Dla przewodnika turystycznego fotograf to wyzwanie. Nie dość, że się niemożliwie wlecze, zawsze zostając z tyłu i utrudniając wykonanie planu, to jeszcze pyta o jakieś dziwne rzeczy. Na przykład:
- „Jaką temperaturę barwową mają te żarówki?” – Takim pytaniem zaskoczyłam ostatnio naszego przewodnika po Wieliczce. On akurat wiedział, bo sam robi tam zdjęcia (Odpowiedź: „W różnych pomieszczeniach bywa różnie, ale tu akurat pomiędzy 4 a 5 tysięcy Kelvinów.”) Zwykły, niefotograficzny przewodnik zareagowałby pewnie inaczej, tak że uważajcie z pytaniami.
- „Przepraszam, czy mógłby Pan/Pani przesunąć się tak ze 20 cm w prawo i odrobinę do przodu?” I tu napotykamy niezmiennie zdziwione spojrzenie, bo przewodnik uważa, że stoi bardzo dobrze: nikomu nie zasłania kluczowych elementów ekspozycji i jest przez wszystkich widziany. Ale fotograf kombinuje inaczej: gdyby przewodnik się troszkę przesunął, to zasłoniłby sobą lampę, która rzuca zbyt ostry blask z boku kadru. Przestawienie jednego człowieka wydatnie poprawi więc naświetlenie. Prawda, że to proste? Każdy powinien zrozumieć.
- „Czy możemy zostać tu jeszcze przez 10 sekund?” Takie pytanie wzbudza szczególną nieufność przewodników obcojęzycznych. Najpierw to niepewne spojrzenie, gdy przewodnik się przez chwilę zastanawia, czy rozmówca sobie przypadkiem z niego żartów nie stroi. Potem chwila refleksji, bo przecież ten człowiek ze statywem mówi bądź co bądź w obcym dla siebie języku, może chodziło mu o co innego? Z drugiej strony, sekunda to sekunda, prawie wszędzie brzmi podobnie, trudno się pomylić… Na takim zastanawianiu się mija rzeczone 10 sekund, aparat robi pstryk, wyświetlacz pokazuje zdjęcie, a fotograf zadowolony mówi: „Wyszło, możemy iść”.
- „Czy mogę przestawić na chwilę tę barierkę?” – „Ależ tam nie wolno wchodzić!” Ja nie zamierzam wchodzić, chcę tylko zabrać z kadru ten przeklęty sznurek. Na chwilę, zaraz oddam. To samo dotyczy przestawiania krzeseł lub rzeczy na stolikach, zamykania i otwierania drzwi lub okien, zapalania i gaszenia świateł.
Fotograf robi wokół siebie strasznie dużo zamieszania – przynajmniej w porównaniu do innych zwiedzających, którzy potulnie idą, gdzie się ich prowadzi, i nie wykazują dodatkowych inicjatyw. Dlatego fotografowie potrzebują specjalnych przewodników – takich, którzy w lot rozumieją sens dziwnych pytań. Pozdrawiamy wszystkich naszych przewodników, zaprawionych w fotograficznym boju!
A czy Wam też się zdarzyło zaskoczyć przewodnika dziwnym pytaniem?