Wenecja i jej chaos

Aparat to narzędzie…

Wenecja po deszczu

… do uczenia się, jak patrzeć bez aparatu. Dorothea Lange tym przewrotnym zdaniem mówi, jak być lepszym fotografem: trzeba się nauczyć patrzeć. Biorąc do ręki aparat, ludzie zaczynają się mocniej przyglądać otaczającemu światu. Tam, gdzie normalnie przeszliby bez zwrócenia uwagi na cokolwiek, wypatrują czegoś ciekawego. I czasem widzą: „O, od kiedy na tym budynku są takie rzeźbienia? Wyglądają na stare… serio były tu w zeszłym tygodniu?” Pewnie były… ale gdy się chodziło bez aparatu, widziało się tylko zielone i czerwone światła na ulicy, no i może jakieś wystawy, czasem przechodzących znajomych. Układ dachów, światło odbijające się od okien, kompozycja z linii ulicy i dwóch bram, przeróżne większe lub mniejsze zestawienia kolorów, obiektów, ludzi z otoczeniem – to wszystko zaczyna się zauważać, gdy szuka się kadrów. Rzeczy niekoniecznie mające praktyczne znaczenie, ale wyglądające ciekawie, niecodziennie albo po prostu ładnie. Z biegiem czasu, osobnik fotografujący zaczyna dostrzegać kompozycje nie tylko, gdy ma przy sobie aparat. Po prostu chodzi po świecie i widzi różne rzeczy – znacznie więcej, niż dostrzegał wcześniej. Świat robi się bardziej interesujący, tyle w nim piękna! Nawet zwykła kałuża potrafi zaciekawić. I gdy już użyjemy aparatu do tego podstawowego zadania, czyli nauczenia się jak patrzeć, to wtedy warto go też zastosować w drugiej roli: rejestratora tego, co udało się dostrzec.

Wenecja i jej chaos

Oba zdjęcia oczywiście z Wenecji.

  1. Już nie muszę sprawdzać, czy artukuł jest przez By: Ewa, czy By: Piotr. Jesteście rozpoznawalni nie tylko poprzez tematykę, ale i styl – to wielka zaleta.
    Nawiązując do powyższego artykułu to wielokrotnie łapię się na tym, że patrzę kadrami, nawet na bałagan na stole, od razu zamykam to w ramkach, pionowych, poziomych, kwadratowych. Zawsze prostokątnych. Tak było, jest i będzie jeśli chodzi o obrazowanie świata. Od wieków ludzie malują zamykając obrazy czy rysunki w formach prostokątnych. Czasem są odstępstwa, ale to wyjątki. A przecież człowiek widzi obraz… no właśnie jaki? Jak nie rusza głową to chyba owalny.
    Ostatnio miałem możliwość korzystać z zabawki VR 360, kręcę się, kręcę i szukam kadrów – oczywiście prostokątnych.
    Ewo, trudno mi się zgodzić z faktem, że najpierw uczymy się patrzeć przez aparat, a dopiero potem robimy zdjęcia. U wielu zaobserwowałem proces odwrotny, zaczęli robić zdjęcia i poprzez obserwację swoich błędów uczyli się patrzeć na otoczenie z większą przenikliwością i uwagą. Co w efekcie skutkuje lepszymi zdjęciami 🙂

    1. …… osobnik fotografujący… (Homo Photograficus) 🙂
      Maciej jesteś pewien że to Ewy tekst? Na moje to pisał Sir David Attenborough, a czytała Krystyna Czubówna.;)
      …Niektóre osobniki tego gatunku mają zwyczaj odbywać stadne rytuały związane z fotografowaniem. Przywódca stada (samiec alfa, najwyższy szaman) ciągnie za sobą grupę adeptów, często przez odludne tereny ucząc ich sztuki wypatrywania i tropienia ciekawych kadrów. Takie stado potrafi migrować nawet tysiące kilometrów dla zaspokojenia swoich potrzeb i odprawienia odpowiednich obrzędów. Cechą charakterystyczną takiego osobnika jest pochylona sylwetka nad trójnogiem unoszącym obiekt kultu i religii – aparat fotograficzny. Bardzo często rozmiar, waga i zaawansowane funkcje tego urządzenia świadczą o randze w stadzie i statusie społecznym. Gatunek – ogólnie bardzo przyjazny, nie ma okresu ochronnego, nie wymagający kwarantanny… 🙂

      1. gdyby przypadkiem blog E&P przyznawał nagrody Złote Usta albo coś w ten deseń, to faworyt za rok 2016 jest już znany 😉
        mnie z kolei nurtuje coś innego – czy w całym tym procesie, opisanym tak pieczołowicie, nie dojdzie kiedyś do wyeliminowania aparatu? 😀

    2. „U wielu zaobserwowałem proces odwrotny, zaczęli robić zdjęcia i poprzez obserwację swoich błędów uczyli się patrzeć na otoczenie z większą przenikliwością i uwagą”

      No tak, zgadzam się, w trakcie tej nauki patrzenia też się wciska ten guziczek na górze 😉

  2. Zgadzam sie z Ewa. U osobnikow fotografujacych juz jakis czas, mozna zaobserwowac wrecz neurotyczne mysli analizujace kazdy ciekawy i potencjalny kadr nawet, gdy nie mamy przy sobie aparatu fotograficznego. Ja tak mam niestety.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *