Nie da się zrobić dobrze wyglądającego zdjęcia z lampą błyskową, nie da się ukryć użycia lampy błyskowej i nie da się odbić lampy od czarnej ściany. Na zdjęciu powyżej ponownie w użyciu lampa błyskowa zamocowana na aparacie. Pomieszczenie ciemne, z ciemnoszarymi ścianami. Światło zastane dość słabe, głównie od okien znajdujących się daleko za modelką, nieco po jej prawej stronie, z góry sporo też od lamp w czerwonych kloszach.
Oczywiście trzeba błysnąć, bo zastanego nie ma. Oczywiście nie należy błyskać na wprost, bo robi się strasznie. Tylko od czego odbić? Ha! Oto jest pytanie. Od szarej ściany czy od szarego sufitu? Błysk od sufitu to jak południowe słońce. Błysk od ściany za plecami to jak lampa na wprost, tylko o większym palniku. Zostają ściany po bokach i wszelkie kombinacje ściany i sufitu. Tutaj światło było odbite od ściany po prawej, ale nie dokładnie po prawej (co dałoby oświetlenie boczne), tylko nieco z tyłu – palnik został skierowany w bok i nieco do tyłu, żeby uzyskać nieco światła także na lewej części twarzy modelki. To wszystko? Prawie 🙂
Jak wyglądało tam światło zastane przy tych samych parametrach ekspozycji widać na dolnym zdjęciu po lewej. Z kolei na prawym widać efekt, jaki przy tak samo ustawionych parametrach ekspozycji w aparacie dało odbicie błysku lampy za moimi plecami.
Oba dolne zdjęcia umieściłem bez zgody modelki, a nawet przy jej zdecydowanym sprzeciwie. Telepizzę na obiad przez najbliższy tydzień mam jak w banku.