Fotografowanie to przyjemne i spokojne hobby, ale należy zadbać, aby było bezpieczne. Nie trzeba wcale pchać się strefy działań wojennych, żeby narobić sobie kłopotów. Zawsze można się potknąć, zsunąć, upuścić aparat lub wyrzucić obiektyw. Można, ale nie należy. A problemów lepiej unikać niż je rozwiązywać, dlatego przygotowałem „Fotograficzne BHP” – garść prostych rad, których stosowanie przedłuży żywotność sprzętu fotograficznego i samego fotografa. Nieszczęścia chodzą po ludziach, ale często przychodzą na zaproszenie. Lepiej ich nie zapraszać.
Jak do tej pory, czyli na jedenastu fotowyprawach, odnotowaliśmy tylko umiarkowane straty sprzętowe i żadnych zdarzeń wymagających kontaktu z lekarzem (aczkolwiek zawsze miło mieć na takich wyjazdach lekarzy, zwłaszcza że niektórzy z nich robią pyszne sałatki 🙂 ). Mam nadzieję, że te statystyki będą jeszcze lepsze, a straty zostaną ograniczone do połamanych statywów, które… no cóż, powinny się połamać.
Ci z Was, którzy byli na fotowyprawach, już to znają, bo każdy wyjazd zaczynam do wykładu o fotograficznym BHP. To, że teraz to wszystko spisałem, nie znaczy, że przestanę o tym opowiadać na początku każdej fotowyprawy! Repetitio mater studiorum…
Powyżej widok z klifów Dyrhólaey – było urwiście, ale nie spadł nawet dekielek. Dekielki latały z innego klifu. 🙂