Rzeczywista różnica między jednym a drugim aparatem sprowadza się do tego, co możesz zrobić, a czego nie możesz. To też tłumaczy przyczyny problemów producentów, objawiające się spadkiem popytu na nowy sprzęt – skoro dotychczasowy aparat pozwala na zrobienie prawie wszystkiego, to po co kupować nowy? Tym bardziej mnie dziwi, że jak do tej pory producenci aparatów po tej linii nie bronią się przed inwazją smartfonów – o ile nowa lustrzanka nie daje wiele argumentów typu „tego nie zrobisz starą lustrzanką”, to już w opozycji „lustrzanka – smartfon” da się bez specjalnego trudu tak właśnie punktować fotokomórki. Dwie podstawowe różnice, widoczne nawet w rozmiarze fejsbukowym i dla laika to sprawność w fotografowaniu ruchomych obiektów oraz zdolność do uzyskania płytkiej głębi ostrości. Co więcej, są to różnice trwałe – raczej nie grozi, że kolejna generacja iFonów dokona na tym polu rewolucyjnego przełomu. Prezentacja tych dwóch cech w sposób, który trafi do zupełnych niefotografów, też specjalnie trudna nie jest: ujęcie biegnącego dziecka z ładnie rozmytym tłem będzie tyleż różne od smartfonowych pstryków, co przekonujące dla młodych mam (a więc przedstawicieli najbardziej wpływowej grupy nabywców). Dziwne, że nie widzimy takich reklam.

Sowa w locie

Jak potwierdziły zakończone wczoraj warsztaty z fotografowania ptaków, jedna z tych cech różnicuje też lustrzanki od bezlusterkowców. Wysoka skuteczność fotografowania szybkiego ruchu, wymagająca sprawnego ciągłego pomiaru ostrości i użycia trybu seryjnego, to nie jest coś, czym producenci bezlusterkowców mogliby się chwalić. Nie spodziewajmy się więc, że tak będą reklamowali się Olympus, Panasonic czy Fuji. Mogłoby to zrobić natomiast Sony, którego A77 (pierwsza wersja) całkiem dobrze sobie dawała radę w Ustroniu. Tylko czy Sony jest nadal zainteresowane promowaniem swoich „postlustrzanek”?

Zostaje Canikon, który ma zarówno lustrzanki z bardzo sprawnym autofokusem, jak i bogatą kolekcję obiektywów, pozwalających uzyskać płytką głębię ostrości. I nie rozumiem, czemu te cechy nie są akcentowane w reklamach tego duetu.

Sokół w locie

PS. Powyżej puchacz i sokół wędrowny z Ustronia. Z punktu widzenia fotografujących sokół mógłby trochę zwolnić, a puchacz latać bardziej w słońcu. 🙂

PPS. Miłośników zdjęć niewymagających szybkości zapraszamy na wystawę „Bursztynowy zwierzyniec”. Fotografie bursztynowych inkluzji wykonane przez Aleksandra Chmiela i Marka Wyszomirskiego będzie można oglądać do 3. sierpnia w warszawskim Muzeum Ziemi PAN, Al. Na Skarpie 27.

  1. smartfony nadają się do fotografowania…trudno powiedzieć czego 🙂
    na ostatnim urlopie próbowałem zrobić kilka zdjęć Galaxy S5-tką – poddałem się przy próbie ustawienia ISO i dobrania krótszego czasu – się nie da i w gorszym świetle smartfon należy unieruchomić 🙂
    Czekam więc na statywy do smartfonów 😉
    Druga kwestia to dostępne ogniskowe – takie akurat do robienia autoportretu lub zdjęcia grupowego i to by chyba było na tyle.
    Generalnie doświadczenie uważam za bardzo udane – aplikację Aparat można spokojnie odinstalować 😉

  2. Smartfony nadają się do fotografowania przede wszystkim 2 rzeczy. Ogólnych widoczków i rzeczy z bardzo bliska. Jest oczywiście ale. Powinno być sporo światła i najlepiej niech nie będzie wielkiej rozpiętości tonalnej w scenie. Do internetu spokojnie te zdjęcia starczą.
    Statyw do telefonu można razem z obiektywem dostać (normalnie jak u profesjonalisty, obiektyw na statywie 😉 ) np. http://www.wpcentral.com/review-12x-telephoto-lens-nokia-lumia-920, chociaż jakość tych szkieł jest dyskusyjna. Innych zresztą też http://www.wpcentral.com/samples-magnetic-lens-adapters-nokia-lumia-920
    Ale jak się ogląda zdjęcia https://www.ippawards.com/?project=2014-winners, to wiele ciekawych zdjęć da się i telefonem zrobić.

    1. Ale jak się ogląda zdjęcia https://www.ippawards.com/?project=2014-winners, to wiele ciekawych zdjęć da się i telefonem zrobić.

      Trochę się jakość sypie, ale to się maskuje ciężkim instagramem i jest arty. 😉
      A serio, to oczywiście, że fotosmartfon wystarczy zdecydowanej większości globalnej populacji do rejestracji chwil i dystrybucji wizualnej informacji o aktualnym statusie. Nie ma się co łudzić, że więcej niż 10% ludzi będzie potrzebowało kiedykolwiek aparatu dającego im kontrolę nad procesem powstawania zdjęcia. A nawet te 10% to mocno na wyrost. Niemniej jednak parę procent by pewnie skusiło się na zdjęcia niesmartfonowe, gdyby im ktoś pokazał, jakie to są.

  3. Smartfony są najlepsze w fotografowaniu etykiet! Zamiast zapisywać, co kupić, prościej pstryknąć etykietę, a później w sklepie pokazać ekspedientce, co ma znaleźć.

  4. „objawiające się skutkiem spadkiem popytu na nowy sprzęt” – sorry, Piotrze, nie rozumiem zdania 😉

  5. /…/ Prezentacja tych dwóch cech w sposób, który trafi do zupełnych niefotografów, też specjalnie trudna nie jest: ujęcie biegnącego dziecka z ładnie rozmytym tłem będzie tyleż różne od smartfonowych pstryków, co przekonujące dla młodych mam (a więc przedstawicieli najbardziej wpływowej grupy nabywców). Dziwne, że nie widzimy takich reklam./…/

    Wszystko to fajnie, tylko jest kilka problemów 🙂
    1. Prawdopodobnie większość młodych mam (tak wynika z moich obserwacji) nie ma bladego pojęcia o głębi ostrości i rozmytym tle. Te pojęcia nie są im do niczego potrzebne. Chodzi im o zarejestrowanie emocji dziecka i tylko na tym się skupiają. Nawet jeżeli same nie potrafią tych emocji zarejestrować, to widzą je na dobrych zdjęciach wykonanych przez inną osobę (sprawdziłem).
    2. Gdzie takie reklamy miałyby się pojawiać? Jeżeli mają być skuteczne, to oczywiście nie w pismach fotograficznych, tylko w prasie dla młodych mam np. „Mamo to ja” albo „Twoje dziecko”.

    1. 1. Nie mają pojęcia jak technicznie uzyskuje się płytką głębią ostrości, jak to się nazywa i jak się robi zdjęcia w ruchu, ale jak zobaczą taką fotografię, to świetnie wiedzą, że o to im właśnie chodzi.
      2. Młode mamy mogą być wszędzie, więc nawet reklamy na bilboardach byłyby sensowne. Tylko czy widziałeś gdziekolwiek reklamy z takim przekazem? Nie „to jest nowy aparat, tu się błyszczy, a tu ma mnóstwo megapikseli”, tylko „naszym aparatem zrobisz takie zdjęcia, a spróbuj je zrobić swoim smartfonem”?

  6. Myślę,że producenci wierzą w świadomość kupujących.. Jeżeli ktoś wie co to płytka głębia, wie, że potrzebuje szybkiego AF, to i wie, że musi kupić lustrzankę, odpowiednie szkło/szkła..Myślę,że szkoda pieniędzy na przekonywanie do lustrzanki kogoś, kto nie czuje „wstydu” robiąć „zdjęcia” komórką przy grilu.. Choć, ja ostatnio polecam wszystkim bezlusterkowce (szczególnie NX2000 :)) )

    1. To jest przekonywanie już przekonanych. Jakby nie o to chodzi w promocji i marketingu, żeby trafić z informacją do tych, którzy już tę informację mają. 🙂

  7. Rzeczywiście, częściej spotykamy zwrot „zdjęcia prawie jak z lustrzanki” (ostatnio jakiś tablet), niż „takich zdjęć nie zrobisz żadnym smartfonem lub tabletem”. A więc nikt nie chce wzrostu sprzedaży lustrzanek? Co się za tym kryje? Może porozmawiać z przedstawicielami C, N lub P?

    1. Skoro w dyskusji zabiera głos tylko jedna strona, to chyba oczywiste, że druga nie ma nic do powiedzenia, prawda? No i tym właśnie piszę, że producenci tabletów i komórek pracują nad wytworzeniem wrażenia, że „nasze produkty robią zdjęcia prawie jak z lustrzanek”, a druga strona nie pokazuje, że „nasze lustrzanki robią zdjęcia nieosiągalne dla smartfonów”.

  8. Oprócz tego co napisałem poprzednio, jest jeszcze coś. Należy chyba odróżnić młodą mamę dziecka/dzieci do lat np 3, od mamy dziecka starszego. Mama małego dziecka (jeżeli oczywiście poważnie traktuje swoje obowiązki) jest tak zagoniona, że wszelkie głębie ostrości są dla niej czystą abstrakcją. Na spacer wychodzi z wózkiem, jedzeniem, piciem, pieluszkami, wiaderkami itp. Zdjęcia robi między piciem, banankiem i kupką, najchętniej tym co nie jest dodatkowym obciążeniem, czyli telefonem, który i tak nosi. W końcu lustrzanka to dodatkowy kilogram.
    Mama dziecka starszego jest niewątpliwie w trochę lepszej sytuacji, ale chyba tylko trochę 🙂
    A z reklamami na bilbordach jest różnie. Mamy ich takie ilości, że np ja prawie w ogóle nie zwracam na nie uwagi. Ogólnie szpecą miasto i tyle.

    1. Głębia ostrości zawsze jest abstrakcją 🙂 ale nie przesadzajmy z tym zagonieniem. Przez lata pojawienie się dziecka w rodzinie było najczęstszym powodem kupowania lustrzanki. Jeśli teraz to się zmieniło, to nie dlatego, że kiedyś młode mamy były mniej zabiegane, tylko z braku świadomości powodów, dla których miałoby się kupić aparat zamiast używać komórki.

  9. Obawiam się, że jest tu jeszcze inny powód. Kiedyś nie było możliwości robienia zdjęć sprzętem, który daje stosunkowo dobrą jakość i prawie nic nie waży, a na dodatek nie trzeba o nim pamiętać, bo cały czas nosi się go w kieszeni.
    Telefon jest też bardzo wygodny, kiedy dziecko ucieka albo np chce się zabić na huśtawce. Wtedy wciska się telefon do kieszeni albo rzuca w trawę i pędzi na ratunek.
    Proszę spróbować wcisnąć do kieszeni lustrzankę 🙂

  10. Piryt, wymyśliłeś tyle sytuacji, w których „sprzęt” jest lepszy, że się jeszcze dziwię, że ktoś kupuje lustrzanki 🙂

  11. Trochę świadomości w ludzie się jednak kołacze. Jak widać na załączonych obrazkach, byliśmy w Ustroniu focić ptaszory. Było tam też sporo innych osób (wczasowiczów) i niektórzy z nich też próbowali focić te same ptaszory, oczywiście komórkami. Efekt można sobie wyobrazić. W pewnej chwili obok mnie rozegrała się scenka: jedna osoba próbuje robić zdjęcia tym co ma w kieszeni, za każdym razem potem kręcąc głową z niezadowoleniem. Druga osoba w pewnym momencie mówi: „Tak to się nie uda, to by trzeba mieć szybki aparat, o, tak jak tamci” – i pokazuje w stronę naszej grupki.

  12. 1. Ja tych wszystkich sytuacji nie wymyśliłem, ja je znam z praktyki. Kiedyś ćwiczyłem na swoich dzieciach (bez większych sukcesów zresztą, choćby z tego powodu, że człowiek zmęczony nie podchodzi zbyt entuzjastycznie do siedzenia w nocy w zamkniętej łazience, czyli niby ciemni), a teraz już na kolejnym pokoleniu 🙂
    2. Wydaje mi się, że fotografowanie ptaków to zupełnie co innego niż fotografowanie dzieci. Ptaki są wprawdzie nie mniej ruchliwe, ale za to skupienie się na ich uwiecznianiu niczym nie grozi. Dziecko jest bardzo łatwym modelem jak stoi i się uśmiecha, tylko że wtedy efekt jest raczej mizerny.
    Ciekawe efekty można uzyskać w różnych nietypowych i „oryginalnych” sytuacjach, ale wtedy niezbędna jest raczej współpraca dwóch osób. Jedna skupia się na fotografii, a druga na bezpieczeństwie dziecka. Jeżeli małe dziecko jest tylko z matką, to raczej nie ma szans na dobre zdjęcia robione dobrym aparatem.
    3. Fotografowie lustrzankowi są raczej chyba dość mało ruchliwi. Muszą wszystko przemyśleć, ustawić, wyregulować. Jak się zdecydują to już dawno jest „po herbacie”. Okazja uciekła. To wiemy np z forum DFV (oczywiście jak ono jeszcze normalnie działało).
    Np „atka” o tym kiedyś napisała 🙂

  13. „Fotografowie lustrzankowi są raczej chyba dość mało ruchliwi. Muszą wszystko przemyśleć, ustawić, wyregulować.” – dobre 🙂
    Faktycznie – prościej jest trzasnąć byle co smartfonem i być zadowolonym z efektu – nie trzeba myśleć, ustawiać i regulować 😉 Można tez od razu wrzucić na FB – same plusy 🙂
    Może dlatego też nie ma co dyskutować o takiej fotografii, bo i o czym – nie ma potrzeby myślenia, ustawiania i regulowania, wszystko robi się samo to i trudno coś o tym, powiedzieć 😉

  14. Muszę, jako osoba po dwóch urlopach tacierzyńskich, stanowczo zaprotestować, fotografowanie dzieci to czysta przyjemność, „ruchliwość fotografa” gwarantuje jego dobre zapoznanie się z aparatem i guzikologią. Co do bezpieczeństwa, to do dziś wspominam mamy i babcie skupione na bezpieczeństwie dziecka, zakazujące łażenia po drzewach, skakania w kałużach itp. Najważniejsze, aby dziecko się nie pobrudziło. Czasami miałem ochotę … no nic, to nie to forum 🙂

  15. Ale żeś się Bracie Szalasie oburzył i na dodatek zupełnie niesłusznie. Podałem przecież przykład „atki”, która sama kiedyś o tym pisała. Nie wiem jak to znaleźć, bo bym podał adres.
    A w ogóle to komórkami, tabletami i innymi tworzona jest głównie fotografia rodzinna, pamiątkowa. Z takiego punktu widzenia oczywiście że lepsze jest zdjęcie nawet niedoskonałe, ale rejestrujące coś dla rodziny istotnego. I nie wszyscy tak fotografujący są bezmyślnymi miłośnikami FB, prawdopodobnie większość z nich to ludzie zupełnie normalni. I jakby na to nie patrzeć to jakość zdjęć pochodzących z dzisiejszych tabletów jest bez porównania lepsza, niż z tych naszych kultowych „Smien” w dawnych czasach 🙂

  16. Sewo, nie opowiadaj takich rzeczy, ludzie się nic nie zmienili, dziś są tacy sami.
    A jeżeli rodzice dają dzieciom więcej swobody to często wynika to po prostu z braku wyobraźni i lekceważenia swoich macierzyńskich obowiązków. Stąd się biorą różne wypadki, takie jak ostatnio. Jedno dziecko udusiło się pasami w czasie zabawy w samochodzie, a drugie spaliło w przyczepie campingowej.

  17. oj tam od razu oburzył – lekko raczej się rozweseliłem 😉
    ja akurat jestem z grupki, która szybciej zrobi zdjęcie lustrzanką, niż nieszczęsnym smartfonem, który (i tu pełna zgoda z Piotrem) najlepiej się nadaje do robienia fotek metkom w sklepie).
    Co do myślenia w trakcie fotografowania – niezależnie od tego, czym fotografujemy, warto je jednak włączyć, by uniknąć seryjnej produkcji koszmarków nie do pokazania 🙂

  18. Piryt ma rację prezentując postawę większości, której się nie chce i która nie dba. Rzeczywiście, większości ludzi smartfony w zupełności wystarczają, bo ani nie mają chęci starać się tworzyć zdjęcia bardziej świadomie, ani też nie bardzo mają potrzebę tworzenia czegoś bardziej estetycznego. I ok. Nie ma co próbować tego zmieniać, z krzywą Gaussa nie wygrasz. Natomiast jest jednak ta mniejszość, która ma ambicje i chęci, a niekoniecznie wie, co jest jej potrzebne, żeby te ambicje realizować. Przekaz producentów „nasz nowy aparat ma więcej megapikseli i wygląda bardzo profi” nie jest odpowiedzią na pytanie takich lustrzankowców in spe: „a jakie fajne zdjęcia będę mógł nowym aparatem robić, których nie zrobię komórką?”.

  19. Piotrze, ale w tym co napisałeś jest sugestia, że większość ludzi jest leniwa, mało ambitna itp. Z tym się nie zgodzę i w ogóle dziwią mnie takie różne strachy, że postęp w technice fotograficznej jest dla fotografii z jakiegoś powodu groźny.
    Smartfony są w fotografii popularnej, pamiątkowej, rodzinnej wielkim postępem i poziom tej dziedziny fotografii zdecydowanie rośnie.
    Zawsze były elity fotograficzne z bardzo dobrym sprzętem i fotografia popularna ze sprzętem tanim i popularnym.
    Dziś jest to samo, elity mają sprzęt nieco lepszy, natomiast fotografia popularna dysponuje sprzętem gigantycznie lepszym. Co w tym złego lub zaskakującego?
    Z czasem fotografowie popularni dojrzeją, część z nich przejdzie do grupy wyższej, a poziom tych którzy nie przejdą i tak będzie dużo wyższy niż dawniej. Rozwój techniki pomaga wszystkim.

    1. tym co napisałeś jest sugestia, że większość ludzi jest leniwa, mało ambitna itp.

      Bo tak jest. Zdecydowana większość ludzi konsumuje, jedyna nieliczna mniejszość ma chęć i ambicje by coś tworzyć (zostawmy na razie efektywność tego tworzenia, na razie wystarczą chęci). Fotografowanie wymaga aktywności, poszukiwania, uczenia się. Oglądanie seriali w telewizji jest prostsze. I dlatego bardziej popularne. 🙂

      w ogóle dziwią mnie takie różne strachy, że postęp w technice fotograficznej jest dla fotografii z jakiegoś powodu groźny.

      Mnie w ogóle dziwi, gdzieś Ty ten postęp w technice fotograficznej zobaczył. W smartfonach?

      Smartfony są w fotografii popularnej, pamiątkowej, rodzinnej wielkim postępem i poziom tej dziedziny fotografii zdecydowanie rośnie.

      W jakim sensie rośnie? Ilościowym chyba tylko.

      Zawsze były elity fotograficzne z bardzo dobrym sprzętem i fotografia popularna ze sprzętem tanim i popularnym. Dziś jest to samo, elity mają sprzęt nieco lepszy, natomiast fotografia popularna dysponuje sprzętem gigantycznie lepszym.

      Nie myl elit finansowych z elitami twórczymi. Używana lustrzanka zapoprzedniej generacji kosztuje mniej niż ludzie wydają na smartfony. A wydają na smartfony nie dlatego, że na lustrzanki ich nie stać, tylko dlatego, że smartfony im wystarczają. Wejście w fotografie twórczą już dawno ma bardzo nisko ustawiony próg finansowy, jeśli ktoś nie wchodzi, to dlatego, że nie chce.

      Z czasem fotografowie popularni dojrzeją, część z nich przejdzie do grupy wyższej, a poziom tych którzy nie przejdą i tak będzie dużo wyższy niż dawniej.

      Jasne, widzowie tańców na lodzie po 17. edycji dojrzeją do baletu, a fanki tasiemcowych seriali po czwartym roku oglądania przechodzą na Bergmana, prawda? No właśnie nie.

  20. niczego nowego nie powiem, ale i jakiejś części właścicieli lustrzanek się nie chce…sporo razy byłem świadkiem sceny focenia czegoś lustrzanką z podniesioną lampą w dość dobrym świetle – obstawiam, że lampę podniósł tryb A…
    zgoda, że i smartfonem można zrobić niezłą fotę w sprzyjających warunkach – podstawą jednak jest pomysł, chwila zastanowienia i pewna koncepcja…inaczej sama lustrzanka też nie pomoże 🙂

    1. Bo lustrzanek zostało sprzedanych zbyt dużo. Kupiło je wiele osób, które ich nie potrzebują, a tylko im się wydawało, że potrzebują. Stąd można kupić 2-3-letnie aparaty użyte dwa razy. 🙂

  21. Jakoś mi się przypomina ta krzywa Gaussa, o której pisał Piotr. Aparaty miewają instrukcje obsługi, ale jak ktoś myśli, że ta sama wiedza zyskana za pośrednictwem smartfona jest „lepsza”, to … nawet mi go nie żal.

  22. Bo tak jest. Zdecydowana większość ludzi konsumuje, jedyna nieliczna mniejszość ma chęć i ambicje by coś tworzyć (zostawmy na razie efektywność tego tworzenia, na razie wystarczą chęci).
    ————————————–
    Bo tacy są przeciętni ludzie, zawsze tak było i pewnie zawsze tak będzie. To jest sytuacja normalna. Żyjemy w świecie realnym, a nie bajkowym.
    Zresztą ci ludzie którzy nie chcą tworzyć w fotografii, bardzo często tworzą w innych dziedzinach. Czy np Ty Piotrze masz ochotę tworzyć coś w dziedzinie mikroprocesorowych sterowników przemysłowych? Nigdy o tym nie słyszałem. A ja to robiłem.
    —————————————-
    Mnie w ogóle dziwi, gdzieś Ty ten postęp w technice fotograficznej zobaczył. W smartfonach?
    ————————————-
    Tak, np w smartfonach. Mówię serio. Kiedyś fotografowaliśmy aparatami „Smiena”, mam trochę takich starych zdjęć. Jak na nie popatrzę to widzę, że wg dzisiejszych kryteriów wszystkie są właściwie nieostre. Oczywiście z różnych powodów, ja pewnie też nie potrafiłem tej ostrości nastawić. Dziś raczej trudno jest uzyskać zdjęcie nieostre. Ono może być fatalnie skadrowane, można się przyczepić do GO, ale w zdecydowanej większości przypadków ostrość jest zupełnie nieporównywalna z tym, co było dawniej. Choćby właśnie z tego powodu uważam, że poziom fotografii popularnej rośnie. Łatwo ją realizować, stała się dostępna dla wszystkich.
    ———————————-
    Wejście w fotografie twórczą już dawno ma bardzo nisko ustawiony próg finansowy, jeśli ktoś nie wchodzi, to dlatego, że nie chce.
    ———————————–
    Oczywiście, zgadzam się w 100%. Dlatego, że nie chce!
    Czy w tym jest coś dziwnego?
    Czy jeżeli ktoś jedzie na rowerze wolno i czysto rekreacyjnie to znaczy że nie ma ambicji?
    A jeśli ma ambicję to powinien pędzić jak kolarz? Chyba nie, on pędzić nie chce!!! Postęp polega na tym, że kiedyś jeździł skrzypiąc niemiłosiernie, z siateczką na kierownicy.
    Dziś jeździ bezszelestnie, a różne drobiazgi ma w eleganckim koszyczku lub sakwach na bagażniku. I do tego może być wybitnym naukowcem, konstruktorem itp. przewyższającym nas wszystkich ambicjami i intelektem.
    ————————————-
    Jasne, widzowie tańców na lodzie po 17. edycji dojrzeją do baletu, a fanki tasiemcowych seriali po czwartym roku oglądania przechodzą na Bergmana, prawda? No właśnie nie.
    —————————————
    Niewielka część na pewno przejdzie wyżej choćby z tego powodu, że jak już w łatwy sposób opanują uzyskiwanie ostrości (a jest to coraz łatwiejsze) to zaczną zauważać także różne inne błędy. Wiem z praktyki rodzinnej, że niektóre osoby bardzo by chciały robić np piękne zdjęcia swoim dzieciom, ale codzienne zaganianie i zmęczenie nie pozwala im na studiowanie literatury fotograficznej. Ludzie po prostu nie widzą różnych rzeczy, jak im się nie pokaże palcem to sami do tego nie dojdą.
    Nie z powodu braku ambicji, jest to dla nich dziedzina całkiem nowa i nie wiedzą jak się w tym wszystkim poruszać.
    Nie bądźmy zarozumiali zwalając wszystko na głupie seriale itp. durne rozrywki. Nas dobrzy fachowcy z różnych innych dziedzin też potrafią niemiłosiernie skopać.

    1. Bo tacy są przeciętni ludzie, zawsze tak było i pewnie zawsze tak będzie. To jest sytuacja normalna.

      Dzięki za potwierdzenie tego, co pisałem wcześniej. 🙂

      Zresztą ci ludzie którzy nie chcą tworzyć w fotografii, bardzo często tworzą w innych dziedzinach.

      Zdecydowana większość niczego nie tworzy w żadnej dziedzinie. Nie ma po temu motywacji.

      Tak, np w smartfonach. Mówię serio. Kiedyś fotografowaliśmy aparatami „Smiena”, mam trochę takich starych zdjęć. Jak na nie popatrzę to widzę, że wg dzisiejszych kryteriów wszystkie są właściwie nieostre. Oczywiście z różnych powodów, ja pewnie też nie potrafiłem tej ostrości nastawić. Dziś raczej trudno jest uzyskać zdjęcie nieostre. Ono może być fatalnie skadrowane, można się przyczepić do GO, ale w zdecydowanej większości przypadków ostrość jest zupełnie nieporównywalna z tym, co było dawniej.

      W kompaktach też wszystko było w głębi ostrości i też mechanizmy wyostrzania dawały wrażenie dużej ostrości zdjęcia. Duża głębia ostrości i wyostrzanie to nie jest zasługa pojawienia się smartfonów. Dalej nie wiem, gdzie ten postęp w fotografii za sprawą smartfonów. Owszem, smartfonem łatwiej i szybciej zrobić selfie i wrzucić na fejsa, ale czy to postęp w fotografii?

      Niewielka część na pewno przejdzie wyżej

      No właśnie. Krzywa Gaussa.

      ale codzienne zaganianie i zmęczenie nie pozwala im na studiowanie literatury fotograficznej

      To jest poważna wada fotografii cyfrowej, z całym jej upowszechnieniem, potanieniem, wiedzą w zasięgu ręki, tanią i szybką informacją zwrotną podczas nauki – ciężko znaleźć wiarygodną wymówkę, dlaczego się tylko deklaruje chęć rozwoju w tej dziedzinie, ale wolny czas spędza przed telewizorem. Kiedyś można było zrzucać na koszty odczynników, toksyczność ciemni, trudny dostęp do wiedzy itp. itd. Dzisiaj zostaje tylko „zabieganie”, bo przecież wszyscy fotografowie to ludzie, którzy mieli mnóstwo czasu i pieniędzy i dlatego się wzięli i nauczyli.

  23. Mój ostatni post był odpowiedzią dla Piotra, ale coś mi się chyba pogmatwało i pojawił się na końcu 🙂

  24. Nie gniewaj się Piotrze, ale jesteś po prostu złośliwy. We wszystkich widzisz tylko samych leni i ułomnych psychicznie.
    Niestety, wśród tych wszystkich wspaniałych fotografów którzy się wzięli i nauczyli też jest mnóstwo pozbawionych jakichkolwiek ambicji, żerujących na różnych modach, tworzących „obrazy kontrowersyjne” (czyli często np obrażające innych) itp.

    1. Nie gniewaj się Piotrze, ale jesteś po prostu złośliwy.

      Nie jestem złośliwy, jestem po prostu realistą.

      We wszystkich widzisz tylko samych leni i ułomnych psychicznie.

      Będę wdzięczny za nieimputowanie mi czegoś, czego nigdy nie napisałem ani nie powiedziałem. Z pewnością o żadnych ułomnościach psychicznych nigdy nie wspomniałem. Pisałem natomiast – jasno i wyraźnie, jak mi się wydawało – że większość zawsze jest odtwórcza i nie ma ambicji ani ochoty niczego tworzyć. Co doskonale ilustruje popularność (znikoma) wszelkich form aktywnej twórczości (fotografia, malarstwo, rzeźbiarstwo, tkactwo itp. itd.) względem form pasywnego spędzania wolnego czasu (telewizja np.).

      Niestety, wśród tych wszystkich wspaniałych fotografów którzy się wzięli i nauczyli też jest mnóstwo pozbawionych jakichkolwiek ambicji, żerujących na różnych modach, tworzących „obrazy kontrowersyjne” (czyli często np obrażające innych) itp.

      Nie wiem, dlaczego „niestety”. Staranie się i próbowanie zawsze jest wartością, bez względu na efekt. A Twoje twierdzenie o „pozbawionych jakichkolwiek ambicji” jest sprzeczne logicznie – skoro cokolwiek robią, to mają ambicje. Ambicji pozbawieni są ci, którzy nic nie robią.

  25. /…/Twoje twierdzenie o „pozbawionych jakichkolwiek ambicji” jest sprzeczne logicznie – skoro cokolwiek robią, to mają ambicje. Ambicji pozbawieni są ci, którzy nic nie robią.
    ———————————
    Niby logiczne, tylko że ich ambicje (a raczej spryt) są na ogół skierowane na wykorzystywanie wszelkich dostępnych metod (mody i inne) do robienia pieniędzy, a nie do tworzenia wartościowej sztuki 🙂
    ————————————-
    /…/większość zawsze jest odtwórcza i nie ma ambicji ani ochoty niczego tworzyć. Co doskonale ilustruje popularność (znikoma) wszelkich form aktywnej twórczości (fotografia, malarstwo, rzeźbiarstwo, tkactwo itp. itd.) względem form pasywnego spędzania wolnego czasu (telewizja np.)/…/
    —————————–
    Jeżeli jedynymi kryteriami ambicji i aktywności mają być takie w sumie błahostki jak hobbystyczne zajmowanie się tkactwem, to nie mam więcej pytań i dziękuję.
    Nie mówmy o marginesie czy też niedojrzałych małolatach, tylko o ludziach normalnych, przeciętnych.
    I zostawmy w spokoju stereotypy np 3/4 społeczeństwa pasjonuje się tylko serialami, ludzie starsi boją się dotknąć do komputera i inne. Są ludzie którzy boją się dotknąć, ale jak ktoś jest człowiekiem starszym i zawodowo wychował się z komputerem, to dziś bije na głowę wielu młodych, wychowanych na grach.
    MZ właśnie ludzie ambitni często nie zajmują się tym co Piotrze wymieniłeś. Jak ktoś ambitnie podchodzi do pracy to nie rozstaje się z problemami po 8 godzinach. Nawet w nocy go to często nurtuje i nie ma nastroju do zajmowania się tkactwem 🙂 Często odkłada takie aktywności do emerytury. To samo dotyczy rodziców, którzy na serio wychowują swoje dzieci, a nie tylko spychają je dając pieniądze.
    A ile ludzi ma działki z pięknymi kwiatami. To też można zaliczyć do działalności artystycznej, MZ oni są ambitniejsi i bardziej twórczy od tych co np fotografują patyk wystający z błota albo panienki w krzakach.
    Mówmy o ludziach przeciętnych, a nie patologiach. Rozciąganie patologi na całe społeczeństwo jest ogromnym nadużyciem.
    A jeżeli twierdzisz Piotrze, że większość ludzi jest odtwórcza (co zresztą może być zgodne z prawdą – nie wiem, nie badałem, Ty też pewnie nie) to co w tym złego? Już dawno stwierdzono, że większość dochodu narodowego tworzy właśnie ta grupa. Sami geniusze (często zresztą dziwacy, słabo przystosowani do życia w społeczeństwie) nie dadzą rady.

    1. Niby logiczne, tylko że ich ambicje (a raczej spryt) są na ogół skierowane na wykorzystywanie wszelkich dostępnych metod (mody i inne) do robienia pieniędzy, a nie do tworzenia wartościowej sztuki 🙂

      Wracamy do starej dyskusji na temat jedynej słusznej definicji wartościowej sztuki? 🙂

      I zostawmy w spokoju stereotypy np 3/4 społeczeństwa pasjonuje się tylko serialami

      Chcesz sobie podyskutować z wynikami oglądalności różnych tańców na lodzie? 🙂

      Jeżeli jedynymi kryteriami ambicji i aktywności mają być takie w sumie błahostki jak hobbystyczne zajmowanie się tkactwem, to nie mam więcej pytań i dziękuję. […] A ile ludzi ma działki z pięknymi kwiatami. To też można zaliczyć do działalności artystycznej, MZ oni są ambitniejsi i bardziej twórczy od tych co np fotografują patyk wystający z błota albo panienki w krzakach.

      Tkactwo i fotografia patyków twórcze nie są, a uprawianie działki jest. Hm. Ok.

      Mówmy o ludziach przeciętnych, a nie patologiach. Rozciąganie patologi na całe społeczeństwo jest ogromnym nadużyciem.

      I kto tu wartościuje ludzi bazując na sposobie spędzania wolnego czasu?

      A jeżeli twierdzisz Piotrze, że większość ludzi jest odtwórcza (co zresztą może być zgodne z prawdą – nie wiem, nie badałem, Ty też pewnie nie) to co w tym złego?

      Nic. To jedynie Ty próbujesz mi wmówić, jakobym wartościował ludzi bazując na formie aktywności pozazawodowej. Ja jedynie stwierdzam, że większość ludzi jest odtwórcza i konsumuje, a nie twórcza. Co jest wyjaśnieniem popularności smartfonów i niszowości fotografii kreatywnej, do której potrzebne są bardziej zaawansowanej aparaty.

  26. W ten sposób do niczego Piotrze nie dojdziemy, za dużo w tym wszystkim ideologii i dociekania, co kryje się w głowach innych ludzi np młodych mam.
    Napisałeś Piotrze tak:
    ————————————–
    /…/ Prezentacja tych dwóch cech w sposób, który trafi do zupełnych niefotografów, też specjalnie trudna nie jest: ujęcie biegnącego dziecka z ładnie rozmytym tłem będzie tyleż różne od smartfonowych pstryków, co przekonujące dla młodych mam (a więc przedstawicieli najbardziej wpływowej grupy nabywców). Dziwne, że nie widzimy takich reklam.
    ——————————–
    Mnie to nie dziwi, Ciebie dziwi bo patrzysz na obraz głównie poprzez jego estetykę/artystyczność.
    Żeby zanadto nie bujać w obłokach zadałem pewnej mamie pytanie: „Czy tobie zależy na zdjęciach z pięknie rozmytym tłem, które w fotografii jest bardzo cenione?”
    Odpowiedź była mniej więcej taka:
    -Absolutnie nie. Kilka takich zdjęć warto zrobić, żeby sobie wybrać najładniejsze i powiesić na ścianie. Ale wszystkie absolutnie nie. Zdjęcia pamiątkowe powinny mieć dużo szczegółów, żeby ich oglądanie po latach było ciekawe. Żeby na nich była nie tylko buzia dziecka, ale i całe otoczenie: zabawki, sprzęty, wyposażenie placu zabaw itp. Będziemy wiedzieli nie tylko jak dziecko wyglądało, ale też jakie było jego otoczenie, jego zainteresowania (często dość nietypowe np jeden z moich synów sypiał z młotkiem), jego charakter itp.
    Zdjęcia bez wyraźnego tła byłyby tego wszystkiego pozbawione.
    Tyle uzasadnienie matki, czy to świadczy o braku ambicji?
    I jeszcze o rozmytym tle…
    Oglądałem kiedyś czyjeś portfolio z pięknymi ptakami. Ptaków było mnóstwo, wszystkie były nienagannie ostre i na pięknie rozmytym tle. Początkowo byłem zachwycony, ale niestety po dłuższym oglądaniu zaczęło mnie to cokolwiek nużyć. Widziałem wyraźnie oczy, pióra, ogony, ale niczego nie dowiedziałem się o środowisku w jakim żyją. Po prostu ptaki w próżni, w rozmytym tle 🙂
    Artystyczne ptaki w artystycznym środowisku. Piękne, ale męczące.

    1. Mnie to nie dziwi, Ciebie dziwi bo patrzysz na obraz głównie poprzez jego estetykę/artystyczność.

      A jak byś określił grupę nabywców lustrzanek? Co Twoim zdaniem będzie ją łączyć, jeśli nie zorientowanie na estetykę obrazu?

      pewnej mamie pytanie

      No to masz jedną mamę, która potrzebuje fotografii dokumentacyjnej i smartfon jej wystarczy. A tu dla odmiany masz 23 mamy, dla których kontrola nad głębią ostrości jest istotna:
      http://oczamimatki.wix.com/oczamimatki
      Tylko jeszcze dodam, że jestem przekonany, że takich mam jak Twoja znajoma jest zdecydowanie więcej niż tych od wystawy.

      Tyle uzasadnienie matki, czy to świadczy o braku ambicji?

      Owszem. Świadczy o braku ambicji do świadomego kreowania obrazu podporządkowanego estetyce. Twoja znajoma jest wyłącznie zainteresowana fotografią dokumentacyjną, jak zresztą znakomita większość użytkowników smartfonów. Mówi to zresztą wprost w zacytowanej przez Ciebie wypowiedzi – dla niej zdjęcie ma tylko rejestrować informacje na temat etapu rozwoju dziecka i jego środowiska, wszelkiego rodzaju kreacje estetyczne są z tym sprzeczne, bo są kreacją, a nie dokumentem.

  27. I tak Piotrze wygrałeś, bo masz już ponad 40 komentarzy. Do tej pory miewałeś po kilka, a tu takie osiągnięcie. To świadczy o popularności i dużym zainteresowaniu czytelników 🙂

  28. Rozumiem, że ślubne zdjęcia mamy z postu Piryta też mają „dużo szczegółów, żeby ich oglądanie po latach było ciekawe”. Żeby na nich były nie tylko twarze państwa młodych, ale i całe otoczenie: kościół, ołtarze, wystrój, witraże itp. Oraz twarze wszystkich gości, łącznie z ciocią w ostatnim rzędzie. Albo wkracza tu jakaś nowa estetyka, albo też madam jest księgową i lubi inwentaryzować 🙂

  29. Jak to ciężko jest zrozumieć innych, którzy myślą nieco inaczej niż MY, WIELCY ESTECI 🙂
    Po prostu w głowie się nie mieści, że ktoś może myśleć inaczej, no nie? To jest właśnie tolerancja praktyczna, w przeciwieństwie do tolerancji teoretycznej, której miłośnikami jesteśmy oczywiście wszyscy.
    A tak na serio.
    Myślę że we wszystkim (jak zwykle zresztą) jest potrzebny zdrowy umiar i minimum dobrej woli żeby zrozumieć innych i nie oskarżać ich o durnotę z powodu nieco innego podejścia do zagadnienia.
    Sprawa jest dość prosta: ludzie chcą mieć PAMIĄTKĘ, która po latach coś im przypomni. Potrzebne im są zdjęcia o charakterze raczej reportażowym, a nie artystycznym (lub często może raczej pseudoartystycznym). Inna kategoria i tyle. Nie wolno im? Dla artystów jest to obraźliwe? Jeśli artyści potrafią pokazać coś bardziej atrakcyjnego, to niech to zrobią i przekonają. Na razie widocznie nie potrafią, gubią się w swoich szablonach, manierach.
    A zdrowy umiar potrzebny jest zawsze. Dobrym przykładem jest tu uwiecznianie płynącej wody (wodospady, strumienie itp).
    Musi być ona oczywiście rozmyta na mleko, taka obecnie obowiązuje maniera. Ja to zjawisko poznałem chyba ze 20 lat temu, na polsko -czeskim bazarze w Kudowie – Zdroju. Tam były takie obrazki podświetlane od tyłu, przedstawiające wodospad z pięknie rozmytą, spływającą wodą. Raczej szczyt kiczu, oczywiście zupełnie niezależnie od jego definicji 🙂
    I jak dziś po tylu latach widzę to samo w fotografii „ambitnej” to od razu przypomina mi się tamten bazar. Piękne czasy.
    Z fotografią pamiątkową (bo głównie o takiej mówimy) jest to samo, zbyt dużo „artystyczności” to niestety nuda. W tym przypadku reportaż jest ciekawszy, 300 zdjęć w portfolio Tomasza Tomaszewskiego nie nuży. Taka sama ilość ptaków z pięknie rozmytym tłem wywołuje odruch ziewania. Do mózgu dociera zbyt mała ilość informacji 🙂
    Jak ja oglądam swoje stare, rodzinne zdjęcia to odczuwam to bardzo wyraźnie. Po licha mi wszędzie moja buźka? Chcę wiedzieć jak wtedy żyliśmy, czym się bawiłem, jak wyglądały różne święta, jakie było moje otoczenie itp. Chcę to znać nie tylko z opowiadań, ale także to zobaczyć. No cóż, widocznie jestem mało ambitny.

    1. Jak to ciężko jest zrozumieć innych, którzy myślą nieco inaczej niż MY, WIELCY ESTECI

      Złośliwość całkiem nietrafiona. Pisałem to kilka razy, ale mogę napisać jeszcze raz: to jest całkiem normalne i prawidłowe, że zdecydowana większość społeczeństwa nie interesuje się fotografią zorientowaną estetycznie.

      Nie wolno im? Dla artystów jest to obraźliwe?

      Na razie to emocje idą tylko w jedną stronę. Internet komentuje Gursky’ego, nie widziałem natomiast, żeby Gursky komentował internet. 🙂

      Jeśli artyści potrafią pokazać coś bardziej atrakcyjnego, to niech to zrobią i przekonają.

      Ale dlaczego mieliby przekonywać? Sztuka to propozycja – kto chce, to skorzysta, kto nie chce, znajdzie sobie inne zajęcia. Do tego sztuka nigdy nie była łatwa w odbiorze, zawsze wymagała przygotowania i edukacji – tego nie zauważamy, bo edukację do odbioru sztuki do XIX wieku załatwia szkoła.

      Ja to zjawisko poznałem chyba ze 20 lat temu, na polsko -czeskim bazarze w Kudowie – Zdroju. […] W tym przypadku reportaż jest ciekawszy, 300 zdjęć w portfolio Tomasza Tomaszewskiego nie nuży.

      To żeś wybrał przykłady. 🙂 Obrazki ze straganu jako przykład sztuki wysokoartystycznej i TT jako przykład czystej dokumentacji. :)) Wybacz, nie mogę się powstrzymać z podrzuceniem Ci takiego przykład czystego, utylitarnego, nieestetyzującego dokumentalizmu w wykonaniu TT: http://www.tomasztomaszewski.com/files/tt120.jpg

  30. Jeśli chodzi o statystyki komentarzy to są oczywiście sporadyczne „wyskoki”, ale na tej stronie wygląda to tak (idąc w dół):
    15, 51, 11, 21, 0, 7, 16, 0, 0, 0, 5, 4, 0, 11, 7, 12, 18, 1, 4, 0.
    A może jeszcze pobijemy i te „wyskoki”? 🙂 🙂 🙂

  31. Ucieszne, podoba mi się 🙂 🙂
    ——————————————
    Na razie to emocje idą tylko w jedną stronę. Internet komentuje Gursky’ego, nie widziałem natomiast, żeby Gursky komentował internet.
    —————————————–
    Czy dobrze zrozumiałem? Internet (w tym także młode mamy) krytykuje Gursky’ego, a Gursky nie krytykuje młodych mam (mówiąc oczywiście nieco symbolicznie).
    No cóż, Gorsky jest jeden a młodych mam są miliony. Nie ma szans.
    A może po prostu zdaje sobie sprawę z tego, że młode mamy mają zupełnie równorzędne prawo do swojego widzenia świata oraz oczywiście fotografii.
    Natomiast wydaje mi się Piotrze, że w Twoim przypadku jest nieco odwrotnie. Usiłujesz zmusić młode mamy do Twojej interpretacji estetyki, natomiast mamy Ciebie chyba raczej nie krytykują. Między innymi dlatego, że pomimo dużej wyrozumiałości dla poglądów także różnych naciągaczy, udawaczy i „eksperymentatorów” sam tworzysz po prostu dobrą fotografię. Powiedziałbym nawet że tradycyjną, dobrze naświetloną, skomponowaną itd 🙂
    ————————————–
    To żeś wybrał przykłady. 🙂 Obrazki ze straganu jako przykład sztuki wysokoartystycznej i TT jako przykład czystej dokumentacji. :)) Wybacz, nie mogę się powstrzymać z podrzuceniem Ci takiego przykład czystego, utylitarnego, nieestetyzującego dokumentalizmu w wykonaniu TT: http://www.tomasztomaszewski.com/files/tt120.jpg
    —————————————-
    Przepraszam bardzo, ale przykład TT był w parze z ptakami na rozmytym tle, a nie z bazarem.
    Nie pamiętam, kto był autorem ptaków, ale ich ilość była porównywalna z portfolio TT.
    Zdjęcie TT znam i wstrząśnięty nie jestem, jest to rejestracja pewnego „folkloru”.
    MZ jako zdjęcie reportażowe czy też pamiątkowe sprawdza się.
    Za np 70 lat młodzież może być ciekawa jak żyła, zachowywała się rodzina w dawnych czasach. Jak się np wydurniał prapradziadek 🙂
    W każdym razie niesie to jakąś ciekawą (może dla rodziny nawet nieco zaskakującą) informację.

    1. Internet (w tym także młode mamy)

      Przez młode mamy rozumiesz tę jedną Twoją znajomą czy te 23 mamy z mojego przykładu? 🙂

      No cóż, Gorsky jest jeden a młodych mam są miliony. Nie ma szans.

      Nie, po prostu fotografowie wysokoartystyczni nie zauważają w ogóle fotografii amatorskiej. Natomiast amatorzy i osoby w ogóle nie zajmujące się fotografią chętnie krytykują fotografię wysokoartystyczną.

      Natomiast wydaje mi się Piotrze, że w Twoim przypadku jest nieco odwrotnie. Usiłujesz zmusić młode mamy do Twojej interpretacji estetyki

      Nie, to tylko Ty usiłujesz mi to wmówić. Przykro mi, dalej nieskutecznie. Po raz kolejny powtórzę: brak zainteresowania fotografią estetyczną ze strony większości społeczeństwa, a szczególnie brak chęci tworzenia takiej fotografii (i wszelkich innych działań o charakterze twórczym) jest normalny, niemożliwy do zmiany i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie próbował tego zmieniać.

      Zdjęcie TT znam i wstrząśnięty nie jestem, jest to rejestracja pewnego „folkloru”.
      MZ jako zdjęcie reportażowe czy też pamiątkowe sprawdza się.

      Mam nadzieję, że TT nie przeczyta nigdy tej dyskusji. Ta pamiątkowość mogłaby go przyprawić o zawał. 😉

  32. E tam, nie i nie, wszystko nie. Coś w Tobie Piotrze mało empatii 🙂
    Wszystko i wszystkich oceniasz przez pryzmat fotografii. Kto ma w nosie rozmyte tło jest nieambitnym leniem. Rozmyte tło jest obowiązkiem.
    Jakby tak wszyscy podchodzili do sprawy to Styka z Kossakiem (Wojciechem zresztą) mogliby powiedzieć, że Matejko był mało ambitny bo namalował obrazek o szerokości tylko 10 m, a ich Panorama Racławicka ma długość 114 m (nie wspominając już o fotografach, dla których na ogół 1m jest już wyczynem).
    Dla pilota-oblatywacza nieambitny byłby fizyk-noblista, bo wsiadając do samolotu chciałby się tylko walnąć na fotel i bezmyślnie gapić na obłoki.
    A te 24 matki…no cóż, w stosunku do wszystkich matek w Polsce są one marginesem mniejszym od błędu statystycznego.
    A może po prostu trzeba wyjść z jakiejś zmodyfikowanej definicji fotografii. Te matki faktycznie tworzą piękną fotografię. Wszystkie pozostałe nie tworzą fotografii, tylko mając coraz łatwiejsze w obsłudze rejestratory (dające też coraz lepszą jakość obrazu) produkują pamiątki cenne dla ich rodzin. Zupełnie inna dziedzina i nie ma się co na nie obrażać.
    To jest coś takiego jak fotoradary, które nie tworzą fotografii (choć jest w nich aparat fotograficzny) tylko „pamiątki” dla kierowców 🙂
    Być może te producentki pamiątek rodzinnych np wzorowo wychowują swoje dzieci, co moim zdaniem jest twórcze i bez porównania bardziej ambitne od fotografowania z rozmytym tłem, nawet jeśli tym tłem jest rozmyty wodospad 🙂
    Natomiast odnośnie zdjęcia TT to chyba zaszufladkowanie obrazu w dużym stopniu zależy od tego, kto to zdjęcie zrobił i w jakim celu.
    Jeżeli zrobił je członek rodziny modela, to jest to fotografia pamiątkowa/rodzinna, choć może posiadać cechy reportażu lub artystyczności.
    Jeżeli zrobiła je osoba obca to może ono być reportażem lub zdjęciem pamiątkowym z podróży, ale bez cech rodzinnych. Chyba to TT nie obraża.
    I może zostawmy już w spokoju te biedne mamy, producentki pamiątek. Ja będąc elektrykiem nie czepiam się operatorów EEG, którzy też mierzą prądy, tyle tylko że w mózgu.
    Nie obwiniam ich o brak ambicji z tego powodu, że mierzą tylko takie znikomo słabe prądy, a nie chce im się mierzyć silnych.
    Po pierwsze, w mózgu brak silnych 🙂 🙂

    1. Wszystko i wszystkich oceniasz przez pryzmat fotografii. Kto ma w nosie rozmyte tło jest nieambitnym leniem. Rozmyte tło jest obowiązkiem.

      Znowu mi wmawiasz coś, czego nigdy nie napisałem. A przeczytaj sobie jeszcze raz to, co sam napisałeś, przedstawiając opinię Twojej znajomej: ona mówi wprost, że estetyczna strona fotografii jej nie interesuje. Nie rozumiem, czemu nie możesz tego przyjąć do wiadomości, tylko kombinujesz jak koń pod górę, żeby gdzieś te ambicje estetyczne znaleźć u osoby, która jasno stwierdza, że takich ambicji nie ma.

      A te 24 matki…no cóż, w stosunku do wszystkich matek w Polsce są one marginesem mniejszym od błędu statystycznego.

      Masz jakieś podstawy do klasyfikowania ich do błędu statystycznego? Zabawne, że jednej swojej znajomej przeciwstawionej 24 mamom-fotografkom nie uznajesz za mniejszość. 🙂

      Wszystkie pozostałe nie tworzą fotografii, tylko mając coraz łatwiejsze w obsłudze rejestratory (dające też coraz lepszą jakość obrazu) produkują pamiątki cenne dla ich rodzin. Zupełnie inna dziedzina i nie ma się co na nie obrażać.

      No właśnie. 🙂 Więc przestań je na siłę uszczęśliwiać, wmawiając im ambicje, których nie mają.
      A przypomnę jeszcze temat dyskusji: do kogo producenci lustrzanek powinni adresować reklamy? No przecież nie do matek-dokumentalistek, które w nosie mają kontrolę ekspozycji, precyzję łapania momentu, RAW-y, jasność obiektywu, perspektywę i kompozycję – czyli wszystko to, co jest istotne dla matek-artystek.

  33. Ufff… nie dojechałam kółkiem do końca tekstu. W takie dyskusje trzeba włączać się na bieżąco. Tym nie mniej dziękuję Pirycie za pamięć. Miło.
    Byłam teraz u wnusi. 1r. i 9 m. Miałam aparat i komórkę. Mała widząc aparat odwracała się lub robiła jedną, poważną minę. By uchwycić fajną sytuację dziecko musiało się na czymś skupić a niestety, w tym wieku, ma największą potrzebę ruchu. Zwracać uwagę na bezpieczeństwo i ustawienia aparatu to dla mnie za dużo. Pewnego dnia wyglądała przez okienko takiego małego, norweskiego domku dla dzieci. Cyk, sprawdzenie, i poprawki 🙂 tyle, że za diabła nie mogłam ją namówić do popatrzenia przez okno. I to był koniec noszenia aparatu 🙂
    Natomiast komórka w takich sytuacjach spacerowo-zabawowych sprawdziła mi się doskonale.

    1. A ja byłem tydzień ze swoimi dwoma wnuczkami nad Bałtykiem. Przywiozłem prawie 500 zdjęć. Ani jednego nie wykonałem komórką 😉
      Jest jakiś sens takiego licytowania się? 😀

  34. Sądzę Piotrze, że do niczego rozsądnego już chyba nie dojdziemy, więc zostańmy przy swoim.
    Jestem skłonny zakończyć dyskusję, tym bardziej że mam coraz większą ochotę na robienie sobie żartów, a to może dać „różne”efekty.
    Pozdrawiam 😉

  35. Dziękuję Atko, moja wnuczka jest nieco starsza, ale reakcje ma często niesamowite. Wydaje mi się, że bez porównania ciekawsza byłaby dyskusja raczej o dzieciach, a nie o ich matkach. Dzieci nie teoretyzują, nie przynudzają, są zawsze sobą i są oryginalne.
    Mnie się bardzo dobrze sprawdza Olympus PEN.
    Pozdrowienia 🙂

  36. A przypomnę jeszcze temat dyskusji: do kogo producenci lustrzanek powinni adresować reklamy? No przecież nie do matek-dokumentalistek, które w nosie mają kontrolę ekspozycji, precyzję łapania momentu, RAW-y, jasność obiektywu, perspektywę i kompozycję – czyli wszystko to, co jest istotne dla matek-artystek.
    ————————————–
    A czy to jest aż tak liczna grupa, że warto się dla niej reklamować na całym świecie na bilbordach?
    Ta reklama będzie więcej kosztowała niż zyski ze sprzedaży.
    W sumie jest to biznes, a nie altruistyczna miłość do klienta. Zarabia się na masówce.

    1. A czy to jest aż tak liczna grupa, że warto się dla niej reklamować na całym świecie na bilbordach?

      Aparaty cyfrowe z wymienną optyką to w ogóle jest niszowy produkt, łączna produkcja wszystkich modeli na całym świecie to kilkanaście milionów sztuk rocznie. A wyraźnie opłaca się reklamować na bilboardach oferty bardziej niszowe, np. ostatnio widziałem reklamę wycieczek do Wietnamu. Podobno „Prawdziwy Sajgon” 🙂

  37. Andrzeju, nie ma sensu licytacja. Podałam przykład, kiedy aparat mi się nie sprawdził. Poczułam się wywołana 🙂
    W piaskownicy dawałam radę robić zdjecia ale sama się znudziłam to co mówić o rodzinie. Ta sama mina, różnica w łopatkach i wiaderku, no i ciuchach 🙂

    1. No tak, aparatami robi się nudne zdjęcia [np. reportaż z fabryki traktorów]. Co innego komórka 😀

  38. A i jeszcze fajna rzecz. Wysyłałam od razu. Nikt po przyjeździe nie męczył o zdjęcia i nie dopytywał się, jak było. Dla mnie cenne 🙂

  39. Ja też przypomnę jeszcze temat dyskusji: do kogo producenci lustrzanek powinni adresować reklamy? Dla matek, które, jak pisze piryt: „mają w nosie rozmyte tło, czyli nieambitnych leni” na pewno nie, ale grupa bardziej wymagająca, czyli tzw. elita jest na tyle liczna, że wg mnie warto o nią powalczyć. Nawet na bilbordach.

  40. Poprzedni post jest oczywiście nieprawdą, piryt nic takiego nie napisał, ale zilustrowałem jego metodę pracy z argumentami adwersarzy 🙂

    1. Tzw. liczna elita wszystko to już zna, nie trzeba o nią walczyć.
      Kobiety przestały zachodzić w ciąże i lista fotografujących matek jest zamknięta?
      Przypominam, że zawsze najczęstszym powodem kupna aparatu fotograficznego były narodziny dziecka. Owszem, teraz znacznej części młodych mam wystarczy smartfon, ale jest jeszcze ta grupa, której nie wystarczy i która kupiłaby lustrzankę, jakby wiedziała, jakie możliwości sobie w ten sposób otworzy. Zdjęcie aparatu i karteczka z ceną nie są taką informacją.

  41. Mam wrażenie, że najbardziej Cię drażni słowo elita, Piotr pisze o jakości zdjęć a Ty dajesz tu do zrozumienia, że jakość jest dla elity. Teraz rzucisz się na słowo jakość i zaczniesz je gnieść swoją ideologia, więc szybko dodają, że wg mnie matka z grupy Twoich smartfonistek po obejrzeniu zdjęć z portalu „oczamimatki” westchnie Ło matko i zacznie myśleć … szanse ma 🙂

  42. przebrnąłem raz jeszcze przez tę burzliwą nieco dyskusję i chciałbym wspomnieć o kwestii dotychczas nieporuszanej – generalnie billboardowe reklamy są adresowane do księgowych lub matek, które trzymają domowy budżet 😉 Dlaczego? Nie wiem, jak gdzie indziej, ale w Wawie wszelkie takowe reklamy akcentują wyłącznie super-extra-okazyjną cenę. Brakuje jak ważnej informacji w przypadku części aparatów, że są one jednak tańsze od nowego smartfona 😉

  43. Reklama billboardowa nowego modelu lustrzanki na pewno nie jest skierowana do matki-księgowej, tylko do biedaka, który pozwołił jej na trzymanie kasy (brrr!). W jego przypadku wchodzą potem w grę tylko zaskórniaki 🙂

  44. Przyznać się kogo zainspirowała reklama:
    „Twój smartfon robi piękne zdjęcia!
    Wykorzystaj to”?!? :DDD

  45. Jeszcze coś napiszę, bo Was lubię 😉
    Trochę się zastanawiałem nad tym pięknie rozmytym tłem, skąd się wzięła ta moda i jak się stała dogmatem?
    Może ona się wywodzi z fotografii przyrodniczej, a ściślej z fotografii ptaków. Ptaki robi się zazwyczaj długim obiektywem, który ma płytką głębię ostrości. Ptak jest wtedy ostry a tło rozmyte. Ponieważ takie są właściwości obiektywu, to zrobiono z tego cnotę i zasadę. Ale to chyba też zależy od tematu. O ile mały ptaszek na tle rozmytych, małych listków wygląda dobrze, to już duża papuga siedząca na palmie chyba raczej kiepsko. Liście palmy są efektowne i malownicze i MZ powinny być tak samo ostre jak papuga. One są tematem równorzędnym.
    A więc wszystko zależy od tematu i kontekstu, a wszelkie uogólnianie jest nadużyciem/wciskaniem kitu/terroryzowaniem innych 🙂

  46. 🙂
    nie słyszałem o dogmacie rozmytego tła, coś mnie chyba ominęło 😉
    jak dla mnie to celowy zabieg dla uwypuklenia głównego motywu i eliminacji tła, które lub niczego nie wnosi lub też dodatkowo rozpraszałoby uwagę.
    Ciekawe też, jak jest więc teoria dla krótkich stałek o dużej jasności?

  47. pozwalających uzyskać płytką głębię ostrości. I nie rozumiem, czemu te cechy nie są akcentowane w reklamach

    Pisałem o tym wielokrotnie. Udowodnił to również Wujek Lucek i jego fani.
    Dla większości ludzi płytka głębia ostrości jest wadą a nie zaletą!
    Większość ludzi chce kupić aparat, który robi ostre zdjęcia bez ustawiania odległości. Wszystko ma być ostre i już 🙁

    1. No i dla większości ludzi optymalnym narzędziem do rejestracji obrazu jest smartfon. I nie ma co kombinować z przekonywaniem ich do lustrzanki.

      1. Naprawdę rozmawiałem z wieloma ludźmi na ten temat, bo mnie to bardzo interesuje. Głównie przy okazji wesel i innych imprez. Okazuje się, że jednak są oni pod wrażeniem możliwości lustrzanek. Mała głębia ostrości jest wadą, którą są w stanie poświęcić dla szybkości robienia zdjęć „cyk, cyk, cyk”. Niestety lustrzanki mają również wadę, której nie da się przeboleć. To wielkość i ciężar. Ideałem byłby aparat, który można wyciągnąć z kieszeni i szybko cykać zdjęcia bez ustawiania ostrości, bo wszystko będzie ostre. Oczywiście piszę tu cały czas o fotografowaniu na imprezach, bo na co dzień nie chciałoby im się nosić nawet małego aparatu, skoro mają telefon…

  48. ciekawość bierze, z czego to może wynikać 😉
    skoro 90% zdjęć jest właśnie takich, bo cykniętych kompaktem lub smartfonem, to pewnie stały się wzorcem z Sevres, a jak coś nie pasuje do wzorca, to jest be 😉

  49. I znów wracamy na początek, czyli jak wygląda rozkład normalny, zwany też rozkładem Gaussa, w tym przypadku inteligencji oraz jego korelacja z ilością zdjęć wykonywanych smartfonami. Istotna jest też krzywa zadowolenia z tak wykonanych zdjęć, czyli … jutro znów ma być 30 stopni w cieniu!

  50. Skoro wracamy do początku, to chyba czas na jakieś drobne choćby podsumowanie.
    Te wszystkie komentarze są bardzo bogatym źródłem wiedzy, ale bardziej socjologicznej (o nas samych) niż fotograficznej.
    O naszych wzajemnych relacjach, o stosunku do poglądów „innych” (chęci ich zrozumienia – w tym także smartfonowców), o tolerancji itp.
    Ogólnie wszystko to jest dość ciekawe 😉

  51. Mocno naciągane podsumowanie 😉
    Ktoś kto nie przepada za fotografowanie smartfonem (będąc świadomym jego ułomności) jest z automatu nietolerancyjny względem grupy jednak ich używających?
    Kłania się „łatkowanie” adwersarzy w dyskusji 🙂

  52. A jako ciekawostkę dodam, że ostatnio się przekonałem w czym smartfon jest lepszy od lustrzanki.
    Poszedłem z dzieckiem do Zoo i zobaczyłem przepiękne kolorowe ptaki za metalową siatką o dwu-centymetrowym oczku.
    I co? Zaklinanie praw fizyki nie pomogło. Na każdym zdjęciu miałem kratki.
    A tuż obok mnie ludziska wkładali obiektywy swoich telefonów między kratki i robili piękne czyste zdjęcia!

  53. W naszym (praskim) zoo można wejść do klatki, po 4-5 osób, pod kontrolą pracownika, który potem nasypie trochę ziarna na taką platformę i można robić zdjęcia. Byłem z dzieckiem, obok paru bezlusterkowych i smartfonistów, dziecko się wielu nowych brzydkich słów nauczyło, ptaki szybko zlatywały i odlatywały, w sumie nie zrobili ani jednego sensownego zdjęcia …, ja miałem tak 50-70 % trafionych 🙂

    1. Tutaj ptaki się prawie nie ruszały. Głównie siedziały albo chodziły powoli i dostojnie. To były jakieś chińskie ptaki podobne do bażantów czy pawi. Niesamowicie piękne i kolorowe. A klatki były zbyt małe, żeby kogoś tam wpuszczać. Gdyby weszła tam jedna dorosła osoba, to już byłby tłok…

  54. Drogi Kolego szalasie i Wy Wszyscy Pozostali 🙂
    Napisałeś, że podsumowanie jest mocno naciągane i że jest to przypinanie łatek.
    Wydaje mi się, że chodzi tu o coś zupełnie innego, o to mianowicie jak trudno jest zrozumieć innych ludzi. Ludzi, którzy posługując się podobną techniką mają inne cele i priorytety.
    Bardzo mi się podoba przykład podany przez Kolegę wzrokowca (z fotografowaniem w ZOO), ponieważ jest to samo życie a nie estetyzujące teoretyzowanie.
    Małe dzieci bardzo przeżywają pójście do ZOO i potem z wielkim zainteresowaniem oglądają zdjęcia zwierzątek (zwłaszcza jak się je pokazuje na dużym telewizorze Full HD). Uwieczniłem na wiosnę w ZOO wszystkie dostępne wtedy zwierzęta i okazało się, że był to „przebój sezonu”. Zdjęcia były zrobione tak, żeby było widać wszystkie szczegóły, bez żadnych artystycznych ambicji 🙂
    Wnuczka obejrzała wszystko od początku do końca chyba 3 razy, a potem przez wiele, wiele dni raczej już tylko ulubione tematy. Kochane były zwłaszcza żaby (zielone, niebieskie, w pomarańczowe plamy), oraz kaczki zwykłe, mandarynki i pelikany.
    No i tak to właśnie jest, inny odbiorca, inne potrzeby, wszystko ma być ostre i koniec. Podobnie jest z fotografią pamiątkową.
    I jeszcze o ambicjach.
    Czy mówiąc o ambicjach innych ludzi (a raczej o ich braku) mamy na myśli ambicje fotograficzne, czy także ogólno-życiowe? Sądząc po przykładach (panie oglądające głupie seriale) zachodzi tu raczej wariant drugi.
    Wydaje mi się, że jest w tym dużo krzywdzącej przesady. Np. w moim najbliższym otoczeniu takich pań nie ma, a jedynym miłośnikiem seriali był kiedyś kolega z pracy (wykształcenie czysto techniczne).
    Ot, taka ciekawostka przyrodnicza 🙂

    1. Wydaje mi się, że chodzi tu o coś zupełnie innego, o to mianowicie jak trudno jest zrozumieć innych ludzi. Ludzi, którzy posługując się podobną techniką mają inne cele i priorytety.

      No właśnie. Komuś tutaj trudno to zrozumieć. 🙂 Podam parę przykładów na tolerancję 🙂
      „Jeżeli jedynymi kryteriami ambicji i aktywności mają być takie w sumie błahostki jak hobbystyczne zajmowanie się tkactwem, to nie mam więcej pytań i dziękuję. Nie mówmy o marginesie czy też niedojrzałych małolatach”
      „oni są ambitniejsi i bardziej twórczy od tych co np fotografują patyk wystający z błota albo panienki w krzakach.
      Mówmy o ludziach przeciętnych, a nie patologiach.”

      Wnuczka obejrzała wszystko […] wszystko ma być ostre i koniec.

      Projektujesz swoją fobię na płytką głębię ostrości. Dzieci nie obchodzi, czy głębia ostrości jest mała czy duża, wystarczy, że widać zwierzę.
      Przetestuj na wnuczce, niech Ci powie, że ta jaszczurka jest brzydka, bo nie ma tła:
      http://www.dfv.pl/gallery/members/piotr.html?g2_itemId=542564&g2_page=8

      Czy mówiąc o ambicjach innych ludzi (a raczej o ich braku) mamy na myśli ambicje fotograficzne, czy także ogólno-życiowe? Sądząc po przykładach (panie oglądające głupie seriale) zachodzi tu raczej wariant drugi.

      Znowu Twój wymysł, na którym się zapętliłeś. Odtwórczość i brak chęci do działań twórczych o charakterze estetycznym w tej dyskusji tylko Ty łączysz ze sprawami ogólnożyciowymi.

  55. Nowy rekord 😉
    Piryt, chyba się niezupełnie rozumiemy i szkoda śrubować wynik ilości postów. Ja nie widzę związku pomiędzy używanym sprzętem i zdolnościami intelektualnymi użytkownika, potrafię zrozumieć używanie nawet smartfonów – mam jednak swoje zdanie na temat efektów, co nie jest zupełnie opinią na temat autora tegoż efektu. I to by było na tyle 🙂

  56. Może źle to sformułowałem, albo powinienem podzielić na dwie części.
    Ty napisałeś tylko o jakimś przypinaniu łatek.
    O ambicjach lub ich braku to już faktycznie nie Ty 😉
    Przepraszam.

  57. Miły Pirycie, piszesz „jak trudno jest zrozumieć innych ludzi. Ludzi, którzy posługując się podobną techniką mają inne cele i priorytety”. Ja naprawdę nie myślę, że człowiek fotografujący komórką posługuje się podobną techniką jak ktoś korzystający z lustrzanki. I nie czuję z nim więzi intelektualnej, nie mam zamiaru go zrozumieć. To taki proletariat wewnętrzny, gdy chodzi nie chodzi o stan posiadania, ale stan ducha. Jak pisał w „Studium historii”, analizując narodziny, rozwój i upadek rozmaitych cywilizacji brytyjski historyk, Arnold Toynbee – „cywilizacja się rozwija, gdy masy naśladują elity, załamuje się zaś, gdy większość przestaje podążać za elitą lub naśladuje obce wzorce”. Serdecznie pozdrawiam i cieszę się na setny wpis, ciekawe, kto to będzie?

  58. Już było, ale aż się ciśnie na ekran:
    „Parobek… zabił sztukę. Gombrowicz trafnie przewidział w Ferdydurke, zwłaszcza w Operetce całkowite odwrócenie dominanty estetycznej w kulturze światowej. Gwałtowny wzrost znaczenia politycznego i ekonomicznego niższych warstw spowodował rozwój form przekazu z definicji plebejskich, takich jak radio, a zwłaszcza telewizja… Co zaowocowało całkowitą dominacją gustu parobka w kulturze i zepchnęło sztukę na margines… Ostatecznym przypieczętowaniem tego stanu rzeczy było wynalezienie internetu, który zatarł granicę między twórcą a odbiorcą, wytwarzając fałszywe z gruntu przekonanie, że twórcą może być każdy – ergo nikt…”

  59. Szanowny Kolego sewo.
    Z tego co piszesz wynika, że dla elity głównym celem tworzonych obrazów jest ich ESTETYKA, do tego jest potrzebny dobry sprzęt.
    Komórkowcy mają zupełnie inny cel, dla nich celem jest TREŚĆ.
    Dwa różne cele, dwa różne światy, więzi intelektualne raczej mizerne.
    Jednak obie grupy mają sprzęt tego samego rodzaju, chodzi o FUNKCJE.
    Są to rejestratory obrazu (różnej jakości oczywiście).
    Obie grupy się nie rozumieją, są do siebie nastawione dość złośliwie, nie czują potrzeby zrozumienia się.
    Realizują swoje bardzo różne cele i są z tego zadowolone.
    Czy w tym jest coś złego?

  60. Podejrzewam, że chodzi Ci o formę i treść. A znany skądinąd W. Kandinsky twierdzi, że forma jest tylko zewnętrznym wyrazem wewnętrznych treści dzieła. Czyli treść jest lub powinna być w obu dziełach, różnią się tylko formą, czyli „rozmytym lub nie rozmytym tłem”. To tło bardzo spłaszczyło tę dyskusję, ale pozostańmy przy nim.

  61. Dobrze by było gdyby wszystko było idealne. Ale często odnoszę wrażenie, że tak jak komórkowcy tworzączęsto treść bez formy, tak samo druga strona tworzy samą formę bez treści.

    1. Brawo! Podstawową funkcją każdej sztuki jest funkcja estetyczna, czyli zorientowanie na wywołanie u odbiorcy wrażeń i emocji o charakterze estetycznym. Próby podłączenia do zadań sztuki przekazu jakichś treści były, ale efekty były dość kiepskie (naturaliści, pozytywiści, realizm socjalistyczny itp.).
      No to możemy zaczynać drugą setkę. 😉

  62. Wpis nr 99 – Z tym twierdzeniem się w pełni zgadzam. Ten, kto się teraz odezwie, będzie miał wpis nr 100, już z góry gratuluję 🙂

  63. I oto wpis nr 100 popełnił nasz ekstraordynaryjny interlokutor, czyli Piotr. Gratulacje! Czekamy na kolejny wątek, który rozpali nasze zmysły i klawiatury do białości, najlepiej coś znowu o smartfonach, formie i treści 🙂

  64. Brawo Piotrze, setka robi wrażenie. Powinniście być z Ewą szczęśliwi, że blog cieszy się takim powodzeniem 🙂
    No cóż, forum DFV pada, blog się rozwija.
    Przyroda nie lubi próżni.
    Nic już nie miałem pisać, ale skoro tak Piotrze zachęcasz to nie mogę odmówić. Byłoby to wysoce niestosowne 😉
    Powiem wprost, sytuacja jest następująca.
    Powstały nowe środki techniczne, które mają swoich użytkowników i miłośników.
    Ci nowi użytkownicy nie chcą podążać za elitami (jak to ładnie zacytował sewo), które czują się z tego powodu niedocenione i niedopieszczone. Elity są w posiadaniu różnych wartości i chętnie by się nawet z drugą stroną nimi podzieliły, ale problem jest zasadniczy, kompletny brak zainteresowania.
    O czym to świadczy? Chyba o tym, że ta druga strona też ma swoje cenne dla niej wartości, a o wartościach elity prawie nic nie wie, albo nie uważa ich za cenne.
    Elita mogłaby poprawić sytuację pokazując swoje wartości w jakiś atrakcyjny sposób, ale niestety woli biadolić i „odcinać się intelektualnie”.
    No i kółko się zamyka, jak z tego wybrnąć nie wiem.
    Zresztą to nie moja sprawa, ja nie biadolę. Nawet jestem zadowolony, że nasze otoczenie jest coraz bardziej różnorodne 🙂

  65. Chętnie się zapoznam z jakimś przykładem biadolenia elit z powodu niedocenienia i niedopieszczenia – może jakiś link? 😉

  66. A ja chętnie zapoznam się z cennymi wartościami tej „drugiej strony”, na razie dowiedziałem się, że nie lubi rozmycia płynącej wody i nieostrości tła.

  67. Ależ Wy jesteście straszni 🙂
    A kto biadoli, że ta druga strona jest nieambitna? A czy akurat w tej dziedzinie musi być ambitna?
    A jak w ogóle chrzani fotografię, zajmuje się np malarstwem i uważa że fotografia jest nieambitna, bo tylko odtwarza. To co wtedy, obciąć głowę bo nie wolno?
    Jakby to pięknie było na tym świecie, gdyby jedni i drudzy żyli obok siebie i się na siebie nie wyzłośliwiali.
    Niestety, jeżeli elita fotograficzna chce mieć na rozwój tego wszystkiego jakiś wpływ, to musi w jakiś sposób pokazać swoją atrakcyjność. W jaki, to już jej sprawa.
    Kiedyś często chodziłem na różne wystawy fotograficzne, byłem nawet na wystawie Cartier-Bressona, Wołkowa i wielu innych.
    Ostatnio mam niestety duże problemy, same eksperymenty twórcze, poszukiwania swojej drogi itp. W sumie raczej nuda. Gdzie ta atrakcyjność?
    Wiele lat temu była wystawa zorganizowana przez National Geographic pt. „Ziemia z nieba”.
    Olbrzymie zdjęcia na ogrodzeniu warszawskich Łazienek. Gdzie są teraz takie imprezy, dostępne dla każdego przechodnia, pokazujące atrakcyjność fotografii.
    I dlaczego sewo piszesz z ironią o „cennych wartościach tej drugiej strony” ?
    One wcale nie muszą być cenne dla Ciebie, mogą być cenne dla tej drugiej grupy. To wystarczy. A jeżeli Ty potrafisz w atrakcyjny sposób pokazać wyższość swoich wartości, to zrób to. Bo na razie tylko się wykręcasz „brakiem więzi intelektualnej”.

    1. A kto biadoli, że ta druga strona jest nieambitna?

      W tym wątku tylko Ty biadolisz, że ktoś śmiał określić większość jako odtwórczą i konsumującą.

      A jak w ogóle chrzani fotografię, zajmuje się np malarstwem

      Dzięki za przypomnienie malarstwa, o którym ja wspomniałem mniej więcej w tej okolicy, gdzie Ty się oburzałeś tkactwem. 🙂 Ale malarstwo tutaj nic nie zmienia – zainteresowanych twórczym uprawianiem malarstwa jest jeszcze mniej niż zainteresowanych kreatywną fotografią.

      Niestety, jeżeli elita fotograficzna chce mieć na rozwój tego wszystkiego jakiś wpływ, to musi w jakiś sposób pokazać swoją atrakcyjność.

      Ale dlaczego musi? Naturą elitarności jest jej elitarność. Jak coś się staje masowe, to przestaje być elitarne. Nie bardzo rozumiem o jakiej elicie tu piszesz. Jeśli o fotografii wysokoartystycznej, to tam są specjalnie i celowo podwyższane progi wejścia. Jeśli masz na myśli popularne portale fotograficzne, to tu bariery wejścia nie ma ani w sensie finansowym, ani technicznym, ale nadal jest potężna bariera wejścia polegająca na tym, że wchodzącemu musi się chcieć – chcieć uczyć, męczyć, próbować, tworzyć, edukować się, rozwijać, myśleć. No, z tą barierą zawsze jest ciężko. Im bardziej w prawo krzywej Gaussa, tym ciężej.
      Pisałem to już wcześniej, ale raczyłeś zignorować, więc powtórzę, obawiam się, że nie po raz ostatni: każda forma aktywnego uprawiania działalności twórczej to możliwość i oferta, ale nikt nie będzie tutaj nikogo namawiał i ciągnął za uszy. Kto chce – zada sobie trud i skorzysta. Kto nie chce – ograniczy się do bardziej popularnych rozrywek, wśród których dominuje oglądanie seriali i widowisk telewizyjnych. Kto niby miałby wyciągać te masy sprzed telewizora? Pozytywizm się skończył dość dawno temu.
      Ciągnięcie zresztą nie ma najmniejszego sensu, większość po prostu twórcza nie jest i nie będzie, w żadnej dziedzinie. A do tej mniejszości trzeba tylko dotrzeć z zaproszeniem, informacją o takiej możliwości – wtedy ta mniejszość już ruszy sama w tym kierunku, skoro się dowie, że taka droga istnieje.
      I tutaj wracam do dawno zapomnianego początku tej dyskusji. Tej mniejszości matek o bardziej kreatywnych umysłach i większych potrzebach estetycznych warto pokazać różnicę w obrazowaniu między lustrzanką a smartfonem, natomiast większości wystarczy smartfon i nie ma sensu nikogo przekonywać, że jest inaczej.

  68. pojawiło się jedno z słów-kluczy – „wyższość” 🙂 może tu jest ten smartfon, sorki, pies pogrzebany 😉 jak dla mnie, nie chodzi o to, co jest lepsze albo wyżej w rozwoju usytuowane – jest inne i koniec, bez punktowania. Po co ta drabinka? 🙂

  69. Miły pirycie, sewo nie pisze z ironią o „cennych wartościach tej drugiej strony”, tylko cytuje Ciebie i prosi o przykłady …

  70. Szalas, przecież właśnie o tym piszę, to co oni tworzą jest inne i nieporównywalne. I czego tu się czepiać?
    Z całej tej dyskusji wynika, że właściciele lustrzanek mają pretensje do smartfonowców, że nie robią zdjęć dobrej jakości, a symbolem tej jakości było rozmyte tło. Nie chcą się szkolić, doskonalić itp. Nie chcą robić lepszym sprzętem, który da im lepszą jakość.
    A podejdźmy do sprawy z innej strony.
    Smartfony i inne powstały, ponieważ były takie możliwości techniczne (miniaturyzacja) i była nadzieja na dobry zarobek. To się sprawdziło, smartfony są w sklepach i są powszechnie kupowane. Mają aparat fotograficzny, więc użytkownicy robią nimi zdjęcia. Zdjęcia są oczywiście gorszej jakości niż robione lustrzanką, ale się je robi, bo smartfon daje taką możliwość.
    No i co powinno być dalej?
    Czy ambitny smartfonowiec powinien sobie zakleić obiektyw plastrem i dodatkowo kupić lustrzankę, żeby mieć jakość? Lekki absurd. Smartfonowiec robi zdjęcia i jest z nich zadowolony, bo mniej więcej tego się spodziewał. A jeżeli lustrzankowiec ma zastrzeżenia do ich jakości i estetyki, to ma kilka możliwości działania. Jeżeli nie potrafi nic zmienić to cała krytyka zupełnie nie ma sensu. Niech każdy z nich cieszy się tym co ma i nie wyśmiewa się z drugiego. Po prostu dwa różne sposoby fotografowania i porównywanie ich jest absurdem.

  71. zanim to napisałem przejrzałem raz jeszcze wszystkie wpisy – skąd Ci się wzięło, że tzw. „lustrzankowcy” mają pretensje i naśmiewają się z tzw.”smartfonowców”? Ciężko się dyskutuje, gdy trzeba wyjaśniać niezaistniałe fakty 😉

  72. Np. tutaj 🙂
    —————————————-
    ja akurat jestem z grupki, która szybciej zrobi zdjęcie lustrzanką, niż nieszczęsnym smartfonem, który (i tu pełna zgoda z Piotrem) najlepiej się nadaje do robienia fotek metkom w sklepie).
    —————————————-
    Faktycznie – prościej jest trzasnąć byle co smartfonem i być zadowolonym z efektu – nie trzeba myśleć, ustawiać i regulować 😉 Można tez od razu wrzucić na FB – same plusy 🙂
    Może dlatego też nie ma co dyskutować o takiej fotografii, bo i o czym – nie ma potrzeby myślenia, ustawiania i regulowania, wszystko robi się samo to i trudno coś o tym, powiedzieć 😉
    ——————————————
    W tym co napisałeś jest sugestia, że większość ludzi jest leniwa, mało ambitna itp.

    Bo tak jest. Zdecydowana większość ludzi konsumuje, jedyna nieliczna mniejszość ma chęć i ambicje by coś tworzyć (zostawmy na razie efektywność tego tworzenia, na razie wystarczą chęci). Fotografowanie wymaga aktywności, poszukiwania, uczenia się. Oglądanie seriali w telewizji jest prostsze. I dlatego bardziej popularne. 🙂
    ——————————————

  73. No niezupełnie – zakładasz z góry, że opinia i rodzaju uprawianej fotografii jest jednocześnie opinią o człowieku ją uprawiającym – jak dla mnie spory skrót. Daleko odeszliśmy od tematu przewodniego, chyba wszystko zostało powiedziane i dlatego dyskusja zaczyna meandrować 😉

  74. Masz rację, dyskusja zaczyna lekko meandrować, ale chyba jeszcze nie wszystko zostało powiedziane. Ciekawe dlaczego 🙂
    Chodzi mi mianowicie o to, że cały czas jest tu raczej szukanie dziury w całym, minusów, zagrożeń (niska jakość), lekko naciąganych uogólnień (np te bidne miłośniczki seriali) itd.
    A jakoś nikt do tej pory nie wychylił się z jakąś minimalną choćby, pochwałą „techniki smartfonowej”. Czy naprawdę są tylko same minusy, przesada.
    „Smartfonowcy” (tak ich symbolicznie nazwijmy) są wszędzie i dysponują sprzętem prostym w obsłudze, lekkim i wygodnym. Dzięki nim możemy oglądać np filmy z różnych wydarzeń i to prawie natychmiast. Ich wiarygodność jest duża, bo publikacja w ciągu 5 min po fakcie raczej wyklucza manipulacje. Zgadza się, że są one nieraz dość prymitywne i kiepskiej jakości, ale są. Mogliśmy obejrzeć upadek meteorytu w Czelabińsku, trąbę powietrzną trwającą 30 sekund i inne wydarzenia, których rejestracja przez fachowców jest raczej niemożliwa. To jest zupełnie inna dziedzina niż zwykła fotografia i to jest też olbrzymi plus tej techniki (i refleksu jej posiadaczy).
    Dobrze jest o tym pamiętać, bo MZ zyski przewyższają straty, jakieś niby zagrożenia itp.
    Po prostu nowa technika daje inne, nowe możliwości i należy się z tego cieszyć.
    Technika niczemu nie zagraża, problemem może być tylko niski poziom kultury osobistej użytkowników tej techniki. Ale to jest problem ogólny, dotyczący całości naszego życia.

  75. pochwał prawie brak, bo użytkownicy smartfonów się nie włączyli do dyskusji. Ja się mogę przyłączyć do pochwały – w sytuacjach, gdy nie mam przy sobie lustrzanki smartfon umożliwia zrobienie zdjęcia – o jego jakości chyba już wszystko zostało powiedziane 😉

  76. Tak to już jest na tym naszym świecie, że często na różne tematy wypowiadają się akurat ci, którzy nie są tymi tematami przesadnie zainteresowani.
    Np
    1. osoby samotne na temat wychowywania dzieci
    2. ateiści na temat religii
    3. itd
    A mówiąc serio, jak świat światem zawsze były jakieś strachy związane z postępem w technice.
    Malarstwo zginie, bo pojawiła się fotografia, fotografia „prawdziwa” zginie, bo pojawiła się cyfrowa, fotografia dobrej jakości zginie, bo pojawiły się smartfony 🙂
    A świat o tym nie wie, rozwija się po swojemu i nic się złego nie dzieje. Jest tylko bogatsza oferta, czyli jest ciekawiej.

  77. Ależ ja jestem bardzo zainteresowany – najbardziej kwestią podstawową wątku, czyli ” na smartfonach świat się nie kończy” 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *