Toskania w słonecznym deszczu

Źle, bo inaczej

Podobno tak naprawdę ludzie lubią nie newsy, tylko oldsy. Tak przynajmniej mawia się w światku prasowym: że wprawdzie trzeba pisać o tym co nowe i zaskakujące, ale czytelnicy najchętniej czytają o tym, co już wiedzą i co tylko potwierdza ich poglądy. I w fotografii niestety też tak jest: najmilej przyjmowane jest to, co już znane.

Niezależnie od przyczyn tego stanu rzeczy – a przyczyny muszą być natury ogólniejszej, skoro zjawisko nie ogranicza się do jednej dziedziny – warto się nad nim zastanowić. Bo jeśli podejdziemy do oglądanych fotografii bez apetytu na zdziwienie, to grozi nam myślenie typu: „Widziałem dobre zdjęcia i wyglądały inaczej, więc to zdjęcie jest złe. Bo inne”. Grozi tym bardziej, że odbywa się nieświadomie.

Toskania w słonecznym deszczu

Schematy poznawcze a fotografia

W ludzkim myśleniu funkcjonuje coś takiego jak schematy poznawcze. To bardzo pożyteczny mechanizm ułatwiający poznawanie i rozumienie otaczającego świata. Polega z grubsza na tym, że nowe informacje próbuje się dopasować do tych już posiadanych: części wspólne nie wymagają ponownego zapamiętywania ani przemyśliwania, więc więcej energii zostaje na przyswojenie sobie nowości. Jak mówiłam, to bardzo praktyczny mechanizm. Niestety, człowiek ma też tendencje do jego nadużywania i wtedy już schematy poznawcze przestają być takie użyteczne. Zauważane jest tylko to, co już znane, a elementy nowe są pomijane. Efekt? Brak rozwoju. Pozostajemy wciąż na tym samym etapie wiedzy, umiejętności, postrzegania.

Schematy działają w każdej dziedzinie – w fotografii oczywiście również. I tu też są pożyteczne, jeśli stosowane z umiarem. Ale ograniczenie się do schematów przy oglądaniu zdjęć skutecznie likwiduje świeżość spojrzenia. Likwiduje również możliwość uczenia się kreatywności z cudzych obrazów.

Toskania w słonecznym deszczu

Jest trójpodział, jest moc

Nazbyt często słyszy się oceny zdjęć oparte na tych najbardziej utrwalonych schematach: „dobra kompozycja, bo jest trójpodział” albo „gdyby przyciąć trochę z prawej, to ta linia by wychodziła z rogu i to by było lepiej”. Byłoby? A może byłoby gorzej? Wciskanie fotografii na siłę w wyuczoną geometrię czy „zasady” powoduje, że tak naprawdę tych fotografii nie widzimy. Widzimy tylko odbicie własnych, wielokrotnie powtarzanych, więc dobrze utrwalonych, myśli. W ten sposób nie pójdziemy naprzód, choć z pewnością udoskonalimy stosowanie zasad do perfekcji totalnego znudzenia.

Tak się nie robi zdjęć! A może jednak?

Ileż to razy spotykamy się ze stwierdzeniami, że „tak się zdjęć nie robi”! Pionowa kolumna, która idzie zwężającym się skosem przez całe zdjęcie, a na końcu malutkie sklepienie? Tak się zdjęć architektury nie robi, perspektywa musi być prosta! No po prostu musi… Ludzie idący ulicą widziani z pierwszego piętra, a ich ubrania tworzą oryginalne kolorowe wzory na tle płytek chodnika? Źle, nie fotografuje się ludzi z góry! No nie i już! Choć powinno być oczywiste, że to z pewnością nie miał być portret…

Popatrz na to co widzisz

Schematy poznawcze to naprawdę potężny mechanizm. Trudno byłoby zupełnie się od niego uwolnić i nawet do tego nie namawiam – nawet gdyby się udało, byłoby zupełnie niepraktyczne w życiu. Ale warto, w sztuce szczególnie (a fotografia to przecież sztuka), wychodzić poza schematy. Starać się widzieć i spostrzegać, a nie tylko patrzeć. Oglądać fotografie świeżym okiem pełnym ciekawości – po to, żeby zobaczyć, co na nich jest naprawdę, a nie tylko znajdywać kolejne kalki starych przyzwyczajeń.

Zdjęcia w tym wpisie niekoniecznie są bardzo schematoburcze, ale pokazują Toskanię nietypowo: w słonecznym deszczu.

cyprysy w deszczu, Toskania

  1. A ja myślę, że nie masz Ewo racji, propagujesz schematoburczość na morzu gniotów wytwarzanych codziennie przez miliony pstrykaczy bez żadnych schematów poznawczych, gdzie i ten biedny trójpodział wygląda jak objawienie.

    PS. Klasycyzm wraca, klasyczne proporcje, trójpodziały, przynajmniej w architekturze, chociaż w Berlinie trochę zalatuje to wczesnym faszyzmem, https://www.designboom.com/architecture/david-chipperfield-james-simon-galerie-berlin-germany-12-13-2018/ Może i fotografia się doczeka 🙂

    1. Opinia w punkt. Zalajkowałbym. 😉 Przepraszam za offtop, będzie Praga w jakiejś niedalekiej przyszłości? Nie byłem już ze dwa czy trzy lata i trochę się za Wami, i tym cudownym miastem stęskniłem. 🙂 PS „Wczesny faszyzm w architekturze” mnie rozwalił! :DDD

        1. Zawsze z Pragi wracam z mega anginą, to dziwne, bo w zasadzie nie choruję. Planujecie latanie po moich ulubionych wieżach?

  2. Nie istnieją ludzie bez żadnych schematów poznawczych, no chyba że ktoś z jakimiś ciężkimi zaburzeniami psychicznymi.
    Ja tu nie piszę o robieniu zdjęć, tylko o ich oglądaniu i ocenianiu. I namawiam do wyjścia poza schematy odbioru: do zastanawiania się, co dane zdjęcie sobą reprezentuje, a nie tylko, czy się zgadza z kompozycjami widzianymi milion razy, czy nie.

  3. Bardzo lubię czytać Wasze artykuły, ale to już wszyscy wiedzą. Uśmiechnąłem się już po pierwszym akapicie(jakby na potwierdzenie tego co napisałaś), choć muszę troszeczkę zaoponować. To nie tak, że jako ludzie „lubimy…”, nie ma co generalizować, a przypomnieć sobie odchylenie standardowe średnie. 😉 Są wśród nas tacy, co będą gonić za nowościami i nigdy nie dojdą do dobrego poziomu w swych rozlicznych zainteresowaniach. Są też tacy z neo i ksenofobią. Jestem też ja, dziwak, który z jednej strony lubi uczyć się i poznawać nowe, z drugiej w pracy jest już niesamowicie zachowawczy. Tyle, że co innego jest bawić się swoim hobby, a co innego eksperymentować na żywym organizmie. Zdaję sobie sprawę, że z taką postawą nie ma szans bym dokonał jakiegoś epokowego odkrycia dla dobra ludzkości, ale przynajmniej spię spokojniej, a moja rodzina nie musi dostarczać paczek do więzienia. Na wypadek gdybym nie do końca jasno się wyraził, polecam doskonały film „Medicus”. Odnośnie oceny zdjęć, napisałaś już wszystko. Od siebie dodam jedynie fakt, że bardzo się cieszę, że uważnie czytacie nasze wpisy tu czy na Fotezji. Choć rzadko włączacie się do naszych sporów pod zdjęciami, to z całą pewnością czytacie je w dużym skupieniu. Nawet czasami potem używacie określeń żywcem z naszych dyskusji. 😉 Cieszy mnie, że dostarczamy Wam natchnienia i pomysłów na kolejne artykuły, ale w gruncie rzeczy mechanizmy, o których piszesz, nie są aż tak bardzo skomplikowane. Howgh, rzekłem!

    1. Czasem są takie chwile, że żałuję że nie mamy lajków na stronie. Ale z drugiej strony – wtedy by mi się mogło nie chcieć napisać słowami co myślę. Dzięki, Wojtek 🙂

      1. Ewa, to ja mam u Was dług wdzięczności i naprawdę żałuję, że nie mogę się z Wami częściej spotykać na fotowyprawach. 🙂

  4. Myślę, że sprawa polega na poczuciu smaku, gustu itd. Można i należy nie przestrzegać kanonów, tylko to musi mieć sens. Przecież też tzw. kicz też ma swoich wielbicieli.Dla mnie impresjonizm, jestem na tak. Natomiast malarstwo Picassa wywołuje ból głowy. Nie trawię.

    1. O, widzisz. Ciekawie mówisz. Ale nie musisz go trawić – wystarczy, że na Picassa patrzysz jak na Picassa, a nie jak na nieudany impresjonizm.

      1. Do Zyszka: Bo patrzymy nań stąd i teraz, w takim imaginarnym muzeum powinniśmy napierw przejść przez kilka sal dziewiętnastowiecznego realizmu, sacesję, impresjonizm, aby odczuć, jaką rewolucję zaproponowali Braque i Picasso. Podobnie trudno zrozumieć nam A. Loosa i jego hasło „Ornament jest zbrodnią”, kiedy jesteśmy otoczeni setkami betonowych bloków. Loos był we Wiedniu w otoczeniu tysięcy secesyjnych i neohistorycznych czynszówek, i krzyknął z rozpaczy. Podobnych przesytów można doznać w Pradze, podobno będzie na wiosnę :-).

    2. A ja przewrotnie spytam, o którym Pablo piszesz? Wczesnym czy późnym? ? Przepraszam, tu miał się znaleźć mój koment.

  5. Nie wiem do kogo to pytanie, więc na wszelki wypadek odpowiadam za siebie, dla mnie rewolucja Picassa zaczyna się od jego okresu afrykańskiego poprzez kubizm analityczny aż po kubizm syntetyczny, czyli w sumie okres od 1907 po 1919, potem przychodzi w jego twórczości neoklasycyzm (którego odnogą jest wczesny faszyzm, w architekturze np. rzymska dzielnica EUR, ale to tylko taka dygresja nie mająca oczywiście nic wspólnego z Picassem, tylko tak mi się skojarzyło).
    PS. A trójpodział, a raczej złoty podział, należy zachować!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *