Fotografowanie maskonurów jest o tyle łatwe, że każde zdjęcie będzie się podobać – ptaki są urocze i same „robią kadr”. Wyglądają jak skrzyżowanie papugi z pingwinem, przezabawnie drepczą i są przy tym ciekawskie. Jednocześnie są zaskakująco szybkie w locie, a mają zwyczaj mieszkać w miejscach nie tyle niedostępnych, co… podstępnych.
Gdzie szukać maskonurów
Przez kilka lat maskonury fotografowaliśmy w lipcu na Islandii – najczęściej spotykaliśmy je w okolicy przylądka Dyrholaey. Były to jednak pojedyncze sztuki, czasem pary – jeśli udało się zaobserwować w trakcie pleneru dziesięć sztuk, to był to bardzo udany dzień. Większe szanse na spotkanie z tymi ptakami jest w dość trudno dostępnym archipelagu wysp Vestmanayer na południowym wybrzeżu, a także na północy Islandii. Zwłaszcza wyspa Grimsey (dokąd niedługo rusza nasza wyprawa przyrodnicza) jest znana z tych ptaków. Sporo ich też na Fiordach Zachodnich, choć tam może być trudno dojechać w czasie, gdy maskonury przebywają na lądzie.
Zdecydowanie więcej szans na bliskie spotkanie z maskonurem jest na Wyspach Owczych, szczególnie na wyspie Mykines, gdzie w zasięgu wzroku można mieć setki tych ptaków. Stamtąd pochodzą zresztą wszystkie tu zamieszczone zdjęcia. Maskonur zwyczajny (w wersji angielskiej nosi nazwę atlantyckiego) występuje na całym wybrzeżu Atlantyku – od Francji przez Wyspy Brytyjskie i Norwegię, aż po Grenlandię i Islandię, a nawet Kanadę. Bardzo sporadycznie widywano je także w Polsce.
Oprócz maskonura zwyczajnego są jeszcze dwa inne gatunki, które występują w rejonie Pacyfiku.
Sezon na maskonury
Czas, kiedy można spotkać te ptaki na lądzie, trwa tylko część roku. W okolicy marca i kwietnia zaczynają szykować gniazdo, później wysiadują gniazda i odchowują młode, a we wrześniu przenoszą się na morze. Jak się ma dobrą lornetkę, to z brzegu widać je jako małe czerwone kropki. Okazjonalnie spotykamy je jeszcze podczas wrześniowych fotowypraw na Islandię (ale nie zimowych wypraw), natomiast nigdy nie widzieliśmy ich w Szkocji w listopadzie.
Praktycznie więc szansa na fotografowanie maskonurów to okres między kwietniem do wrześniem – we właściwym miejscu, oczywiście.
Uważaj na gniazda!
Zanim omówię fotografowanie maskonurów, bardzo ważne zalecenia. Te ptaki w okresie godowym ryją tunele, prowadzące do komory, gdzie składają jaja. Cała konstrukcja może mieć ponad 2 metry długości, co oznacza, że od wejścia do gniazda należy zachować kilkumetrowy dystans. Nie chodzi tylko o niepłoszenie i niedrażnienie uroczych modeli, ale także o bezpieczeństwo. Tunele wprawdzie są długie, ale często biegną dość płytko pod ziemią. Dorosły człowiek łatwo może zmiażdżyć tunel, przy okazji ryzykując kontuzję nogi i wywrotkę. A ponieważ gniazda są ryte w zboczach klifów mających dziesiątki lub setki metrów wysokości – poślizgnięcie się może się skończyć tragicznie. Na zdjęciu powyżej fotograf jest zbyt blisko krawędzi – właśnie ze względu na ryzyko, że stanie na płytko ukrytym pod ziemią tunelem prowadzącym do gniazda.
Fotografowanie maskonurów – wersja łatwa
Zrobienie zdjęcia maskonura w pobliżu gniazda nie jest trudne. Okresie lęgowym jeden z pary lata po jedzenie, a drugi pilnuje gniazda, zabawnie tupiąc w pobliżu wejścia do norki. Teleobiektyw oczywiście się przyda, ale nawet ogniskowa 200-300 milimetrów będzie wystarczająca, jeśli tylko chcemy mieć całą sylwetkę, a nie zbliżenie na oko czy dziób. Na dobrą sprawę na wyspie Mykines nawet szerokokątnym obiektywem da się zrobić ciekawe ujęcie, bo ptaki czasem biegają niemal pod nogami turystów. Co istotne, taki portret przed gniazdem łatwo zrobić nawet amatorskim i starszym aparatem – ISO trzeba podnieść tylko na tyle, by utrzymać nieporuszone zdjęcie z ręki (tak, to jedna z tych sytuacji, gdy lepiej nie używać statywu). Autofokus może być ustawiony w tryb pojedynczy (AF-S w Nikonach i Sony, One Shot w Canonach) – nawet lepiej, żeby był on pojedynczy i punktowy, bo wówczas mniejsze jest ryzyko, że aparat przeostrzy na jakąś trawkę.
Jak zawsze przy portretach, także i tutaj warto fotografować z poziomu oczu modela. Owszem, czasem trzeba się do tego położyć, ale nie zawsze. Nierówności terenu sprawiają, że czasem maskonur siedzi wyżej niż fotograf. Zdjęcie powyżej zrobiłem właśnie z pozycji stojącej – teren przy ścieżce podnosił się i kończył urwiskiem, na krawędzi którego siedziały nasze modele. Przy okazji ta fotografia ilustruje dlaczego przy statycznych portretach warto mieć punktowy pomiar ostrości – strefa lub grupa AF miałaby tendencję na łapanie ostrości na bliższe niż ptak źdźbła trawy.
Fotografowanie maskonurów w locie
No dobra, łatwo już było, teraz zaczyna się prawdziwe wyzwanie. Na zachętę odrobina statystyk: maskonury latają z prędkością do 90 km/h, a ich skrzydła wykonują wówczas prawie 7 uderzeń na sekundę. To, co na ziemi wygląda i rusza się jak pingwin, w powietrzu zmienia się w sokoła. Fotografowanie maskonurów w locie nie jest łatwe, ale można zwiększyć swoje szanse odpowiednio konfigurując aparat fotograficzny.
Tym razem przełączamy autofokus w tryb ciągły (AF-C w Nikonach i Sony, AI-Servo w Canonach) i wybieramy strefę AF zamiast pomiaru punktowego ostrości. Wprawdzie w trybie ostrzenia strefą automatyka ma tendencję na ostrzenie na to, co najbliżej, ale w locie to ptak właśnie powinien być najbliżej. Owszem, czasem automat nie trafi i wyjdzie tak, jak powyżej. Trzeba się przygotować, że część zdjęć będzie zupełnie nietrafiona – fotografowanie maskonurów w locie łatwe nie jest. Dlatego trzeba dużo fotografować i korzystać z trybu seryjnego. Czasem pierwsze zdjęcie w serii ma nie do końca dobrze ustawioną ostrość, ale z następnymi jest lepiej. Tryb seryjny daje też szansę na wybór ciekawszej fazy lotu, gdy skrzydła są ustawione bardziej elegancko.
Czułość ISO oczywiście do góry, a przysłonę otwieramy na tyle, aby uzyskać ekspozycję co najmniej 1/1000 sekundy, a lepiej jeszcze krótszą.
Decydujący moment na fotografię maskonura w locie 🙂
Nie da się ukryć, że fotografowanie maskonurów w powietrzu premiuje posiadaczy droższych i nowszych aparatów. W zakresie sprawności działania autofokusa i jakości obrazu na wysokich czułościach ISO nadal trwa postęp i nowsze aparaty reporterskie radzą sobie lepiej niż ich starsze wersje, o amatorskich aparatach nie wspominając. Niezależnie od posiadanego sprzętu można sobie jednak ułatwić zadanie, koncentrując się na tych momentach, gdy maskonura w locie łatwiej sfotografować.
Pierwszy tych momentów to start, drugi – lądowanie. Jeśli posiedzimy ze dwa kwadranse obserwując stadko maskonurów, nauczymy się dostrzegać sygnały, że ptak szykuje się do startu. Wówczas trzeba trzymać nasz cel blisko ogonem brzegu kadru, a głową powinien dotykać górnej krawędzi. Dlaczego tak dziwne kadrowanie? Bo w momencie startu ptak oczywiście przesuwa się do przodu, ale też opada lekko, zanim nabierze prędkości. Jeśli rozpoczniemy prowadzenie mając cel w centrum kadru, może nam on uciec w dół, a także wyjść poza bok kadru – gdy spóźnimy się z prowadzeniem.
Drugi dobry moment na fotografowanie maskonura to chwila przed lądowaniem. Ptak wówczas rozpoczyna hamowanie, więc leci nieco wolniej. Ponadto będzie leciał w naszą stronę, a nie śmigał z lewej na prawą, więc też łatwiej utrzymać go w „celowniku”.
Maskonur z rybkami w dziobie
Przyznam, że na ujęcie maskonura z rybkami w dziobie przez kilka lat bezskutecznie polowałem na Islandii. Udało się takie zdjęcia zrobić dopiero na Wyspach Owczych – bez większych problemów, praktycznie na każdej fotowyprawie. Wręcz wydawało się, że maskonury dumnie przechadzają się przed obiektywem z rybkami w dziobach, dając czas na zrobienie zdjęć. W rzeczywistości ich zachowanie wynikało z dystansu do ludzi. Byliśmy na tyle daleko, że nie płoszyły się i nie odlatywały, ale też na tyle blisko, że nie chciały ujawniać wejścia do gniazda i kręciły się tylko w jego pobliżu. Takie zachowanie maskonurów to też kolejny argument, żeby nie próbować podchodzić do nich zbyt blisko – bo wówczas po prostu odlecą.
Maskonury w krajobrazie
Oprócz portretów i ujęć w locie warto te ptaki fotografować także jako część krajobrazu – zwłaszcza w tak spektakularnych sceneriach jak Islandia czy Wyspy Owcze. Ich zwyczaj siedzenia na krawędzi klifów ułatwia zadanie, a widok z klifów zawsze jest spektakularny. Trzeba tylko pamiętać o własnym bezpieczeństwie – nie zbliżać do krawędzi urwisk i brać pod uwagę, że w takich miejscach w każdej chwili może zdarzyć się silny podmuch wiatru. Fotografowanie maskonurów powinno być bezpieczne dla fotografujących i fotografowanych. No i apelujemy, żeby maskonurów nie zjadać. Nawet jeśli są serwowane w niektórych restauracjach w Reykjaviku. Udanych fotograficznych łowów!
I jeszcze mała galeria z maskonurami z Islandii i Wysp Owczych: