Panoramowanie amazonki, świętokrzyskie

Świętokrzyskie Historie 2017

Panoramowanie amazonki, świętokrzyskie

Siódmą już edycję warsztatów Czarowne Świętokrzyskie zaczęliśmy od sesji w zabytkowej, pochodzącej z XVIII wieku hucie w Maleńcu. Mnóstwo prastarego żelastwa, trudne, ale ciekawe światło, przesączające się przez deski ścian budynku i parę godzin na szukanie interesujących form stanowiło niezłą estetyczną rozgrzewkę przed resztą fotograficznego weekendu.

Wewnątrz koła młyńskiego, świętokrzyskie

Sporym zainteresowaniem cieszył się „Szaleniec z Maleńca” – ogromne, 38-tonowe koło zamachowe, ale atrakcji było więcej – można było m.in. zrobić zdjęcie z wnętrza koła młyńskiego. A w ramach wzmożenia sił – pójść na grilla.

Staw w podczerwieni, świętokrzyskie

Zachód słońca zastał nas – wcale nie przypadkowo – nad pobliskim jeziorem.

Kolacja i wieczorne warsztaty nie były wcale końcem dnia, bo przed północą poszliśmy jeszcze fotografować gwiazdy. W środku miasta – a co! No dobra, Modliszewice nie są miastem, a wsią, a my starannie wybieraliśmy miejsce jak najmniej oświetlone lampami ulicznymi. Naszym pierwszym planem były ruiny obronnego dworu, fotografowane przez fosę, a nad nimi oczywiście rozgwieżdżone niebo. Ruiny sami sobie oświetliliśmy – latarką.

Gwiazdy nad Modliszewicami, świętokrzyskie

Sobotni poranek znowu przywitaliśmy przy tych samych ruinach, po śniadaniu czekała nas sesja w klasztorze w Sulejowie, a później – gwóźdź programu, czyli dwie dziewczyny w historycznych strojach, fantastycznie jeżdżące na koniach. Matylda i Dagmara chyba miały nie mniej frajdy, pędząc wokół naszej grupy niż my, fotografując je. Jeździecki pokaz trwał ponad półtorej godziny, było więc sporo czasu na poćwiczenie różnych sposobów fotografowania koni, w tym także na niełatwą technikę panoramowania.

Fotograficzne ćwiczenia ułatwiało nam to, że dziewczyny świetnie jeździły – prowadziły konie równo, szybko i płynnie, a co więcej – przewidywalnie. No i potrafiły skłonić konia do chodzenia nie tylko na czterech nogach…

Konne popisy, świętokrzyskie

Zachód słońca wśród rzepaku, kolacja i tradycyjna wieczorna dyskusja o wykonanych zdjęciach zakończyły sobotnią część warsztatów. A następnego dnia zeszliśmy do podziemia – przez godzinę mieliśmy tylko dla siebie jaskinie Kadzielni.

Jaskinie Kadzielni, świętokrzyskie

 

    1. Jaka ustawka? Przechodzimy sobie przez polanę, a tam dwie królewny uciekają z janczarskiego jasyru. To żeśmy je zaczęli fotografować. Biedaczki zgubiły drogę i z pół godziny się kręciły po polanie w kółko, a później przeniosły się na drugą i na trzecią. Ustawka? Pfff… 😉

  1. Piotrze, jaką przysłonę stosujesz przy panoramowaniu? Myślę, że ciekawszy efekt daje większa głębia ostrości. Takie „rozmazanie” poprzez ruch aparatu w jednym kierunku daje większą dynamikę. Widać to zwłaszcza na pierwszym planie.
    Lubię zdjęcia w podczerwieni, przy poprzednim aparacie wystarczał mi filtr IR, przy obecnym nie daje rady.

      1. Priorytet czasu tylko, jeśli ktoś nie potrafi trybu manualnego ustawić. Jak na przemian biega przed obiektywem koń jasny i koń ciemny, to priorytety są ryzykowne, bo aparat będzie zmieniał jasność w w zależności od barwy konia – a nie powinien. Zdecydowanie lepiej ustawić wszystko w trybie manualnym i reagować jedynie na zmiany intensywności światła (słońce zachodzące za chmury).

        1. …ale jak sam piszesz, na przemian biegnie kon jasny i ciemny, to jak szybko reagowac na zmiany intensywnosci swiatla przy trybie manualnym. Tak pytam z ciekawosci.

          1. Ale one biegną w tym samym świetle. 🙂 I jasny koń ma być jasny, a ciemny – ciemny. Aparat w dowolnym priorytecie nie ma pojęcia, jaka powinna być jasność konia, więc będzie zmieniał ekspozycję. A reagować należy tylko na zmianę intensywności światła, wynikającą z chmur.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *