Dettifoss, Islandia

Granice ortodoksji

Dettifoss, Islandia

Dyskusje na temat tego, co jest prawdziwą fotografią i gdzie jest granica, za którą fotografia się definitywnie kończy, były, są i będą. I niezmiennie są zabawne. Ostatnio włączyła się tutaj Leica, która swój pozbawiony tylnego wyświetlacza dalmierzowiec M-D reklamuje hasłem „Fotografia w najczystszej postaci” (a także hasłem „Step back to the future”, które jednak w polskiej wersji jest już mniej zen i brzmi (zapewne nieintencjonalnie) racjonalnie: „Krok wstecz do przeszłości”). Brak możliwości podglądu wykonanego zdjęcia (a także np. sprawdzenia, ile jeszcze zostało miejsca na karcie pamięci) to ma być ta „esencja fotografii”? W kategorii ortodoksji i radykalizmu to żadna esencja, a ledwo roztwór homeopatyczny. Adama Fussa rozbawiłoby to do łez. Kim jest Adam Fuss? Fotografem, który twierdzi, że każdy obiektyw to już manipulacja obrazem i „kiedy tylko używasz obiektywu, reinterpretujesz świat zewnętrzny” („As soon as you have a lens, you’re reinterpreting the outside world.”). Zwolennik fotografii otworkowej, myślicie? Ależ skąd! Aparat także uznaje za manipulację rzeczywistością.

Eeee, to czym robić zdjęcia?

Adam Fuss: „Za czystą fotografię uważam fotogram” („I do see the photogram as pure photography”).

Fotogram to zdjęcie powstałe poprzez zbliżenie przedmiotu bezpośrednio do materiału światłoczułego – bez pośrednictwa aparatu i optyki. Możecie zobaczyć, jakie fotogramy pokazuje gugiel. Prawda, że interesujące? No i z pewnością trudno zrobić choć krok w stronę czystszej, bardziej ortodoksyjnej fotografii. Leica ma jeszcze sporo do usunięcia ze swoich aparatów – właściwie to sama czerwona kropka wystarczy.

Mostek w drodze do wodospadu Godafoss, Islandia

Jeśli ktoś Wam kiedyś zarzuci, że to, co robicie, to nie jest prawdziwa fotografia, bo… i tutaj padnie kolejna definicja prawdziwej fotografii, to zawsze możecie swojego rozmówcę przelicytować Adamem Fussem. A jego już nie da się niczym przebić.

Oba zdjęcia z Islandii. Zdecydowanie są manipulacją i reinterpretacją.

  1. ciekawy byłby krok naprzód do przeszłości 😉
    a co do fotogramów – co na to pejzażyści ? 🙂

    1. a co do fotogramów – co na to pejzażyści ?

      Jeszcze robią odpowiednio duży materiał światłoczuły, żeby się dało Delicate Arch nim owinąć. 😉 Ale myślę, że jest spore pole do popisu dla reportażu ślubnego – i będzie to bez wątpienia coś bardzo świeżego.

  2. Ortodoksja zawsze będzie, oby jak i w innych dziedzinach, dotyczyła jak najmniejszej grupy „wyznawców”. Ortodoksja potrafi być szkodliwa. Ortodoksja potrafi zabijać… Dosłownie. Z pomocą aparatu robić można różne rzeczy. Ale chyba większość z nas chce tworzyć piękne obrazy, które będą się po prostu podobać.

  3. Fotografia zaczyna się, gdy z 20 kilogramami na plecach i kilkoma w ręku wychodzisz z domu. Kończy się, gdy podejmujesz decyzję o powrocie.
    W czasach analogowych, oddawało się film do wywołania i wykonania po jednej odbitce z każdej klatki. [Proszę się nie oburzać, tak robiła jednak większość]. Pewna niewiasta odbierając film i te odbitki, oglądała je, po czym mruknąwszy „Acha, wyszło” jeszcze w zakładzie fotograficznym wyrzucała negatyw do kosza.
    Jestem coraz bliższy tego. Gdy składasz statyw do pozycji transportowej kończy się przygoda, zaczynają się nudy.
    Wiem, to nie na temat.

    1. Fotografia zaczyna się, gdy z 20 kilogramami na plecach i kilkoma w ręku wychodzisz z domu.

      20 kilo? I jeszcze kilka w ręku? Muszę Ci się dokładniej przyjrzeć na najbliższym plenerze. Mój fotowyprawowy plecak waży niespełna 12 kilogramów z notebookiem i jego zasilaczem, projektorem i wszystkimi akcesoriami. Doliczmy do tego 2,5 kilo statywu z głowicą – to nadal brakuje do 20 kilogramów, a jeszcze parę chcesz nosić w ręce.

      Kończy się, gdy podejmujesz decyzję o powrocie.

      „Proces fotografowania jest fajny, jego efekt niekoniecznie” – to wcale nie taka rzadka postawa, choć nie słyszałem, żeby ktoś z tego zrobił manifest.

      …wyrzucała negatyw do kosza.

      Robiła artystyczne limitowane edycje odbitek. 🙂

      1. 1. Z tymi 20 kilogramami przesadziłem. Bagaż podręczny pomylił mi się z głównym 😉
        2. To nadinterpretacja. Nuda nie bierze się z rozczarowania. Nic nie wspominałem o jakości „efektu”. Nie można nic powiedzieć przed obejrzeniem, a jak się nie obejrzało to nie można nic powiedzieć. Za to widziałem dwa zdjęcia Darka.
        3. Oj tam, od razu manifest 😀
        PS. Dziś mam wolne to może przejrzę zdjęcia z piątku. Albo pójdę na zdjęcia to wtedy nie przejrzę. A mam kilka pomysłów na dwa aparaty. Ciężar wzrośnie. Idę robić jajecznicę… a potem zobaczymy…

        1. 2. Nadinterpretowujesz tę nadinterpretację. 🙂 Nie chodzi o to, że efekt jest niefajny, ale o to, że jest mało istotny, jeśli komuś frajdę sprawia samo łażenie z aparatem.

  4. Polska strona Leica błysnęła znajomością angielskiego ?
    A co pan Fuss sądzi o „stykówkach”? Wszak przedmiot dotyka materiału światłoczułego ?

    1. Pisząc wzrok miałem na myśli wszystkie organy odpowiadające za widzenie, łącznie z mózgiem.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *