Czarne plaże Vestrahorn to miejsce, gdzie w poprzednich latach miewaliśmy rekordowo silne wiatry. Islandia jest jednak zmienna, a choć na tej fotowyprawie bywały silne wiatry, to Vestrahorn możemy tym razem pokazać z drona.
Po co dron na przylądku Stokksnes, leżącym u stóp góry Vestrahorn – widać na pierwszym zdjęciu. Zdjęcie nie jest zrobione z wysoka, ale bez DJI Mini 3 trudno byłoby zrobić taki kadr. Z brzegu, fotografując krawędź czarnej plaży, też byłoby ładnie, ale nie miałbym płatów piany, które można zestawić z poszarpanym szczytem częściowo przykrytym śniegiem.
Na wydmach też się dron przydaje, bo można sobie podnieść punkt widzenia na wysokość nieosiągalną ze statywu. Te wydmy miewają po 2-3 metry wysokości, więc wejście na nie nie stanowi problemu, ale nie jest tak łatwo znaleźć punkt, który pozwoli pokazać je lekko z góry. Brak konieczności przekopywania się przez śnieg i brnięcia w wulkanicznym piasku to też drobne radości korzystania z drona.
Tajemnicza kula na końcu półwyspu Stokksnes to dawna radarowa stacja wojskowa, a aktualnie własność instytutu badań morskich. Od tej strony brzeg już nie jest tak łagodny, a i ocean prezentuje się znacznie groźniej niż na pobliskich plażach.
Na naszych fotowyprawach dronów przybywa, na tegorocznej zimowej Islandii oprócz mojego są jeszcze trzy – różne wersje DJI Mini, z wersją 4 Pro łącznie. Jedna z uczestniczek swoje pierwsze loty odbywa właśnie na Islandii. Pierwszy nie był szczególnie udany, dron wykonał Immelmana, robiąc półsalto i waląc się na ziemię. To ilustruje dlaczego nie należy przykręcać prawych śmigiełek na lewą stronę. Później, czyli po odczyszczeniu silników z drobin bazaltowego piasku i wymianie śmigiełek na właściwe, już było tylko lepiej. Obecnie uczestniczka ma za sobą kilka wylatanych akumulatorów i dwa samodzielne lądowania dronem na dłoń.
Dron zimą wytrzymuje więcej niż operator, bo pół godziny sterowania bez rękawiczek to mordęga. Przeważnie latam w cienkich rękawiczkach z dotykowymi końcami palców, ale ta dotykowość na ekranie telefonu działa średnio. Jak trzeba zmienić czas naświetlania, obrócić kamerę do pionu czy wykonać inną czynność, wymagającą klikania w ekran, to jednak ściągam rękawiczki. A później znowu je zakładam, starając się nie upuścić kontrolera ani nie wcisnąć na nim niczego istotnego.
Zdjęcia z drona z zimowej Islandii powyżej, a krótkie filmy z przelotów można zobaczyć na naszym Instagramie.