W fotografii paralaksa przez długie lata była tyleż problemem (co innego widzę w wizjerze, co innego mam na zdjęciu), co okazją (np. w mechanizmie ustawiania ostrości w dalmierzowcach). Przede wszystkim jednak na paralaksie opiera się widzenie przestrzenne – patrząc na to samo z nieco rozsuniętych miejsc widzimy inny układ przedmiotów. Bliższe i dalsze obiekty przesuwają się względem siebie, gdy wędrujemy obok nich. Na tym przesunięciu punktów widzenia zasadza się zarówno nasze postrzeganie trójwymiarowości, jak i efekt 3D w filmach czy na zdjęciach. Na paralaksie opiera się też prowadzenie kamery po szynie, co możecie zobaczyć na powyższym filmie z fotowyprawy do Toskanii.
Przestrzenność uzyskana dzięki paralaksie ma podstawowe ograniczenie – zasięg tego trójwymiarowego postrzegania zależy od tego, jak daleko mamy rozsunięte punkty widzenia. Rozstaw oczu daje nam orientację przestrzenną o zasięgu zaledwie paru metrów – postrzeganie trójwymiarowe na dalszych odległościach to już sztuczki mózgu, a nie prawdziwe widzenie. Niektóre ptaki „zwiększają” sobie rozstaw oczu, a tym samym zasięg widzenia stereoskopowego przez ruchy głowy na boki.
I tutaj witamy szynę – taką jak np. Slide Kamera SP-600 Pro, użytą do realizacji filmu powyżej – która służy do „zwiększenia rozstawu oczu” kamery. Im dłuższa szyna, tym dalej widać przestrzenność sceny. A wyrażając to samo z punktu widzenia twórcy: im dłuższa szyna, tym dalej może być pierwszy plan, którego przesuwanie się pokaże fajny trójwymiarowy efekt. SP-600 Pro ma długość 60 cm, ale oś obiektywu przesuwa się na dystansie nieco ponad 40 cm i najlepiej wyglądają ujęcia, gdzie pierwszy plan jest ledwie kilka-kilkanaście centymetrów przed obiektywem. Realizacja filmów z użyciem szyny to głównie szukanie interesujących bardzo bliskich pierwszych planów. A bardzo bliskie przeważnie oznaczają też bardzo niskie. Daleki pierwszy plan z wysokiej perspektywy to praktycznie brak przestrzennego efektu. Owszem, szynowanie ma swoją estetykę.
Na filmie możecie zobaczyć kilka interwałów. To też możliwość dostępna w produktach SlideKamera – pod warunkiem, że do szyny dołączymy silnik i zestaw sterujący z zasilaniem. Działa to bardzo prosto: dwoma pokrętłami ustalamy o ile milimetrów wózek z aparatem ma się przesunąć między kolejnymi zdjęciami oraz ile czasu ma upłynąć między nimi, a następnie podłączamy sterowanie szyny kabelkiem do aparatu i… już. Aparat przesuwa się na wózku, zamiera, układ sterujący wyzwala migawkę, kolejne przesunięcie i tak dalej – prawie 90 razy. Interwał na szynie pozwala na przestrzenność zupełnie innego typu: paralaksę czasów. Pierwszy plan przesuwa się powoli i dostojnie, a w tle trwa gorączkowy ruch. Żeby to dobrze wyglądało, musi iść płynnie i gładko – a tego nie da się zrobić bez szyny i napędu.