Robimy takie zdjęcia, jakie nam się podobają. Robimy zdjęcia dla siebie. Czy aby na pewno? Na początku, w pierwszych tygodniach zabawy z aparatem – z pewnością. (Inna sprawa, czy naprawdę nam się wówczas efekty podobają). Ale później, gdy zaczniemy je pokazywać znajomym, wrzucać do galerii internetowych, oglądać cudze fotografie, przeglądać albumy, chodzić na wystawy? Dalej fotografujemy dla siebie, czy staramy się dopasować do wzorców, trafić w cudze gusta, uzyskać akceptację widzów, podążyć szlakiem wyznaczonym przez wielkich?
Nie ma nic złego w inspirowaniu się cudzymi pracami, próbą gonienia mistrzów i staraniem dorównania podziwianym autorom. Jednak jak często zdjęcia są wyrazem rzeczywistej fascynacji, a jak często – wejściem w cudze buty? Robić tak, jak uznany mistrz – to znaczy robić dobrze, prawda? Prawda?! Czy nam się to podoba, czy nie. W końcu – jeśli wszystkim się podoba, to i nam powinno. Powinno?!