Islandia potrafi pokazać, że wodospad to coś więcej niż spadająca woda. To nastrój, emocje, nieustające zadziwienie. Wiele jest pięknych, ale te kilka ma wyrazisty charakter. Oto nasza subiektywna lista najpiękniejszych wodospadów Islandii.
Dettifoss – potęga wody
To nie jest najwyższy wodospad Islandii, ale najpotężniejszy – żaden inny nie zrzuca tylu litrów wody w takim tempie. I tę moc się czuje! Dettifoss jest monumentalny, drapieżny, agresywny. Do tego można w miarę bezpiecznie podejść blisko do krawędzi i fotografować potęgę żywiołu. Przez jego szybkość łatwo uzyskać na fotografii płynne rozmycie wody, bo już 1 sekunda ekspozycji daje gładkość. Jednak Dettifoss jest lepszy „na dziko” – krótki czas, pędząca woda, rozbryzgi, chmury pyłu wodnego. I koniecznie do tego ludzka sylwetka na pierwszym planie – bez wyraźnego sygnału skali trudno uwierzyć w jego ogrom. Można dyskutować, czy Dettifoss powinien być zaliczany do najpiękniejszych wodospadów Islandii, ale bezdyskusyjne robi wrażenie jak żaden inny.
A propos pyłu wodnego – istotne jest, aby podjechać do niego z właściwej strony. Wiatr wieje tam praktycznie zawsze z tego samego kierunku, zwiewając pył wodny na ten sam brzeg. Ci, którzy stoją na tym brzegu, mniej widzą, za to są mokrzy. Żeby nie było tak łatwo – do „mokrego” brzegu dojeżdża się wygodnym asfaltem, a do tej bardziej widowiskowej strony trzeba przez godzinę trząść się po dziurawej drodze ziemnej. My się zawsze trzęsiemy. 😉
Jego wysokość Haifoss
Haifoss nie jest najwyższym wodospadem Islandii, choć przez długi czas zajmował pod tym względem drugie miejsce. W 2007 roku jednak lodowiec cofnął się, tworząc Morsárfoss – najwyższy obecnie wodospad Islandii, spychając Haifossa na trzecie miejsce. Haifoss pozostaje natomiast najwyższym z najpiękniejszych wodospadów Islandii.
Oprócz tego, że jest on wysoki (122 metry), to atrakcyjności dodaje mu też dość rzadka możliwość fotografowania go zarówno z góry, jak i z dołu. Dociera się najpierw na brzeg wąwozu naprzeciw Haifossa, widząc go lekko z góry, a później można zejść ścieżką do jego podstawy. Warto! Choć warto też przed zejściem przypomnieć sobie wysokość wodospadu i uświadomić, że jak już się zejdzie, to później tą samą ścieżką trzeba będzie podchodzić z powrotem…
Bruarfoss – piękno w szczegółach
Wodospady są groźne i potężne – ale nie Bruarfoss. Ten jest niski i szeroki, z pewnością nie oszałamia ani nie przytłacza, za to zachwyca bogactwem szczegółów w wijących się warkoczach wody. To setka wodospadów w jednym – mnóstwo małych kaskad może fotografa uwięzić na długie godziny. No i te kolory! Niebieska za sprawą rozpuszczonych w niej minerałów woda i rudozielone, pokryte mchem kamienie. Bruarfoss raczej nie potrzebuje uzasadnienia, dlaczego jest w czołówce najpiękniejszych wodospadów Islandii.
Bruarfoss to wodospad przyjazny, pozwalający podejść bardzo blisko, choć warunkiem jest zręczne lawirowanie po wystających z wody kamieniach. Jest też nietypowy przez to, że wyjątkowo dobrze sprawdza się tu teleobiektyw – pomimo tego, że podejść da się blisko. O ile jednak taki Dettifoss czy Haifoss fotografowane szerokokątnym obiektywem pokazują swoją potęgę i rozmach, o tyle piękno Bruarfossa tkwi w szczegółach. A tych urokliwych szczegółów jest tyle, że karta pamięci sama się zapełnia.
Skogafoss – urok prostoty
O ile Bruarfoss to tysiące wariantów wodnych warkoczy, o tyle Skogafoss po prostu prowokuje do tego jednego kadru: na wprost. Owszem, taka kompozycja nie jest odkrywcza. Jednak Skogafoss jest tak elegancki, że trzeba to uszanować prostą kompozycją. A jak się ją już zrobi, to warto kombinować dalej, np. stanąć z jego prawej strony, wówczas ładnie widać ogrom Skogafossa. Obok Skogafossa są schody – można z nich fotografować wodospad w połowie wysokości, można też wejść na górę. Z góry wprawdzie samego wodospadu nie widać zbyt dobrze, za to pięknie meandruje zasilająca go rzeka. Jest tam też sporo wodnych kaskad, które w innym kraju byłyby atrakcjami turystycznymi, ale na Islandii nie tak łatwo stać się znanym wodospadem.
Gljufrabui – ukryty wodospad
Kilkaset metrów od bardzo popularnego wodospadu Seljalandsfoss znaleźć można wodospad o nazwie nietypowej, nawet jak na islandzkie łamańce językowe. Gljufrabui trzeba naprawdę znaleźć, bo ukryty jest w skale, a dochodzi się do niego idąc strumieniem przez wąską szczelinę. Później jest jeszcze ciekawiej, bo fotografuje się stojąc niemal pod strumieniem wody. Niemal, bo wprawdzie jest się poza zasięgiem kaskady, ale w środku chmury pyłu wodnego, powstającego wskutek rozbijania się wody o kamienie. Jest ciasno, jest mokro, trudno nadążyć z wycieraniem kropel wody z obiektywu. Jest gorzej niż przy fotografowaniu Seljalandsfossa spod kaskady. Brzmi jak wyzwanie? Bo to jest wyzwanie!
Ofaerufoss – wodospad w kraterze wulkanu
Wysoki i efektowny wodospad w pięknym otoczeniu. Sam Ofaerufoss („Wodospad Nie Do Przejścia”) prezentuje się dobrze, ale jego atutem jest położenie na zboczu Eldgja – Doliny Ognia, czyli rzadkiego wulkanu szczelinowego. Brązowo-zielona dolina z meandrującą rzeką i płatami śniegu (nawet w lipcu!) prezentuje się pięknie, a Ofaerufoss spadający ze zbocza doliny jest wisienką na torcie. Do 1993 roku było tam jeszcze bardziej spektakularnie, bo nad jedną z kaskad biegł naturalny kamienny most. Most, niestety, zawalił się pod naporem wiosennego przyboru wody.
Seljalandsfoss – po drugiej stronie wodospadu
Z pewnością jeden z najpopularniejszych islandzkich wodospadów, ale trzeba przyznać, że zasłużenie – wchodzenie za kaskadę spadającej wody to nie jest coś, co robi się codziennie. Do tego przed Seljalandsfoss rozciąga się równy, płaski teren ciągnący się do pobliskiego wybrzeża morskiego, więc ten wodospad łatwo fotografować z różnych stron i pod różnym kątem. Szeroka ścieżka pozwala obejść spadającą wodę, ale na sucho to nikomu nie ujdzie, bo nawet pod skalnym nawisem łatwo znaleźć się w środku chmury pyłu wodnego. Późnym popołudniem jest spora szansa na tęczę, a przy pewnym szczęściu także na ujęcie tarczy słonecznej przeświecającej przez spadającą wodę.
Sveinsstekksfoss – skarb na skraju drogi
Mogę się założyć, że Sveinsstekksfoss to najmniej znany wodospad z tej listy. A nawet nie jest szczególnie trudno dostępny. Owszem, leży we wschodniej części Islandii, ale prawie że przy głównej drodze Islandii, „jedynce” – choć w tej części, gdzie zamiast asfaltu jest szuter. Sveinsstekksfossa nie widać z drogi, więc trzeba wiedzieć, gdzie się zatrzymać i przejść ścieżką kilkadziesiąt metrów. Jak na Islandię jest mały – raptem 15 metrów wysokości. O jego urodzie decyduje jednak nie rozmiar, ale otoczenie: mocno pocięte warstwy bazaltów tworzą wyrazistą scenerię i sprawiają, że spadająca woda kręci się i wiruje. Na dole wodospadu te wiry wyżłobiły szczególny kociołek, którego nazwy geologicznej nie udało mi się zapamiętać.
Lista najpiękniejszych wodospadów Islandii nie ma końca
Ten spis dałoby się jeszcze ciągnąć długo. Wielu podróżników szczególnym sentymentem darzy Gulfossa, bo to przeważnie pierwszy duży wodospad, który spotyka się po wyjeździe z Reykjaviku. Efektowny jest Svartifoss, spadając z czarnych bazaltowych kolumn. Niewielki Kirkjufellsfoss stanowi piękny pierwszy plan dla góry o kształcie kapelusza czarnoksiężnika. Szeroki Godafoss można fotografować z góry z obu brzegów i dodatkowo jeszcze z dołu. Nieco powyżej Dettifossa leży Selfoss – chyba najszerszy z wodospadów Islandii. Dużo zabawy można mieć z wielokaskadowym Selvallafossem. Urokliwy jest Kvernufoss – bezludny, choć oddalony tylko o kwadrans marszu od bardzo znanego i zatłoczonego wodospadu Skogafoss. Kvernufoss to jeden z kilku islandzkich wodospadów, pozwalających wejść za kaskadę spadającej wody. Z pewnością swoich fanów mają 80-metrowy Fagrifoss czy szeroki Hraunfossar. A jakie są Wasze ulubione islandzkie wodospady?
Rozszerzona i aktualizowana wersja tego zestawienia znajduje się na Fotezji: https://www.fotezja.pl/najladniejsze-wodospady-islandii/