Cytaty: Problemem fotoamatora jest…

„Problemem fotoamatora jest to, że nie ma on powodów do robienia zdjęć.” Autor tych słów, Terence Donovan, jeden z najbardziej wziętych portrecistów angielskich zeszłego stulecia, z pewnością miał wiele powodów, żeby robić zdjęcia. Wiele funtów powodów. Fotoamator rzeczywiście takich powodów zwykle nie ma. Tylko… czy to rzeczywiście problem?

Z jednej strony, faktycznie: amatora nic do robienia zdjęć nie zmusza. Nie chce, to nie robi. Gdy nie ma nastroju albo czasu, albo uznaje, że warunki nie są odpowiednie, to nie fotografuje i już. Jeśli nie fotografuje, to się nie rozwija, co może stać się pewnym problemem. Z drugiej strony jednak…

Amator to etymologicznie ktoś, kto lubi. Jeśli lubi fotografować, to będzie to robić, bo czyż lubienie nie jest wystarczającym powodem? A skoro już jesteśmy przy wystarczających powodach: istnieje taka całkiem dobrze udokumentowana teoria psychologiczna, mówiąca, że ludzie szukają racjonalnych powodów, dla których robią to, co robią. Cokolwiek to jest, od fotografowania po malowanie paznokci. I kierując się regułami ekonomii (im mniej wysiłku, tym lepiej), poprzestają zwykle na pierwszym powodzie, jaki im się nasunie i wydaje się wystarczający.

Rower z Montichiello

Dlaczego fotografuję? Jeśli pierwsza odpowiedź brzmi „bo lubię”, to jest to odpowiedź wystarczająca i nie trzeba szukać następnych. Jeśli pierwszą odpowiedzią jest „bo mi płacą”, to taka odpowiedź też jest wystarczająca… i nie szuka się następnych.

Fotografuję, bo mi za to płacą, więc lubienie nie jest już konieczne. Ale jeśli nie będą płacić (bo np. chwilowo nie ma zamówień), to znika przyczyna fotografowania i nie ma już powodu, żeby brać aparat do ręki. A kto nie fotografuje, ten się (fotograficznie) nie rozwija. Czy więc problemem zawodowego fotografa nie jest to, że ma namacalne powody do robienia zdjęć?

P.S. Dziękujemy Piotrkowskiemu Towarzystwu Fotograficznemu Fcztery za zabranie nas na weekend w miejsce, gdzie nie było ani grama internetu, a za to było całe mnóstwo fotografii.

  1. Hm, ale chyba zawodowi fotografowie też kiedyś lubili robienie zdjęć (i pewnie większość lubi do tej pory :o)) O ile mogę sobie wyobrazić kogoś, kto nie lubi księgowości, a księgowym został, to jakoś fotografa trudniej mi do takiego szablonu dopasować. Przynajmniej do niedawna był to raczej zawód elitarny i niespecjalnie rozważany przez młodych ludzi planujących zawodową przyszłość ;o) Fotografami zostawali więc chyba głównie ci, którzy najpierw dali się porwać pasji amatorskiego pstrykania?

    Niemniej widzę tu inny problem – wpadnięcia w rutynę. Profesjonaliście o to łatwiej, bo po prostu MUSI zdjęcia robić – w końcu z tego żyje. Amator – jeśli nie chce, nie ma ochoty, nie widzi warunków – po prostu odkłada aparat i robi sobie przerwę, po której wraca zwykle „odświeżony”.

    Sam jestem amatorem i cieszę się z tego – nic nie muszę :o) Zdjęcia robię dla siebie i rodziny, nie czuję żadnej presji. Czasem przez kilka dni nie biorę aparatu do ręki, bo nie ma czasu lub okazji – wiem, że przez to nie rozwijam się tak szybko, jakbym mógł, ale przecież to moje hobby, a nie jakieś zawody ;o)

    1. Hm, ale chyba zawodowi fotografowie też kiedyś lubili robienie zdjęć (i pewnie większość lubi do tej pory :o))

      Oby. 🙂 Wiesz, jaki jest prosty mechanizm zniechęcania i demotywacji? Zacząć płacić za coś, co ktoś robi za darmo, bo lubi. Jak zacznie dostawać za to pieniądze, to podstawowym uzasadnieniem stanie się „robię, bo dostaję za to kasę”, co dość szybko niweluje całą frajdę.
      Zawodowcy od fotografii mają tu jeszcze tę pułapkę, że zdjęcia, jakie lubią robić, to niekoniecznie te, za które gotów jest zapłacić klient…

      Fotografami zostawali więc chyba głównie ci, którzy najpierw dali się porwać pasji amatorskiego pstrykania?

      …najpierw… 🙂

      Profesjonaliście o to łatwiej, bo po prostu MUSI zdjęcia robić – w końcu z tego żyje.

      Gorzej. Profesjonalista nie żyje ze sprzedaży zdjęć, tylko z realizacji umów z klientami, a samo fotografowanie jest tylko drobnym elementem tego procesu… Bardzo fajnie pisze o tym duChemin: http://dfv.pl/ksiazki.html?id=1225

  2. fakt, że fotoamator robi zdjęcia, pomimo braku konkretnych powodów, problemem raczej nie jest 🙂

  3. Chciałam sobie przypomnieć „Jak kupić statyw” i nie mogę otworzyć, wyskakuje błąd 404 🙁

    1. Bo nie ma takiej strony i oficjalnie nigdy nie było. 🙂 Załapałaś się na wewnętrzne testy. Ale temat wróci i będzie już oficjalnie – myślę, że w ciągu tygodnia.

  4. Wiesz, jaki jest prosty mechanizm zniechęcania i demotywacji? Zacząć płacić za coś, co ktoś robi za darmo, bo lubi. Jak zacznie dostawać za to pieniądze, to podstawowym uzasadnieniem stanie się „robię, bo dostaję za to kasę”, co dość szybko niweluje całą frajdę.
    Często tak właśnie jest. Ale zdarzają się szczęściarze, którzy robią, to co kochają i jeszcze się za to im płaci :o) Ja na przykład jestem programistą i programowanie wciąż sprawia mi przyjemność, mimo że od dziesięciu lat robię to zawodowo ;o) Zgodzę się jednak, że z fotografią może być nieco inaczej (w sensie czerpania przyjemności z czegoś, co robi się na życzenie klienta, a nie tylko dla siebie)

    Profesjonalista nie żyje ze sprzedaży zdjęć, tylko z realizacji umów z klientami, a samo fotografowanie jest tylko drobnym elementem tego procesu…
    Oczywiście, masz rację, Piotrze. Użyłem skrótu myślowego, mam świadomość, że zarabianie na fotografii to nie tylko wrzucanie zdjęć na serwisy stockowe i czekanie na zdobycie przez nie popularności ;o) I dlatego też dodatkowo się cieszę, że fotografuję amatorsko :o)

  5. Ja na przykład jestem programistą i programowanie wciąż sprawia mi przyjemność, mimo że od dziesięciu lat robię to zawodowo ;o)

    Szczęściarz! Niestety dosyć często klient życzy sobie czegoś, co zupełnie mi się nie podoba. I wtedy przyjemność się kończy 🙁

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *