Skarbiec, Petra, Jordania

Dlaczego aparaty będą droższe

No to już po Canonie. Jak donosi ostatnio kilka serwisów internetowych (np. tutaj, tutaj  i tutaj), Canonowi spadły zyski ze sprzedaży aparatów o 21%, a wszystko to przez bezlusterkowce. Niektórzy głoszą, że „Canon nie radzi sobie na rynku aparatów”.

Petra, Jordania

A jak odfiltrować z tego Radio Erewań, to co zostaje? O 21% spadły zyski całego koncernu i to nie w odniesieniu kwartalnym (a to raport kwartalny), tylko rocznym. Natomiast zyski samego działu foto w prezentowanym kwartale spadły: o 3,8%. Rzekoma plaga bezlusterkowców, która ma powodować problemy Canona, to licentia poetica dziennikarza Reutersa, natomiast nadal prawie co drugi kupowany aparat z wymienną optyką to Canon. W raporcie Canon przyznaje, że liczba sprzedanych aparatów jest mniejsza, ale dotyczy to głównie kompaktów, a lustrzanki w Europie i Japonii sprzedają się lepiej niż w poprzednich miesiącach. Mnie nie musicie wierzyć – sami sobie poczytajcie raport kwartalny Canona.

Co innego jest ciekawe w tym raporcie. Ilość sprzedanych aparatów spadła o 7,6%, a zyski tylko o 3,8%. Podobny trend można zobaczyć w raporcie kwartalnym Sony: liczba sprzedanych aparatów spadła, ale zysk wzrósł (raport Sony tutaj). Dlaczego te dwie firmy sprzedają mniej, a zarabiają więcej? Sony pisze wprost, że to wynik przestawienia na droższe modele (high value-added models) – brawa za serię A7!

Skarbiec, Petra, Jordania

Rynek aparatów cyfrowych nadal się kurczy i będzie się kurczyć. Czasy zdobywania rynku i serc fotoamatorów sprzętem tanim się skończyły. Wszystkie koncerny będą sprzedawać mniej aparatów, a przeżyją te, które będą sprzedawały je drożej. Oczywiście, żeby przekonać klienta, że powinien zapłacić więcej, trzeba mu zaoferować więcej. Można to zrobić idąc drogą Leiki (której śladami podąża Fuji), a można jak Canon, Sony i Nikon – drożej za pełną klatkę, więcej megapikseli, nieco technologicznych nowości. Czy to wystarczy i na jak długo? Zobaczymy. Przy kurczącym się rynku, który robi się coraz bardziej luksusową niszą, nie spodziewałbym się wyścigu na obniżki cen. Ta droga prowadzi tam, gdzie jest Samsung.

Powyżej zdjęcia z Petry w Jordanii. Lepiej nie będę pisał, czym robione. 😉

  1. może trzeba kilka kupić na zapas, skoro koniec bliski? 😉

    Z innej beczki – rynek katarski, niezbyt reprezentatywny, pewnie malutki, kilka sklepów foto sprzedających: Canon, Nikon, Sony…Olek i Fuji ze swoją poważną ofertą nieobecne kompletnie. Po kilku wizytach mam wrażenie, że dla tubylców Canon to synonim aparatu, nie widziałem żadnego kupującego Nikona, Nikony z kolei wybiera część przyjezdnych, Sony się tylko ogląda 😉

  2. Mnie nawet nie martwi prorokowany wzrost cen aparatów, bardziej mnie martwi to, że mając w ręku lustro zaczynam się już teraz czuć wśród setek martfonowców jakimś oszołomem, egzotycznym dziwakiem, że będę jeszcze intensywniej wypędzany z różnych miejsc jako „profesjonalista”.

    1. To będzie powrót do sytuacji sprzed 10 lat, gdy mało kto miał lustrzankę, a większość fotografowała kompaktami. Wówczas lustrzanka wzbudzała zainteresowanie, teraz pewnie to będzie raczej znudzenie.
      A z wyganianiem „profesjonalistów” z lustrzankami możesz mieć rację, choć ostatnio mam wrażenie że taką reakcję wywołuje statyw – niezależnie od tego, co jest na nim zamontowane.

  3. Andrzej Sapkowski jakiś czas temu wieszczył: „coś się kończy, coś się zaczyna”. Hmmm, mam podobne odczucia jak Włodek, ale czy to już czas by zacząć szukać schodów do fotograficznego podziemia? 😀

        1. A mnie się wydawało, że smartfony to jednak do dzwonienia służą, a nie do robienia zdjęć. Ale być może należałoby liczbę sprzedanych samochodów zaliczać jako sukces radia (jako że w radio każdy jest wyposażony). Równie uprawnione byłoby zliczenie sprzedanych butów sportowych (tzw. adidasów) i ogłaszanie sukcesu usportowienia ludzkości i gigantycznej popularności biegów długodystansowych.
          Oczywiście, ludzie używają smartfonów do pstrykania, podobnie jak do pisania SMS-ów. To pierwsze jest tak samo fotografią, jak to drugie pisarstwem.

  4. Hmm, ale ktoś już spłodził dzieło „Jak fotografować smartfonem”, gdzie „przekonuje także, że fotografia smartfonowa jest nie tylko naszą codziennością, ale także rodzajem sztuki – pełnoprawnej dziedziny fotografii, w której każdy z nas może być artystą”.

    1. Jak Polifarb będzie miał budżet reklamowy, to się dowiemy, że ta cała fotografia to do kitu, a prawdziwym artystą jest tylko malarz. Najlepiej malarz pokojowy.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *