Słońce wschodzi nad Kaukazem

Jak nie fotografować wschodu słońca

Jak to mawiają, w internecie jest wszystko. Jest tam między innymi całe mnóstwo porad: lepszych, gorszych i śmiesznych. Niektóre są nawet tak śmieszne, że można się popłakać. Szczególnie po tym, jak się już z takiej porady skorzysta i zobaczy, co wyszło…

Słońce wschodzi nad Kaukazem

Jak fotografować wschód słońca to artykuł bardzo fajnie, lekko napisany. Na początek mamy trochę zabawnie podanych oczywistości: że żeby sfotografować wschód słońca, trzeba się obudzić, nie zapomnieć aparatu i statywu, trafić na miejsce… wszystko to bardzo słuszne. Ciekawie zaczyna się robić później, bo gdy słońce już zaczyna zabarwiać świat, pora zacząć robić zdjęcia na odpowiednich parametrach. Te parametry, według Digital Photography School, to… tryb priorytetu czasu i czas 20 sekund. Dlaczego tak długo? Bo poranne światło jest słabe, więc inaczej zdjęcie byłoby niedoświetlone.

Naprawdę? Zdjęcie powyżej było wykonane przy czasie 1/30 sekundy, na ISO 100, z filtrem polaryzacyjnym na obiektywie (nie, żeby tu akurat był bardzo konieczny, ale nie widziałam powodu, żeby go odkręcać) i z klasyczną przysłoną f/8. Oczywiście, działo się to, gdy wschodzące słońce zabarwiło chmury i najwyższy szczyt w okolicy, czyli o właściwej porze. No to teraz policzmy, co by było, gdybym próbowała się zastosować do internetowych porad i ustawiła 20 sekund w trybie priorytetu czasu. Od 1/30s do 20s jest… 9 i 1/3 EV. Kto nie wierzy, może sobie policzyć (1/30-1/15-1/8-1/4-1/2-1-2… zanim będzie z tego 15, minie 9 EV, a do 20 jeszcze dodatkowa 1/3). Aparat już nie może bardziej obniżyć ISO, zostawmy mu też tego polara, niech ma łatwiej. Aby zachować tę samą jasność kadru, aparat musiałby więc przymknąć przysłonę o 9 EV (darujmy mu już tę końcówkę, i tak będzie śmiesznie). 8-11-16-22-32-45-64-90-128-180. F/180! Tego nie widzieli nawet najstarsi pejzażyści, nawet w aparatach wielkoformatowych. Najlepsze, co mógłby biedny aparat w tej sytuacji ustawić, to f/22, czyli o 6 EV za jasno. Co by mi więc wyszło z takich ustawień? Zupełnie białe zdjęcie o bladym świcie. I niewyspanie.

No dobrze, przejdźmy do części konstruktywnej: jakie ustawienia naprawdę zastosować przy wschodzie słońca? Ano takie, jak zawsze: priorytet przysłony, ISO 100, a czas to już sobie aparat sam dobierze – ma w tym względzie duże możliwości, na pewno mu dostępnych czasów nie braknie. Poprawne czasy ekspozycji mogą być bardzo różne: od 5 sekund do 1/100 sekundy, w zależności od pogody, pory roku i dokładnej godziny. Mam też zdjęcia zrobione zanim słońce się pokazało, jak również takie wykonane w trudnych warunkach pogodowych, przy większym zachmurzeniu, we mgle, ale jeśli tylko było widać jakikolwiek blask świtu, nigdzie czas nie był dłuższy niż 5 sekund – wciąż z założonym polarem, zabierającym ok. 2 EV, co oznacza, że bez filtra czas wyniósłby wtedy około 1 sekundy.

Zdjęcie poniżej to wschód słońca na pustyni w Maroku, czas: 1/3 sekundy, zdjęcie u góry to wschód słońca w Uszguli, w Gruzji, czas: 1/30 sekundy.

PS. Na liście fotowypraw pojawiła się Szkocja, gdzie wybieramy się w listopadzie. I choć fotowyprawa się dopiero pojawiła, to prawdopodobnie nie ma już na nią miejsc. To, że fotowyprawa jest dopiero za kilka miesięcy, to niekoniecznie argument, żeby zwlekać ze zgłoszeniem – Gruzji i Maroka to też dotyczy. 🙂

Świt w Maroku

  1. Pokazane przez nich zdjęcie przykładowe jest dosyć ciemne, więc mogło tam wyjść 20 sekund przy f/32.
    Co zupełnie nie zmieni faktu, że do tego typu zdjęć nie ustawiłbym priorytetu czasu!

    1. Odwrotnie – gdyby było bardzo jasne, to może by się zmieściło w 20 sekundach przy f/32, choć musiałby to być bardzo ciemny wschód słońca.

      1. Ale powiem szczerze, że jeśli używasz aparatu jedynie w trybie manualnym, ponieważ – jak często przy różnych okazjach słyszałem – „nie ufasz aparatowi” lub „nie wierzysz automatyce pomiaru światła”, to przypominasz prowadzącą podrasowane ferrari starą pannę w drodze na niedzielną mszę. Joe McNally „Z pamiętnika lampy błyskowej”

        1. Tutaj przydałby się ten cytat z McNally’ego, gdzie on robi coś lewą ręką przez prawe ucho, bo nie jest w stanie uzyskać zamierzonego efektu automatyką TTL-a, i podsumowuje sytuację: „Czasem tak już jest w świecie TTL”. Znaczy się: czasem stara panna szybciej dojdzie piechotą niż dojedzie tym podrasowanym ferrari.

        2. „Z trybu manualnego korzystamy wówczas, gdy wiemy lepiej od sztucznej inteligencji aparatu, jak ustawić parametry naświetlania, i gdy chcemy wymusić zastosowanie naszych ustawień otworu przysłony i czasu ekspozycji. Nowoczesne matrycowe sposoby pomiaru światła nie są wcale niezawodne – mylą się częściej, niż można by się spodziewać.” P. Dębek 😉

        3. Ja też bardzo często korzystam z trybu M. Ale nie nazwałbym tego trybem manualnym. Ja tylko ustawiam czas i przysłonę, jaka jest mi potrzebna. Ekspozycję zostawiam podwójnej automatyce.
          Oczywiście często wtrącam swoje trzy grosze poprzez korekcję iso i błysku na plus lub minus, w zależności od fotografowanej sceny.

        4. Nijak to ma się do tego, że zawsze i wszędzie stosujesz tryb M. Ja nie twierdzę, że tryb M jest nieużyteczny. Jest użyteczny, jak najbardziej. Sam dość często używam, ale nie jestem M-talibem. Jak wymontujesz z aparatu światłomierz to wtedy pogadamy na temat sztucznej inteligencji. Na razie jeździsz ferrari na niedzielną mszę, co samo w sobie nie jest zabronione, ale żeby od razu robić z tego jakieś ajwaj? 😀

        5. Ale w każdej chwili mogę to ferrari wyprowadzić na autostradę i zasuwać 😀 I dla mnie nie jest problemem robienie w M – mogę i bez światłomierza (jak nakręcam filtr szary ND 3.0 to światłomierz i tak wariuje i tak – zerowy z niego pożytek).
          Kiedyś robiłam w priorytetach – przeszło mi to. Wolę mieć pełną kontrolę nad obrazem w każdej sytuacji.

        6. Kiedy fotografuję nocne niebo, to muszę ustawić wszystkie parametry manualnie. I wcale wtedy nie czuję, że mam pełną kontrolę nad obrazem. Ustawiam przecież metodą prób i błędów.

        7. Wszystko prawda! Ja tylko ubolewam, że w pełnym trybie manualnym nie mam kontroli nad obrazem. Miałbym, gdyby automatyka mi pomagała, ale niestety przy astrofotografii aparaty są jeszcze za cienkie 🙁
          Kiedy wykorzystuję automatykę aparatu, to cały czas widzę cały szereg parametrów wyświetlanych i proponowanych przez aparat. To właśnie jest dla mnie pełna kontrola! Kiedy wyłączę całą automatykę, to fotografuję na oślep. Można to porównać do jazdy najnowszym ferrari w nocy z wyłączonymi światłami. Jak trafię na drzewo, to cofam, skręcam i jadę dalej na ślepo. Trochę to słabe. Wolałbym, żeby ten samochód wyświetlał mi na szybie ukształtowanie terenu, ostrzegał przed wszystkim, co się rusza i sugerował, którędy mam jechać. A już moja w tym głowa, czy będę go słuchał, czy wykorzystam te wszystkie informacje do tego, by prowadzić samodzielnie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *