wodospady przy górze Kirkjufell, Islandia

Ikoniczne scenerie

Są obrazy, miejsca, scenerie, które są wizytówką krajów. Widzimy słonie – myślimy: Kenia (albo Tanzania). Wzgórza z cyprysami – oczywiście Toskania (czyli Włochy). Białe domki na krawędzi urwiska – oczywiście Grecja (choć tak naprawdę to Santorini, której sceneria jest niezbyt typowa nawet dla innych greckich wysp, całej Grecji nie wspominając). Ale to zupełnie nie szkodzi, że ikoniczny obrazek jest tak naprawdę zupełnie nietypowy dla danego kraju. Ważne, że się powszechnie kojarzy – zgodność skojarzeń z rzeczywistością nie jest istotna.

Z cyklu: 36 widoków góry Kirkjufell

Ikony są wygodne, bo pozwalają szybko przekazać odbiorcy nie tylko informację „gdzie”, ale także odwołać się do skojarzeń – przeważnie pozytywnych – wiążących się z tym obrazem. Nawet jeśli po pewnym czasie te ikony robią się sztampowe i wytarte, to nie zmienia ich funkcjonalności.

Ale jak się tworzą ikony krajów?

Można właśnie prześledzić na żywo metamorfozę scenerii w ikonę – na przykładzie Islandii. Jeśli zacząć łapać przechodniów na ulicy i żądać narysowania scenerii Islandii, to pewnie dostalibyśmy gejzery, wulkany i lodowce. I faktycznie, to do niedawna dominowało na zdjęciach mających włączyć u odbiorców napis „Islandia!”: imponujący Dettifoss, monumentalny Skogafoss czy podświetlony słońcem Seljandfoss. Ale od niedawna widzę coraz częściej w tej roli Kirkjufell z małym wodospadem na pierwszym planie. Widzę np. tutaj i tutaj, ale też tutaj – więc to nie tylko kwestia polskich skojarzeń. Dla jasności: miejsce jest bardzo malownicze i warte cyklu „36 widoków góry Kirkjufell”, który kiedyś skończymy, ale – jak stało się ikoną Islandii?

Gdy nieco ponad rok temu wspólnie z przewodnikami Horyzontów planowaliśmy fotowyprawę na Islandię, musieliśmy się natłumaczyć, po co chcemy w programie mieć półwysep Snæfellsnes. Góra też nie wywoływała żywych skojarzeń, nawet pokazana na zdjęciach. Teraz Kirkjufell jest na dobrej drodze, żeby stać się symbolem tego kraju, wypierając bardziej – zdawałoby się – rozpoznawalne miejsca, jak choćby pojawiający się w filmach Dettifoss.

Dla zawodowego fotografa rozpoznanie, która sceneria stanie się ikoniczna, i zrobienie zdjęcia, zanim wszyscy będą takie robili, jest bezcenne. Ale także dla fotoamatora ważne jest zrozumienie, jak obrazy miejsc obrastają znaczeniami i zamieniają w symbole.

A na deser macie mało typowy widok Kirkjufell w formie kapelusza czarodzieja. 🙂 Zresztą z tą górą jest pewien myk: ona tak spiczaście wygląda tylko pod pewnym kątem. A jej wygląd pod innymi kątami podsumowała Ewa pytaniem: „Co to ma być? Góry Stołowe?”, gdy Radek  po raz pierwszy pokazał nam tę górę przez okno autobusu na żywo. 🙂

PS. Widzieliście nową stronę Horyzontów? Teraz można bez problemu znaleźć wszystkie fotowyprawy w ofercie (aczkolwiek plany na drugą połowę roku są tam bardzo under construction 🙂 ).

Z cyklu: 36 widoków góry Kirkjufell