Wioska Tjornuvik, Wyspy Owcze, z drona, DJI Mavic Mini

Dron nad Wyspami Owczymi

Leć tam, gdzie boisz się stanąć

Jeszcze tydzień temu bym powiedział, że zabierając drona na Wyspy Owcze można nie brać ładowarki do akumulatorów, bo nie będzie tyle latania, żeby zdążyły się rozładować. Rok temu warunki do latania były tylko raz – w ciągu tygodniowej fotowyprawy. Tym razem było jednak znacznie lepiej. Praktycznie wcale nie padało (okazjonalne mżawki w ciągu pierwszych dwóch dni prawie się nie liczą), a do tego bardzo mało wiało. To naprawdę nietypowa pogoda dla Farejów, które znane są z silnych wiatrów, a przede wszystkim z bardzo częstych mgieł. Mgły zresztą były i tym razem, ale na szczęście nie zawsze bardzo gęste. 🙂

Dron nad Wyspami Owczymi, klif, wyspa Mykines, Faroe Islands

Drony nad Wyspami Owczymi

Jak pisaliśmy w relacji z fotowyprawy na Wyspy Owcze 2021, w najpogodniejszy dzień wyjazdu, gdy byliśmy na wyspie Kalsoy, w okolicy latarni Kallur w powietrzu cały czas były 2-3 drony. Nieźle jak na miejsce, gdzie tym razem było wyjątkowo tłumnie, bo jednocześnie kręciło się około 20 osób. W ogóle dron nad Wyspami Owczymi staje się widokiem całkiem powszechnym. Uprzedzam pytanie – do kolizji powietrznej nie doszło. W inne dni i w innych miejscach też udawało się polatać. I choć zabieranie Mavica w miejsce słynne z dramatycznej pogody może skończyć się noszeniem zbędnego balastu, to mimo wszystko warto spróbować.

Wioska Tjornuvik, Wyspy Owcze, z drona, DJI Mavic Mini

Leć tam, gdzie nie możesz stanąć

Są dobre powody, żeby spróbować polatać nad Wyspami Owczymi. Najważniejszy to ten, że można polecieć tam, gdzie nie da się stanąć. Albo strach stawać. Klify są tam imponujące, ale ich wysokości nie widać, gdy się chodzi po ich szczycie. I lepiej nie próbować schodzić z wytyczonych ścieżek. Z dołu też trudno ocenić rozmiar wznoszącej się tuż obok góry – a cofnąć się dla nabrania dystansu nie ma gdzie, bo między stromą ścianą a morzem mieści się dwupasmowa droga i niewiele więcej. Dron może być naszymi oczami (a także oczywiście naszym aparatem fotograficznym i kamerą) w miejscu, z którego widać rozmiar i skalę tych imponujących pejzaży.

Risin og Kellingin czyli Troll i Wiedźma, Wyspy Owcze, dron na Wyspach Owczych, fotowyprawa

Latać można (prawie) wszędzie

Przepisy dotyczące latania dronem na Wyspach Owczych są dość liberalne i zbliżone do obowiązujących w Polsce. Wystarczy trzymać się co najmniej 150 metrów od zabudowań, nie przekraczać wysokości 100 metrów, nie latać bezpośrednio nad głównymi drogami. Pewnym problemem są słynne Klify Niewolników, bo znajdują się w strefie lotniska w Vagar. Nie to, że nie można tam latać – można, tylko program DJI Fly (sterujący nowymi modelami dronów DJI) wymaga wówczas połączenia z internetem. Internet służy do aktualizacji mapy terenu, nad którym latamy. Tę aktualizację robi na tyle intensywnie, że kilkanaście minut lotu kosztuje prawie 200 euro w rachunku za internet – bo Wyspy Owcze wprawdzie są częścią terytorium Danii, ale do UE nie należą, więc pakiety roamingowe polskich operatorów komórkowych tu nie obowiązują. Na szczęście pozostałe plenery były już na tyle daleko od lotniska, że nie trzeba było włączać w smartfonie transmisji danych.

Latarnia Kallur na wyspie Kalsoy, Wyspy Owcze, warsztaty fotograficzne, dron
Latarnia morska Kallur na wyspie Kalsoy – jestem jedną z osób stojących wokół białego budynku.

Uważaj na wiatr i ptaki

Wprawdzie napisałem, że mieliśmy wyjątkowo bezwietrzną pogodę, ale brak wiatru tam, gdzie stałem, nie oznaczał, że nie wiało wyżej i dalej od krawędzi klifu. Zdarzało się, że już kilkadziesiąt metrów od brzegu urwiska dron meldował, że walczy z silnym wiatrem. Oczywiście w takiej sytuacji natychmiast wracałem nad bezpieczny klif i na szczęście nie zdarzyły się sytuacje, by wiatr okazał się mocniejszy niż silniki Mavika Mini.  Owszem, czasem nawet udawało się odlecieć na sporą odległość bez żadnych ostrzeżeń.

Drugim zagrożeniem mogą być ptaki. Ja w ogóle trzymam się z daleka od miejsc, gdzie w powietrzu mam konkurencję, bo zderzenie z ptakiem może się bardzo przykro skończyć zarówno dla drona, jak i zwierzęcia. Na Wyspach Owczych trzeba szczególnie uważać, bo wszechobecne mewy i fulmary są ciekawskie i niczego się nie boją.

Latarnia Kallur na wyspie Kalsoy, Wyspy Owcze, z drona, Mavic Mini, DJI
I tutaj też widać tę samą latarnię Kallur, tylko jest nieco mniejsza. Większe za to zrobiły się klify…

Latać warto – jeśli tylko się da

Drona na Wyspy Owcze zdecydowanie warto zabrać. Wprawdzie może się trafić taka pogoda, że w ogóle nie polatamy, ale jeśli tylko nie będzie padać ani silnie wiać, będziemy mieli okazję spojrzeć na te krajobrazy z zupełnie innej perspektywy. Ta nowa perspektywa robi wrażenie – na tyle, że może zmienić naszą opinię o różnych sprawach – na przykład na temat schodzenia ze ścieżek…

Za rok wracamy na Wyspy Owcze i oczywiście zabieramy Mavika. I podejrzewam, że nie będzie to jedyny dron na tej fotowyprawie – skoro w tym roku oprócz naszego Mavika Mini latał jeszcze Mavic Air 2S jednego z uczestników.