Świt na Erg Chebbi, Maroko

Herbatka na Erg Chebbi

Świt na Erg Chebbi, Maroko

Za pomocą wielbłądów dotarliśmy do obozowiska na środku pustyni Erg chebbi i za pomocą tych samych wielbłądów wróciliśmy następnego dnia. Wielbłądy bez wątpienia są najbardziej malowniczą metodą podróżowania po pustyni i równie bez wątpienia nie są metodą najwygodniejszą. I tak też jest z pustynią – nie jest wygodnym miejscem, ale pięknym. Wdrapywanie się na wydmy jest męczące, ale widoki o zachodzie i wschodzie słońca są warte wysiłku. Noc była krótka, bo bezchmurne niebo i nów dało nam wreszcie okazję do gwiezdnych interwałów. W tej krótkiej nocy zdążyliśmy jeszcze upchnąć berberyjską ucztę i ćwiczenia z fotografowania i filmowania przy świetle ogniska śpiewających Berberów. Pogoda nam się trafiła idealna, bo w nocy nie było chmur wcale, a na wschód słońca pojawiły się drobne chmury na krańcach pustyni, jak widać na obrazku. Wschodami i zachodami wśród diun jeszcze będziemy Was męczyć – na razie tyle, bo w kanionie Todra, gdzie obecnie jesteśmy, internet sprawia wrażenie, jakby napędzany był ślimakami.

Świt na Erg Chebbi, Maroko

P.S. Do Maroka lecieliśmy przez Paryż, ale wracać będziemy przez Rzym. To tak jakby ktoś był ciekaw 🙂