Kapliczka przy Giorgiopoulis

Zmiana systemu

Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie wzgórza, ale jeśli po wdrapaniu się tam okazuje się, że wcale nie jest ładniejsza… trudno uniknąć rozczarowania. Tyle wysiłku i świat wcale nie stał się piękniejszy? Zmiana systemu to działanie bardzo ekscytujące maniaków sprzętowych, ale dla fotografa to zawsze utrudnienie w tym, co najfajniejsze – w robieniu zdjęć. Nawet zmiana aparatu na model tej samej firmy zawsze wymaga przyzwyczajenia, wyrobienia sobie nowych odruchów, wyćwiczenia pamięci mięśniowej, aby szybko i sprawnie znajdować potrzebne funkcje. Przy wymianie Canona na Nikona lub odwrotnie, któregoś z nich na Fuji, Sony czy Olympusa (lub vice versa) powrót do rytmu fotografowania zajmuje trochę czasu. Czy warto?

Kapliczka przy Giorgiopoulis

Jest kilka typowych powodów zmian systemu. Niektóre z nich są racjonalne, inne mniej.

– Spróbować czegoś innego. Bardziej zachcianka niż powód, do lepszych zdjęć raczej nie prowadzi, ale nie taki jest cel. Ma być nowa zabawka, to będzie nowa zabawka.

– Lepsza jakość obrazu. W zasadzie niezły powód, tyle że bardzo często stosowany „zamiast”: zamiast nauczyć się poprawnie naświetlać. Do tego przewaga jednego systemu nad drugim w jakości matryc często jest chwilowa – następna generacja odwraca kolejność na podium. Wreszcie, lepszą jakość można uzyskać w ramach tego samego systemu, zmieniając tylko aparat na model nowszy lub lepszy (aczkolwiek często oznacza to zmianę APS-C na pełną klatkę) – wówczas co najmniej część osprzętu i większość nawyków zostaje bez zmian.

– Brak jakiejś funkcji. Najbardziej zaawansowane aparaty w każdym z systemów mają przeważnie pełen zestaw obowiązujących aktualnie funkcji, najniższe modele zawsze są okrojone. Może się zdarzyć, że „równoległy” model konkurencyjny ma coś, czego nasz aparat nie ma, ale prawie na pewno wyższy model „naszej” marki będzie miał to, czego potrzebujemy. Zmiana w obrębie systemu jest zawsze tańsza.

– Ewolucja poszła w niewłaściwą stronę. Nowa generacja ma wyświetlacze elektroniczne a my chcemy optyczne (albo: chcemy EVF, a w „naszym” systemie nadal wszystkie aparaty mają wizjer optyczny). No cóż, jeśli rodzaj wyświetlacza jest dla nas istotny, to faktycznie zmiana systemu jest konieczna.

– „Brakuje mi obiektywu….” W praktyce oznacza to przejście na pełnoklatkowego Nikona lub Canona, gdzie oferta obiektywów jest najszersza, włączając w to tilt/shifty, superteleobiektywy i bogactwo jasnych stałek, od szerokokątnych po umiarkowane tele. Szkoda, że obie te firmy nie mają równie ciekawej oferty dla swoich systemów APS-C, niemniej ofertą obiektywów dla modeli pełnoklatkowych biją konkurencję na głowę. Co ciekawe, Canikon wygrywa wówczas nad rywalami cenowo – nawet jeśli znajdziemy podobny obiektyw u Pentaxa/Olympusa/Sony/Fuji, to prawie na pewno odpowiedni model Canona lub Nikona będzie tańszy.

– „Mam za dużo – zwłaszcza kilogramów”. To jest argument za pożegnaniem z Canikonem i przejściem na któryś z sensownych bezlusterkowców (bezlusterkowce Canikona trudno określić jako sensowne). Trzeba się wówczas liczyć nie tylko z kosztem takiej wymiany, ale także ograniczeniem dostępności obiektywów i w ogóle z ograniczeniem pola manewru w zakresie sprzętu: pod względem możliwości fotograficznych i jakości obrazu trudno przebić Canikona D4/D1X z arsenałem systemowych obiektywów, lamp błyskowych i innych akcesoriów.

Zmiana systemu zawsze spowalnia rozwój fotograficzny i w pierwszym okresie bardziej przeszkadza niż pomaga robić zdjęcia. Czy pomaga na dłuższą metę – zależy od tego, na ile racjonalnie, kierując się rzeczywistymi potrzebami, zmieniliśmy system. Różnicę powinno być widać po zdjęciach – jeśli różnicy nie widać, straciliśmy tylko czas, a być może i pieniądze.

  1. Jakoś odbieram ww. tekst jako autosugestię zmierzającą w stronę przekonania (głównie autora tekstu) o tym, że lepszego wyboru (niż ten który onegdaj dokonał) wykonać nie można 😉 Nie wiadomo też, czy rozpatrywać można sens końcowy jako pochwałę wytrwania w swoim systemie, czy też żalenie się całemu światu z takiego wyboru. Nie rozumiem też pisania ciekawostek w stylu „wolucja poszła w niewłaściwą stronę. Nowa generacja ma wyświetlacze elektroniczne a my chcemy optyczne” – znaczy kto chce, a kto nie chce ? Bo że autor tekstu nie chce, nie lubi – to już wiemy 😉 Ale jest dosyć spora grupa osób korzystających z EVF. Mz problem wynika tu głównie z nieznajomości tematu, bo spotkałem się już z opiniami, że EVF nie można używać w studiu bo…. jest za ciemno w wizjerze przy większych przysłonach :))) A wystarczy tylko wyłączyć symulację (podgląd) naświetlenia w menu aparatu w trybie manualnym (większość bezlusterkowców ma taką w zakładkę w menu (a może i wszystkie). No tak, ale łatwiej przecież ponarzekać na EVF, że ciemno i w ogóle be 😉 Tak więc standardowo jak z jedzeniem 😉 często nie lubimy tego co nieznane, ale nigdy tego nie próbowaliśmy :))) Co do stwierdzenia „model konkurencyjny ma coś, czego nasz aparat nie ma” – małe pytanie do autora tekstu – czy autor miał okazję sparowania aparatu z komórką, aby ustawiając przykładowo bezlusterkowiec na statywie (lub trzymać go gdzieś tam u góry, na dole itp. w mało dostępnym dla innych miejscu) ustawiał potrzebne do wykonania parametry zdjęcia jak: kadr,ostrość (wskazując palcem na ekranie smartfona w którym miejscu aparat ma ustawić ostrość), przysłonę, itp widząc wszystko na ekranie swojego smartfona ??? Po ww. tekście przypuszczam, że jednak nie 😉 Umówmy się, że jednak technika pomaga często w wykonaniu zdjęcia i to, że coś lubimy niekoniecznie powinno dyskryminować inne rozwiązania 😉 Pozdrawiam

    1. Jakoś odbieram ww. tekst jako autosugestię zmierzającą w stronę przekonania (głównie autora tekstu) o tym, że lepszego wyboru (niż ten który onegdaj dokonał) wykonać nie można

      Nie odpowiadam za Twój odbiór. Z listy sytuacji mniej lub bardziej racjonalnie przemawiających za zmianą systemu przeczytałeś połowę.

      Nie rozumiem też pisania ciekawostek w stylu „ewolucja poszła w niewłaściwą stronę. Nowa generacja ma wyświetlacze elektroniczne a my chcemy optyczne” – znaczy kto chce, a kto nie chce ?

      No właśnie. Czytanie połowy zdania prowadzi do dziwnych wniosków. A jakbyś przeczytał drugą połowę: „(albo: chcemy EVF, a w „naszym” systemie nadal wszystkie aparaty mają wizjer optyczny)”?

      bo spotkałem się już z opiniami, że EVF nie można używać w studiu bo…. jest za ciemno w wizjerze przy większych przysłonach

      Coś dzwoniło, ale to nie ten kościół. Nie chodzi o wartość przysłony, tylko o kontrast sceny oświetlonej pilotami lamp studyjnych, przy którym to kontraście słabo widać na EVF obszary w cieniu, które jednak na gotowym zdjęciu widoczne będą. A jak już jesteśmy przy kościołach, zwłaszcza gotyckich – to też niezły przykład ograniczeń wizjerów elektronicznych.
      Niemniej wpis nie jest o przewadze jednych wizjerów na innymi – takie zrozumienie wzięło Ci się z czytania co drugiej linijki tekstu.

      czy autor miał okazję sparowania aparatu z komórką, aby ustawiając przykładowo bezlusterkowiec na statywie (lub trzymać go gdzieś tam u góry, na dole itp. w mało dostępnym dla innych miejscu) ustawiał potrzebne do wykonania parametry zdjęcia jak: kadr,ostrość (wskazując palcem na ekranie smartfona w którym miejscu aparat ma ustawić ostrość), przysłonę, itp widząc wszystko na ekranie swojego smartfona ???

      Wydaje Ci się, że wi-fi w aparatach i sterowanie z poziomu smartfona jest zastrzeżone wyłącznie do bezlusterkowców?

      Umówmy się, że jednak technika pomaga często w wykonaniu zdjęcia

      Jeśli masz na myśli sterowanie aparatem przez wi-fi, to nie umówimy się, że „często pomaga w wykonaniu zdjęcia”. Mogę się zgodzić na „są specyficzne sytuacje, gdy pomaga”.

  2. ps.2
    Odnośnie: „Różnicę powinno być widać po zdjęciach – jeśli różnicy nie widać, straciliśmy tylko czas, a być może i pieniądze.” – często wygoda, bezpieczeństwo fotografa stoją pod znakiem zapytania i czasem wolałbym siedzieć w samochodzie sterując sobie z poziomu smartfona/tabletu aparatem niż stać gdzieś z tele szkłem za kosmiczne kwoty fotografując niebezpieczne zwierzaczki. No ale przecież prawdziwy fotograf to nawet przy -30 wejdzie do wody w woderach 🙂

    1. czasem wolałbym siedzieć w samochodzie sterując sobie z poziomu smartfona/tabletu aparatem niż stać gdzieś z tele szkłem za kosmiczne kwoty fotografując niebezpieczne zwierzaczki […] No ale przecież prawdziwy fotograf to nawet przy -30 wejdzie do wody w woderach

      Nie pomyliłeś smartfona z dronem? 🙂 A jak ten sprzęt najpierw ustawisz, bez wychodzenia z samochodu i łażenia w woderach? 🙂

      Ten tekst z linka to, niestety, bardziej „mam sterowanie ze smartfona, muszę znaleźć jakieś zastosowanie dla niego” niż „jak sterowanie ze smartfona rozwiązało mi problemy, o które potykałem się od dawna”.
      Scena z drzewkiem: autor wysiadł z samochodu, ustawił aparat na statywie, skonfigurował sobie komunikację przez wi-fi ze smartfonem, po czym… wsiadł do samochodu i dopiero z jego wnętrza wyzwolił migawkę. A co stało na przeszkodzie, żeby zrobić to od razu po ustawieniu aparatu na statywie?

      Przykład z długimi ekspozycjami jeszcze śmieszniejszy, zwłaszcza argument „Shooting images for 20-30 seconds at the time while standing in an uncomfortable position can be a challenge that the Fujifilm Camera Remote resolves this issue entirely”. Zakładam, że autor jednak takie 20-30 sekundowe ekspozycje jednak robi ze statywu. To po co, po ustawieniu aparatu na statywie, wpatruje się w wyświetlacz w trakcie trwania naświetlania?

      PS. Będę wdzięczny za linkowanie tekstów w oryginale, bez tłumaczenia guglowego. Kto potrzebuje, tłumaczenie sobie sam włączy.

      PPS. Z dyskusji pod tą notką ambasadora Fujifilm wynika, że to użycie smartfona do wyzwalania jest ograniczone do 30 sekund. Przy czasie B i naprawdę długiej ekspozycji trzeba nadal używać wężyka.

  3. Dziwny, bardzo dziwny wpis. O co tu chodzi? Do kogo jest skierowany?
    Oczywiście, że każdy dojrzały (dzisiaj) fotografujący wybierał kiedyś system, producenta i uczył się jak najlepiej wykorzystać swój sprzęt. Większość pozostaje przy swoim pierwotnym wyborze i to jest prawidłowe, bo dzisiaj w każdym systemie można robić dobre zdjęcia, pod warunkiem że system, ba – model korpusu i optyka zostały dobrze wybrane pod katem własnej aktywności fotograficznej. Ale część fotografów zmienia system, zresztą z różnych powodów. I dlaczego pisać – nie, nie róbcie tego bo będzie gorzej. To jest jakaś prawda objawiona?
    Nauczenie się i przyzwyczajenie do wszystkiego co oferuje posiadany system to wielki komfort pracy i przemawia za pozostanie w posiadanym systemie. I nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto zmienia system, nie zdawał sobie z tego sprawy. Zrobi to, wbrew zastrzeżeniom Autora wpisu, po rozważeniu własnych za i przeciw. Ktoś, kto zmienia system, robi to świadomie, w oparciu o swoje potrzeby. Tak kategoryczne stwierdzenia Autora wpisu, zniechęcające do zmiany systemu wydają mi się trochę chore.
    Piszę to, mimo że sam trzymam się kurczowo najbardziej nielubianego przez Piotra systemu.
    Co więcej, w tym systemie przymierzałem się do zmiany producenta korpusów, bo zapewniały lepszą jakość zdjęć. Nic z tego – nie zapewniały mi idealnej ergonomii podczas wielogodzinnych sesji terenie. Niby super zgodność z tym co pisze Piotr. Ale to nie Piotr (Jego wpis) decyduje o mojej decyzji. To jest moja wyważona decyzja, którą sam wypracowałem. Ale mój przyjaciel i nauczyciel fotografowania „naszych” tematów już kilkakrotnie zmieniał sprzęt do tych tematów, w miarę jak pojawiały się nowe rozwiązania techniczne, aż nareszcie teraz ma to, co zapewnia mu wymaganą przez niego jakość i jednocześnie duży komfort pracy. I Jego kolejne decyzje i moją uważam za jedynie słuszne, chociaż są tak różne.
    Tych co pozostają przy swoim wyborze systemu nie trzeba przekonywać, że dobrze zrobili.
    A zniechęcanie tych co zamierzają zmienić system jest niewłaściwe. Nie posłuchają; to jest ich decyzja i widać do niej dojrzeli.

    1. Nie wiem skąd wniosek, że zniechęcam do zmiany systemu. Może to wpływ wcześniejszego komentującego? 🙂 Są powody racjonalne, choć warto mieć świadomość, że nawet racjonalna zmiana ma swoje koszty i to nie tylko finansowe. I że każda zmiana to zawsze coś za coś – nie ma systemu idealnego, więc przejście ze sprzętu jednego producenta na sprzęt innego to zawsze korzyści na jakimś polu i ograniczenia na innym.
      Wiem, że Ty wybierałeś system świadomie i w oparciu o swoje potrzeby, ale byłbym mocno sceptyczny do tezy, że wszyscy zmieniający system są równie racjonalni. Niektórzy zmieniają system kilka razy, bywa, że zataczając koło i wracając w okolice systemu, z którego ruszali. 🙂

      1. „Nie wiem skąd wniosek, że zniechęcam do zmiany systemu. Może to wpływ wcześniejszego komentującego?”
        Czyli nie tylko ja to zauważyłem 😉 Nawiasem pisząc od czasów pierwszego analoga (Canona A-1) systemowi wierny jestem do chwili obecnej. Nie zmienia to faktu, że dostrzegam inne możliwości poza „swoim” systemem, który być może dla wielu innych osób jest zbyt konserwatywny i nie będzie dla grała roli szeroka oferta systemowych ponieważ skupią się na kilku zwyczajowo używanych obiektywach. Umówmy się, że nie każdy potrzebuje TS oraz 1200 mm z f/2.8 ale większość osób zauważy jednak różnicę pomiędzy APS-C a FF i choć dla większości osób „magia pełnej klatki, plastyka itp.” to mit wyssany z palca to ja jakoś nigdy nie wyśmiewam się z osób, które mają inne od mojego zdanie w powyższym temacie. I w dalszym ciągu nie rozumiem „przesłania” zawartego przez autora w dzisiejszym wpisie, ale zapewne po prostu się nie znam i tyle 😉

  4. A ja się wykręcę i powiem co ja lubię.
    Otóz zdjęcie na początku tego wpisu lubię chyba najbardziej ze wszystkich ostatnio tu pokazywanych i ostatnio przeze mnie oglądanych poza tym blogiem. Zastanawiam się czy nawet nie bardziej nawet niż moje własne, w których znęcam się nad kontrastem koloru albo czerni i bieli. Niestety (dla siebie), piszę to poważnie.

    1. Dziękuję bardzo. To z naszej 13. (!) fotowyprawy – kapliczka św. Mikołaja w Georgiopoulis na Krecie. Bardzo popularne miejsce na sesje ślubne. 🙂

  5. Okay, ale jak tlumaczyc testy porownawcze Nikona i Canona (mam oczywiscie na mysli odpowiadajace sobie modele) ktore zawsze wykazuja wyzszosc Nikona nad Canonem w temacie jakosc zdjec? Czy tego nie widac na zdjeciach? Jesli nie, to jaki jest sens wogole czytac takie testy skoro z gory trzymamy sie kurczowo takiego a nie innego systemu.

    1. Wszystkie testy Ci zgodnie powiedzą, że aparaty, którymi McNally robił zdjęcia do swoich książek (jakieś Nikony D2x i podobne zabytki) są fe i fuj. I widzisz to na jego zdjęciach?

  6. Z kilkoma tezami artykułu w pełni się zgadzam, np. z faktem iż po zmianie systemu następuje zatrzymanie w rozwoju. Przez kilka lat korzystałem z m4/3 robiąc w większości reportaż i portret środowiskowy. Starając się złapać bakcyla fotografii krajobrazowej natrafiłem na duże ograniczenia matrycy, gdy sprawdziłem jej parametry na DXOmark okazało się, że ma rozpiętość tonalną 10 Ev. To stanowczo za mało dla dużych kontrastów oświetlenia. Wykorzystanie filtrów (polar, połówkowe itp.) też było obarczone trudnością z uwagi na działanie elektroniki redukującej na ekranie i wizjerze efekt ich działania, prawidłowe ustawienie filtrów było karkołomne. W trudnych warunkach oświetleniowych AF poddawał się a na ręczne ostrzenie nie było czasu. Zrobiłem analizę finansową ile muszę wydać na nowy (czytaj o lepszych parametrach) korpus w systemie oraz szkła, aby mieć szanse robić zdjęcia porównywalne technicznie z dzisiejszymi standardami. Porównałem to z ofertą lustrzanek i okazało się, że zmieniając system wydam około 20% mniej na to co chcę mieć, niż pozostając w m4/3. I tak wylądowałem w aps-c z bagnetem F.
    Owszem, wracając z pleneru od razu poczułem jak wielką zmianą jest przejście z matrycy o rozpiętości tonalnej 10 Ev na 14 Ev oraz zapisu RAW z 12 bitów na 14. Trudne warunki oświetleniowe już nie są takim problemem jak poprzednio, AF daje radę a naświetlenie kadru o wiele lepsze. Nie muszę walczyć z szumami jakie dawała poprzednia matryca. Ale zmiana korpusu i oprogramowania spowodowała to, że kiedyś dochodziłem do granic możliwości aparatu a dziś uczę się nowej guzikologii i „charakteru” korpusu, by optymalnie go wykorzystać. Nowe programy to inna filozofia wywoływania raw i ich dalszej obróbki, na to tez trzeba czasu i cierpliwości. Ogólnie jestem bardzo zadowolony ze zmiany mimo, że robię trochę mniej dobrych kadrów niż poprzednio. Zahamowanie rozwoju wystąpiło.
    Czy wrócę do m4/3 ? Prawdopodobnie tak, ale jako zestaw uzupełniający i będzie to coś podręcznego do kieszeni, takie jak Panasonic Lumix DMC-GM5.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *