyszę znowu, że kwadraty są bee i tylko 2:3 jest cacy.

    ;

    1. Ktoś śmiał ci powiedzieć, że kwadraty są be? Jak mógł?:P Toż to najwspanialszy format! Mój ulubiony, choć oczywiście staram się dopasowywać format do treści zdjęcia. Jeśli jednak tylko się da, to go stosuję. Wyraża równowagę – żadnej dominacji któregokolwiek z boków.

      1. Ja zawsze lubiłam, podziwiałam u innych, była to wyższa szkoła jazdy. Ale po pobycie na dfv udaje mi się zamknąć kwadrat.

  2. A mnie brakuje 1,141 mm z lewej strony poglądowego zdjęcia do symetrii idealnej 😉 Zaraz tam kwadrat, prostokąt? A rąbnąć rombik? Albo elipse, hmm???
    Jak szaleć, to szaleć 🙂

  3. A wiesz… ja nigdy nie mierzę zdjęć. Tylko półtora mm brakuje? To spoko.
    Nie nadaję się na aptekarza 😉

  4. Odkąd mam E-PL2 myślę już nie tylko kadrami, ale też, a może przede wszystkim, formatem. Mój nowy sprzęt oferuje poza matrycowym 4:3: 1:1, 3:2, 16:9. Dzięki temu już nie muszę się zastanawiać, jak dana scena wyglądałaby np. w kwadracie. Ustawiam sobie 1:1 i wiem, czy jest ok, czy nie jest ok. Zresztą, pomału uczę się patrzeć formatem i już na wejściu wiem, który powinnam wybrać do uwiecznienia tego, co chcę pokazać.

  5. Te „obowiązujące” proporcje to wynik standaryzacji produktów z otoczenia filmu i foto. Np. telewizory: kiedyś 4:3, dziś 16:9. Za tym idą ramki (zwykłe i cyfrowe), maszynerie takie jak laby, poczta (w warunkach monopolu chyba by nas zabiła za pocztówki w kształcie rombu, albo o proporcjach zdjęcia powyżej), cały przemysł za tym idzie… Oczywiście my wiemy, że format, kompozycja i in. służą wyrazowi zdjęcia. Ale biznes i standaryzacja powodują, że jest niestety inaczej.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *