Toskania, TE cyprysy

Jeden połamany, jeden kontuzjowany

Tegoroczna jesienna fotowyprawa do Toskanii zaczęła się ostro i z przytupem. Już pierwszego dnia plenerowego (nie liczę niedzieli, gdyż parę godzin w Bolonii to tylko rozruch) jeden statyw uległ połamaniu, a inny się rozpadł, gubiąc nogę. Niewiele naszych fotowypraw zakończyło się bez strat w trójnogach, a Toskania jest wyjątkowo mordercza pod tym względem, ale jeszcze żadna fotowyprawa nie zaczęła się tak ostrą redukcją. Ok, drugi z poszkodowanych, Triopo, któremu odpadła noga, został za sprawą złotych rąk Ewy przywrócony do sprawności. Podejrzewam jednak, że rzeź trójnogów dopiero się zaczęła.Toskania, TE cyprysy

Skąd ten pogrom? No cóż, na fotowyprawach sprzętu fotograficznego naprawdę się używa – plenery poranne, plenery wieczorne, a w miedzyczasie fotospacery po różnych urokliwych miasteczkach, gdzie co i rusz wysoki kontrast lub słabe światło zabytkowych wnętrz skłaniają do użycia wsparcia. I tak statywy składa się i rozkłada po kilkadziesiąt lub więcej razy dziennie. To jest prawdziwy test wytrzymałości. Nic w sumie dziwnego, że nie przeżywają go statywy, których główną zaletą jest niska cena i lekka waga wynikająca z dużej zawartości plastiku.

Tani plastikowy statyw jest świetnym zakupem, jeśli nie zamierza się go używać. Robi się jednak drogi, gdy ktoś naprawdę za jego pomocą próbuje fotografować. Należałoby brać ich kilka na każdą sesję – a i to tylko, jeśli za sukces uznać powrót z całością wyposażenia. Jeśli natomiast liczyć procent nieporuszonych zdjęć uzyskanych za pomocą „rozsądnych cenowo” statywów, to nagle robią się one cholernie drogie. Z aparatami i obiektywami jest inaczej niż ze statywami. Dobry statyw kupuje się raz. Tanie statywy kupuje się często.

    1. Tu by żaden klej nie pomógł, bo rozsypało się łączenie sekcji, czyli element ruchomy. Trzeba było to poskładać tak jak oryginalnie było, a nie kleić. Niestety, bliskie oględziny wykazały, że sypać się będzie dalej.

  1. Zgadzam się z artykułem w całej rozciągłości!
    Jeszcze pamiętam, jak kupiłem mój pierwszy statyw za 39 zł na Allegro. Wtedy cieszyłem się, że w ogóle jest. Następny był bardzo drogi, bo kosztował całe 200 zł. Tak mi się przynajmniej wydawało, aż pojechałem nad morze i zrobiłem kilka zdjęć na długim czasie naświetlania. Okazało się, że wszystkie zdjęcia były poruszone!
    Teraz wreszcie mam porządny statyw, albo tak mi się wydaje, bo nie byłem na Islandii ;P

  2. To chyba dla mnie ten artykuł:) Właśnie odkryłam, że jedna noga luźno „lata” przy rozkładaniu, dokręcanie śruby nic nie daje:( Miał być dobry( Bernro A300BX), a wytrzymał rok i to wcale nie takiego intensywnego użytkowania (bo nie lubię). Teraz czeka mnie kolejny zakup, tylko niech ktoś mi powie co konkretni kupić, żeby było dobre.

  3. Nie lubisz tego Benro, czy w ogóle statywów? No bo jak nie lubisz, to po co kupujesz :-)? A o kupowaniu statywów Piotr całą książkę napisał, ja jestem w połowie, więc nie odważę się radzić. Ale sam mam bazalt i jest mi z nim dobrze.

  4. Niestety nie lubię ogólnie statywu, ale wiem, że bez tego ani rusz. Książkę Piotra już przeczytałam, niby wszystko jasne, ale decyzję konkretną podjąć i tak trudno.

  5. Plenery wieczorne i poporanne bez statywu są praktycznie niemożliwe, ale zawsze pozostaje jakiż murek i woreczek z fasolką lub grochem, w razie dłuższych eskapad zawartość można kupić na miejscu 🙂 W ciągu dnia w urokliwych miasteczkach pomaga mi monopod. Czyli musisz kupić statyw, monopod i ten woreczek.

  6. Nie zapomnę jak mój „wspaniały” statyw ( wtedy tak mi się przynajmniej wydawało :)) został zrównany z ziemią i zmieszany z błotem podczas testu statywów na jednej z fotowypraw kiedy to Piotr na niego gwizdał a on drgał 😀 Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *