Dylematy blondynki

Szczerze mówiąc, kolor włosów nie ma tu nic do rzeczy, ale pomyślałam, że to będzie chwytliwy tytuł.

Byłam ostatnio w MM (nie, nie Moje Miasto, choć w moim mieście), pomacać sobie. Przedmiotem macania były 60D i 600D Canona. Co z tego wynikło? Trochę niewesołych rozmyślań, ale zakup został przeniesiony na czas nieokreślony* – bo nic mi się nie spodobało. 600D nieźle się trzyma w damskich rączkach, ma duży wyświetlacz, ale mały wizjer, AF nie lepszy niż 400D i nie ma ani drugiego kółka, ani trybów C, pod które można by sobie podpiąć aktualnie potrzebne ustawienia. 60D za to ma duży (no, przynajmniej wystarczająco większy) wizjer, kółek ile trzeba, porządniejszy autofokus i nawet jedno C. Ma też swoje wymiary i wagę, która mi nijak w rękach nie leży. Przepraszam, czy mogę prosić ten aparat, ale w tamtej obudowie? Pewnie nie…

Czy ktoś się zastanawiał, dlaczego właściwie im bardziej zaawansowany aparat, tym musi być większy i cięższy? Przecież to, co musi w nim być w środku, zupełnie tego nie usprawiedliwia. No dobrze, niby cięższy trzyma się bardziej stabilnie. Ale tylko wtedy, gdy ma się na to dość siły. Niezbyt mocarna niewiasta po pół godzinie raczej nie będzie trzymać stabilnie ciężkiego kloca, bo jej (mi) się ręce po prostu będą trzęsły.

Rozgraniczanie półek aparatów według wielkości (i wagi) wygląda tak trochę, jakby producentom się wydawało, że amatorzy mają drobne dłonie. Za to im bardziej są w fotografii zaawansowani, tym bardziej ręce im rosną, a gdy zostaną zawodowcami, to mają wręcz łapy jak bochny i siłę zapaśnika, więc można im wtedy wciskać te trzydemarki. A co ma począć blondynka, a niechby i brunetka albo ruda, która chce tylko mieć porządny autofokus i własne predefiniowane ustawienia? Zapuścić większe łapy, zamiast dłuższych włosów?

* Tzn. na moment, w którym stwierdzę, że dotychczasowym 400D już się nijak zdjęć nie da robić (jak widać na ilustracji u góry, wciąż jeszcze się da). Albo gdy uda mi się zdecydować pomiędzy złym a niedobrym, albo gdy ludzie od Canona wpadną na pomysł, żeby zrobić mały, ale zaawansowany aparat. Albo gdy mi ręce urosną. Albo gdy zostanę Chuckiem Norrisem fotografii, który zamówił u Nikona L-kę i ją dostał. Ciekawe, co zdarzy się wcześniej.

  1. Znam ten ból. Szyja mnie po dwóch godzinach z aparatem tak boli, że najchętniej bym ja odkręciła 🙁 a przecież są jeszcze większe i cięższe. Nie dla kobiet z cała pewnością. Nie wiem czy to pod szowinizm nie podpada??

    1. pomyśl o jakimś pasku na bok – doprawdy zupełnie inny komfort pracy, a i szyja nie boli;)
      PS. Dominik ciii – wiem można nabawić się kontuzji ręki, ale niech zostanie to tajemnica ;P

      1. oprócz plecaka jeszcze pasek na bok – odpada 🙁

        a co? zły pomysł skarżyć Canona i Nikona też przy okazji o dyskryminację ? ;PP

  2. He he wiem o czym piszecie – jak wciskam w łapki mojej żony mojego e – 510 + 12-60 + lampa + grip, słyszę komentarze o wadze tego zestawu, narzekania ustają po demontażu gripu.

        1. Niestety, moja rączka zawsze pomocna jest już zajęta noszeniem obiektywów do Canona. Chyba że Dominik na ochotnika będzie mi obiektywy nosić, jako pomysłodawca.

        1. Tak, AC też chwali. Tylko że to mi absolutnie nie da tego, czego mi w 400D przede wszystkim brakuje: drugiego kółka i lepszego autofokusa. A nawet wręcz przeciwnie.

      1. niestety 🙁
        Ustawy głęboko w menu to porażka 🙁

        Chyba trzeba pogodzić się z tym, że rozmiar ma znaczenie ;P

  3. No też chętnie polubię 645D 🙂 Nawet jeśli będę musiał do niego dopakować i zapuścić większe ręce.

  4. Polecam K-ra. Poważnie. Trzeba wyzuć się z pod panowania C i N 🙂 Obiektywy jakie potrzebujemy to: Sigma 10-20, coś o ogniskowej 35 mm (polecam DA SMC 35 mm f/2,4), jakieś 16-45 mm i coś z tele.

    Nawiązując do 645D – fajna maszynka, tylko ta cena 🙂

    1. To bardzo miłe, jak wszyscy tak próbują pomóc (z wyjątkiem inżynierów Canona, co za nieuczynni ludzie). Tylko że zmiana systemu nie wchodzi w grę – sytuacja, gdy ja noszę swoje obiektywy, a mój mąż swoje, o tych samych ogniskowych, zdecydowanie mnie nie urządza.
      Abstrahując już zupełnie od tego, że K-r nie ma tych funkcji, które mi są potrzebne.

  5. Dylemat siwiejącego blondyna może byc? Dwa kółka i AF z k5 mi potrzebne.. najlepiej w Kurku. No i się nie zgodzę ze na te wszystkie guziki, pokrętła dużego korpusu trzeba. K5 jak mantra wraca:P Zwłaszcza po „współfoceniu” na Dniach Śródmieścia z Okuką..

    1. Panowie Pentaxowcy będą łaskawi uzgodnić wersję, czy K-r ma te dwa pokrętła, duży wizjer, sportowy AF i co najmniej jeden w pełni programowalny tryb użytkownika.
      A pytanie, czy da się podpiąć do niego L-ki zostawię na drugą turę 😉

        1. Tobie może i po nic, ale mnie by się te L-ki co są w domu jednak przydały. I dlatego odpada nie tylko K-r, ale nawet K5 (niezależnie od swoich wymiarów i wagi).

  6. Heh, ja nawet postu Tomka nie widziałem jeszcze:P I nie proponowałem Ci Ewo kurka.. Podpiałem się „pochylony w zrozumieniu” nad dylematem jako ze mam taki sam. A z tą problematyczną zmianą systemu to jak zwykle przesadzacie:P

    1. A, no jak tak, to tak. Rozumiemy się. Teraz tylko znaleźć system, w którym jest to co trzeba, w małym, lekkim aparaciku. A wtedy kupimy sobie po takim.

      1. i tanim, nie zapomnij dodac:P Zaś k5 udowadnia że da się w małym zamknac dużo. Inną jest historią szklarnia. Co terroryzujący Tokio Piotr zdążył mi niżej wypomniec:P

    2. Nie zmiana systemu to żaden problem, zwłaszcza jak już się zmusi którąś firmę do zrobienia zaawansowanej lustrzanki o małych rozmiarach. Wtedy pewnie z rozpędu dorobią jeszcze jakieś 70-200/4 tak szybkie, ostre i lekkie jak canonowskie, dorzucą jeszcze ostrzejsze 135/2, a 100-400 zrobią lepsze niż canonowskie, co zresztą będzie skromnym wyzwaniem, zwłaszcza w porównaniu z poprzednimi. Tylko jak ich skłonić bez brania połowy Tokio na zakładników?

    3. Ale my w ogóle nie doszliśmy do kwestii ceny. I to nie jest kwestia pieniędzy – jak się nie da kupić małego, ale zaawansowanego aparatu, to się nie da, bez względu na pieniądze. No chyba że ma się pieniądze na wrogie przejęcie.

  7. Ha.
    Ewa pisze, żę „Abstrahując już zupełnie od tego, że K-r nie ma tych funkcji, które mi są potrzebne.” Jak dla mnie, najważniejsza rzeczą wymaganą od aparatu jest to aby robił zdjęcia :). Co do obiektywów, to Pentax ma też niezłe szkiełka i też mają literkę L w swojej nazwie 🙂 Wiem, że współpraca korpusów Pentaksa z lampami nie jest najlepsza, ale zdjęcia da się robić.
    Zaletą ich jest niskoszumiąca matryca. Można pracować w zastanym świetle bez zbędnego bagażu (czytaj lamp)., dość dobra ergonomia i wsteczna kompatybilność obiektywów. Sam mam i używam SMC M: 28 mm, 50 mm, 135mm i 200 mm.
    Jak macie możliwość, to pobawcie się na dłużej kilkoma Pentaksami. Może przypadną do gustu?
    Używam „zardzewiałego” Pentaksa K10D i jakoś sobie radzę. Będę gościł ze zdjęciami już drugi raz na łamach DFV 🙂

    1. „Jak dla mnie, najważniejsza rzeczą wymaganą od aparatu jest to aby robił zdjęcia 🙂 .”
      A tak, pełna zgoda. Ale taki, który robi zdjęcia, to ja już mam. Nie widzę sensu, żeby zmieniać na drugi, podobny – i to jeszcze dokupując całą szklarnię. A potem ją nosząc (dotychczasowa nosi się sama). Teraz chciałabym taki, który robi te zdjęcia, mierząc ostrość trochę szybciej i dając możliwość przełączania wielu nastaw jednym ruchem. I żeby mi nie urywał ręki. I to nie jest K-r, mimo że jest to całkiem fajny aparat.

        1. No ale sam powiedz… co miałby mi dać K-r, czego mi nie da na przykład Canon 600D (do którego mam całą górę gratów)?
          Na pierwszy aparat sama niedawno polecałam K-r koleżance. Ale ja już aparat mam, a do tego spory kawałek systemu – innego.

  8. kup, wymontuj pryzmat pentagonalny bo on waży najwięcej, albo podmień ten z 600D tam jest chyba zespół luster, i będzie miód:)

    1. A wiesz że to ciekawe… a ile waży sam pryzmat?
      Drugie pytanie brzmi: a co będzie jak mi się nie uda tego złożyć z powrotem 😉

      1. ile dokładnie tego nie wiem, ale wydaje mi się że co najmniej połowę całej puszki, tym bardziej że 60D nie ma magnezowego korpusu. Co do drugiego pytania to najlepszy serwis Canona, oczywiście ten w Polsce na pewno sobie z tym poradzi:)

        PS. coż to wszytko jest w porównaniu do łódki na okładce DFV Grudzień 2010 tego nawet nie można porównać ze średnim formatem. Tam dopiero trzeba było mieć parę w „łapach” aby ją wkomponować w kadr hehe

      2. Nie wiem, ile waży sam pryzmat, ale raczej nie połowę wagi aparatu, z dowolnej kategorii. Gdyby tak było, to aparaty z pryzmatem byłyby bardzo kiepsko wyważone.
        Pryzmat raczej nie ma dominującej roli w wadze aparatu – zobacz, że 5D II, który musi mieć większy pryzmat niż 7D, bo ma większe pole obrazowania, jest trochę lżejszy niż 7D.
        Pryzmat pryzmatem, ale zostaje jeszcze przełożenie w mniejszą obudowę AF i paru bardziej zaawansowanych ustawień 🙂

  9. Widzę, że dyskusja się zapętla, więc pozostaje jeszcze jedno rozwiązanie, Ewa potrzebuje „większe ręce”. To się świetnie składa, bo ja myślę, że mam za duże. Szczególnie od momentu, gdy probowałem wymienić żarówkę w samochodzie nie wyjmując akumulatora. Udało się, ale za cenę ogromnych cierpień i zgubionej obrączki. Więc dawca już jest, biorca też, przeszczep byłby allogeniczny, pozostaje tylko kwestia ceny. Biorąc pod uwagę, kto jest sprawcą całej sytuacji, powinna być nim firma Canon, ze wsparciem Mitsubishi. Są z jednego kraju, szczegóły mogą ustalić na miejscu.

  10. Dobry pomysł, spróbujemy najpierw uzyskać ten efekt metodami niechirurgicznymi – Ewa będzie chodzić po zakupy, a bywają ciężkie, oj ciężkie!

    1. Nie wiem czy Ewie się to spodoba… ba… jestem pewna, że jej się nie spodoba ;PP Mi by się bardzo nie spodobało ;P

  11. Ja mam taki sposób na narzekających, że mój aparat jest ciężki:
    Zakładam do niego lampę, najcięższy obiektyw i daję komuś do ręki – ciężki, ale ręka zaczyna się przyzwyczajać. Wtedy zabieram aparat, odpinam lampę i zmieniam obiektyw na naleśnik. O! jaki fajny mały lekki aparacik! A aparat przecież ten sam. Nie ma to jak względność 😉

    1. Próbowałem, ale Ewa odmawia wzięcia do ręki 50D z lampą i 100-400, więc trudno mi uzyskać efekt „rabina i kozy”.

      1. Zrób tak: Otwórz okno. Zostaw na stole swój aparat z ciężkim wyposażeniem. Ty pożycz ten lekki i wyjdź z domu. Potem zaaranżuj na dworze jakąś super wartą sfotografowania sytuację. Nie będzie miała wyjścia 😉

        1. Nie doceniasz mnie, Arturze. Ja potrafię zmienić obiektyw, trzymając tę kolubrynę na kolanach. I lampę też potrafię odpiąć.

      2. Ewo, a jak nie będzie pod ręką innego obiektywu, to czym zrobisz zdjęcie życia? Albo kolubryna albo truskawki w lodówce 😉 😉 😉

      3. Truskawki są na pocieszenie, że nie udało się zrobić zdjęcia.
        Najlepiej polać je bitą śmietaną 🙂

  12. Proponuję następujące rozwiązanie problemu:
    1. Niech wszystkie aparaty będą małe, ale rozciągane, żeby wymiarami każdemu do ręki pasowały.
    2. Dodatkowe funkcje powinny być dokupowalne i montowalne przez serwis, np. drugie kółko.
    3. Niech każdy aparat ma wbudowany system antygrawitacyjny, żeby każdy mógł sobie ustawić w menu, ile ma ważyć aparat.

    To proste i po kłopocie 😉 😉 😉

  13. zaraz … to znaczy że w canonie jest tylko jedno pokrętło?? to co zmienia? a czego nie? i jeżeli zmienia np przysłonę to czym reguluje się czas? tak jak w tanich nikonach?

    Dla mnie było to uciążliwe…

    1. Ka_tulu, a Ty kiedyś Nikona jakiegoś z niskiej półki widziałaś? No to w Canonach z niskiej półki jest podobnie – kółko jedno, a drugą funkcję zmienia się wciskając guzik i kręcąc kółkiem.
      No to sama wiesz, że jedno kółko jest irytujące i Ewa też chce drugie (nie, rower już ma:)

      1. ja się nie znam na technice 🙂 na canonach to już w ogóle :))) ale w nikonach to była mordęga 🙂 Nic dziwnego, że Ewa ma dosyć.

  14. Ewo, wróciłem po długim niebycie internetowym na kresowym Podlasiu, a tutaj tyle ciekawych tematów, ale ten jest mi najbliższy.
    Poczekaj jeszcze troche w męczarniach masy Twojego Canona. Nie będę namawiał Cię do korpusów Lumiksów serii G. Mamy inne priorytety. Moim jest wygoda wielogodzinnego fotografowania. Te korpusy są dla mnie, chociaż są nieco za małe – takie damskie, co mi przeszkadzało właściwie tylko na początku. Tomek ma chyba większe ręce od moich i też jakoś sobie radził. Ale to nie dla Ciebie.
    Cierpliwości; nie wiem kiedy, ale Canon, a nawet i Nikon kiedyś wyrzucą i lustro i pryzmat, i korpus będzie ważył tylko nieco ponad pół kg. Nie wiem tylko ile bedzie miał kółek.
    Dla wymagających – szybkostrzelność ostrzenia kontrastem każdego roku jest poprawiana, nie ma problemu z błądzeniem AF. A wizjer? 100% obrazu i to w stanie jaki będzie zarejestrowany. Dlaczego upierać sie, żeby widzieć co jest w naturze, a nie co będzie na zdjęciu. Ja wolę to drugie.
    Lustrzanki będą miały wprawdzie jeszcze dłuuugi i zdrowy żywot, ale popyt na bezlusterkowe mutacje w Japonii, Stanach czy nawet konserwatywnej Anglii dowodzi, że można na takim czymś także zarabiać. A producentom przecież tylko o to chodzi.
    Myślę, że dwie najważniejsze firmy pójdą raczej w ślady Panasonika i Olympusa niż Sony.

    P.S. Ja też byłem blondynem.

  15. Ja te widzę inaczej. Ten felieton Ewy i wpisy uzmysłowił mi jak dyskryminowane są blondynki. To społeczeństwo, co buduje miliony toalet dla niepełnosprawnych, gitary dla leworęcznych i samochody dla ruchu lewostronnego nie potrafi wyprodukować zaawansowanego korpusu do L-obiektywów dla małych rączek!?!?!? Toż to szowinizm, sekowanie drobnych fotoamatorów. Poważny postulat* do Canona: aby model EOS 1Ds Mark III i inne duże lustra był produkowany w pięciu rozmiarach! Buty też mają przecież różne rozmiary! A miniaturyzacja jest dziś naprawdę łatwa. W ogóle najlepiej by było robić aparaty na miarę, jak dobre buty! 😉

    *”Postulaty” jak sama nazwa wskazuje spełniane są po stu latach 😉

    1. Obawiam się, że z tym tłumaczeniem znaczenia wyrazu „postulaty” możesz mieć rację. To se jeszcze poczekam…

  16. Podobno lustrzanki z niższej półki są małe, aby nie przestraszyć amatorów, którzy trenowali na kompaktach a teraz przechodzą na lustra. Albowiem mają oni wyćwiczone tylko po dwa palce każdej ręki do trzymania aparatu i małe palce jako ozdoby wdzięcznie sterczące w niebo. Kompakty są zaś małe, aby się zmieściły w kieszeni koszuli, należy więc zacząć u producentów koszul, aby powiększyli te kieszenie. W następnym etapie możemy liczyć na powiększenie kompaktów itd ….

    1. Ale nie chodzi o to, żeby lustrzanki z niskiej półki były większe, tylko wręcz przeciwnie: żeby te z wyższej były (też) mniejsze. Chyba musimy jakiś ruch obywatelski założyć albo co.

  17. OK, rozumiem, ale tak naprawdę to chodzi o te paluszki, ile mieści się na uchwycie. Ile razy w recenzjach (i w DFV) czytałem w recenzjach lustrzanek, że się palec serdeczny ześlizguje a mały wisi w powietrzu i „grypa” trzeba będzie kupić. Czyli dochodzimy do tego, że skoro mamy różne łapki, to modele mają być męskie i damskie, wielkość i kolor i menu. A jak chłopię ma małe dłonie, to kupi sobie damski model, a jak dziewoja będzie jak Horpyna, to na męski model wdzięcznie spojrzy … Wszyscy będą zadowoleni! Na przykład wyżej wspomniane koszule też bywają męskie i damskie!

  18. A dla mnie najważniejsze są funkcje. Wielkość ma mniejsze znaczenie. Wybierałam między 40D i 500D i wybór padł na 40D.

      1. A żebyś wiedział. W jakimś teście wyszło mi, że mój mózg jest w 80% męski. Serio. Budżet był 2000 PLN i mieściły się w nim zarówno 40D, jak i 500D. 40D wygrał z uwagi na lepszy AF, szybkostrzelność na poziomioe 6,5 kl/s i możliwość sprawdzenia na miejscu (sprzedająca jest z tej samej miejscowości co ja). Możliwość filmowania nie pomogła 500D. AF okazał się górą.

  19. No dobra, trochę się rozmarzyłam z tym D300 i D7000;P A co do zżycia z obiektywem, to weź się nie zżyj jak on taki fajny:) Aż strach pomyśleć co by było gdyby miał stabilizację;P Sporo rzeczy nim „obskakuję”. Przy architekturze i wnętrzach jest za wąski. Tu by się Sigma 10-20 przydała. Inna koncepcja to Panasonic G1+7-14 f/4+adapter tilt-shift, ale to już droga „impreza”.

  20. Po tygodniu obcowania z 40D mogę się podzielić wrażeniami w temacie rozmiarów i wagi tegoż. Jeśli chodzi o rozmiary, to jest ok. 300D był niewiele mniejszy i właściwie nie odczuwam różnicy po przesiadce w trzymaniu aparatu. Mam raczej drobne dłonie, a mimo to uważam, że 40D trzyma się dobrze. To samo było z 50D (macanie na BEIKSie). Uważam, wręcz że jeśli chodzi o wymiary, to dla kobiety linia xxD jest idealna w swoich gabarytach. Żaden grip nie jest potrzebny – 40D trzyma się równie dobrze w pozycji poziomej, jak i przy pionowym kadrowaniu. Schody zaczynają się przy fotografowaniu, bo jednak to ok. 200 g więcej niż 300D i to się niestety czuje, zwłaszcza po podpięciu L-ki 70-200 f/4 (aż się boję myśleć, co by było, gdybym miała f/2.8). Do tego lampa błyskowa i… zaczyna się marzyć o lekkiej portretowej „pięćdziesiątce” lub „osiemdziesiątce piątce”. Zostaje mi tylko w tym miejscu powiedzieć cierp ciało jakżeś chciało i… podreptać na siłownię:(

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *