jesień w lesie, Bawaria

Czy rosną Wam dłonie?

jesień w lesie, Bawaria

Sprzedaż aparatów spada, producenci gonią w piętkę, a tymczasem użytkownicy bezskutecznie czekają na prostą rzecz: uchwyt dostosowany do wielkości dłoni. Oczywiście, dłonie mamy różne: większe i mniejsze, palce dłuższe lub krótsze. Nie ma idealnego uchwytu, który pasowałby wszystkim. Owszem, aparaty mają różne uchwyty, więc szukając – w końcu coś sobie dopasujemy. Problem tylko w tym, że producenci wychodzą z kretyńskiego założenia, że mniejsze uchwyty są dla osób początkujących, a te większe – dla zaawansowanych. Tak, jakby w miarę nabywania umiejętności fotograficznych, rosły dłonie. Zawodowcy to już w ogóle mają łapy jak niedźwiedzie, żeby złapać takiego Nikona D5 czy Canona 1D X. Z kolei osoby drobne nie powinny nigdy chcieć czegoś bardziej zaawansowanego niż modele najtańsze i najprostsze. Przynajmniej dopóki sobie nie zapuszczą dłuższych palców i nie rozklepią dłoni. Prawda, że to głupie?

nad strumieniem, Bawaria

Rozumiem, że robienie każdego modelu aparatu w kilku rozmiarach byłoby mało opłacalne. Znacznie bardziej racjonalne byłoby przygotowanie do każdego modelu różnej wielkości nakładek na uchwyt – mocowanych na zatrzaski i nie zawierających żadnej elektroniki, a więc nie zagrażających szczelności czy solidności konstrukcji. Nie byłaby to innowacja rewolucyjna, nie wywołałaby ekscytacji u maniaków zaawansowanych technologii, ale po prostu rozwiązałaby problem, przed którym staje wielu fotoamatorów. Producent, który zrobiłby to pierwszy, zgarnąłby sporą część amatorów kupujących pierwszy aparat lub zmieniających system, a także łatwiej przekonywał użytkowników danego systemu do wymiany aparatu na nowszy.

Czy tego doczekamy? Nie sądzę – przy obecnej, powszechnej strategii cięcia kosztów gdziekolwiek się da, takie komplikacje konstrukcji pewnie nie przeszłyby akceptacji przez księgowych. Zawsze jednak zostaje cień nadziei, że w Japonii zauważą brak związku między umiejętnościami i potrzebami fotograficznymi a wielkością rąk…

jesienne refleksje, Bawaria

Zdjęcia z Bawarii, po więcej zapraszamy do bawarskiej galerii, a także na przyszłoroczną fotowyprawę.

  1. Dokladnie. Po przejsciu z C400D a potem na C60D i w koncu na C6D poczulem komfort w wiekszym i wygodniejszym uchwycie, bardziej dopasowanym do mnie. Zatem dlonie mi nie urosly, aparat musial sie powiekszyc.

    1. Dobra, ale nie chodzi o przerabianie aparatu na coś, co wygląda na pacjenta w gorsecie ortopedycznym albo w ortezie. Do tego to nadal jest… kiepska proteza, bo jeden rozmiar dla wszystkich dłoni (owszem, trochę inny niż rozmiar uchwytu w samym aparacie).

  2. Meciej – ale to akurat podajesz przykłady gripów do bezlusterkowców. To trochę inna bajka. W tych malutkich aparacikach ten grip jest niemal czymś niezbędnym. Bez niego mój Oli Om-D po prostu wyślizguje się z rąk. Piotrowi chyba bardziej chodzi o lustrzanki.
    Moim zdaniem producenci wychodzą z założenia, że duży aparat = profesjonalny aparat, mały aparat = amatorski aparat. Po drugie prestiż i ranga fotografa (ale myślę tu o fotografie jako o tym człowieku z aparatem, który żyje z robienia zdjęć) również liczona i mierzona jest wielkością aparatu. Wydaje mi się, że gdyby taki „ślubniak” wyskoczył z bezlusterkowym Olympusem albo Fuji to mógłby być potraktowany przez zleceniodawców bardziej „amatorsko”, a co za tym idzie za mniejszą kasę.
    Dla niektórych rozmiar jednak ma znaczenie;)

    1. „duży aparat = profesjonalny aparat”
      – No to mam pomysł, zamiast nakładek do trzymania, coś w rodzaju obudowy do zdjęć podwodnych. Musiało by to wyglądać jak wielka lustrzanka i koniecznie z napisem PRO 🙂

    2. Problem jest w obie strony: dla niektórych niektóre aparaty są za małe, dla innych niektóre aparaty są za duże. Owszem, miniaturyzacja bezlusterkowców doprowadziła do absurdów ergonomicznych, ale w lustrzankach wcale nie jest lepiej – tylko jest inaczej. 🙂
      Kwestie związane podbudowywaniem ego rozmiarem aparatu w ogóle mnie nie interesują.

  3. Można na to spojrzeć inaczej, kto ma małe dłonie, musi się pogodzić z tym, że zawsze będzie początkującym, natomiast na właściciela dużych sama natura (warianty: Pan Bóg, towarzysz przyroda) nakłada obowiązek stania się zaawansowanym fotografem lub zawodowcem (śluby, chrzciny, pogrzeby).

  4. Piotrze, od razu widać, że focisz Canonami. W Nikonach i Penaxach, z wyjątkiem najniższych modeli, druga rolka jest z przodu uchwytu korpusu, więc nie da się zastosować nakładek-wydmuszek.

    1. Rolka jest tuż pod spustem migawki, a poniżej jest wgłębienie na palec serdeczny (w lepszym wariancie) i reszta gripa. Wymianie mogłoby podlegać właśnie wszystko co poniżej przedniego pokrętła.

      1. Nie wiem, gdzie Ty masz palec serdeczny, mój jest między małym a środkowym 😉 Tak czy siak w korpusach typu Nikon D7000 grip jest za krótki na takie rozwiązania. Poza tym w każdym systemie „wydmuszka” wymusiłaby nienaturalne odwodzenie palca wskazującego (sic!) do tyłu w czasie robienia zdjęć.

        1. No tak, oczywiście środkowy. 🙂
          Nie bardzo rozumiem czemu wymienny uchwyt miałby coś utrudniać. Sprowadzałby się po prostu do uchwytu obejmowanego palcami środkowym, serdecznym i małym – każdy by sobie dopasował rozmiar do długości palców i szerokości dłoni.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *